Dodany: 16.06.2008 00:35|Autor: hburdon

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

Kontrkonkurs dla Natii


Howgh!

1.
- Nie. Dziś nie będziemy rozmawiać z wodzem. Jeszcze nie teraz. Uważam... wyjątkowo zgadzam się z Brickenridge’em. Tyle że z innego powodu. Pamiętacie, że według naszych informacji żona wodza jest nie Indianką, lecz białą kobietą? Białą kobietą z miasteczka. Nazywa się B. Wódz przyjął jej nazwisko, nie ona jego. Tak jest; wydaje mi się, że jeśli wrócimy do miasteczka i opowiemy mieszkańcom o planach rządowych, podkreślając korzyści płynące z posiadania tamy i sztucznego jeziora w miejscu skupiska lepianek, a dopiero później wypiszemy ofertę i niby przez pomyłkę, rozumiecie, zaadresujemy ją do żony, to wtedy nasze zadanie będzie znacznie łatwiejsze.
Spogląda w dal na mężczyzn stojących na starych, rozklekotanych, zygzakowatych rusztowaniach, które w ciągu setek lat pokryły gęsto skały wokół wodospadu.
- Gdybyśmy natomiast spotkali się z wodzem teraz i złożyli mu ofertę bez uprzedniego przygotowania gruntu, moglibyśmy napotkać u tego Nawaha zażarty upór wynikający z przywiązania do... domu, chyba tak trzeba nazwać tę ruderę.
Już mam im powiedzieć, że nie jesteśmy Nawahami, ale co to ma za sens, skoro oni i tak nie chcą słuchać? Wszystko im jedno, do jakiego należymy plemienia.

2.
- Jak mogłem się nauczyć czytać i pisać? – pytał Wódz W. H. z udanym gniewem, znowu podnosząc głos, żeby doktor D. go słyszał. – Gdziekolwiek rozbiliśmy namiot, natychmiast zaczynano wiercenia. Jak tylko zaczynano wiercić, znajdowano ropę. A jak tylko znaleziono ropę, kazano nam zwijać namiot i wynosić się gdzie indziej. Byliśmy żywymi różdżkami. (…) Byliśmy koczującym ożywieniem gospodarczym i zaczęliśmy nawet otrzymywać zaproszenia od najlepszych hoteli, ze względu na ruch w interesie związany z naszym przybyciem. Niektóre z tych zaproszeń były bardzo kuszące, ale nie mogliśmy z nich skorzystać, bo byliśmy Indianami, a wszystkie te eleganckie hotele, które nas zapraszały, nie przyjmowały Indian. Powiadam ci, Y., przesądy rasowe to rzecz straszna. Naprawdę. To potworne, kiedy przyzwoitego, lojalnego Indianina traktuje się jak jakiegoś czarnucha, żydłaka, makaroniarza czy portorykańca.
Wyświetleń: 9688
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 48
Użytkownik: Natii 16.06.2008 09:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Howgh! 1. - Nie. Dzi... | hburdon
Jak ja dawno nie brałam udziału w żadnym konkursie. :-) Wydaje mi się, że dwójka to "Paragraf 22" Hellera, książka, która też czeka u mnie na swoją kolej do przeczytania. Jedynki jeszcze nie wiem.
Użytkownik: hburdon 16.06.2008 10:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak ja dawno nie brałam u... | Natii
Bardzo dobrze zaczęłaś! :) 2 to oczywiście "Paragraf".

