Dodany: 11.05.2008 20:15|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Oskarżenia niekoniecznie przedawnione


Nie pierwsza to moja lektura, odkryta na nowo po latach dzięki podsunięciu jak na tacy przez własne dziecko, zabierające się do czytelniczej pańszczyzny jak sójka do przygotowań na zamorską wyprawę. Jeśli już coś zostało wyciągnięte z przepastnej czeluści jednej z szaf z książkami, czemuż ma leżeć bezużytecznie, nim doczeka się „przerabiania” przez potomka?

Jako dziecko – bo pierwsze moje spotkanie z „Lalką” miało miejsce bodaj w szóstej klasie podstawówki – postrzegałam tę powieść jako satyryczno-obyczajową z naciskiem na wątki satyryczne: studenci czyniący despekt baronowej Krzeszowskiej i Maruszewiczowi, groteskowa rozprawa o rzekomo skradzioną lalkę, parada wariatów i naciągaczy, nachodzących Wokulskiego w paryskim hotelu, naiwne przemyśliwania Rzeckiego, jak tu ożenić uwielbianego przyjaciela ze śliczną wdową. Jako nastolatka widziałam w niej tylko wątek miłosny, przez który niemal znienawidziłam nieszczęsnego Wokulskiego, schnącego z miłości do próżnej i rozkapryszonej pannicy, gdy tuż pod jego bokiem czekała pokornie wcale nie brzydsza i nie głupsza, a skromniejsza i niepewna siebie pani Stawska, a nie wzgardziłaby nim i dziecinna, lecz sympatyczna Fela Janocka. Toteż w pisanej na olimpiadzie polonistycznej pracy, której tematem było porównanie postaw Kmicica, Wokulskiego i Judyma, „doładowałam” biednemu Stachowi, co się zowie, wytykając mu głupotę i kupieckie podejście do spraw miłości, a preferując – co w tym wieku chyba dość oczywiste - siwookiego Jędrusia; zupełnie nie dostrzegałam przy tym, że ten wszak także ignorował każdą pannę napotkaną później od Oleńki, i także był gotów dokonać czynów najbardziej zuchwałych (a nie zawsze przemyślanych…), byle tylko zwrócić na siebie uwagę obiektu uczuć. A różnica tkwiła jedynie w samym obiekcie; panna Izabela była bowiem skończoną egoistką, która nie uczyniłaby niczego na czyjąkolwiek korzyść, jeśli by nie miało to jej samej przynieść zysku (choć może bardziej w sensie emocjonalnym niż materialnym), a kraj rodzinny obchodził ją równie mocno, co zeszłoroczny śnieg - Oleńka zaś, choć dworkowa gąska, była ucieleśnieniem chrześcijańskich cnót i zarazem żarliwego patriotyzmu.

Po z górą trzech dekadach od ostatniego czytania gotowa jestem „Lalkę” ogłosić jedną z najlepszych powieści obyczajowych, jakie w życiu czytałam. I bez znaczenia jest tu fakt, że jest to dzieło w oczywisty sposób tendencyjne. Jest takie, bo w czasie i miejscu, gdy powstawało, zaistniała potrzeba przekazania społeczeństwu określonych informacji i tez. Gdyby zrobił to ktoś z mniejszym darem obserwatorskim i mniej ciętym piórem, powstałby pewnie propagandowy gniot. Lecz że zabrał się do tego człowiek szczodrze obdarzony tymi przymiotami, a nadto mający spore poczucie humoru i wieloletnie doświadczenie dziennikarskie – wyszło niemal arcydzieło.

Piszę „niemal”, bo są dwie rzeczy, które dla jednego czytelnika mogą wcale nie być mankamentem, innego zaś irytować do tego stopnia, że zatrują mu przyjemność cieszenia się tym, co dobre. Jedną z nich jest skłonność do mieszania czasów narracji w obrębie tych samego rozdziałów bez szczególnego uzasadnienia (np. w rozdziale IV tomu II o wydarzeniach przed licytacją kamienicy Łęckich opowiada narrator w czasie przeszłym, po czym nagle, relacjonując sen Rzeckiego, przechodzi na czas teraźniejszy, a w rozdziale VIII tegoż tomu zmiana taka dokonuje się aż trzy razy). Drugą – nadanie postaciom epizodycznym, pojawiającym się w jednym tylko rozdziale, ale za to w dość dużej liczbie, sztucznych, „znaczących” nazwisk: Pantarkiewiczówna, Upadalska, Wywrotnicka, Szastalski, Pieczarkowski, Rydzewski, Rzeżuchowska, a na deser jeszcze „książę Kiełbik, hrabia Śledziński”[1]. Należę do grymaśnych czytelników, których takie chwyty irytują.

A mimo to twierdzę, że „Lalka” jest rewelacyjna, na co składa się co najmniej kilka powodów.

Po pierwsze, imponująca galeria postaci, z których każdą, od Wokulskiego, Rzeckiego i panny Łęckiej po małą Helunię, babkę Minclową i Węgiełka, scharakteryzował Prus tak dosadnie i wyraziście, że jeśli tylko mamy trochę wyobrażenia o kostiumach z epoki, bez problemu ujrzymy ją oczami wyobraźni w całej okazałości, ba, zobaczymy, jak się porusza, jak gestykuluje, usłyszymy specyficzny ton i melodię głosu… Są między nimi kreacje potężne, wielowymiarowe, jak sam Wokulski i jego bogdanka, są typy charakterystyczne o rysach służących zobrazowaniu określonych postaw i osobowości (Klejn, Mraczewski, Zięba, obaj Szlangbaumowie, oboje Krzeszowscy, Szuman, Starski, Maruszewicz, Wąsowska, prezesowa Zasławska, hrabina Joanna, Ochocki, bezimienny współlokator Maleskiego i Patkiewicza etc.) czy też służących głównie ubarwieniu kolorytu całości (bracia Minclowie, pan Raczek, Maleski i Patkiewicz, pani Misiewiczowa, Suzin, Geist) i stosunkowo niewiele takich, które stanowią tylko tło dla reszty (Helunia, dzieci Wirskiego, paryski dorożkarz).

Po drugie, jeden z ciekawszych w polskiej prozie XIX-wiecznej (a kto wie, czy i nie późniejszej…) wątków miłosnych, w dodatku rozwiązany w sposób daleki od sztampowego. Studium miłości irracjonalnej, zrodzonej z banalnego zauroczenia i powoli przeradzającej się w destrukcyjną dla zakochanego obsesję, niewiele ma sobie równych w literaturze. Nieszczęśliwie zakochany fiksat może trafić się wszędzie; tu z rozpaczy strzela sobie w łeb, ówdzie, opętany zazdrością czy chęcią zemsty, dopuszcza się zbrodni albo w odwecie za okazaną mu wzgardę z premedytacją uwodzi i upokarza kolejne ofiary płci przeciwnej – ale przeważnie dramat jego wynika ze zwykłej jednostronności uczucia. Tu jednak zdaje się chodzić nie tylko o to, że akurat „dwoje NIE chciało naraz”; tragedia Wokulskiego, podobnie jak nieudane małżeństwa barona Dalskiego z Eweliną i Węgiełka z Marianną, w znacznej mierze wynika nie z samych uczuć bohaterów, lecz z kontekstu społeczno-obyczajowego, w którym los kazał im funkcjonować.

I tu dochodzimy do trzeciego i bodaj najważniejszego punktu w wyliczaniu, co sprawia, że „Lalka” jest czymś więcej niż tylko romansem osadzonym w interesującym tle obyczajowym. Jest ona mianowicie kompleksową i zjadliwą krytyką stosunków społecznych, panujących pod koniec XIX stulecia na terenie ówczesnego zaboru rosyjskiego, ale nade wszystko uświadomieniem, że ową rozpaczliwą sytuację zawdzięczają Polacy nie tylko okupantom.

Komu więc…? Niech odpowiedzą: Wokulski, Szuman, Ochocki, Rzecki, których postacie zlewają się raptem w jedną sylwetkę wirtualnego oskarżyciela z palcem wycelowanym w tę samą stronę:

„Oto miniatura kraju (…), w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy. Jedni giną z niedostatku, drudzy z rozpusty. Praca odejmuje sobie od ust, ażeby karmić niedołęgów; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków (...)”[2].
„Czy dzieci uczą się pracować na chleb?... Nie, uczą się ładnie trzymać nóż i widelec. Czy uczą się poznawać ludzi, z którymi kiedyś żyć im przyjdzie? Nie, uczą się im podobać za pomocą stosownych min i ukłonów… Czy uczą się realnych faktów, decydujących o naszym szczęściu i nieszczęściu? Nie, uczą się zamykać oczy na fakty, a marzyć o ideałach…”[3].
„Tam prostota jest dziwactwem, oszczędność wstydem, uczoność równoznaczy z obłędem, artyzm symbolizuje się dziurawymi łokciami. Tam, chcąc zdobyć miano człowieka, trzeba posiadać albo tytuł z pieniędzmi, albo talent wciskania się do przedpokojów”[4].
„(…) ani Starski, ani panna Izabela, ani pani Ewelina nie spadli z księżyca, tylko wyhodowali się w pewnej sferze, epoce i wśród pewnych pojęć”[5].
„Przeciw Żydom ciągle rosną kwasy. Nie brak nawet pogłosek o tym, że Żydzi chwytają chrześcijańskie dzieci i zabijają na mace”[6].

Cóż to za miejsce i co za ludzie je takim uczynili? Na jakim to gruncie wyrastał człowiek, który „miał aspiracje naukowe, lecz nie było ich czym zaspokoić; miał szerokie instynkta społeczne, ale czego się dotknął, wszystko padało (…)”[7] i dlaczego, „jeżeli znajdzie grunt właściwy, a w Europie może go znaleźć, i jeżeli ma jeszcze energię, to wlezie w jakąś robotę i bodaj czy nie zacznie naprawdę żyć…”?[8]

Czy aby naprawdę świat ten przeminął wraz ze słówkami takimi, jak „fizjognomia”[9], „bryftrygier”[10] i „trybuszonik”[11], a oskarżenia rzucane przeciw niemu uległy przedawnieniu? A jeżeli nie, to co z niego pozostało…? Komu się przyglądamy i na kogo się oburzamy, czytając „Lalkę” w stuleciu elektronicznych mediów?

Gdy literatura po ponad wieku od ukazania się drukiem nie tylko bawi, wzrusza, zachwyca stylem czy wiernością wizerunków, lecz i pobudza do zadawania takich pytań – to znaczy, że warta jest rekomendacji.



---
[1] Bolesław Prus, „Lalka”, wyd. PIW, Warszawa 1987, t. III, s. 112.
[2] Tamże, t. I, s. 113.
[3] Tamże, t. II, s. 147.
[4] Tamże, t. II, s. 279.
[5] Tamże, t. III, s. 252.
[6] Tamże, t. III, s. 294.
[7] Tamże, t. III, s. 311.
[8] Tamże.
[9] Tamże, t. I, s. 236.
[10] Tamże, t. III, s. 30.
[11] Tamże, t. III, s. 301.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 38623
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 45
Użytkownik: hburdon 13.05.2008 00:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Wspaniała recenzja. Widzę, że czas i tę lekturę sobie powtórzyć. Ja czytałam ją w tym wieku, kiedy na główny plan wysuwa się wątek romansowy, a wspomnienia Rzeckiego tylko się kartkuje. :) Jednak przeglądając ją ostatnio, właśnie na tych wspomnieniach się zatrzymywałam, dostrzegając w nich zupełnie wtedy nie dostrzeżony humor.
Użytkownik: oyumi 29.03.2010 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspaniała recenzja. Widzę... | hburdon
No właśnie. Mnie zupełnie rozbroiły jego 4 treny dla pieska Filtusia:)

http://pl.wikisource.org/wiki/Na_%C5%9Bmier%C4%87_​Filtusia_czworo_tren%C3%B3w

Ulubione fragmenty:

Wielkich talentów fortunać nie dała,
Wychowań byłeś jak inni, poprostu;
A przecz cię miła Żolka pokochała,
Dla twego wzrostu.

Przytem i ojciec twój nie był z ulicy...
I urodzonyś nie z podłej macierze...
I wszystką postać miałeś w takiej mierze,
Jako jamnicy.(...)






Wojny trojańskiej kto wzniecił zawiłość?
Kto Ilijonu zburzył mury święte?
Kto Achilesa strzałą trafił w piętę?...
Zdradziecka miłość!...

Kto budzi w człeku nieprzystojne chucie?
Przez co łzy gorzkie leje Dydo smutna?...
Ach! to przez ciebie miłości okrutna,
Płoche uczucie!...

Gdybyś, o Filtuś! jak Kruczek owczarski,
Miłosnym szeptom nie poddawał ucha,
Nie byłby tobie rozpruł zębem brzucha
Pies arendarski!...


Użytkownik: bogna 13.05.2008 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Cieszę się, że przypomniałaś mi "Lalkę", bo miłe mam z nią wspomnienia. Chyba też muszę do niej wrócić :-))
Użytkownik: porcelanka 13.05.2008 15:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ciekawa recenzja:)Ja "Lalkę" czytałam w zeszłym roku jako lekturę. Zaskoczyła mnie pozytywnie, po wszytskich utworach romantyzmu, byłam nią oczarowana. Nie ja jedna zresztą. Większa część mojej klasy była nią zachwycona, a to jednak rzecz rzadka, nawet na humanie;)
Użytkownik: Kamyczek 123 02.01.2009 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa recenzja:)Ja &quo... | porcelanka
szkoda że Szlangbaum miał rację co do polskiej młodzieży a wyjątki potwierdzają tylko regułę.

"To znaczy: m u n d - u r; pan od razu zgadł, panie Wokulski?
- więc i cała pańska rodzina bawi się szaradami? - wtrącił Wokulski.
- Nie tylko moja - odpowiedział Szlangbaum. - U nas, panie, niby u Żydów, jak się młodzi zejdą, to oni nie zajmują się, jak u państwo, tańcami, komplementami, ubiorami, głupstwami, ale oni albo robią rachunki, albo oglądają uczone książki, jeden przed drugim zdaje egzamin albo rozwiązują sobie szarady, rebusy, szachowe zadanie. U nas ciągle jest zajęty rozum i dlatego Żydzi mają rozum, i dlatego, nich się pan nie obrazi, oni cały świat zawojują. U państwa wszystko się robi przez te sercowe gorączkę i przez wojnę, a u nas tylko przez mądrość i cierpliwość. "
Użytkownik: mchpro 13.05.2008 15:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Recenzja bardzo trafna. A jeśli chodzi o "Lalkę", to od zawsze powtarzam, że to najlepsza powieść, jaką napisano w naszym ojczystym języku.
Użytkownik: WBrzoskwinia 13.05.2008 19:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Gratuluję recenzji, świetna robota - a jaka irytująca... skoro już grymasić. Zamiast po bożemu przeczytać, co zacz za książka i w jaki sposób, i spokój, taka wypowiedź inspiruje przemyśliwanie i porównywanie własnych wspomnień i własnego odbioru "Lalki" z przedstawionym w tekście. Czy to nie irytujące? Zamiast iść na obiad, siedzi się przed końputerem i wspomina swoje przygody z Rzeckim, Wokulskim i spółką. Zawsze powtarzam, że recenzja to też literatura, no i wyżej jest najlepszy na to dowód.
Warto dodać (oprócz miliona innych rzeczy, które - gdyby zebrać od różnych czytelników - przerodziłyby się w osobną książkę o "Lalce") rzecz, która dawniej nie istniała. 20-40 lat temu tę książkę czytało się inaczej. W realiach "soc" nie miało się pojęcia o tle handlowo-finansowym. Wiadomo było wprost, że chodzi o kamienicę za 90 000, że Wokulski przywiózł z wojny prawie 300 000, które zarobił na dostawach dla wojska, że serwis za (nie pamiętam ile: dwa czy pięć tysięcy?). To były puste liczby: nie rozumiało się, co to znaczy, gdy Wokulski w sprawie serwisu objaśniał, że handel opiera się nie na zyskach spodziewanych, lecz na ciągłym obrocie gotówki, dlaczego tyle w tej książce gadania o procentach, lokatach, eskontach (chińszczyzna), a zwłaszcza: czemu aż parę razy przewija się sprawa, że te pieniądze na wojnie Wokulski zarobił uczciwie. Teraz czyta się inaczej, odkąd - jak Wokulski - żyjemy znowu w kapitaliźmie. Dawniej zmysł do interesów i szczęście w interesach nie zwracały tak uwagi w tej postaci ani w tej rzeczywistości. Krótko mówiąc: ta książka w obecnych czasach znów nabrała coś z tej aktualności, którą miała w chwili pierwodruku, niezależnie od tego, co w niej zawsze aktualne.
Po drugie: postacie postaciami, i słusznie, ale znajomość sukien i surdutów wystarczy, by je sobie plastycznie wyobrazić nie tylko dlatego, że Prus znakomicie zarysował bohaterów, ale również dlatego, że znakomicie przedstawił tło, w którym oni funkcjonują. Np. nawet najlepszy rysunek Minclów, ich Grossmutter i małego, a potem coraz większego Rzeckiego, a i Katza, byłby jak frunący balonik, gdyby się ich nie zobaczyło w tym długim, chłodnym, ciemnym wnętrzu sklepu, w którym tu było mydło, tam galanteria etc. Ich się nie tylko widzi: ich się widzi właśnie tam, w tym półmroku, ten chłód się czuje, czuje się nawet zapach sklepu oraz tych bułek i kawy, wnoszonej przez służącą za Grossmutter. Właśnie szczegółowa realność tła współdecyduje o realności bohaterów, ale to nie tylko to, bo tak jak sami w sobie bohaterowie są perełką, to i samo tło jest perełką. Do dziś pamiętam tę (chyba najsławniejszą w literaturze) szufladę: Ignac, ty mi powidz: was ist das? Co to jest? Das ist Schublade - to jest szublada. Co jest w te szublade? Es ist Zimmt - to jest cynamon. Co to jest cynamon? Jest kora z jedno drzewo. Gdzie mieszka takie drzewo cynamon?... A zapach kalafiorów z kuchni u pani Stawskiej (gdyby nie on, Stach by się w niej z miejsca zakochał /?/)? A "Pralnia Paryska" na dziedzińcu (gdyby nie ona, żadnego sensu by tam nie miały dziewuchy jak dwugarbne wielbłądy)? A śmietnisko przy zbiornikach wody? A place w Paryżu? A lot balonem? To nie fikcja, Wokulski naprawdę nim leciał, bo mówi prawdę: rzeczywiście jest nie tak, że się leci, tylko tak jakoś dziwnie, że jest się nieruchomym, a to ziemia jakoś sama z siebie oddala się w dół. Stworzyć interesującą, pełną postać literacką bodaj czy nie łatwiej, niż uchwycić i tak precyzyjnie przekazać odbiorcy rzeczywistość, by ją nie tylko zobaczył, ale nawet poczuł, i to jeszcze w sto lat po śmierci autora - to wymaga najwyższej klasy. Tę stronę realizmu w "Lalce" też trzeba cenić. A że to realizm krytyczny, miejscami posunięty w satyrę, więc m.in. z nazwiskami znaczącymi jako standardowym chwytem literackim z tej sfery - to cóż, taka epoka, więc takie jego prawo, no i to przecież też ma swój sens i cel...
A po drugie z miliona: "...jeden z ciekawszych... wątków miłosnych"?! Tylko tyle? Skoro ten jest tylko "ciekawszy", to gdzie mianowicie są te tłumy najciekawszych? Tu też Prus jest realistą, więc i to zalicza się do ścisłej czołówki jakościowej. Jedne z wielu ciekawszych to wątki miłosne pani Stawskiej i pani Wąsowskiej oraz chwilowe fascynacje Łęckiej (na czele z posągiem Apollina), że o baronie Dalskim i Ewelinie nie wspomnieć, natomiast miłość Wokulskiego to jest literacko klasa sama dla siebie, ścisła czołówka, i to nie tylko w polskiej literaturze, i nie tylko tamtej epoki. Tym bardziej, że na ogół w literaturze mamy do czynienia z miłościami nasto-20-30-latków, a tu jest o miłości najgorszej: ostatniej... Istota rzeczy zaś tkwi - prawda - i w tym, że "dwoje nie chciało naraz", i w przedziale statusu społecznego, ale przede wszystkim jednak w samej miłości: przecież on naprawdę nie ją kocha, tylko całkowicie fikcyjną wymarzoną istotę, którą wpisuje w jej postać. To jest główny dramat; a jaki prawdziwy! Szczęście, że nieczęsty... A na tyle realistycznie ujęty, że parę razy naprawdę chce się wejść do salonu albo do powozu i wyrżnąć go młotkiem, żeby się opamiętał. Zdaje się, że sam autor też miał do tego osobiste podejście, skoro powiedział (podobno znaczącym tonem), że kto "Lalkę" przeżył - wiele przeżył.
Użytkownik: Pingwinek 08.06.2020 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Gratuluję recenzji, świet... | WBrzoskwinia
Kto "Lalkę" przeżył - wiele przeżył. Dobrze brzmi - jakieś źródło? Ja podobnie widzę główny dramat (znam zresztą z autopsji): Wokulski kocha nie Izabelę, a swoje jej wyobrażenie.
Użytkownik: Monika.W 13.05.2008 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Wizja ponownego przeczytania "Lalki" utrzymywała mnie przy życiu, gdy uczyłam się do egzaminu sędziowskiego. NIe wiem, dlaczego akurat natę powieść padło - może ze względu na całkowitą "inność" od kodeksów i komenatrzy. Pamiętam wieczór, gdy już było "po", a ja położyłam się spokojnie z "Lalką" i zaczęłam czytać.
Przy ponownej lekturze spodobała mi się jeszcze bardziej. Może warto przeczytać po raz trzeci i zachwycić się jeszcze bardziej?
Użytkownik: cypek 13.05.2008 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Recenzja znakomita.Czytałem "Lalkę" niedawno i też dopiero teraz odkryłem jaka to piękna książka.
Użytkownik: anndzi 14.05.2008 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Świetna recenzja, aż zachciało mi się przeczytać "Lalkę", za którą nota bene nie przepadam. Strasznie przytłaczał mnie jej klimat, ciekawe jak to będzie kiedy znów sięgnę po nią po latach...
Użytkownik: norge 15.05.2008 11:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
"Lalka" czeka w kolejce na ponowne przeczytanie. Po twojej wspanialej recenzji widze, ze chyba musi sie bezczelnie wepchac na czolowke ksiazek oczekujacych :-)
Użytkownik: Kuba Grom 17.05.2008 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
świetna recenzja. Za całego pozytywizmu jest to chyba najbardziej pozytywna książka (choć optymistyczna już nie), a jako obraz swych czasów to istotnie arcydziełko. Z lektur szkolnych, ta jest z tych, które mi się najlepiej czytało.
Użytkownik: misiak297 19.05.2008 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot, kolejna wspaniała recenzja, gratuluję! Ja bardzo miło wspominam Lalkę, jeszcze z czasów dziecięcych. Moja siostra czytała mi na głos Lalkę kiedy miałem jakieś siedem lat i obiecałem sobie, że gdy tylko dorosnę poznam dokładnie losy Wokulskiego i Izabeli. "Lalka" to chyba jedyna z tamtego okresu polska powieść zdolna rywalizować z Balzakiem czy Stedhalem. A swoją drogą, raz spóźniłem się na spotkanie z przyjaciółmi, bo chciałem wiedzieć jak zakończy się proces Stawska contra Krzeszowska:)
Użytkownik: Bohun 04.07.2008 20:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot, kolejna wspaniała re... | misiak297
"Lalkę" czytałem dwa razy. W szkole mnie nie zachwyciła. Gdy przeczytałem ją ponownie już w dorosłym życiu byłem nią urzeczony.

Z tym, że interpretuję to dzieło inaczej niż większość czytelników. Dla mnie to powieść o zdradzie ideałów młodości (były powstaniec i Sybirak przemienia sie w zwykłego groszoroba, który za pomocą pierwszego małżeństwa zdobywa majątek a przez drugie małżeństwo usiłuje zdobyć arystokratyczne powiązania) i o tym, że taka zdrada nie daje wrażliwym jednostkom satysfakcji w życiu osobistym (stąd kolejne próby samobójcze Wokulskiego).

Z tego punktu widzenia jest "Lalka" powieścią bardzo współczesną. Żyjemy w podobnych czasach gwałtownych zmian społecznych i gospodarczych, gdy wielu ludzi, którzy kiedyś "walczyli z komuną" sprzedało swoje dawne ideały. Los Wokulskiego może być dla nich przestrogą!
Użytkownik: RobertP 03.01.2009 22:35 napisał(a):
Odpowiedź na: "Lalkę" czytałe... | Bohun
Lalkę czytałem w do tej pory cztery razy.Dla mnie to książka wspaniała, jak by to powiedziała pewna osoba magiczna.Mnie w samej książce zachwyca postać Rzeckiego, jego pamiętnik, jego wspomnienia.Tak na prawdę sam do końca nie wiem dlaczego akurat ta książka tak mnie porusza, ale muszę przyznać, że za każdym razem gdy biorę ją do ręki, wiem że przeżyję wraz z nią coś wspaniałego, coś niepowtarzalnego.Co ciekawe nigdy tej książki nie staram się rozbierać na czynniki pierwsze, bo pytam po co.Nie jest mi to do niczego potrzebne.Prus przedstawił nam w niej kawałek tamtego świata a zrobił to w tak obrazowy i sugestywny sposób że odnosi się wrażenie czytając ją że należy się do tego świata, a ten świat należy do nas.
Użytkownik: Macabre 26.10.2009 02:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ten tekst upewnił mnie tylko w jednym: aby nie pisać już recenzji o takich utworach jak "Lalka", a właściwie, aby w ogóle nie pisać tzw. recenzji o jakichkolwiek klasycznych już utworach, arcydziełach, itd. Można tworzyć na ich temat studia, opracowania, bądź też przyjrzeć się jakiemuś wybranemu aspektowi i go omówić, ale pisać recenzję i siać ludziom w głowie ferment? Śmiać mi się chce, gdy przypomnę sobie tych kilkanaście tekstów, które tu spłodziłem.

Nie będę słodzić. Przeszłaś po powierzchni czegoś nieprawdopodobnie bogatego, czegoś, co deklasuje inne utwory epoki polskiego pozytywizmu.

Obyczajowość "Lalki" to tylko jedna z jej wielu twarzy. "Lalka" jest też powieścią realistyczną, psychologiczną, egzystencjalną. Stwierdzenie: "I bez znaczenia jest tu fakt, że jest to dzieło w oczywisty sposób tendencyjne. Jest takie, bo w czasie i miejscu, gdy powstawało, zaistniała potrzeba przekazania społeczeństwu określonych informacji i tez." prosi się o pomstę do nieba i stoi w niezgodzie z elementarną wiedzą nie tylko o tym utworze, ale, w ogóle, o literaturze drugiej połowy XIX w.. W tych latach, gdy powstało największe dzieło Prusa, to i Orzeszkowa nie pisała już tendencyjnych utworów. Najbardziej przerażające w Twojej wypowiedzi jest to, że używasz takich słów jak "fakt", "oczywisty". Przepraszam, ale w którym miejscu "Lalka" jest tendencyjna? Gdzie masz tam wyłożoną treść pod jakąś tezę? Każdy problem został w "Lalce" naświetlony, co najmniej z kilku perspektyw i mowy nie może być tendencyjności (aż mi się włos jeży na głowie, że muszę mówić o takich banałach).

Lalka to nie tylko miłość, krytyka arystokracji i tło obyczajowe. Poza obręb tego wychodzą nawet szkoły. Co z fatalizmem, determinizmem, theatrum mundi (oczywiście nie mówię tu tylko o zabawkach, które nakręca Rzecki, cała powieść jest przesiąknięta tą problematyką), szerokim tłem politycznym, ideami, które Prus konfrontował ze sobą (socjalizm, socjalizm rewolucyjny, liberalizm, nihilizm), genialnym pamiętnikiem Rzeckiego, utopią paryską, utopią zasławską, nauką, przyjaźnią Rzeckiego i Wokulskiego (z równą subtelnością, bez epatowania tanimi frazesami została zobrazowana przyjaźń Katza i Rzeckiego), dynamizmem panoramy społecznej (w Europie było to już spotykane, np. u Dickensa, ale w Polsce to novum), polifonicznym budowaniem psychologicznych sylwetek, problemem asymilacji i antysemityzmu, mizoginizmu, walki płci, postępujących zmian i niemożności dostosowania się do nich, co z motywem dzieciństwa i dziecka tak pięknie powracających w pamiętniku Rzeckiego, problemem relatywizmu, względności szczęścia ludzkiego, ustosunkowania się do biedoty (Żeromski będzie nawiązywał do tego), humorem, miejscami nawet groteską, niezrównanymi stylizacjami językowymi, co z pytaniami o miejsce człowieka we świecie, które właściwie łączą się z pierwszymi tu wymienionymi przeze mnie problemami?

Powieść obyczajowa, tendencyjna... (!!!)




Użytkownik: Farary 26.10.2009 07:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten tekst upewnił mnie ty... | Macabre
Zacząłem czytać twoją opinię zanim dotarłem do recenzji. I miałem już przed oczami biedną licealistkę, która metodą kopiuj-wklej zapisała tu urywek ze sciąga.com na temat arcydzieła pozytywizmu, a ty ją teraz rugasz bez litości... Nawet żal mi się zrobiło dziewczyny:)

Tymczasem recenzja Dot to świetny tekst, który czytałem z przyjemnością. Nie będę wchodził w polemiki miedzy wami. Zwrócę tylko uwagę na jedną rzecz: zarzucając innym nieznajomość terminologii sam się w niej gubisz. Chciałbyś odnaleźć tu studium w pigułce, informacje o wszystkim, co dotyczy "Lalki", terminologię naukową, główne zagadnienia? Tymczasem to nie praca naukowa, to jest właśnie recenzja czytelnika-pasjonata, tu można sobie pozwolić na subiektywizm ocen, wybiórczość spojrzenia, nieścisłości terminologiczne...

Reszta należy do was, pozdrawiam:)
Użytkownik: Macabre 26.10.2009 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacząłem czytać twoją opi... | Farary
Nie czepiałbym się, gdyby to był zapis kilku spostrzeżeń, refleksji, tymczasem tekst ma pozór zamkniętej całości, tak jakby autorka wyczerpała temat, postawiła kropkę nad "i" i powiedziała wszystko o "Lalce". Subiektywizm nie oznacza, że można formułować takie stwierdzenia (!), jak to o tendencyjności, tym bardziej, że podane zostało w takiej formie, jakby to był fakt powszechnie przyjęty. Przyjdzie później taka licealistka, zobaczy peany pochwalne na część dot i uzna, że faktycznie wszystko, co o "Lalce" można powiedzieć, zostało tutaj powiedziane. Zresztą, sądząc po opiniach, wcale nie musi to być licealistka.

I powtarzam, nie chcę znaleźć studium w pigułce. Nie wierzę w takie coś i dlatego forma recenzji (gdy idzie o dzieła, o których tak wiele już pisano) śmierdzi mi na kilometr. To tak, jakby porywać się z motyką na księżyc. Recenzja "Lalki"? Recenzja "Makbeta"...nie, dziękuję. Później wychodzą na wierzch takie kwiatki, jak te w tekście dot przyobleczone szeregiem konstatacji i pseudonaukowością. Wymieniając inne możliwe do omówienia problemy z "Lalki", chciałem tylko pokazać, jak bardzo wadliwy i niepełny obraz może dać recenzja, a nie zasugerować, że należałoby je zawrzeć w tekście. Pytałem retorycznie.

Być może chodzi tylko o formę, słowo. Wychodzę z założenia, że recenzję pisze się w przypadku dopiero co upublicznionych dzieł, a nie utworów, które mają już za sobą kawał historii. Ale nawet gdyby odrzucić tę zobowiązującą terminologię, to i tak nie mógłbym nie zaprotestować i zwrócić uwagi autorce, bo zwyczajnie wypisywała ona rzeczy nie mające nic wspólnego z prawdą (nie ma to nic wspólnego z wyrażaniem własnych opinii czy spostrzeżeń).

Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 26.10.2009 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czepiałbym się, gdyby... | Macabre
Biblionetkowa recenzja (albo, jeśli wolisz, opinia; nie upieram się, że MUSI być recenzją) jest z założenia tworem subiektywnym i trochę śmieszne jest domniemywanie, że ktoś będzie szukał tutaj "wszystkiego", co o danym utworze można powiedzieć. Bo tak naprawdę "wszystkiego" nie znajdzie nigdzie, nawet w najobszerniejszych opracowaniach krytycznoliterackich - w każdym utworze czytelnik może doszukać się jeszcze czegoś, czego nie powiedział do tej pory nikt. Właśnie dlatego bardzo sobie cenię zamieszczane tu teksty koleżanek i kolegów - czasem jedna lub kilka interesujących opinii o danej pozycji, już kiedyś czytanej, sprawia, że pragnę sięgnąć po nią ponownie i poszukać tego, czego wcześniej nie dostrzegłam. I ja sama w takiej też intencji napisałam o "Lalce". Na esej wyczerpujący wszelkie możliwe wartości i znaczenia powieści nie stać mnie; literaturoznawcą nie jestem i nie będę, nawet gdybym bardzo chciała...

Nadal jednak stoję na stanowisku, że nie napisałam w moim tekście niczego, co nie byłoby zgodne z prawdą.
"W tych latach, gdy powstało największe dzieło Prusa, to i Orzeszkowa nie pisała już tendencyjnych utworów". O ile dobrze pamiętam, "Nad Niemnem" - utwór, który podobnie jak "Lalkę" ogromnie lubię i cenię, co nie znaczy, że nie widzę w nim odbicia tendencji pozytywistycznych - wydano raptem 2 czy 3 lata przed "Lalką". Dwa lata w stosunku do całego okresu trwającego kilkadziesiąt lat to, zgodzisz się, niewiele.
To, że "każdy problem został w "Lalce" naświetlony, co najmniej z kilku perspektyw" wcale nie musi pozostawać w sprzeczności z tym, że autor na pewne rzeczy zwraca uwagę w sposób znacznie bardziej wyrazisty, że pewne postawy/ zjawiska potępia, a inne pochwala. I że jego nastawienie do tychże jest zgodne z ogólnymi tendencjami panującymi w literaturze danego okresu. Czy dezaprobata dla sposobu bycia Łęckich i bywającego u nich towarzystwa, a cicha aprobata dla ludzi czynnie zdobywających swój kawałek chleba nie jest wpisana w schemat literatury pozytywistycznej? Jest. A poparcie dla rozwoju krajowej (no, wiadomo, że w ograniczonym zakresie ze względu na sytuację geopolityczną) gospodarki i nauki? Jest. A teza o konieczności poprawy warunków pracy i bytowania szeroko pojętego ludu? Jest. A krytyka antysemityzmu? Jest. No więc dlaczego nie wolno mi napisać, że "w czasie i miejscu, gdy [dzieło] powstawało, zaistniała potrzeba przekazania społeczeństwu określonych informacji i tez" i że Prus na tę potrzebę odpowiedział? Tobie wszakże wolno sądzić inaczej, ale wytykanie mi "pseudonaukowości" to chyba lekka przesada...
Podobnie jak stwierdzenie, że "tekst ma pozór zamkniętej całości, tak jakby autorka wyczerpała temat, postawiła kropkę nad "i" i powiedziała wszystko o "Lalce". Bo nie ma. Wręcz przeciwnie, wskazałam trzy zagadnienia, ze względu na które utwór ma dla mnie wartości ponadczasowe, zaznaczając równocześnie, że jest ich "co najmniej kilka" (może uchybieniem było napisanie "kilka" zamiast "kilkanaście"?) i ostatniego z nich właśnie NIE zamykając, lecz zachęcając czytelnika do postawienia sobie pytań i samodzielnej na nie odpowiedzi.
Użytkownik: Macabre 26.10.2009 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Biblionetkowa recenzja (a... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czy "Robinson Crusoe" jest utworem tendencyjnym tylko dlatego, że wpisywał się w szeroki nurt powieści podróżniczych, że nobilitował jednostkę, dawał przykład utopii, co przecież było powszechne w Oświeceniu? A "Kordian" był tendencyjny, bo wyrażał te same niepokoje, które targały wieloma młodymi ludźmi i które znajdowały odzwierciedlenie w co drugim dziele? Widzę w nim odbicie tendencji romantycznych. Barańczak też był tendencyjny, bo przecież fundamentem jego poezji jest odwoływanie się do trudnej sytuacji w PRL-u, co robiło wielu poetów po 45... W ten sposób każdą literaturę moglibyśmy określić mianem tendencyjnej, tylko dlatego, że w utworze tym, a tym pojawił się problem, który nurtował ludzi danego czasu/epoki.

Naprawdę, wypadałoby sprawdzić, co oznacza wyrażenie "tendencyjny"... Albo przeczytać "Martę", potem np. "Lalkę" albo "Nad Niemnem" i może wtedy zauważysz jak wygląda utwór tendencyjny, a jak na pewno nie wygląda.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.10.2009 16:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy "Robinson Crusoe" jes... | Macabre
Naprawdę, wypadałoby mieć odwagę i napisać: "JA się z tobą nie zgadzam, bo moje zdanie jest takie...", a nie zarzucać komuś, że czegoś nie wie albo nie czytał.
Wyobraź sobie, że jednak i "Martę", i "Nad Niemnem" (i prawie wszystkie pozostałe powieści oraz nowele Orzeszkowej) też czytałam, i nadal podtrzymuję, że tak one, jak i "Lalka", i również inne utwory Prusa - choć istotnie w różnym stopniu - wyrażają pewne tendencje czy może nowocześniej: trendy, głęboko zakorzenione w myślach wielu polskich pisarzy tamtych czasów.
Co do znaczenia słowa "tendencyjny", byłam przekonana, że jednak je znam, ale po Twoich zarzutach udałam się po pomoc do posiadanych słowników języka polskiego. Jeden podaje do wyboru: 1/"nacechowany określoną tendencją", 2/ "nieobiektywny, stronniczy"; drugi podobnie, tylko w odwrotnej kolejności. Gdyby jeszcze coś pozostawało niejasne, użyłam tego wyrazu, mając na myśli znaczenie 1.
Użytkownik: aleutka 26.10.2009 19:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czepiałbym się, gdyby... | Macabre
Wydaje mi się, iż fakt, że tekst ma formę zamkniętej całości jest elementarnym wymogiem kompozycyjnym - nawet w przypadku powieści o zakończeniu otwartym jest to jakieś ZAKOŃCZENIE, czyli zamknięcie (formy). Już nawet wypracowania w liceum kompozycyjnie powinny być zamkniętą całością a nie chaotycznym zbiorem wrażeń i nikt nie oczekuje że wyczerpią temat:))

Biblionetka nie jest miejscem, gdzie wypowiadają się krytycy literaccy i teksty tu zamieszczane nie muszą spełniać wymogów naukowego tekstu krytycznego, gdzie każde zdanie musi być poparte przypisem, a jeszcze lepiej dwoma i imponującą bibliografią. I to bynajmniej nie dyskwalifikuje biblionetkowych tekstów, są po prostu inne:D

Czegoś tu nie rozumiem - czynisz dot zarzuty, że nie wyczerpała tematyki związanej z Lalką. A przecież dot nie miała takich aspiracji i nigdy nie twierdziła, że jej tekst wyczerpuje możliwości interpretacyjne tej powieści. Więcej nawet - pisze przecież, jak w miarę kolejnych lektur odkrywała stale coś nowego i że pozostaje jeszcze wiele do odkrycia. Nie do końca rozumiem twoje stanowisko. Czy Oldze Tokarczuk też czyniłbyś zarzuty za to, że w "Lalce i perle" w sposób rażący zaniedbuje temat teatrum mundi, czy inne miliony aspektów, które krytycy w Lalce znaleźli?

Mnie też zgrzytnęło użycie określenia "tendencyjna" w odniesieniu do Lalki, ale gdybym miała czynić z tego zarzut poprosiłabym autorkę raczej o uściślenie, co przez to rozumie, a nie startowała z grubej rury o mijaniu się z prawdą. Może inaczej definiujemy pojęcie i już. ,;;'
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.10.2009 16:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, iż fakt, ż... | aleutka
Już uściśliłam :).
Użytkownik: aleutka 28.10.2009 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Już uściśliłam :). | dot59Opiekun BiblioNETki
No i rzeczywiscie - zupelnie inaczej definiujemy to pojecie. Stosujac twoje mozna zdecydowana wiekszosc literatury nazwac tendencyjna. To ze ksiazka odzwierciedla nastroje, napiecia i problemy danej epoki, to ze autor kladzie nacisk na te aspekty problemow spolecznych ktore jemu najbardziej leza na sercu dla mnie jeszcze w zaden sposob nie swiadczy, ze powiesc jest tendencyjna.
Tendencyjna to - wg mnie - napisana WYLACZNIE w celu przekazania spoleczenstwu pewnych tez. Wroc - napisana WYLACZNIE w celu PRZEKONANIA do okreslonych tez.
Pociaga to oczywiscie za soba szereg konsekwencji. Konstrukcja swiata przedstawionego i postaci jest calkowicie podporzadkowana celowi nadrzednemu - przekonaniu do tez. Najczesciej stosowany jest bardzo jasny podzial na dobrych (zwolennikow) i zlych (przeciwnikow) tychze tez. To chyba najbardziej rzucajaca sie w oczy cecha powiesci tendencyjnej. Niewazne czy propaguje prace organiczna jak Nad Niemnem czy prawo kobiet do pracy i samostanowienia jak Marta. To wcale nie znaczy, ze Nad Niemnem czy Marta sa zlymi ksiazkami - bardzo je lubie.
Tym niemniej dla mnie jest oczywiste, ze Lalka jest wrecz zaprzeczeniem powiesci tendencyjnej. Jest na to zbyt bogata i zlozona w konstrukcji swiata i postaci, nie ma w niej wrecz nic jednoznacznego, nie sugeruje nawet, ze ma recepte na rozwiazanie problemow.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 28.10.2009 16:49 napisał(a):
Odpowiedź na: No i rzeczywiscie - zupel... | aleutka
I przed Tobą jestem gotowa skapitulować, albo jeśli nie skapitulować, to przynajmniej uznać, że rzeczywiście, dla większej zrozumiałości mogłam była użyć mniej wyrazistego słowa. Bo dla większości ludzi pojęcie "tendencyjna" ma mniej więcej taki ładunek emocjonalny i znaczeniowy, jak "propagandowa"; ja to odczuwam trochę inaczej - że naprawdę Prus całą swoją twórczością starał się przekazać określone tezy, tylko że potrafił je obudować znacznie bogatszą oprawą, niż inni autorzy, więc one nie wyzierają spod tego bogactwa postaci i realiów w sposób aż tak wyraźny, ale przecież są i choć świat przedstawiony nie jest wyłącznie czarno-biały, da się odczuć, kogo ze swych bohaterów darzy dezaprobatą właśnie dlatego, że swoim postępowaniem zaprzeczają pozytywistycznym ideałom. I nie uważam tego za mankament - sztuka z przesłaniem może być równie doskonała, jak sztuka dla sztuki.
Ale rozumiem, że można takiego odczucia nie podzielać i chylę czoła przed każdym, kto potrafi o tym powiedzieć z klasą, nie obrażając i nie ośmieszając osoby, której wypowiedź mu się nie podoba - zatem przed Tobą również.
Użytkownik: aleutka 02.11.2009 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: I przed Tobą jestem gotow... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dlugo nad tym myslalam i nadal nie jestem pewna, czy uda mi sie ujac w slowa moje mgliste przeczucia.
Pamietam jak czytalam Wojne i pokoj. Poznajemy tam zone Andrzeja Bolkonskiego na jakims przyjeciu - gdzie jest mila, rozkoszna kobietka. Andrzej jest nia zmeczony, zniecierpliwiony - i tak naprawde czlowiek mu sie nie dziwi, ze ucieka. A potem perspektywa sie zmienia - i widzimy jego zone jako zrozpaczona mloda kobiete, w ktorej maz byl kiedys tak zakochany a teraz sie odsuwa - ona jest owszem, troche dziecinna, niedoswiadczona, powierzchowna, ale przede wszystkim jest przerazona zyciem i wlasna bezradnoscia wobec jego mrokow. I widzimy tez Andrzeja, jako kogos, kto jest swiadom nieszczescia zony, nie umie jej pomoc i sam jest nieszczesliwy. Czlowiek musi sie zadumac nad sytuacja, z ktorej nie ma bezbolesnego wyjscia, trudno znalezc jakiekolwiek dobre wyjscie. I czlowiek wspol-czuje obojgu. Rozumie ich oboje. Budza jakas szczegolna czulosc. Ludzka sklonnosc do osadzania i szufladkowania zostaje zawieszona. To jest racja istnienia wielkich epickich powiesci, metafizyka powiesci i rownoczesnie powod, dla ktorego zawsze literatura byla sola w oku ideologii, ktore widza swiat czarno-bialy i maja recepte na kazdy problem. Przez samo swoje istnienie powiesc kwestionuje istnienie absolutnie slusznej ideologii. I mysle, ze po tym poznaje sie dobrego epika - on jest po stronie kazdej swojej postaci, a w kazdym razie rozumie kszda z nich. Jest organicznie niezdolny do ich osadzania. Wszystko zrozumiec to wszystko wybaczyc. W zwiazku z tym uwazam, ze im wiekszy epik, tym trudniej znalezc w jego powiesci to, co szkola nazywa przeslaniem i miedli na lekcjach pod haslem "co autor mial na mysli". Naprawde bliska jestem zgodzenia sie z Nabokovem, ze w powiesci idee (w sensie "tez" do przekazania) to popluczyny. Czytanie wielkich epickich powiesci jest cwiczeniem empatii, przyjemnoscia zaglebiania sie w swiat wymyslony, rekonstruowania go w wyobrazni, elementarnym zdumieniem nad zyciem, elementarnym dreszczem, ktory przebiega ci po plecach, kiedy wiesz, ze masz do czynienia z arcydzielem, ktore choc na moment czyni swiat sensownym. Jest to troche przerazajace.
I Lalka jest dla mnie wlasnie wielka epicka powiescia - studnia bez dna, ale "przeslan" czy "tez" sie tam nie znajdzie. Wokulski ma w sobie elementy pozytywistyczne, a nie jest postacia jednoznacznie pozytywna. Nawet Rzecki - przy calej czulosci opisu Prusa - budzi mieszane uczucia. Jesli juz widac cos "pozytywistycznego" to raczej rozczarowanie pozytywizmem, brakiem rezultatow, faktem, ze zycie jest wlasnie - o wiele bardziej tajemnicze niz sie wydawalo blekitnookim ideologom pracy organicznej...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.11.2009 18:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlugo nad tym myslalam i ... | aleutka
Oczywiście, nie sposób nie zgodzić się z tym, co piszesz. Ale wydaje mi się, że jest do pogodzenia przekazywanie określonego nastawienia do pewnych zjawisk i równoczesne ukazywanie złożoności ludzkiej psychiki, zależności między ludźmi itd. Wielkość danego pisarza właśnie chyba w tym się zawiera - żeby nie pisać tylko "na zadany temat", lecz przekazać pewne myśli między wierszami, dając równocześnie czytelnikowi możność zgłębiania do woli całego mikrokosmosu scen i bohaterów.
Może ja rzeczywiście za bardzo "szkolnie" odbieram literaturę? Ale nawet jeśli tak, nie przeszkadza mi to jej doceniać, czego przykładem i "Lalka"...
Użytkownik: Czajka 06.11.2009 01:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlugo nad tym myslalam i ... | aleutka
Bardzo pięknie napisałaś, Aleutko. I słusznie. Ale nie mogę się oprzeć myśli, że jednak wielu nawet wielkich epików prezentuje swoje przesłanie i ma swoich ulubionych bohaterów. Na szczęście oprócz samego przesłania dostajemy też barwny świat. Niestety, nie pamiętam "Wojny i pokoju" (muszę koniecznie zrobić powtórkę", ale już w "Annie Kareninie" Tołstoj nagradza szczęściem pary pozostające w przykładnym związku odmawiając go Annie i Wrońskiemu. Albo postacie Polaków u Dostojewskiego - same ciemne typy. Podobnie u Prousta jest tylko jedna droga zbawienia - przez sztukę, reszta (mówiąc w uproszczeniu) jest klęską. Musierowicz też propaguje pewne wartości.
Zabawne, bo kiedy myślę o "Lalce" to właśnie nie widzę tu praktycznie nic tak jednoznacznego właśnie - wszystko kończy się klęską. Chociaż konkretna pomoc ma u Prusa sens. Mam na myśli Wysockiego i tę dziewczynę umieszczoną u magdalenek.
Użytkownik: Pingwinek 08.06.2020 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlugo nad tym myslalam i ... | aleutka
Mam wrażenie, że Ci się udało - choć w jakimś stopniu ubrać w słowa swoje przeczucia czy przemyślenia. Również dzięki "Lalce" - ona sama właśnie jest studnią bez dna, do końca pozostaje niejednoznaczna. Pięknie piszesz o niej jako o wielkiej epickiej powieści.
Użytkownik: Pingwinek 08.06.2020 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: I przed Tobą jestem gotow... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dobrze, że wyjaśniasz. Mnie też podniosło się ciśnienie, jak zobaczyłam w tekście powieść tendencyjną.
Użytkownik: Pingwinek 08.06.2020 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czepiałbym się, gdyby... | Macabre
Pozbawiona umiejętności recenzowania (ograniczam się do luźnych zapisków nt. lektur w czytatniku - muszę, swoją drogą, popracować nad akceptacją ich "niepełności", ostatnio za bardzo chcę zadowolić "wszystkich" wyczerpaniem tematu, a przecież nie o to mi chodzi, chodziło), nie powinnam być może wypowiadać się w sprawie... Ale całkowicie się z Tobą zgadzam w zarzutach. Nie odbieram jednak Dot prawa do publikacji recenzji, lubię od czasu do czasu czytać, co piszą o moich ukochanych książkach inni czytelnicy, nawet jeśli widzą je zupełnie inaczej. Ja nie potrafię przelać myśli na papier - i teksty recenzentów zwykle też traktuję jedynie jako próbę (czasem udaną, czasem nie).
Użytkownik: rinfanaiel 29.03.2010 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
bardzo ciekawa recenzja! Lalkę czytałam w liceum i wtedy uważałam ją za dosyć interesującą powieść, ale teraz po latach też będzie miło do niej powrócić
Użytkownik: oyumi 29.03.2010 17:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot, wspaniała recenzja, gratuluję.

Przy okazji, wczoraj w nocy czytałam esej Prusa o "Ogniem i mieczem" .
Nie pamiętam, kiedy ostatnio trafiłam na równie prześwietny szkic krytycznoliteracki. Jeśli nie znasz, a będziesz w nastroju - bardzo, bardzo polecam.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 29.03.2010 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot, wspaniała recenzja, ... | oyumi
Nie znam, nie znam, a bardzo chętnie poznam, bo o Sienkiewiczu czytam namiętnie, co się da! A gdzie go można znaleźć - luzem czy w jakimś zbiorze?
Użytkownik: oyumi 29.03.2010 18:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie znam, nie znam, a bar... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ja znalazłam w książce "Nowele. Tom III" 1954, Warszawa, PIW. Całość serii to "Wybór pism". Wydaje mi się, że znajdziesz w każdym wyborze tekstów Prusa. Dodatkowo google wyrzuciło mi coś takiego:
"Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia, szkice, polemiki, Warszawa 1962".
Może cię zainteresuje nie tylko tekst Prusa:-)

Tytuł szkicu to "Ogniem i mieczem" - powieść z dawnych lat Henryka Sienkiewicza".
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 29.03.2010 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja znalazłam w książce "N... | oyumi
Dziękuję, poszukam w bibliotece!
Użytkownik: oyumi 10.12.2010 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, poszukam w bibl... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot, gdybyś miała ochotę przeczytać na komputerze, to tekst jest tu:

http://pl.wikisource.org/wiki/%22Ogniem_i_mieczem%​22_powie%C5%9B%C4%87_z_dawnych_lat_Henryka_Sienkie​wicza
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 11.12.2010 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot, gdybyś miała ochotę ... | oyumi
Dziękuję! Nie wpadłam na to, żeby tam poszukać...
Użytkownik: margines 11.12.2010 21:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Też wprost UWIELBIAM "Lalkę" i także twierdzę, że „Lalka” jest rewelacyjna, na co składa się co najmniej kilka powodów:)
Użytkownik: Rafi_filozof 11.01.2011 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Też wprost UWIELBIAM "Lal... | margines
Jestem licealistą, który został zmuszony do przeczytania "Lalki" i uważam ją za powieść absolutnie rewelacyjną. Mimo to nie byłem jej w stanie ukończyć i nie wiem, kiedy znowu się do niej zabiorę. Problemem jest postać Wokulskiego. Nie to, żebym go nie lubił - dla mnie jest on jedną z najsympatyczniejszych postaci, z jakimi się spotkałem i zarazem prawdziwym wzorem człowieka pod wieloma względami. Właśnie z tego powodu nie mogłem patrzeć, jak ten wspaniały człowiek z własnej woli marnuje swój ogromny potencjał. W pewnym momencie stwierdziłem, że mam już tego dosyć - wiedziałem już, że zakończenie będzie smutne, a za bardzo lubiłem i podziwiałem Wokulskiego (nie wspominając już o kochanym Rzeckim), żeby być w stanie zjeść taką łychę dziegciu. Jeszcze nie spotkałem się z postacią, która wzbudzałaby tak silną sympatię i jednocześnie tak mocno mnie denerwowała.
Trochę szkoda, że musiałem tą książkę czytać "na czas". Bogactwo wątków byłoby dla mnie zaletą, gdybym "Lalkę" czytał z własnej woli, jednak mając wyznaczony termin przeczytania bardzo męczyłem się z niektórymi pobocznymi wątkami.
Użytkownik: jakozak 11.01.2011 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem licealistą, który ... | Rafi_filozof
Wrócisz do niej kiedyś. :-)
Użytkownik: margines 11.01.2011 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem licealistą, który ... | Rafi_filozof
...i będziesz wracał i wracał:)!
Mnie ta książka po prostu urzekła od pierwszego wejrzenia i dosłownie za każdym razem odkrywam ją na nowo.

Pi.eS.
Heheh, dziś masz urodziny!
Wszystkiego dobrego.

Czytanie "na czas" ma to do siebie, ale i tak dobrze, że dostrzegłeś w niej tyle i urzekło cię to.
Użytkownik: KrS1 24.07.2012 08:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza to moja lekt... | dot59Opiekun BiblioNETki
Gratuluję świetnej recenzji. Biorąc pod uwagę, że "czytelniczą pańszczyznę" niechętnie odrabiałem, to za "Lalkę" zabrałem się dopiero teraz w okolicach trzydziestki. I bardzo dobrze zrobiłem, bo mogłem pełniej tę powieść docenić. Do tego nie wszedłem w kierat analizy szkolnej w stylu: Wokulski - pozytywista czy romantyk. A jakież ma to znaczenie?! Omawianie w taki sposób tej książki, to wybitnie wulgarne do niej podejście, bo tam postawy są zbyt złożone, by upychać je w któryś z dwóch stereotypów. Mistrzostwo tej powieści, polega na jakości opisu stosunków społecznych, życia górnych warstw w Warszawie końca XIX wieku. Do tego Prus genialnie skonstruował postacie i budziły prawdziwe emocje (umizgi Wokulskiego wprawiały mnie w szczerą złość). Do tego bardzo ciekawe jest to, że autor pisał powieść w odcinkach i zastanawiam się na ile od początku wiedział, gdzie podąża, a na ile to się po drodze klarowało. Stawiam na tę drugą możliwość i śmiało zakładam, że to tylko zwiększyło jakość "Lalki". Ogólnie jestem zachwycony.
Użytkownik: Pingwinek 08.06.2020 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Gratuluję świetnej recenz... | KrS1
Często zastanawiam się nad specyfiką pisania powieści w odcinkach. Że też Prus to tak cudnie ogarnął...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: