Dodany: 26.06.2008 18:38|Autor: eliot
Polimery są wieczne...
Niedawno w jednym z tygodników przeczytałam wiadomość o wyścigu 10 tysięcy gumowych kaczek, które puszczono na wody kanału w Opolu. Była to akcja charytatywna wzorowana na odbywającym się od 18 lat Great American Duck Race. Od tamtego czasu wodami całego świata popłynęły miliony kaczuszek (po minięciu mety zostały wyłowione, ale co się z nimi stało potem?).
Wielu osobom z pewnością spodobał się pomysł organizatorów akcji. Mnie też by się spodobał, gdyby nie to, czego dowiedziałam się z książki Alana Weismana. Albowiem uświadomił mi on, że polimery są wieczne.
„Świat bez nas” jest reklamowany jako książka o przyszłości Ziemi bez człowieka. Jest to poniekąd prawda, lecz nie do końca. Alan Weisman wykonał ogromną pracę, odwiedził wiele miejsc i spotkał się z olbrzymią liczbą osób, aby napisać o tym, jak człowiek wpływał, wpływa i będzie wpływał na środowisko naszej planety.
By zobrazować ten wpływ, Weisman skupił się na konkretnych miejscach na Ziemi. Opisał pierwotną puszczę Białowieską, góry Aberdare w Kenii oraz obszar wokół Czarnobyla, strefę zdemilitaryzowaną na granicy dwóch Korei i inne miejsca, gdzie zwierzęta i rośliny znalazły ostoję w zdominowanym przez ludzi świecie. Cofnął się w daleką przeszłość, by uświadomić czytelnikom, od jak dawna człowiek zmienia Ziemię. Wyobraził sobie, co się stanie z Nowym Jorkiem, rzeźbą amerykańskich prezydentów na Mount Rushmore, Kanałem Panamskim - gdy ludzie znikną. Zadał sobie nawet pytanie, co po nas zostanie, gdy Ziemia przestanie istnieć.
Nie sposób opisać wszystkich spraw poruszanych w tej książce, dlatego skupię się na tych, które wstrząsnęły mną najbardziej. Pierwszą z nich były plastikowe śmieci pływające po oceanach świata. Polimery się nie rozkładają, więc przybywa ich w zastraszającym tempie. Są wszędzie, nawet w kosmetykach do peelengu. Duże przedmioty nie są tak groźne, jak te mniejsze, połykane przez ptaki, ryby i inne stworzenia. Przyroda nie potrafi rozłożyć plastiku, ale potrafi go rozbić na drobinki, które połyka nawet kryl. Wyobraźcie sobie, że macie w żołądku 2,3 kg tworzyw sztucznych. Tyle proporcjonalnie miały martwe mewy znalezione na wybrzeżu Morza Arktycznego.
Wstrząsnął mną również opis szczytów Appalachów „amputowanych” przez firmy górnicze, które wysadzając góry, w najprostszy sposób zdobywają węgiel. Opis ich działań skojarzył mi się ze zniszczeniami dokonanymi przez Sarumana i jego orków w Isengardzie.
Były też chwile, gdy opisywany przez Weismana świat kojarzył mi się ze stworzonym przez Stephena Kinga światem Mrocznej Wieży. Szczególnie przypomniały mi go opisy wpływu na środowisko zakładów petrochemicznych i elektrowni atomowych.
Jest jeszcze jedna warta zaznaczenia strona tej książki. Poza wiadomościami o wpływie człowieka na środowisko zawiera ona wiele ogólnej wiedzy o świecie. Dowiedziałam się z niej na przykład o tętniącej życiem rafie Kingman, Ruchu na rzecz Dobrowolnego Wymarcia Ludzkości czy istnieniu w Kapadocji niezwykłego podziemnego miasta Derinkuyu. Poszerzyłam wiadomości o rozwoju życia na Ziemi, konflikcie Turków i Greków na Cyprze czy zniknięciu cywilizacji Majów.
Obecnie na świecie panuje moda na ekologię. Wiele osób podchodzi do niej bardzo sceptycznie. Sama staram się być obiektywna, ale takie książki, jak „Świat bez nas” przekonują mnie, że warto dbać o środowisko. Nie przeszkadza mi kilka zdziwionych spojrzeń, gdy w sklepie odmawiam zabrania kolejnej niepotrzebnej reklamówki. Robię to po to, by komuś żyjącemu po mnie dane było oglądać żubry, pandy czy hipopotamy nie tylko na zdjęciach i filmach, ale w ich naturalnym środowisku.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.