1 nie masz ocenionej, ale to znana książka - nie o Indianach jednak. :)
Użytkownik: hburdon 17.06.2008 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dobrze zaczęłaś! :... | hburdon
Podpowiem jeszcze, że Indianin jest wprawdzie narratorem tej książki, ale nie jej głównym bohaterem.
Użytkownik: Natii 23.06.2008 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Podpowiem jeszcze, że Ind... | hburdon
Szczerze mówiąc, to nie wiem, jeśli znana, to być może kojarzę tytuł, ale nie przychodzi mi teraz nic do głowy, nawet mimo przejrzenia Twoich ocen. :-)
Użytkownik: hburdon 23.06.2008 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze mówiąc, to nie w... | Natii
Na pewno kojarzysz tytuł, może widziałaś nawet bardzo znaną ekranizację. :) Narratorem jest Indianin, który ma tak zaburzoną percepcję własnej osoby, że wydaje mu się, że jest mały i słaby, choć w rzeczywistości jest nieprzeciętnie duży i silny; początki czy może źródła tego zaburzenia widać we fragmencie - już w dzieciństwie zdarzało mu się, że ludzie traktowali go jak powietrze.
Z głównym bohaterem spotyka się w miejscu, gdzie trafiają ludzie z zaburzeniami - choć główny bohater w zasadzie zaburzeń nie ma, tylko temperament! :)
Użytkownik: Aquilla 23.06.2008 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno kojarzysz tytuł,... | hburdon
Oho - to ja już wiem ;P
Użytkownik: Natii 23.06.2008 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno kojarzysz tytuł,... | hburdon
No to chyba "Lot nad kukułczym gniazdem" - choć fragment nasunął mi całkiem inne skojarzenia. :-)
Użytkownik: hburdon 24.06.2008 00:13 napisał(a):
Odpowiedź na: No to chyba "Lot nad... | Natii
Bardzo dobrze! :) Ostatnio sobie odświeżyłam, żeby się tak nie męczyć, jak Czajka organizuje konkurs. :P
Użytkownik: Aquilla 16.06.2008 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Howgh! 1. - Nie. Dzi... | hburdon
Komancz Aqulla wypuszcza kolejne cytaty dla Wodza Siedzącej Natii:

3. Kiedy W.W.J.W. był o trzydzieści stóp od porucznika, osadził konia tak ostro, że wierzchowiec dosłownie przysiadł na chwilę na ziemi. Potężnym skokiem w górę podniecony kuc poderwał się na nogi i natychmiast zaczął tańczyć, szarpać się i pląsać. W.W.J.W. przez cały czas trzymał go krótko i niemal nie docierały do niego nieustanne wirowania konia pod nim.
Wpatrywał się w nagiego, nieruchomego białego człowieka. Postać stała w całkowitym bezruchu. W.W.J.W. poczuł szacunek dla nieustraszoności białego człowieka, ale zarazem go to zdenerwowało. Ten człowiek powinien się bać. Jak to możliwe, że się nie boi? W.W.J.W.poczuł, jak jego własny strach pełznie mu po plecach. Skóra mu od tego cierpła.
Użytkownik: Aquilla 17.06.2008 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Komancz Aqulla wypuszcza ... | Aquilla
Podpowiedź:
3. Znasz, znasz, choćby ze słyszenia, ale być może bardziej kojarzy Ci się jako film :)
Użytkownik: Natii 18.06.2008 09:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Komancz Aqulla wypuszcza ... | Aquilla
No to chyba nie jest "Tańczący z wilkami"...? ;>
Użytkownik: Aquilla 18.06.2008 12:56 napisał(a):
Odpowiedź na: No to chyba nie jest &quo... | Natii
Ależ jest :P
Użytkownik: Natii 18.06.2008 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ jest :P | Aquilla
:-)
Użytkownik: hburdon 16.06.2008 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Howgh! 1. - Nie. Dzi... | hburdon
4.
Postanowił sprawić młodemu Indianinowi niespodziankę. Bezszelestnie usiadł na ziemi. Zastanowiło go, kogo lub czego wypatruje Indianin na stepie. Przez jakiś czas śledził kierunek jego wzroku; spoglądał ku południowi, lecz prócz różnych odmian kaktusów nic nie mógł dostrzec na falistej równinie. W końcu znudzony wyczekiwaniem odezwał się głośno po angielsku:
- Może młody czerwony brat powie mi, co ciekawego widzi na stepie?
Efekt tych kilku wypowiedzianych słów przeszedł najśmielsze oczekiwania białego chłopca. Indianin bowiem natychmiast wychylił się zza krawędzi głazu, a ujrzawszy intruza jednym sprężystym skokiem stanął przed nim. Oczy jego błyszczały złowrogo,
- Czego tu szukasz, podstępny biały psie? - wyrzucił z siebie jednym tchem dość dobrą angielszczyzną.

