Dodany: 07.05.2008 15:44|Autor: katagol

książki MacLeana


Książki MacLeana potrafią trzymać w napięciu, nigdy nie wiadomo, jakie będzie zakończenie. Mimo to twierdzę, że są schematyczne. W każdej z przeczytanych przeze mnie powieści jest jakiś zdrajca próbujący przeszkodzić głównemu bohaterowi, który zawsze wygrywa. A co Wy myślicie na ten temat?
Wyświetleń: 5686
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.05.2008 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki MacLeana potrafią... | katagol
Nie tylko u MacLeana mamy do czynienia z takim schematem, lecz w większości powieści sensacyjnych i thrillerów kryminalnych. Ale też kto by je czytał, gdyby wiedział, że główny bohater przegra, albo że nie będzie miał po drodze żadnych przeszkód? Dlatego ja osobiście nie przepadam za tym gatunkiem, gdyż najlepsi nawet w jego obrębie autorzy już przy drugiej-trzeciej powieści wydają mi się wtórni. MacLeanem byłam chyba najdłużej zafascynowana, bo jego powieści były pierwszymi tego rodzaju, które mi wpadły w ręce, ale dzisiaj z perspektywy czasu cenię jedynie "Działa Nawarony".
Użytkownik: Teofila 07.05.2008 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki MacLeana potrafią... | katagol
W sumie muszę się zgodzić, aczkolwiek nie czytałam wszystkich jego książek. Jednakże bardzo lubię wojenne książki MacLeana. Te bardziej współczesne są już za bardzo w stylu amerykańskich filmów sensacyjnych ("zabili go i uciekł").
Użytkownik: McAgnes 08.05.2008 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki MacLeana potrafią... | katagol
Są schematyczne, ale to wygrany, sprawdzony schemat. W sumie w MacLeanie lubię nie fabułę, tylko postać głównego (pozytywnego) bohatera, twardziel o miękkim sercu. A, no i ten czarny czasami humorek.
Użytkownik: WBrzoskwinia 04.07.2008 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki MacLeana potrafią... | katagol
Nie ma przecież reguły, że każda książka sensacyjna, kryminalna itp. ma za zadanie przełamywać schemat, który przecież należy do konwencji gatunku (tzn. na podobnej zasadzie można by twierdzić, że każdy sonet jest schematyczny). Sztuka polega na tym, jak się w danej książce schemat realizuje - a MacLean bywa w tym często znakomity albo bardzo dobry, dużo rzadziej "tylko" dobry. Dla odetchnięcia od schematu można sięgnąć po książki z nurtu wojennego, z ''HMS "Ulisses"'' na czele.
Użytkownik: makarpost 31.12.2008 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki MacLeana potrafią... | katagol
Coś w tym napewno jest. Najbardziej podobaja mi się sytuacje " to nie było do wykonania- zrobienia w normalnych warunkach, ale.. . to nie były normalne warunki". Prawie w każdej książce to się powtarza.
Użytkownik: aiczka 07.08.2009 14:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś w tym napewno jest. N... | makarpost
Także podobał mi się zawsze czarny humor i często przyjmowany ton specjalisty zimno relacjonującego jakieś sensacyjne wydarzenie. Kontrast stylu narracji i sceny (np. ogłuszenia kogoś, bójki, doznania urazu itd.) robił duże wrażenie.
Natomiast muszę powiedzieć, że fatalne są u MacLeana (chociaż może w jakimś stopniu to wina tłumaczy) motywy miłosne a zwłaszcza dialogi kochanków.
Użytkownik: frytek 29.09.2013 02:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki MacLeana potrafią... | katagol
Schematyczne strasznie.

Z dzieciństwa znałem tylko "Siłę strachu" i "Złote rendez-vous". Teraz przeczytałem sobie dodatkowo "Lalkę na łańcuchu", "Stację arktyczną Zebra", "Noc bez brzasku" oraz "Mrocznego krzyżowca".

Co ciekawe: schematyczność u tego autora nie decyduje o tym, czy książka jest dobra, czy zła. Raczej chodzi o coś innego. Otóż facet ma wyraźne skłonności do traktowania innych postaci jak rekwizytów - nic nie mówią, nic nie wiedzą, coś tam robią, ale nie wiadomo co, albo leżą pod ścianą / w łóżku / w kajucie - i nie robią kompletnie nic.

I im większe jest natężenie tego zjawiska, tym gorzej. I vice versa.

Np. "Złote rendez-vous" oceniam dość wysoko, bo po lekturze jestem w stanie powiedzieć cokolwiek o innych bohaterach: np. o lekarzu okrętowym, którego aktorstwo było warte Oscara, albo o kapitanie, który był nieco powolny w myśleniu, albo o dziewczynie, która wydawała się zepsuta bogactwem.

"Siła strachu" też jest OK, bo scena sądowa przynajmniej przedstawia głównego bohatera jako dowcipnego człowieka, a akcja jest w miarę oryginalna.

Ale np. "Noc bez brzasku" jest kompletnym przeciwieństwem. Bohaterowie prawie się nie odzywają, nic o nich w zasadzie nie wiadomo, leżą w kocach i marzną - przez całą powieść. Postaci w ogóle nie są zarysowane... Zamiana pary czarnych charakterów na dowolne inne osoby z grupy niczego w treści by nie zmieniła, prawda? No i jadą, jadą, odpadają z zimna ręce i nogi, prószy śnieg, okruchy lodu zdzierają skórę z twarzy... i tak w kółko. Książkę oceniam jako słabą.

Podobnie w przypadku "Lalki na łańcuchu". Mimo malowniczego, holywoodzkiego zakończenia, pełno w niej rekwizytów, zamiast ludzi. Choćby wieśniaczki od "tańca siana" - kto? dlaczego? po co? - brak odpowiedzi. Bohater miota się też po pustym magazynie, gdzie ktoś się ukrywa, ale nie wiadomo kto i czy w ogóle. Mimo ciekawie wymyślonych wydarzeń finałowych - cienizna...

Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: