Dodany: 25.05.2008 23:49|Autor: Thomas Percy

Czarna dziura w sercu arcymaga


Pierwowzór „Harry’ego Pottera”.

Opowieść o dojrzewaniu nastoletniego maga imieniem Ged. Dzieciak chce, by go nieustannie podziwiano. Wciąż próbuje udowadniać swoją wartość. Podczas nauki w szkole czarnoksiężników ta „czarna dziura” w jego sercu, w wyniku nieudanego czaru, przybiera postać cienia z krainy przeciw-życia. Reszta książki to fascynująca wojna z tym potworem.

Jeśli potraktujemy cień jako symbol, otrzymamy dobrą powieść mainstreamową. Jeśli przyjmiemy, że cień to monstrum z bestiariusza fantasy, uzyskamy świetną fabułę fantasy. Jeśli dopuścimy obie możliwości, zdobędziemy dowód, że (i kiedy!!!) fantasy to literatura piękna.

Umiar to podstawowe narzędzie pisarki. Świat (Archipelag) jest oryginalny i ze smaczkami, ale bez blichtru w stylu Minas-Tirit. Fabuła jest skondensowana do niecałych 200 stroniczek i zawiera tylko to, co niezbędne. Język, stylizowany na frazę biblijną, jest jasny i piękny. Tłumaczenie Barańczaka – wyśmienite.

„Czarnoksiężnik” podoba mi się bardziej od „Harry’ego Pottera”, ale współczesny bestseller ma, moim zdaniem, dwie przewagi nad powieścią z 1968 r.: Harry jako bohater wzbudza sympatię i rozwikłuje mnóstwo zagadek.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 27402
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 57
Użytkownik: Bulwersator 29.10.2010 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwowzór „Harry’ego Pot... | Thomas Percy
"Pierwowzór „Harry’ego Pottera”." - błagam, nie obrażaj tej książki Harrym Potterem.
Użytkownik: Marylek 30.10.2010 00:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwowzór „Harry’ego Pot... | Thomas Percy
To nie jest pierwowzór Harrego Pottera.

"Czarnoksiężnik..." jest książką dopracowaną do ostatniej litery. Każdy szczegół ma znaczenie, każdy opis czemuś służy. Odpowiedź na pytanie kim/czym był uwolnony przez Geda "potwór", to jednocześnie odpowiedź na pytanie kim jest tak Ged, jak i każdy z nas.

Ta powieść zawiera elementy mitologi, religii, psychologii, antropologii. Jest to bez wątpienia literatura piękna. Zawiera wzystko, co powinna zawierać dobra powieść, plus elementy gatunku, plus "to coś", co charakteryzuje tylko utwory kompletne i genialne. Dla mnie jest ona genialna.

Który z bohaterów wzbudza symatię, to kwestia gusstu. Ja za Gedem przepadam, a Harry jest dla mnie nudny, płaski, papierowy. Jeśli zaś chodzi o zagadki, to Ged rowiązuje największą zagadkę przed jaką może stanąć człowiek: zagadkę własnej tożsamości.

Porównanie "Czarniksiężnika z Archipelagu" z "Harrym Potterem" jest jak porównanie wykwintnego dania z zupką chińską z torebki. Nie ta kategoria.

Użytkownik: krasnal 30.10.2010 01:33 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie jest pierwowzór Ha... | Marylek
No, z tą zupką chińską to się nie zgodzę;) Dla mnie "Harry Potter" to cykl świetny, a postaci naprawdę ciekawe, niebanalne. Widzę, Marylku, że przeczytałaś tylko pierwszy tom - a moim zdaniem nie można po nim oceniać całości. Skoro Ci się nie podobał, to oczywiście nie masz ochoty czytać dalej, normalne. Ale fakt jest taki, że im dalej, tym historia bardziej się rozwija, rozszerza, nabiera zupełnie nowego wydźwięku i głębi. Tego w pierwszym tomie nie można nawet przeczuć:) Zmienia się, rośnie wraz z bohaterami. I zupełnie nie chodzi tam o "rozwiązywanie zagadek", jak można by pomyśleć po pierwszym, a nawet drugim tomie;)

Natomiast pisząc, że to inna kategoria, masz najzupełniej rację. To są bardzo różne książki i nie można ich wrzucać do jednego worka tylko dlatego, że mamy młodego czarodzieja w każdej z nich. Pierwowzór? To już moim zdaniem bzdura. Równie dobrze można by uznać argument, że "Harry" to plagiat "Akademii Pana Kleksa" (a takie głosy naprawdę się pojawiały). Mnie osobiście "Czarnoksiężnik" podobał się mniej - jak dla mnie chyba było za dużo tej wykwintności, a za mało opowieści (chociaż tu z kolei ja czytałam tylko pierwszy tom - ale on jest jednak, mam wrażenie, jakoś zamkniętą całością). Opornie się czytało. Nie mam bynajmniej na myśli tego, że jest gorszy - po prostu mi było do "Czarnoksiążnika" dalej. Ale jest zupełnie inny i naprawdę ciężko te książki ze sobą zestawiać, zwłaszcza w tak prosty sposób.
Użytkownik: Marylek 30.10.2010 02:16 napisał(a):
Odpowiedź na: No, z tą zupką chińską to... | krasnal
Ten pierwszy tom Harrego nie tyle przeczytałam, ile przemęczyłam ze strasznym trudem, bo najpierw liczyłam, że mnie wciągnie (lubię fantastykę), a potem chciałam skończyć, żeby móc krytykować. :-p I faktycznie, na więcej zupełnie nie mam ochoty. Dla mnie to jest zlepek wątków komiksowej proweniencji, a jakby już porównywać, to do "Kajtusia Czarodzieja" Korczaka, który mnie denerwował, ale jako żywo, był o niebo lepszy!