5.
- Te, Indianin, zamknij się albo cię kopnę w kuper - powiedział E.
On jest bardzo silny i lubi dawać pięścią w nos, ale żeby w kuper, to mnie zdziwiło, chociaż rzeczywiście A. wyglądał jak tłusty kurak. (…)
- Ej, chłopaki! - zawołał E. - poczekajcie! Mam pomysł. My będziemy ci dobrzy biali, A. będzie plemieniem Indian, będzie chciał nas wziąć do niewoli; porywa jednego jeńca, ale my się zjawiamy, uwalniamy jeńca i A. jest pokonany!
My wszyscy uważaliśmy, że to fajny pomysł, ale A. się nie zgodził.
- Dlaczego ja mam być Indianinem? - zapytał.
- Bo masz pióro na głowie, idioto! - odpowiedział G.
Użytkownik: Natii 17.06.2008 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: 4. Postanowił sprawić m... | hburdon
Chyba potrzebuję podpowiedzi. :-)
Użytkownik: hburdon 17.06.2008 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba potrzebuję podpowie... | Natii
4 znasz i lubisz, więc jeszcze ci podpowiadać nie będę - we fragmencie jest zresztą wyraźny kluczyk. :)

5 nie masz ocenione, ale może kojarzysz, w jakiej książce jeden z bohaterów bardzo lubił dawać kolegom fangę w nos? :)
Użytkownik: Natii 17.06.2008 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: 4 znasz i lubisz, więc je... | hburdon
No właśnie kojarzę oba, zastanowię się wieczorkiem lub jutro, bo teraz wychodzę. :-)
Użytkownik: Natii 23.06.2008 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: 4 znasz i lubisz, więc je... | hburdon
4 - "Tomek na wojennej ścieżce"?
5 - Niziurski to może?
Użytkownik: hburdon 23.06.2008 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: 4 - "Tomek na wojenn... | Natii
4 tak, 5 nie, bo to niepolskie. :)
Użytkownik: Natii 18.06.2008 09:51 napisał(a):
Odpowiedź na: 4. Postanowił sprawić m... | hburdon
4 kojarzy mi się chyba z jakimś Tomkiem.
Użytkownik: hburdon 18.06.2008 12:23 napisał(a):
Odpowiedź na: 4 kojarzy mi się chyba z ... | Natii
Tak, to ten biały chłopiec. :)
Użytkownik: agnesines 16.06.2008 18:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Howgh! 1. - Nie. Dzi... | hburdon
6.
Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie;
Że ci ze złota statuę lud niesie,
Otruwszy pierwej?...

Coś ty Italii zrobił, Alighieri,
Że ci dwa groby stawi lud nieszczery,
Wygnawszy pierwej?...

Coś ty, Kolumbie*, zrobił Europie,
Że ci trzy groby we trzech miejscach kopie,
Okuwszy pierwej?...

Coś ty uczynił swoim, Camoensie,
Że po raz drugi grób twój grabarz trzęsie,
Zgłodziwszy pierwej?...

Coś ty, Kościuszko, zawinił na świecie,
Że dwa cię głazy we dwu stronach gniecie,
Bez miejsca pierwej?...

Coś ty uczynił światu, Napolionie,
Że cię w dwa groby zamknięto po zgonie,
Zamknąwszy pierwej?...

Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu?
..................................
...............

*Kolumb miał nawet cztery groby:
1. w klasztorze franciszkanów w Valladolid, gdzie umarł w roku 1506
2. w klasztorze kartuzów w Sewilli, gdzie przeniesiono go w roku 1509
3. w katedrze w San Domingo na wyspie Haiti, gdzie wywieziono jego zwłoki w roku 1540
4. w kościele katedralnym w Hawanie na Kubie, gdzie przewieziono je w roku 1795

Objaśnienia: Juliusz W. Gomulicki
Użytkownik: Natii 17.06.2008 10:06 napisał(a):
Odpowiedź na: 6. Coś ty Atenom zrobił,... | agnesines
A to miałam kiedyś w szkole... "Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie" Norwida.
Użytkownik: pawelw 17.06.2008 12:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Howgh! 1. - Nie. Dzi... | hburdon
7.
- Hurry nie chce ożenić się ze mną. Nikt nie chce, Cyt.
— Skąd ty możesz wiedzieć? Może wszyscy chcą żenić się z tobą, pomalutku język powie, co czuje serce. Czemu nikt nie chce ciebie za żona?
— Jestem słaba na umyśle, powiadają. Ojciec często mi to mówi, a czasem Judyta, gdy jest zła; ale najwięcej wierzę matce. Powiedziała mi to raz i potem płakała, jakby serce jej pękło. Stąd wiem, że jestem niespełna rozumu.
Cyt przez chwilę przyglądała się w milczeniu słodkiej i naiwnej twarzyczce dziewczyny; nagle, jakby olśniła ją prawda, wszystko zrozumiała. Litość, szacunek i tkliwe uczucia wypełniły jej serce. Szybko wstała i oświadczyła swej przyjaciółce, że chętnie zaprowadzi ją do obozu, który znajduje się niedaleko. Niespodziewaną zmianę w zachowaniu Cyt, która przed chwilą uczyniła wszystko, aby ukryć swą towarzyszkę, a teraz chciała ją pokazać, wywołało głębokie przekonanie, że żaden Indianin nie zrobi krzywdy istocie, którą Wielki Duch rozbroił pozbawiając ją najskuteczniejszej obrony — rozumu. Pod tym względem niemal wszystkie pierwotne ludy są do siebie podobne: z własnej woli, kierując się uczuciem, które przynosi zaszczyt rodzajowi ludzkiemu, odnoszą się wyrozumiale do osób pozbawionych rozumu i udzielają im ochrony, jakiej pozbawiły je niezbadane wyroki Opatrzności. Wah-ta--Wah wiedziała, że wiele szczepów otacza idiotów i wariatów swego rodzaju czcią religijną. Rzeczywiście, pierwotni mieszkańcy puszczy odnoszą się z wielkim szacunkiem do tych nieszczęśliwych istot, które są znieważane i pozbawione opieki w społeczeństwach mających pretensje do cywilizacji, a w gruncie rzeczy bardziej zepsutych niż ludy pierwotne.
Hetty chętnie i bez obawy szła za swą nową przyjaciółką. Chciała przecież dostać się do obozu Mingów; dodawało jej to odwagi i nie obawiała się żadnych następstw swej wyprawy, podobnie jak jej przyjaciółka nie bała się o los Hetty, odkąd wiedziała, jaką tarczę blada twarz niesie z sobą. Gdy tak szły brzegiem jeziora wśród splątanych gałęzi krzaków Hetty z kolei podjęła rozmowę i sama zaczęła zadawać pytania. Indianka, gdy tylko dowiedziała się, z kim ma do czynienia, o nic już nie pytała.


8.
Gdy wyszli przed wigwam, ujrzeli, że na obszernej polanie zebrali się wszyscy mieszkańcy wioski. Było ich przynajmniej cztery razy po stu. Ostry Nóż, widząc nadchodzących, podpalił wielki stos drzewa. Podszedł do gościa wioski, oparł dłoń na jego ramieniu i zwrócił się do zebranych:

- Zwołałem dziś mych braci i siostry, by poznali dzielnego myśliwego ze wschodu, myśliwego, który chociaż nie jest nazywany jeszcze wojownikiem, gdyż nie posiada fajki pokoju, ma dzielność i odwagę niedźwiedzia, jest szybki jak jaskółka w locie, mocny jak stuletni dąb, w sercu jego nie ma lęku - mieszka tam dobroć i szlachetność. Znajdując się na świętej ścieżce pokoju, ujrzał nad potokiem najdziksze zwierzę puszczy. Zwierzę to chciało rozszarpać naszą młodą siostrę. Myśliwy, który stoi tu przed wami, mógł odejść i pozostawić ją samą, mógł zostawić zwierzę i pójść swoją ścieżką przeznaczenia. Mógł wreszcie pamiętać o tym, że jego i nasi ojcowie nieraz walczyli między sobą i do dzisiaj pozostają wrogami, a więc nie musiał ratować córki wrogiego mu ludu. On jednak nie odszedł. Nie zostawił jej kłom i pazurom jaguara. Naraził swoje życie, by uratować życie jej. Naraził swoje życie, bo wiedział przecież, że nawet najbardziej dzielny i silny myśliwy nie jest w stanie samotnie, samym tylko nożem pokonać jaguara. Jaguara może pokonać tylko drugi jaguar. Młodzieniec, który darował dziś życie córce Kamiennego Tomahawka, nosi właśnie imię Jaguar. Mimo iż Jaguar pochodzi z wrogiego nam ludu, zasługuje na naszą wdzięczność i szacunek. Niech w wiosce Łosi czuje się jak ich brat, dzisiaj i zawsze wtedy, gdy mokasyny jego przyprowadzą go w te odległe dla niego strony.

9.
R. K. lubił samotne wędrówki. Jako traper przewędrował Wirginię, Pensylwanię, Ohio, Kentucky i Indianę. Zapuszczał się poza Missisipi, docierał do malowniczych plemion Dakotów, sypiał nawet w wigwamach Czipewejów nad Jeziorem Górnym. Wszędzie pędziła go ciekawość i wołały dziewicze knieje. Poznał śpiewny język Irokezów i Algonkinów, z łatwością potrafił dogadać się z Kriksami, mówił dość sprawnie po francusku i płynnie po angielsku. Miał czas dobrze poznać kraj i ludzi.
Przybył tu w roku 1797, w dwa lata po upadku insurekcji kościuszkowskiej. Musiał uchodzić z Polski. Popłynął więc do Stanów Zjednoczonych, o które przed laty tak bohatersko walczył Tadeusz Kościuszko. Wielki kontynent Nowego Świata przyjął go chłodno. K. ciężko pracował na kawałek chleba. Był robotnikiem portowym w New Yorku, później kramarzem i traperem, a od kilku lat służył w armii amerykańskiej. Wprawdzie zamieszkał ostatnio w forcie Vincennes, stolicy stanu Indiana, u boku gubernatora generała Williama Henry'ego Harrisona, ale rzadko go można było tu zastać.- Przyzwyczajony do swobody, chętnie wychodzący naprzeciw przygodom i niebezpieczeństwom, wypełniał przeróżne misje powierzane mu przez generała.
Teraz też siedział w lekkim canoe i płynął w górę rzeki Wabash.


10.

Stali przez kilka minut bez ruchu, ze spuszczonymi prawymi rękami. Kto pierwszy podniesie nóż do błyskawicznego pchnięcia? Wtem X podniósł rękę, a w tej samej chwili z błyskawiczną prędkością uniosła się też ręka Komańcza. Ostrza zgrzytnęły, dało się słyszeć głuche uderzenie dwóch pięści o siebie i oba noże wyleciały w powietrze. Żaden z walczących nie był raniony.
X po mistrzowsku przeprowadził swój plan. Chciał oszczędzić A. Podniesienie ręki było podstępem, który zmusił przeciwnika do pchnięcia właśnie w tym momencie.
- Uff, uff, uff, uff! - rozległo się wśród Apaczów i Komanczów.
- To nic! Podajcie im noże! - krzyknął O.W. - Krew, musi być krew!

Walczący nie spuszczali z siebie oczu. Po chwili A. rzekł:
- Czy X życzy sobie, aby nam podano noże?
- Nie - odrzekł zapytany. - To byłoby przeciwne umowie.
- A więc dalej na pięści!
- Tak!

Stali jeszcze chwilę bez ruchu, po czym Komańcz zadał przeciwnikowi potężny cios w głowę. W tej samej chwili A. otrzymał taki sam cios. Żaden z przeciwników nawet się nie zachwiał.

Obaj poznali, że w ten sposób nic nie wskórają, więc chwycili się czym prędzej za gardła. Byłem już świadkiem niejednego pojedynku, lecz takich zapasów nie widziałem dotychczas. Walczący nie odsunęli się nawet o cal od miejsca, na którym stali - ich silne, muskularne postacie tkwiły nieruchomo jak kolumny lub spiżowe posągi, potężne nogi zdawały się wrośnięte w ziemię, związane ręce były spuszczone, a podniesionymi prawicami trzymali się za gardła.
Każdy z nich miał zamiar pozbawić przeciwnika oddechu. Zwycięstwo zależało od tego, czyja krtań była silniej rozwinięta. Twarz X stawała się coraz czerwieńsza, a w końcu zaczęła sinieć. Także ciemna skóra Komańcza nabierała coraz głębszych tonów. Któryś z nich jęknął. Potem znów rozległ się jęk i podwójne charczenie. Obydwaj przeciwnicy zaczęli się chwiać, ich sztywne ciała pochylały się w prawo i w lewo, w tył i naprzód. Wreszcie padli na piasek. Leżeli nieruchomo, nadal trzymając ręce na szyi przeciwnika.
Milczeliśmy z zapartym oddechem. Nikt nie wyrzekł ani słowa, nie wydał okrzyku. Ta milcząca walka zrobiła na wszystkich wielkie wrażenie.

11.
Prawie nagi Indianin bardzo powoli schodził po drabince z tarasu pierwszego piętra sąsiedniego domu - szczebel po szczeblu, ostrożnie, drżąc w sposób charakterystyczny dla człowieka bardzo starego. Poczerniałą twarz pokrywały głębokie zmarszczki, niczym obsydianowa maska. Zapadnięte bezzębne usta. Nad ustami i na policzkach długa rzadka szczecina pobłyskiwała niemal biało na tle ciemnej skóry. Długie, rozpuszczone w nieładzie włosy zwieszały się siwymi kosmykami. Ciało miał przygarbione, chude jak szkielet, sama skóra i kości. Schodził niezmiernie powoli, przystając na każdym szczeblu, nim się ważył na kolejny krok.
- Co mu jest? - szepnęła L. Oczy miała rozszerzone grozą i zdumieniem.
- Jest po prostu stary - B. odpowiedział tonem najbardziej obojętnym, na jaki mógł się zdobyć. On również był poruszony, starał się jednak nie dać tego po sobie poznać.
- Stary? - powtórzyła. - Ale nasz dyrektor też jest stary; wielu ludzi jest starych, a tak nie wyglądają.

12.
Milczący Wilk wstał ze swego miejsca i skłonił się kładąc rękę na piersi:
— Wrogowie Purtaka są przyjaciółmi Milczącego Wilka. Blada twarz znajdzie wygodne miejsce na ławie koło komina.
Uśmiechnąłem się. W tym dziwnym domu, gdzie na ścianach wisiały indiańskie pióropusze, łuki i kołczany pełne strzał, nagle doznałem uczucia, jakbym odbył podróż w krainę dzieciństwa. Wtedy także mówiono do mnie takim właśnie językiem. Na podwórku wielkiej kamienicy, gdzie mieszkałem, nosiłem pióropusz, podarunek od ojca. Mój starszy brat był Duchem Puszczy, a ja Sokolim Okiem. Potem przeżywaliśmy przygody Skórzanej Pończochy, byliśmy bohaterami powieści Kiddy — dziecię obozu: Janem Wilczą Łapą i innymi postaciami ze wspaniałych książek o życiu westmanów i Indian. I oto nagle znowu wkroczyłem w tę krainę. Było dla mnie oczywiste, że ci dwaj ludzie — ów Winnetou i żeglarz przezwiskiem Milczący Wilk — jak gdyby prowadzili dalej dawną, piękną zabawę. Może robili to, aby wyzwolić się od trosk codzienności? A może krył się w tej ich zabawie jeszcze jakiś inny, głębszy sens, który miałem dopiero w przyszłości zrozumieć? Czymś niegrzecznym byłoby nieprzestrzeganie w tym domu stylu, jaki narzucał gospodarz. Jeśli chciałem znaleźć w tych ludziach przyjaciół, powinienem był włączyć się w ich zabawę. I nie powiem, abym czynił to z przykrością. W głębi duszy tliła i we mnie tęsknota za tamtymi beztroskimi latami.
Przyłożyłem więc także dłoń do piersi w miejscu, gdzie bije serce, skłoniłem się i oświadczyłem:
— Przybyłem do tego wigwamu ze słowami przyjaźni na ustach i sercem pełnym życzliwości. Cieszę się, że mogłem poznać sławnego męża, Winnetou, i jego przyjaciela i brata, wspaniałego żeglarza, Milczącego Wilka. Przygnała mnie tu troska o los tej okolicy, której zagraża wielkie niebezpieczeństwo.
Użytkownik: Natii 17.06.2008 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: 7. - Hurry nie chce ożen... | pawelw
Hm, a miałam dać to do konkursu i potem całkiem o tym zapomniałam... Mówię o 12, czyli: "Pan Samochodzik i Winnetou" Nienackiego. :-)

11 - "Nowy wspaniały świat" Huxleya.

10 - to jest May, prawda? :D I to May, którego czytałam wieki temu. Nie mam tutaj mojego "Old Surehanda" - ale właśnie tę książkę obstawiam. Bo wydaje mi się, że to pojedynek właśnie Old Surehanda z jego bratem, a O.W. to Old Wabble. Wszystko mi pięknie pasuje, więc jeśli to nie to, to nie wiem.

9 - "Tecumseh" Okonia. :-) Właśnie do niej nie dotarłam.

Nad 7 i 8 pomyślę potem.
Użytkownik: pawelw 17.06.2008 13:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, a miałam dać to do ko... | Natii
Wszystko się zgadza :)
Old Surehanda też czytałem wieki temu. Była taka seria wydawana w częściach na wyjątkowo podłym, gazetowym papierze. Ale Winnetou miał chyba jeszcze gorszy papier i do tego był w formacie A4 z tekstem podzielonym na szpalty. Jak teraz na to patrzę, to prawie nie da się czytać. :)
Ale wtedy czytałem i to pewnie z zapartym tchem. Z Old Surehanda zbyt wiele nie pamiętam. W zasadzie po za tym pojedynkiem to chyba nic więcej. :)
Użytkownik: JERZY MADEJ 19.06.2008 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko się zgadza :) O... | pawelw
Czytałeś najgorsze z możliwych wydań - skrócone o co najmniej 1/3. "Old Surehand nie różnił się od wydań Naszej Księgarni (najlepsze wydania powojenne).
Użytkownik: Natii 23.06.2008 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: 7. - Hurry nie chce ożen... | pawelw
7 kojarzy mi się trochę z "Ostatnim Mohikaninem", tylko te imiona jakoś tak nijak mi pasują, a nie mam książki, żeby sprawdzić. Ale może?

8 - Wernic?
Użytkownik: pawelw 24.06.2008 11:04 napisał(a):
Odpowiedź na: 7 kojarzy mi się trochę z... | Natii
7. Dobrze kojarzysz. Ale póki co tylko 1 punkt za autora
8. nie, ale też nasze
Użytkownik: Natii 24.06.2008 15:20 napisał(a):
Odpowiedź na: 7. Dobrze kojarzysz. Ale ... | pawelw
7. "Pogromca zwierząt"
Użytkownik: pawelw 24.06.2008 16:22 napisał(a):
Odpowiedź na: 7. "Pogromca zwierzą... | Natii
tak :)
Użytkownik: pawelw 01.07.2008 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: 7. Dobrze kojarzysz. Ale ... | pawelw
8 to był Yáckta-Oya i Gwiazda Mohawka
Użytkownik: hburdon 17.06.2008 22:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Howgh! 1. - Nie. Dzi... | hburdon
13.
W końcu XV wieku stosunek do nowo poznanych Indian był, przynajmniej w pewnym sensie, przepojony szacunkiem i podziwem. Na sześciu Indian, których Kolumb przywiózł królowej Izabelli do Hiszpanii, patrzono powszechnie jak na dziw natury. Także kiedy Walter Raleigh przywiózł Indian do elżbietańskiej Anglii, stali się oni ośrodkiem zainteresowania. Szekspir skarży się w „Burzy” (akt 2, scena 2), że „ci, którzy by nie dali szeląga na wspomożenie kulawego żebraka, dadzą chętnie dziesięć, aby zobaczyć martwego Indianina”. Filozof Michel Montaigne rozmawiał z Indianami sprowadzonymi na dwór francuski i doszedł do wniosku, że trafił wreszcie na Szlachetnych Dzikusów, bo Indianie: „nie znają handlu, sztuki czytania i rachowania, sędziów, polityków, służby, bogactwa ani nędzy… Nie znane są wśród nich nawet wyrazy oznaczające kłamstwo, fałsz, zdradę, zawiść, zazdrość i zniewagę”.
Szlachetny Dzikus stał się modny wśród intelektualistów Europy, ale koloniści mieli inne zdanie o współżyciu z czerwonoskórymi.
Użytkownik: Natii 23.06.2008 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: 13. W końcu XV wieku sto... | hburdon
Nie mam pojęcia, ale chcę to przeczytać (bo wydaje mi się, że raczej nie czytałam).
Użytkownik: Natii 23.06.2008 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: 13. W końcu XV wieku sto... | hburdon
A może to "Ginące plemię"?
Użytkownik: hburdon 24.06.2008 00:11 napisał(a):
Odpowiedź na: A może to "Ginące pl... | Natii
Nie. Niestety "Ginącego plemienia" tu nie mam, a szkoda, bo wrzuciłabym jakiś piękny fragment. Powyższy zaś pochodzi z książki będącej zbiorem gawęd na najróżniejsze tematy, więc i Indianie się w niej znaleźli.
Użytkownik: hburdon 24.06.2008 00:12 napisał(a):
Odpowiedź na: A może to "Ginące pl... | Natii
A, i Natii - nie szukaj tego w moich ocenach. :)
Użytkownik: hburdon 18.06.2008 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Howgh! 1. - Nie. Dzi... | hburdon
14.
Smród Indianina był naturalnym smrodem ludzi prymitywnych, a nie smrodem miejskich rynsztoków.
- He - odezwał się. - Iść szybko. Iść już.
Cofnąłem się do kancelarii, kiwnąłem na niego palcem, a on wszedł za mną tak bezszelestnie, jakby był muchą poruszającą się po ścianie. Usiadłem za biurkiem, urzędowo skrzypnąłem obrotowym fotelem i wskazałem na krzesło dla interesantów po drugiej stronie biurka. Nie usiadł. Jego czarne oczka patrzyły wrogo.
- Iść dokąd? - zapytałem.
- He. Jestem Drugi Zasiew. Hollywoodzki Indianin.
- Niech pan siada, panie Zasiew.
Parsknął i nozdrza mu się rozszerzyły. I bez tego każde z nich było jak wlot do mysiej nory.
- Nazywam się Drugi Zasiew. Nie żaden pan Zasiew.
- Czym mogę panu służyć?
Podniósł głos i zaintonował głębokim grzmiącym basem:
- Powiedział, przyjść szybko. Wielki biały ojciec mówi, przyjść szybko. Mówi, żebym cię przywiózł ognistym wozem. Mówi...
- Dobra, dobra, zostaw tę łacinę - przerwałem mu. - Nie jestem instruktorką tańca wężów.
- Wariat - stwierdził Indianin.
Przez moment szczerzyliśmy do siebie zęby nad biurkiem. On robił to lepiej niż ja.
Użytkownik: janmamut 18.06.2008 23:12 napisał(a):
Odpowiedź na: 14. Smród Indianina był ... | hburdon
Widzę, że szukasz słów kluczowych. ;-)
Użytkownik: hburdon 18.06.2008 23:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że szukasz słów kl... | janmamut
Hm?
Użytkownik: janmamut 18.06.2008 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm? | hburdon
To tylko takie odległe skojarzenie, a nie coś obraźliwego.
Użytkownik: hburdon 18.06.2008 23:48 napisał(a):
Odpowiedź na: To tylko takie odległe sk... | janmamut
Wcale się nie obrażam, tylko znów mam wrażenie, że mówisz do mnie kodem Nawahów. :)
Użytkownik: janmamut 18.06.2008 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Wcale się nie obrażam, ty... | hburdon
Natii też jest z Poznania...
Użytkownik: Natii 19.06.2008 17:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Natii też jest z Poznania... | janmamut
Natii chyba też nie rozumie... :-)
Użytkownik: janmamut 23.06.2008 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Natii chyba też nie rozum... | Natii
Widzę, że już odgadłaś, więc pewnie już rozumiesz. :-)
Użytkownik: Natii 23.06.2008 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: 14. Smród Indianina był ... | hburdon
"Żegnaj, laleczko" - Raymond Chandler.
Użytkownik: hburdon 24.06.2008 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: "Żegnaj, laleczko&qu... | Natii
Zgadza się. :)
Użytkownik: Natii 19.06.2008 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Howgh! 1. - Nie. Dzi... | hburdon
Dziękuję Wam za te wszystkie fragmenty, zerkam na nie, ale przysiądę sobie do nich wygodnie w sobotę. :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: