Byłam ostatnio w operze… no, to może zbyt szumnie powiedziane, byłam na występie gościnnym w sali koncertowej, na Madame Butterfly.
Rozumiem, że opera wystawiana w średniej klasy sali koncertowej może nie ma tej oprawy i nie robi takiego wrażenia, co w pięknym gmachu opery, np w Operze Poznańskiej, ale... ale dla mnie opera to opera i wymaga zarówno pewnego ubioru, jak i zachowania... I tak sobie obserwowałam tych Irlandczyków – niektórzy przyszli w dżinsach i bluzach od dresu albo t-shirtach. I tak sobie myślałam – z jednej strony wspaniale, że w ogóle przyszli; że sala była zapełniona prawie do ostatniego miejsca; że na tę moją prowincję choć raz na pół roku przyjeżdża zespół i wystawia operę, a z drugiej strony naszła mnie taka refleksja o dzisiejszym... jakby to nazwać... upadku obyczajów? Ja nie wymagam sukni balowych i smokingów, no ale dres!!!
Kolejną niemiłą niespodzianką było przechodzenie osób siedzących głębiej przed osobami, które już usiadły tyłem. Czy naprawdę nikt już nie zwraca na to uwagi... że to niezbyt uprzejme wypinać na kogoś miejsce, gdzie się kończą plecy... Zaznaczam, że dość dawno nie byłam w kinie, ale ta zasada chyba obowiązuje w każdym miejscu, gdzie siedzenia są ustawione w rzędy...
I tak moja myśl poszybowała dalej... i zaczęłam zastanawiać się nad dwoma pojęciami – „wygoda” i bardzo szeroko pojęty „savoir vivre”.
Dziś wszystko ma być wygodne, wygodne, wygodne... idę do opery w dżinsach, bo są wygodne, idę do mcdonalda, bo to wygodne, jem tam frytki palcami, bo to wygodne, siadam z talerzem i widelcem przed telewizorem, bo to wygodne, nie piszę polskich znaków w mailach i postach, bo tak wygodniej, do wszystkich dookoła zwracam się per „Ty”, bo tak wygodniej, nie dbam o czystość języka, bo język, jak i wszystko inne ma służyć naszej wygodzie... można by wymieniać w nieskończoność... I teraz powstaje pytanie: savoir-vivre dla człowieka czy człowiek dla savoir-vivre’u?
A przecież u podstaw wszelkich zasad także leży właśnie wygoda i szacunek – szacunek dla drugiego człowieka. Pamiętam, gdy na studiach czytałam
Podstawy nauki o moralności (
Ossowska Maria) Marii Ossowskiej, był w tej książce cały rozdział poświęcony dobremu wychowaniu. Książka ta pisana przed II wojna światową może dziś dziwić i śmieszyć... Ossowska pisze, że wszystkie te zalecenia i reguły miały na celu usprawnienie współżycia z innymi ludźmi. Pamiętam jeden przykład, gdy pisze, by tobołki podróżne pakować starannie i estetycznie, żeby nie razić innych podróżnych w przedziale wystającymi z bagażu osobistymi przedmiotami, których może nie życzą sobie oglądać.
Nie inaczej jest ze współczesnych savoir-vivre’m, który od czasów Ossowskiej znacznie się zmieni, ale nadal ma na celu poszanowanie drugiego człowieka. Nie mlaszczę przy stole nie dlatego, że to „nie wypada”, ale dlatego, że dla osoby jedzącej ze mną widok wnętrza ust z pół-przeżutą zawartością może być obrzydliwy. Jem widelcem i nożem, a nie placami, żeby nie ubrudzić rąk, a w konsekwencji wszystkiego dookoła, itd, itd... można by kontynuować. Często spotykam się z poglądem, że zasady klasycznego savoir-vivre’u sa przestarzałe, nieaktualne, głupie, nieadekwatne do dzisiejszych realiów.
A gdyby tak spojrzeć na te zasady nie jak na sztywną archaiczną etykietę, ale jak na sposób okazania szacunku drugiej osobie, zadbanie o jej wrażenia estetyczne... A gdyby tak spojrzeć na te zasady jak na sposoby zadbania o szacunek do samego siebie i własne wrażenia estetyczne. Może ubierając do opery długą spódnicę zamiast codziennych dżinsów mogę poczuć się wyjątkowo, świątecznie i uroczyście. Może jedząc przy stole widelcem i nożem mój żołądek lepiej przetrawi obiad niż siedząc na kanapie przed telewizorem.Ostatnio w dyskusji pod czytatką
www.biblionetka.pl/... padło stwierdzenie, że „Świat się zmienia, nie? Robi się coraz bardziej nieformalny i może... mniej urokliwy?” Tylko czy ta formalność była zła?
I tak w przerwie tragicznej historii pięknej i naiwnej Cio-cio-san i wrednego porucznika Pinkertona pomyślałam sobie, że świat się „zdeformalizował”, że słynny „upadek obyczajów” ma miejsce na naszych oczach, że zanikają wszelkie zasady na rzecz wszechogarniającej wygody...
I jednocześnie sobie pomyślałam, ile pokoleń przede mną myślało dokładnie tak samo...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.