Dodany: 26.06.2008 16:33|Autor:
nota wydawcy
Historii miłosnych pisanych z kobiecego punktu widzenia było już mnóstwo. Mnóstwo też było książek o mężczyznach silnych, bezwzględnych, wykorzystujących partnerki, a potem porzucających je bezlitośnie. Ale przecież XXI wiek to wiek mężczyzn wrażliwych, delikatnych, nieśmiałych.
Na jakie upokorzenia może zdecydować się taki mężczyzna, szukając bliskości, uczucia... i pracy? Jak bardzo może cierpieć?
"Arbuzowy sezon" to niezwykła historia miłosna, opowiadana przez mężczyznę. Historia, która zaskakuje najbardziej wtedy, kiedy czytelnikowi wydaje się, że wie już wszystko. W tej powieści dobre kobiety rodzą się o wschodzie słońca, książki zamiast kurzem pachną kredkami świecowymi, a prawdziwych przyjaciół poznaje się po tym, że pędzą przez całe miasto w środku nocy z koronkowym stanikiem w bagażniku.
Najważniejszym bohaterem tej książki jest Adam. Mężczyzna po trzydziestce, który szuka pracy, a znajduje miłość. Niestety, jego ukochana rudowłosa Adela upokarza go na każdym kroku, tak samo jak jego druga wielka miłość: drużyna piłkarska, która stacza się w dół ligowej tabeli. Ale są też w tej książce inni, nie mniej ważni bohaterowie. Kaszubski dom, który sam wybiera sobie mieszkańców. Pory pod beszamelem i risotto milanese, które zachwyciłyby każdą kobietę, a stygną co wieczór, nietknięte, na kuchennym blacie. Wenecja, w której nawet największa rozpacz ginie gdzieś w porannej mgle. Żółw, który ratuje tkanki miękkie swojego właściciela. A przede wszystkim perfumy, które raz pachną arbuzem a raz ogórkami. I niewidzialny wiatraczek, który w środku nocy zapowiada wielkie zmiany.
"Co kobieta może wiedzieć o erekcji i piciu wódki prosto z butelki?" - zapytał jeden z pierwszych czytelników książki na wiadomość, że napisała ją kobieta, z męskiego punktu widzenia. Jeśli jednak ta kobieta studiowała kryminologię i psychologię oraz redaguje od lat dział "Psychologia i seks" w jednym z miesięczników, można uwierzyć, że wie na ten temat całkiem sporo. Czytelniczki wciąż pytają "Czy ci faceci są z innej planety?", mężczyźni zaś deklarują "Nigdy nie zrozumiem kobiet". A ona rozmawia z nimi, czyta kolejne listy do redakcji i widzi, że tak naprawdę różnic nie ma tak wiele.
- To prawda, nigdy nie się nie upiłam i nigdy nie walczyłam z uporczywą erekcją na spotkaniu z przyszłym szefem, ale kochałam na zabój, wyrastały mi skrzydła ze szczęścia, a potem umierałam z rozpaczy. A te uczucia przeżywa się tak samo, bez względu na płeć - mówi autorka. - No i uwielbiam Wenecję, Kaszuby i piłkę nożną, tak jak mój bohater.
W dodatku nie jest to wcale jej debiut w pisaniu z męskiego punktu widzenia. Powieść "Amor z ulicy Rozkosznej", i jej dalszy ciąg ("Amor i porywacze duchów") to historie, których narratorem jest 10-letni chłopiec. Zyskały one rzesze czytelników, nie tylko wśród małoletnich panów. "Amor z ulicy Rozkosznej" właśnie ukazał się w Rosji. Autorka zaś obiecuje, że w następnej książce narratorem w końcu będzie kobieta.
[Replika, 2007]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.