Natomiast "Czarnoksiężnik" to, przyznaję, jedna z książek mojego życia, czytałam chyba ze trzy razy, w dwóch wersjach językowych i uważam, że jest to najlepsza ze wszystkich części Ziemiomorza. Najświeższa. Ciężko czytało mi się właśnie Harrego, a od "Czarnoksiężnika" najpierw nie mogłam się oderwać, a potem, jak już znałam fabułę, to dawkowałam sobie powolutku, dla samej przyjemności delektowania się słowami. Drugi tom też jest bardzo dobry, choć z zaskakująco odmiennej perspektywy opowiadany, bo bohaterką jest dziewczynka, może by Ci się spodobał? :)

Porównywać się nie da, za mało punktów stycznych. Wiem, że Harry ma wielu fanów i wszystkim im się tą zupką chińską okropnie narażam, ale nic nie poradzę, tak to odbieram. W tej książce nie ma żadnej konsekwencji, żadnej idei czynienia czarów, jak w porządnej fantastyce, tam jest jak w bajkach dla dzieci - pstryk! - już coś się w coś tam zamieniło. Ot, dla zabawy. Nie ma odpowiedzialności za przekształcanie rzeczywistości, całej tej filozofii, która przemycana jest w porządnej, klasycznej fantastyce. Tam jest tylko zabawa, przygoda, budowanie napięcia na piasku, a nie na fundamencie, podganianie akcji, a coś takiego mnie nuży. Oj, chyba jednak nie sprawdzę, czy w dalszych tomach jest lepiej.
Użytkownik: krasnal 30.10.2010 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten pierwszy tom Harrego ... | Marylek
Trochę się offtopic robi, ale w sumie w recenzji jest i o "Harry'm";)
Więc tylko krótko napiszę - pierwszy tom "Harry'ego" opowiada o 11-latku, który dopiero zaczyna uczyć się magii, więc jest w tym sporo zabawy. Fakt, sama "teoria magii" nie jest zbyt rozwinięta u Rowling (w każdym razie na głębszym poziomie, bo przykładów jest dużo i to dość pomysłowych), a szkoda. Ale o odpowiedzialności to jest tam akurat bardzo dużo. Przygoda zaś przestaje być tylko przygodą mniej więcej od czwartego tomu, kiedy zaczynają ginąć ludzie - i to już nie są przelewki. "Harry" należy to fantastyki opartej o schemat "wybraniec ratuje świat" (w dużym uproszczeniu oczywiście, i bez lekceważenia schematu, bo można z nim zrobić tak wiele różnych rzeczy, że się pewnie nigdy nie znudzi). Więc im dalej, tym robi się coraz poważniej (i to już zdecydowanie nie są książki dla dzieci, od czwartego tomu właśnie). Z czasem widać, że nawet te pierwsze "przygody" są częścią znacznie większej całości.
Nie namawiam, żebyś czytała dalej, bo skoro pierwszy tom aż tak Cię zmęczył, to dalsze też Ci się raczej nie spodobają. Bronię tylko faktu, że w tych książkach jest naprawdę cała masa wartościowych rzeczy. Ja w każdym razie widzę ich bardzo dużo, a do aż takiej nadinterpretacji nie mam skłonności;)
No i nie wyszło krótko;)

"Czarnoksiężnik" natomiast trafił u mnie na nienajlepszy moment czytelniczy, więc chodzi mi po głowie, żeby kiedyś spróbować jeszcze raz - od tylu osób tyle dobrego słyszałam o tej książce. Na to, żeby przełamać trudny moment w czytaniu (do tego potrzebuję czegoś, co mnie naprawdę wciągnie i będzie się czytało "samo"), "Czarnoksiężnik" jest widać nieodpowiedni, ale może więcej z tej drugiej warstwy wyłapię w lepszej chwili? Może też spróbuję z drugim tomem. Z pewnością jednak nie jest to dla mnie priorytet czytelniczy.
Użytkownik: nutinka 30.10.2010 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę się offtopic robi,... | krasnal
To ja sobie pozwolę zachęcić was obie do obu wymienionych cykli, ale w formie audiobooków. Pottera czyta Fronczewski, a Czarnoksiężnika Roch Siemianowski. Obaj należą do najwyżej przeze mnie cenionych lektorów i w tych interpretacjach świetnie się sprawdzają. Do tego stopnia, że nie mając w planach Pottera wysłuchałam pierwszego tomu z przyjemnością, a nawet podniosłam odrobinę ocenę. Szkoda tylko, że RS czyta tylko 2 pierwsze tomy LeGuin, a może jeszcze nie trafiłam na następne?
Użytkownik: krasnal 30.10.2010 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja sobie pozwolę zachę... | nutinka
O, to ja się rozejrzę za jakiś czas za Siemianowskim (również jeden z moich ulubionych lektorów - właśnie mi czyta "Orinoko" Fiedlera:). Audiobookową powtórkę "Harry'ego" też mam w planach, ale odrobinę się obawiam tego Fronczewskiego. Jak go bardzo lubię, tak mam wrażenie, że może mieć tendencję do lekkiego przekombinowania w tym czytaniu. Ale sprawdzę z pewnością, tym bardziej, jeśli polecasz:)
Użytkownik: Marylek 31.10.2010 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja sobie pozwolę zachę... | nutinka
Bardzo dziękuję za zachętę, choć raczej nie skorzystam. Rozmawiałam już o tym kiedyś tutaj z Czajką - nie umiem słuchać audiobooków. :( Bardzo się szybko rozpraszam, musiałbym cofać, zatrzymywać, tracę wątek. Myśli mi się rozbiegają wewnątrz czaszki, widocznie mają tam dużo miejsca. ;) Prędzej już przeczytam e-booka, niż wysłucham czegoś dłuższego. Choć najbardziej lubię papierowe książki. Sądzę, że jest to jakiś rodzaj ułomności mózgu i byc może można to wyćwiczyć więc może kiedyś... :)
Użytkownik: nutinka 31.10.2010 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję za zachęt... | Marylek
Marylku, to ja Ci życzę, żebyś kiedyś trafiła na "swojego" lektora, przy którym myśli będą karnie stać w porządku, a nie biegać samopas. ;) Bo przyjemność słuchania audiobooków w dużej mierze zależy od lektora. No i tempa czytania, ale to na szczęście można obejść. Przy Jasieńskim na przykład mnie coś trafia i przestaję go słuchać, żeby się bronić przed znużeniem. Nie mówiąc już o bykach w wymowie, jakie strzela. Siemianowskimu natomiast wybaczę wszystkie potknięcia językowe, bo jego głos czaruje. I mogę słuchać w jego wykonaniu powieści, które mnie zasadniczo nie interesują. Więc zachęcam, kiedyś, w sprzyjających okolicznościach, spróbuj, bo warto. :)
Użytkownik: Marylek 31.10.2010 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku, to ja Ci życzę, ... | nutinka
Myślisz, że to zależy od lektora? To zapiszę sobie to nazwisko, Siemianowski, może kiedyś obadam. Dzięki! :)
Użytkownik: Natii 31.10.2010 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę się offtopic robi,... | krasnal
Wiesz, ja też o "Czarnoksiężniku" słyszałam wiele dobrego i bardzo się zawiodłam, kiedy czytałam. Widzę, że postawiłam 5, zastanawiam się teraz , dlaczego, może w pewnym momencie pojawiło się w książce coś, co mnie jednak przekonało. Potem miałam okazję czytać "Inny wiatr" (ostatni tom) i - rewelacja! Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, czytając od razu ostatni (akurat miałam do niego dostęp), ale polecam Ci. :-)
Użytkownik: Marylek 31.10.2010 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę się offtopic robi,... | krasnal
Mam znajomych posiadających całość "Harrego", gdybym kiedyś chciała pożyczyć byliby zachwyceni. Nie twierdzę, że to nigdy nie nastąpi. Ale gdy patrzę wokół i widzę te wszystkie czekające książki, do których się jeszcze nie zraziłam, to rzeczywiście, wątpliwy jest mój powrót do tej serii. Nie odmawiam jej całkiem wartości, bo po pierwsze znam jeden tom na siedem, a po wtóre, wielką jej zaletą jest na pewno rozczytanie całgo pokolenia dzieciaków, które na książki mało zwracały przedtem uwagi. Ale chyba nie jest to cymes dla mnie.

Ja jednak będę Cię namawiać, żebyś kiedyś, w wolnej chwili dała pani Le Guin drugą szansę. ;) Choć nie jest powiedziane, że do Ciebie przemówi. Na tym też polega przyjemność czytania - na zaskoczeniu i pozytywnym, i negatywnym. :)
Użytkownik: Natii 31.10.2010 10:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten pierwszy tom Harrego ... | Marylek
Jak napisała już Krasnal - w całym cyklu jest bardzo, bardzo dużo odpowiedzialności i o odpowiedzialności i akurat w przypadku Harry'ego po prostu trzeba przeczytać cały cykl, żeby móc coś takiego stwierdzić. Trzeba też przeczytać cały cykl, żeby zobaczyć konsekwencję, która jak najbardziej również jest. Marylku, ten cykl to nie jest "tylko zabawa, przygoda", tam chodzi o najważniejsze rzeczy w życiu, o miłość, przyjaźń, poświęcenie, odpowiedzialność właśnie, wybory między dobrem i złem. Pierwszy tom dopiero to wszystko wprowadza, zarysowuje akcję (np. tego, dlaczego Harry przeżył śmiertelne zaklęcie, dowiadujemy się dopiero kilka tomów później i jak najbardziej ma to związek z ideą czynienia czarów oraz dobrą i złą magią). To prawda, że każdy tom kończy się w pewien "zamknięty" sposób, ale jednak to jest przede wszystkim cykl, w którym części są ściśle powiązane ze sobą, bohaterowie, akcja i również nasza wiedza o świecie przedstawionym rozwijają się z każdym tomem i dlatego uważam, że po przeczytaniu tylko jedno tomu nie można mówić o braku konsekwencji oraz innych wspomnianych przez Ciebie rzeczach - po prostu czytelnik nie ma jeszcze na tyle wiedzy, by móc to stwierdzić.

Użytkownik: Marylek 31.10.2010 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak napisała już Krasnal ... | Natii
Wierzę, Nati, że po przeczytaniu dalszych części cyklu ogląd może się zmienić, ale ten pierwszy tom tak mnie zniechęcił, że po prostu nie mam ochoty. Kupiłam sobie własną książkę, naprawdę z entuzjazmem zaczynałam. I po przeczytaniu jednego krótkiego rozdzialiku odkładłam znudzona. Następnego dnia kolejny rozdział; następnego jeszcze jeden. I tak brnęłam przez to przez miesiąc chyba, brrrr! :( Bardzo to źle wspominam. Książkę podarowałam jakiemuś wielbicielowi cyklu i jak na razie mam dosyć.

A zbulwersowało mnie tutaj porównanie "Harrego" do "Czarnoksiężnika", które jest, według mnie bezzasadne, bo to nie ta sama klasa książek. I przeciwko temu właśnie porównaniu, przeciwko nazwaniu "Czarnoksiężnika" rekursorem "Harrego", protestuję. I przyznasz chyba, że nie trzeba przeczytać całego cyklu o Ziemiomorzu, wystarczy już pierwszy tom, żeby zobaczyć i konsekwencję, i odpowiedzialność, i wartość przyjaźni, i wybory między dobrenm i złem. Wszystko to jest już w pierwszym tomie, w "Czarnoksiężniku z Archipelagu" właśnie, który mógłby nie mieć żadnej kontynuacji, a stanowiłby perełkę samą w sobie. W stukilkudziesięciu stronniczkach, cudowie nieprzegadanych, idealnych niczym kula. A jednocześnie jest to powieść przygodowa! Akcja tak wartka, że wydarzenie goni wyarzenie.

A jeśli chodzi o mój zarzut braku konsekwencji - to wiem z rozmów z wielbicielami całej serii i ciut z filmu - zaraz Ci uściślę, o co mi chodziło. U Le Guin każde użycie magii wprowadza zmiany w rzeczywistości, w świecie przedstawionym, jak go nazwałaś. Uczniowie szkoły na Roke są o tym uprzedzani, nawet prawdziwych nazw rzeczy, prawdziwych imion, nie wolno używać bez potrzeby, może to być groźne. Energia wykorzystana dla czynienia czaru nie znika, zmienia się, ale pozostaje i ma wpływ na rzeczywistość. Użycie magii osłabia czyniącego ją, w przypadku większych czarów może nawet zabić z wyczerpania. Nie da się tego procesu odwrócić, bo to też wymaga wydatkowania kolejnej magicznej energii. U Rowling natomiast, bohater narzuca na siebie pelerynkę i - pyk! - już jest niewidzialny, czas działa. Rusza różdżką i - pyk! - coś zamienia się w coś inego. Pyk! - i coś znika, albo przemieszcza się w inne miejsce. Brawa. Może to być zabawne, ale jak można porównywać tak różnie wykreowane rzeczywistości? Nie będę porównywać kawy z herbatą tylko dlatego, że to są płyny. Mogę porównywać różne kawy i różne herbaty między sobą. Mogę porównać świat Le Guin ze światem Tolkiena czy Herberta. W przypadku Rowling jest to dla mnie bezzasadne. :)
Użytkownik: Natii 31.10.2010 11:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Wierzę, Nati, że po przec... | Marylek
To prawda, że w "Czarnoksiężniku" jest to wszystko. :-) Ale i w pierwszym tomie Harry'ego masz przecież i wartość przyjaźni, i wybór między dobrem i złem, i odpowiedzialność za własne decyzje i czyny. Uważam, że te cykle są po prostu inaczej "zaplanowane".

Jeśli chodzi o magię - myślę, że po prostu to są inne pomysły i inne sposoby przedstawienia magii. Le Guin wymyśliła sobie (zresztą nie wiem, czy ona była pierwsza, nie czytałam aż tyle fantasy), że każde użycie magii wprowadza zmiany w rzeczywistości. Mam wrażenie, że ona w ogóle głębiej wchodzi w samą istotę magii. Rowling kładzie nacisk na coś innego. Jeśli chodzi o odpowiedzialność i konsekwencje magii (źle Cię wcześniej zrozumiałam, myślałam, że piszesz o konsekwencji autora ;-)) - one są u Rowling, tylko po prostu są inne i inaczej przedstawione, na innej płaszczyźnie. Nie na płaszczyźnie czy poziomie zużycia mocy, energii, ale już rezultatu, skutku dla osoby i otoczenia (np. pisanie w pamiętniku, który odpowiada bohaterce i zaczyna ją po pewnym czasie kontrolować => drugi tom, zmieniacz czasu (ogromny wpływ na rzeczywistość i jej zmiana) => trzeci tom, stosowanie nieznanych zaklęć i konsekwencje tego => szósty tom).

Mam wrażenie, że uważasz spojrzenie Le Guin na magię za lepsze od wersji magii prezentowanej przez Rowling - mylę się? ;> I stąd Twoje bulwersowanie się. Ja uważam, że to są po prostu różne pomysły i to, że u Rowling jest po prostu "pyk" i ktoś znika pod peleryną, a Le Guin tak bardzo zagłębia się w istotę magii, nie ma u mnie wpływu na ocenę tych książek. Przyznaję, że motyw wykorzystany przez Le Guin jest ciekawy (zresztą nie tylko ona pisze o magii w kontekście tracenia energii). Ale ja osobiście nie potrzebuję aż takiego zagłębiania się w magię, żeby mi się książka spodobała i dlatego brak tego zagłębienia u Rowling nie jest dla mnie żadnym problemem.

Ok, Rowling i Le Guin to dla Ciebie różne klasy książek. A dla mnie Le Guin i Herbert należą do jeszcze bardziej różnych klas i jeśli już miałabym porównywać, to Rowling i Le Guin, a nie Le Guin i Herberta. Myślę, że to już kwestia indywidualnej oceny.
Użytkownik: Marylek 31.10.2010 12:12 napisał(a):
Odpowiedź na: To prawda, że w "Czarnoks... | Natii
Tak, z pewnością to kwestia indywidualnej oceny i pewnie też biopola. Klimatu. ;)

"Mam wrażenie, że uważasz spojrzenie Le Guin na magię za lepsze od wersji magii prezentowanej przez Rowling - mylę się?" Chyba nie! ;) Uważam je za bardziej dopracowane "teoretycznie" i to mi odpowiada. Odpowiada temu czemuś, czego szukam w książkach. Uważam książki Le Guin lepsze od książek Rowling, a to dlatego, że te pierwsze mnie bardzo wciągają, a z tych drugich przeczytałam jedną i to z trudem. Poza tym lubię też czytac między wierszami, a u Rowling jakoś nie było czego. ;) I żeby nie było - literaturę dziecięcą też czytuję i to z przyjemnością!

Le Giun i Herberta zaliczam do tej samej klasy, bo oboje bardzo precyzyjnie i dojrzale wykreowali swoje światy. Świat Diuny - absolutnie nieporównywalny z niczym. I równie dopracowany jak świat Ziemiomorza. Pododbnie jak mistrz Tolkien, potraktowali czytelnika poważnie. Nie lubię książek fantasy, w których autor zamiast pisać np. "koń", pisze "asdfg", a na końcu zamieszcza słowniczek: asdfg = koń. To jest dla mnie prymitywny chwyt.

Wymyśliłam, do czego mogłabym przyrównać świat Rowling: do Canavan Trudi, tyle że tej autorki przeczytałam aż trzy tomy! Przeciętne, ale dawały się czytać, dopiero zakończenie trzeciego tomu zniesmaczyło mnie solidnie. Poza tym do Tada Williamsa. Jest jeszcze Paolini, ale to nawet od Rowling o dwie klasy niżej - też po przecztytaniu pierwszego tomu. Bo, przyznasz, pierwszy tom jest ważny, rzutuje na to, czy będziemy chcieli kontynuować przygodę z daną serią, czy nie.

Każdy towar znajduje swojego kupca i to jest dobre, bo na tym polega różnorodność, prawda?
Użytkownik: Natii 31.10.2010 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, z pewnością to kwest... | Marylek
Trudi Canavan, mówisz? No popatrz, a mnie właśnie Trudi Canavan i jej "Trylogia Czarnego Maga" przychodzi pierwsza na myśl, kiedy szukam książki podobnej do "Czarnoksiężnika" pod względem podejścia do magii. Podkreślam: tylko podejścia do magii, zanim się zbulwersujesz. :P Dla mnie "Harry" stoi o niebo, a nawet dwa nieba wyżej od Trudi Canavan oraz "Eragona". (tak, wiem, że w BiblioNETce oceniam Canavan i Rowling podobnie, ale przestrzegam przed wyciąganiem pochopnych wniosków z moich ocen, bo u mnie czwórka czwórce nierówna, nawet w ramach tego samego gatunku)

Wiesz, to naprawdę ciekawe, jak różni ludzie różnie odbierają książki. Mój odbiór "Czarnoksiężnika" to było coś w stylu - no ok, fajna książka dla dzieci (czy dopracowana bardziej niż "Harry"? Nie sądzę, no ale tutaj ja jestem w tej sytuacji, że nie czytałam całego cyklu), ale spodziewałam się czegoś więcej po takiej legendzie fantastyki. Może to jest właśnie ten problem, że postawiłam za wysoką poprzeczkę i oczekiwałam wielkiego "wow", którego nie było. Ktoś napisał niżej, że "Czarnoksiężnik" wciąga od pierwszych stron, ja niestety musiałam się trochę przymusić na początku. Jak napisałam Krasnalowi, o wiele bardziej podobał mi się "Inny wiatr". :-)
Użytkownik: Marylek 31.10.2010 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Trudi Canavan, mówisz? No... | Natii
Hi, hi, no popatrz, co czytelnik, to inna opinia. No i dobrze. :)

Moja klasyfikacja jest taka: Canvan, Rowling, Williams - czytadła. Tolkien, Le Guin, Herbert - mistrzostwo świata, klasyka gatunku. "Eragon" jest poza wszelką klasyfikacją, bo to nie jest literatura w ogóle, jeno wprawki i popłuczyny. :-p

Tak, podejście przed czytaniem ma duże znaczenie. W wiekszości wypadków, jeśli się nastawię na coś wielkiego, na jakieś przeżycia, to zwykle się rozczarowuję. "Inny wiatr" jest OK, ale moim zdankiem do "Czarnoksiężnika" się nie umywa, nie ma tej siły i głębi. Ale skoro Ci się podobał, to spróbuj "Grobowce Atuanu" - tam główną bohaterką jest właśnie Tenar, dziecko i młodziutka dziewczyna, ta sama, która w "Innym wietrze" jest już staruszką. Rzecz dzieje się na odległych rubieżach i dopiero pod sam koniec książki Taryn dociera do "centrum" ichniego świata. Książka jest tak inna od "Czarnoksiężnika", jak inna jest kobieta od mężczyzny, ale równie świetna.

Mam nadzieję, że moja rekomendacja Cię nie zniechęci. ;)
Użytkownik: Natii 31.10.2010 20:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Hi, hi, no popatrz, co cz... | Marylek
Wiesz, ja w ogóle planuję przeczytać całe Ziemiomorze, powtarzając "Czarnoksiężnika" i potem czytając po kolei cały cykl. :-) Więc "Grobowce Atuanu" jak najbardziej też przeczytam, a rekomendacja nie zniechęca, wręcz przeciwnie! :-)
Użytkownik: Marylek 31.10.2010 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, ja w ogóle planuję... | Natii
:)
Kurcze, pomyliłam imię, tam, powyżej, to przez Vemonę (Taryn), przepraszam. Za pierwszym razem napisałam dobrze. ;)
Użytkownik: Natii 31.10.2010 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: :) Kurcze, pomyliłam imi... | Marylek
:-)
Użytkownik: janmamut 01.11.2010 02:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Trudi Canavan, mówisz? No... | Natii
"Czarnoksiężnik..." dla dzieci?! Toż to wykład antropologii kulturowej w atrakcyjnej oprawie! Co chwilę widać, że pisała to córka Kroebera. Magia nie jest tu wymysłem, lecz wypadkową jej postrzegania przez ludy pierwotne.
Użytkownik: Marylek 01.11.2010 08:14 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czarnoksiężnik..." dla d... | janmamut
Kroeberów, Mamucie, Kroeberów! Nie zapominaj, proszę, że Urszula miała też matkę: Kroeber Theodora.
Użytkownik: janmamut 01.11.2010 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Kroeberów, Mamucie, Kroeb... | Marylek
Jej akurat nic nie czytałem, natomiast szczęśliwie czytałem polecaną właśnie Natii książkę przed "Czarnoksiężnikiem..." (i dalszymi).
Użytkownik: Natii 01.11.2010 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Kroeberów, Mamucie, Kroeb... | Marylek
To jest dopiero ciekawe, "Ninawę..." od dawna mam schowku, ale nie miałam pojęcia, że ta pani to matka Le Guin. ;-)
Użytkownik: Marylek 01.11.2010 23:53 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest dopiero ciekawe, ... | Natii
Tak, tak, też była antropologiem, jak tatuś!
"Ninawy" nie czytałam, choć gdyby się trafił przeczytam bardzo chętnie. Natomiast Ishi: Człowiek dwóch światów (Kroeber Theodora) jest świetny, bardzo polecam. O ostatnim żyjącym Indianinie, o tym jak próbował przystosować się do życia we współczesnym społeczeństwie, do którego trafił już jako człowiek dorosły. Nie jestem pewna, ale to chyba dzięki Ishiemu pani Kroeber zainteresowała sie głębiej Indiańskim folklorem i legendami. Hm, jakby co mam własny egzemplarz, co prawda wciąż mi się wydaje, że zaraz go powtórzę, ale może gdyby się kolejka ustawiła... ;)
Użytkownik: Natii 02.11.2010 09:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, tak, też była antrop... | Marylek
Marylku. :-) A więc ustawiam się w kolejce. :D
Użytkownik: Marylek 02.11.2010 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku. :-) A więc ustaw... | Natii
Wow! Zachęciłam! Ale naprawdę warto. :)
Przyślij mi adres na maila, wyślę Ci ją w przyszłym tygodniu, ok?
Użytkownik: Natii 02.11.2010 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Wow! Zachęciłam! Ale napr... | Marylek
Adres poszedł. :-)
Użytkownik: Natii 01.11.2010 09:46 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czarnoksiężnik..." dla d... | janmamut
Cóż, taki był mój odbiór, Mamucie, myślę, że nie ma jedynego słusznego odbioru danej książki.
Użytkownik: janmamut 01.11.2010 20:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, taki był mój odbiór,... | Natii
Ach, ja nie ganię, tylko zachęcam do przeczytania odrobiny dzieł ojca przed przeczytaniem książki córki: Istota kultury (Kroeber Alfred Louis). Wtedy odkrywa się, że opisywana magia jest dobrze znana. Nie gwarantuję, że wtedy Ci się "Czarnoksiężnik..." bardzo spodoba, ale przynajmniej zwiększysz sobie szanse na to. :-)
Użytkownik: Natii 01.11.2010 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, ja nie ganię, tylko ... | janmamut
Ja myślę, że mój problem z "Czarnoksiężnikiem" wynika z tego, że po prostu za bardzo się nastawiłam na... nie wiem nawet do końca, na co. ;-) "Istotę kultury" dodałam do schowka... hm, jestem prawie pewna, że dodałam ją od razu po przeczytaniu Twojego posta, ale najwyraźniej tylko mi się zdawało, więc przed chwilą dodałam znowu. Może nawet uda mi się ją jeszcze w tym roku przeczytać, dziękuję za trop. :-)
Użytkownik: agatatera 31.10.2010 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, z pewnością to kwest... | Marylek
Z tego, co mi się "obiło o oczy" nie raz i nie dwa to fakt, że faktycznie zarówno Herberta, jak i Le Guin zalicza się do mistrzów i klasyki gatunku :)
Użytkownik: krasnal 01.11.2010 01:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego, co mi się "obiło ... | agatatera
Z tym, że różnych gatunków jednak - Herbert to s-f, a Le Guin to fantasy;) Jasne, że oba to fantastyka, ale jednak różnice są spore.
Użytkownik: agatatera 01.11.2010 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tym, że różnych gatunkó... | krasnal
Tak Krasnalu, masz rację. Pomyślałam generalnie o fantastyce, ale faktycznie gatunki deczko inne :D
Użytkownik: Natii 19.03.2013 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tym, że różnych gatunkó... | krasnal
Odkopałam sobie tę wymianę zdań i trafiłam na Twój wpis - Le Guin to jak najbardziej również science fiction, kojarzysz cykl o Ekumenie na przykład? :-)
Użytkownik: krasnal 19.03.2013 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Odkopałam sobie tę wymian... | Natii
Tak, czytałam później "Lewą rękę ciemności", ale najbardziej podobał mi się tytuł;) W wydaniu s-f pani Le Guin też do mnie nie przemawia. Pewnie dam jej jeszcze kiedyś szansę, ale dwie najwyżej oceniane książki już przeczytałam;)
Użytkownik: nutinka 19.03.2013 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, czytałam później "Le... | krasnal
To daj jej szansę czytając "Lawinię". Dla mnie najlepsza jej książka.
Użytkownik: krasnal 19.03.2013 21:00 napisał(a):
Odpowiedź na: To daj jej szansę czytają... | nutinka
Przeczytałam recenzję McAgnes i brzmi zachęcająco:) Lubię takie "wygrzebywanie" pobocznych postaci i pisanie historii z ich punktu widzenia. Jakiś czas temu zachwycił mnie oparty na tym schemacie Czerwony namiot (Diamant Anita) - tam mamy historię biblijną, opowieść siostry Józefa, Diny, o której w Starym Testamecie jest tylko wzmianka. A z rozwinięcia tej wzmianki wyszła perełka!
Użytkownik: nutinka 19.03.2013 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam recenzję McA... | krasnal
Aż ciekawa jestem, czy Ci się spodoba. :)
"Czerwony namiot" mam w planach, fajnie, że chwalisz, może przesunę trochę w kolejce.
Użytkownik: Jabłonka 20.03.2013 09:46 napisał(a):
Odpowiedź na: To daj jej szansę czytają... | nutinka
Nutinko, a czytałaś już Morski trakt (Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber)) to dopiero jest książka... moim zdaniem ta jest najlepsza :) no razem z 'Lewą ręką ciemności' :P
Użytkownik: nutinka 20.03.2013 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Nutinko, a czytałaś już M... | Jabłonka
Ach, chyba mam zaległości w nowościach. No i spuchłaś mi schowek. Znowu! Tylko że to jest klasyfikowane jako zbiór opowiadań. Łączą się one jakoś czy rzeczywiście są odrębnymi opowiadaniami?
Użytkownik: Lwiica 20.03.2013 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, chyba mam zaległości... | nutinka
Podczytuje wasze rozmowy o pani Le Guin i nabrałam ochoty się z nią zapoznać. Możecie mi tylko powiedzieć od czego lepiej zacząć? Od cyklu "Ekumena" czy "Ziemiomorze"?
Użytkownik: Marylek 20.03.2013 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Podczytuje wasze rozmowy ... | Lwiica
Moim zdaniem od "Ziemiomorza". :)
Użytkownik: nutinka 20.03.2013 19:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Podczytuje wasze rozmowy ... | Lwiica
To zależy, czy wolisz fantasy czy SF. Jeśli bliższe Ci jest fantasy to zacznij od Czarnoksiężnik z Archipelagu (Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber)), a jeśli SF - weź Świat Rocannona (Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber)). Te tytuły są (były) mi najbliższe (dawno czytałam i oceniałam, mało pamiętam). Natomiast Lawinia (Le Guin Ursula K. (Le Guin Ursula Kroeber)) można czytać niezależnie od innych, jest niezwiązana. Swoją drogą chciałabym więcej czegoś takiego jak "Lawinia", może kontynuacji nawet. :)
Użytkownik: Szeba 20.03.2013 23:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Podczytuje wasze rozmowy ... | Lwiica
Jeśli można się wtrącić, to chyba lepiej zacząć od cyklu Hain, jest wg mnie przystępniejszy. Nie wiem jak to powiedzieć? Mniej odjechany? mniej filozofujący i wewnętrzny? mniej mroczny?
Użytkownik: Jabłonka 20.03.2013 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, chyba mam zaległości... | nutinka
Łączą się miejscem i czasem postacie się ze sobą spotykają, jak to w jednej miejscowości :) to przepiękne historie, głównie o kobietach :) i dzieją się w rzeczywistości :P Tu masz fragment stylu :)
"(...) Ponieważ od dwudziestego roku życia jestem
bibliotekarką, mogę bez wielkiej przesady porównać się do
sułtana korzystającego do woli z luksusowego haremu - i to
jakiego! Przez pierwsze dziesięć lat pół miliona kochanek w
głównej wypożyczalni miasta Portland. Nieustająca orgia!
Później zaczęłam nauczać w studium bibliotekarstwa, dzięki
czemu w ciągu roku mam dostęp do uniwersyteckiego
księgozbioru. Tu, w Klatsand, gdzie spędzam wakacje, harem
jest malutki, a większość hurys podstarzała, ale ja przecież
także. Z biegiem lat moja żądza straciła nieco ognia. Czasem
sobie wyobrażam, że zadowoliłaby mnie półeczka wysłużonych,
szczerych i starannie dobranych Szeherezad. Od czasu do czasu
sprowadzałabym im do towarzystwa jakąś szczupłą, młodziutką
powieść, z którą mogłabym poflirtować, albo tom nowo
wydanych poezji, dzięki którym szlochałabym nocą z nadmiaru
rozkoszy.(...)"
Użytkownik: nutinka 20.03.2013 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Łączą się miejscem i czas... | Jabłonka
Tak, to już wiem, dlaczego kiedyś zdecydowałam, że zostanę bibliotekarką. Dopiero po fakcie dotarło do mnie, że równie dobrze się czyta bez tego warunku. ;) Trzeba będzie zdobyć.
Użytkownik: krasnal 01.11.2010 01:42 napisał(a):
Odpowiedź na: To prawda, że w "Czarnoks... | Natii
Mnie akurat trochę szkoda, że Rowling bardziej nie rozwinęła właśnie teorii magii (bo lubię śledzić ciekawe rozwiązania w tej kwestii), ale zgadzam się, że to wcale nie umniejsza całości. To po prostu inny pomysł na przedstawienie magii, a nie gorszy. Zwłaszcza, że, jak zauważyłaś, w jej książkach ogromną rolę odgrywa kwestia odpowiedzialności za własne czyny, decyzje - czy to związane z magią, czy nie. Magia jest po prostu, tak bym to określiła, jednym z naturalnych pól działania czarodzieja i nie jest rozpatrywana jako coś całkiem odrębnego od innych, ale w kontekście całości życia danego człowieka.
Użytkownik: Natii 31.10.2010 11:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Wierzę, Nati, że po przec... | Marylek
Ciekawe opowiadanie trochę a propos naszej dyskusji o magii, gdybyś miała ochotę: http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?t=10328 :-)
Użytkownik: Marylek 31.10.2010 12:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe opowiadanie troch... | Natii
Dzięki, przeczytam, teraz wychodzę, ale jak wrócę przeczytam. :)
Użytkownik: aleutka 01.11.2010 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten pierwszy tom Harrego ... | Marylek
Hmm, porownywanie Harrego z chinska zupka na podstawie pierwszego tomu jest moim zdaniem troche niesprawiedliwe.

Jacqueline Wilson albo inne "Nie dla mamy nie dla taty lecz dla kazdej malolaty" czy chociazby Twilight - oto moim zdaniem zupki chinskie. Wszystko po wierzchu. (jest symptomatyczne, ze Stephenie Meyer powiedziala, iz nie czytala nic o wampirach piszac swoj cykl. "Nie chciala sie sugerowac..." Aha).

Harry jest naprawde porzadnie napisany, czerpie obficie z folkloru, nie unika stawiania bohaterow wobec wyzwan podobnych do Gedowego zmierzenia sie z cieniem. Musza sie ustosunkowac do fundamentalnych pytan, staja przed dylematami moralnymi. Harry na poczatku jest zahukanym dzieciakiem - czemu trudno sie dziwic - a potem dojrzewa, burzliwie dosyc zreszta. Nazwanie tej postaci papierowa - znowu na podstawie jednego tomu - tez jest nie do konca przekonujace. Nalezy pamietac, ze w pierwszym tomie Harry ma ile? Siedem lat, dziesiec? Ged ma okolo pietnastu, to duza roznica.

Duzo w tym cyklu przyjazni, odwagi, lojalnosci i odpowiedzialnosci, fantazji i ciekawosci swiata. Humor naprawde niewymuszony i zabawny.
Owszem, w Czarnoksiezniku pojawia sie odpowiedzialnosc i tym podobne tematy - od razu. Ale tez Czarnoksieznik w zalozeniu mial byc ksiazka samodzielna, a Harry od poczatku planowany byl jako cykl.

PS Osobiscie tez wole Ziemiomorze, (zwlaszcza Tehanu i Inny wiatr moim zdaniem to swietne ukoronowanie calosci)ale w swojej kategorii Harry jest naprawde porzadny literacko. Solidny obiad powiedzialabym. Odtrutka na wate cukrowa. Sprobuj drugiego i trzeciego tomu...

Użytkownik: Marylek 02.11.2010 00:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Hmm, porownywanie Harreg... | aleutka
Oj, wiedziałam, wiedziałam, że wsadzę kij w mrowisko wielbicieli Harry'ego. ;)

Po prostu mnie nie wciągnął, a wręcz przeciwnie, zmulił. Człowiek się zmienia, nie mówię, że nigdy do niego nie wrócę, ale w najbliższej przyszłości na pewno nie. Pewnie jestem mugolem, a na pewno nie jestem adresatem tej książki. W ogóle dziś bym tej książki po prostu nie skończyła, szkoda mi czasu, szkoda życia na nudne (dla mnie) książki. Może Harry jest, jak piszesz "w swojej kategorii porządny literacko", mnie chodziło o to, że to nie jest ta sama kategoria co "Czarnoksiężnik...".

A tak w kwestii formalnej, Ged na pierwszej stronie książki przychodzi na świat, a pierwszy, na swoje nieszczęście udany, czar wykonuje w wieku lat siedmiu (strona druga). Jest więc młodszy od Harry'ego, który w pierwszym tomie ma lat jedenaście. :)

Zupki chińskie też zdarzało mi się jadać... ;)
Użytkownik: aleutka 02.11.2010 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, wiedziałam, wiedziała... | Marylek
Alez jaki kij w mrowisko, Marylku? I jaka wielbicielka? Sama zaznaczylam, ze wole Ziemiomorze :D

Ale mnie chodzilo glownie o porownanie do zupek chinskich. Moje elementarne poczucie sprawiedliwosci sie buntuje. Owszem Harry nie jest tej samej klasy co Ziemiomorze - ale to nie znaczy ze jest od razu chinska zupka. Solidny obiad i tyle. Po angielsku jest zreszta duzo lepszy i ma wiecej lekkosci, polotu.

W kwestii formalnej - przypadkowe czary zdarzaly sie Harremu w wieku siedmiu lat takoz, albo i wczesniej. Nie zmienia to faktu, ze kiedy Ged wypuszcza sie na poszukiwanie Cienia ma duzo wiecej niz jedenascie lat - a ciagle jestesmy w pierwszym tomie Ziemiomorza. W drugim tomie Ged jest juz praktycznie dorosly, nie mowiac o trzecim i dalszych, gdzie wchodzi w wiek sredni. Inna skala czasowa. Wiec tez nie bardzo mozna porownywac Czarnoksieznika z pierwszym tomem calego cyklu na niekorzysc Harrego.

Mnie tez ;)
Użytkownik: agatatera 30.10.2010 08:42 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie jest pierwowzór Ha... | Marylek
Dokładnie! Zgadzam się w całej "rozciąliwości" tematu :)
Użytkownik: agatatera 30.10.2010 09:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie! Zgadzam się w ... | agatatera
Rozciągliwości! ;)

(A swoją drogą, to wielka szkoda, że nie ma możliwości edycji i kasowania swoich własnych komentarzy, byłoby to niezmiernie przydatne.)
Użytkownik: ambarkanta 31.10.2010 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwowzór „Harry’ego Pot... | Thomas Percy
Autorka "Harry'ego Pottera" mogła wzorować się na Ziemiomorzu, co nie musi uwłaczać żadnej z tych książek przecież (a propos całej dyskusji).
"Czarnoksiężnik z Archipelagu" porywa od pierwszych słów i jest w nim ten szlachetny umiar, natomiast "Harry Potter" nie porwał mnie ani na moment. Czytałem tylko pierwsze tomy obydwu serii.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: