Dodany: 05.06.2008 19:30|Autor: Harey

Książka: Piąte dziecko
Lessing Doris

1 osoba poleca ten tekst.

Po piąte - wszystkich nas dopadną kłopoty?


Uwaga - zdradzam fabułę książki, więc tych Czytelników, którzy nie akceptują tego typu recenzji, proszę o jej pominięcie.


Harriet i Dawid wbrew panującej modzie na model rodziny 2+1 zadecydowali, że będą mieli dużą, szczęśliwą rodzinę. Jednak czy w życiu jesteśmy w stanie cokolwiek tak do końca zaplanować, a w szczególności, czy możemy zaplanować szczęście?

Główni bohaterowie nie mają wątpliwości, że mogą zrealizować powzięty plan stworzenia szczęśliwej rodziny. Kupują na kredyt duży dom pod Londynem, Harriet rezygnuje z pracy zawodowej i w ciągu 6 lat rodzi czworo dzieci. W opiece pomaga jej nieodzowna babcia. Na wszystkie święta zjeżdża się cała rodzina, ponieważ tylko tutaj panuje prawdziwie rodzinny, ciepły klimat. Jednym słowem - sielanka. Jednak piąte dziecko burzy całe ich dotychczasowe życie. Harriet męczy się bardzo przez całą ciążę, ponieważ "płód" boleśnie kopie ją przez całe noce. (Swoją drogą jestem ciekawa, która matka nazywa swoje dziecko "płodem", ale takie określenie w książce pada wiele razy). Zbolała i zmęczona, z niczym sobie nie radzi. Piąte dziecko rodzi się zdrowe, ale w jakiś groteskowy sposób wielkie, podobne do małego trolla. Od samego początku jest złośliwe, nieczułe, już w pierwszych latach życia zabija psa, a potem jest coraz gorzej, aż w końcu wstępuje do jakiegoś gangu. Rodzina rozpada się jak domek z kart. Nikt nie chce mieszkać z piątym dzieckiem, więc starsze dzieci szybko wyprowadzają się do internatów. Okazuje się, że dom Harriet i Dawida był tylko domkiem z kart. Wszystkie myśli i starania Harriet poświęca piątemu dziecku, lecz mimo jej matczynych wysiłków, poświęcenia, Ben schodzi na złą drogę, stacza się jak po równi pochyłej, a ona sama pozostaje osamotniona, obwiniana o wszystko, bez żadnego wsparcia ze strony rodziny, która okazała się dobra tylko na pogodę, na niepogodę już raczej nie...

Przede wszystkim jest to książka o kruchości szczęścia, a jej wydźwięk w tej sferze jest całkowicie pesymistyczny - nie ma do końca szczęśliwych rodzin, każdy dźwiga przez codzienność jakieś swoje "piąte dziecko", z całą pewnością nie można szczęścia zaplanować (co nie jest chyba wielkim odkryciem, na miarę Nobla), jednak sporo też zależy od naszej wewnętrznej umiejętności zmierzenia się z cierpieniem (siostra Harriet ma dziecko z zespołem Downa, a mimo to tworzy wraz z nim i mężem kochającą się rodzinę i jest całkiem pogodną kobietą). O sile i wartości rodziny nie świadczy brak kłopotów, tylko fakt, że jej członkowie potrafią się wspierać w najtrudniejszych chwilach. Tego zabrakło u Harriet i Dawida. "Piąte dziecko" dotyka także kwestii matczynego oddania, poświęcenia, a także odmienności, której nikt nie chce, nie kocha, nie akceptuje, o tym, jak destrukcyjnie na życie całej rodziny może wpłynąć jedna osoba. Harriet "nie mogła zostawić Bena w zakładzie. Uratowała go przed śmiercią, ale zniszczyła rodzinę. (...) Kozioł ofiarny. Była kozłem ofiarnym - Harriet, burzycielka rodziny"*.

Mimo że książka Lessing dotyka istotnych spraw, jestem zdziwiona, że nie znalazła się żadna powieść bardziej warta nagrody Nobla. W "Piątym dziecku" nie ma bowiem ani głębokiej charakterystyki postaci, ich osobowości, myśli, ani tła środowiskowego, obyczajowego, ani zapachów, smaków, barw, szczegółów, które sprawiają, że postaci nie są papierową, wydumaną przy biurku, wizją autora. "Piąte dziecko" trudno nawet nazwać powieścią, cała historia jest szablonowa - najpierw sztuczny obrazek szczęśliwej rodziny, siedzącej przy stole, następnie narodziny "kłopotu", wszyscy się wyprowadzają, na "posterunku" pozostaje osamotniona matka - bezradna i zmęczona, i winna wszystkim nieszczęściom. Taki obraz bywa oczywiście często prawdziwy, niemniej jednak temat został przedstawiony w sposób wyjątkowo szablonowy, naszkicowany chyba w jeden wieczór i do przeczytania w jeden wieczór (141 stron). Tradycyjnie wygrywa pesymizm, pisanie bowiem o kobiecie, która ma pięcioro dzieci, zrobiła karierę zawodową (przykład z życia wzięty) i czuje się, mimo przeróżnych kłopotów, których nikt w życiu nie uniknie, szczęśliwa, nie byłoby takie "głębokie".



---
* Doris Lessing, "Piąte Dziecko, przełożyła Anna Gren, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2005, str. 127.


(tekst zamieściłam także na swoim blogu)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4991
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: