Czarna dziura w sercu arcymaga
Pierwowzór „Harry’ego Pottera”.
Opowieść o dojrzewaniu nastoletniego maga imieniem Ged. Dzieciak chce, by go nieustannie podziwiano. Wciąż próbuje udowadniać swoją wartość. Podczas nauki w szkole czarnoksiężników ta „czarna dziura” w jego sercu, w wyniku nieudanego czaru, przybiera postać cienia z krainy przeciw-życia. Reszta książki to fascynująca wojna z tym potworem.
Jeśli potraktujemy cień jako symbol, otrzymamy dobrą powieść mainstreamową. Jeśli przyjmiemy, że cień to monstrum z bestiariusza fantasy, uzyskamy świetną fabułę fantasy. Jeśli dopuścimy obie możliwości, zdobędziemy dowód, że (i kiedy!!!) fantasy to literatura piękna.
Umiar to podstawowe narzędzie pisarki. Świat (Archipelag) jest oryginalny i ze smaczkami, ale bez blichtru w stylu Minas-Tirit. Fabuła jest skondensowana do niecałych 200 stroniczek i zawiera tylko to, co niezbędne. Język, stylizowany na frazę biblijną, jest jasny i piękny. Tłumaczenie Barańczaka – wyśmienite.
„Czarnoksiężnik” podoba mi się bardziej od „Harry’ego Pottera”, ale współczesny bestseller ma, moim zdaniem, dwie przewagi nad powieścią z 1968 r.: Harry jako bohater wzbudza sympatię i rozwikłuje mnóstwo zagadek.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.