Dodany: 03.11.2004 13:13|Autor: villena

Zaduch tropików


Są książki, które przygnębiają mnie niemal od pierwszego zdania, a jednak nie mogę się od nich oderwać i brnę coraz dalej, popadając w coraz większą depresję. „Sedno sprawy” jest lekturą właśnie tego rodzaju.

Już kiedy pierwszego dnia naszego pobytu w koloniach spoglądamy z hotelowego balkonu na idącego upalną ulicą Scobiego, mamy przeczucie czekającej go klęski. „Biedny, stary Scobie.” Może to wszystko przez ten klimat.

W powietrzu wisi upał i wilgoć, wszystko spowija zaduch. Nic tu nie wydaje się czyste ani niewinne. Pleśń pokrywa meble, książki, i wydaje się, że także ludzi. Po ścianach biegają karaluchy, ciała spływają potem. Mały kolonialny świat kisi się w obłudzie, korupcji, układach, fałszywych grzecznościach i pozorach. Tylko on jest czysty – solidna skała pośród wszechobecnego bagna. Uczciwy i bezkompromisowy bez względu na okoliczności. Nawet gdyby miał zapłacić wysoką cenę, nie zrezygnuje, nie ugnie się. Nie można powiedzieć, by był szczęśliwy, ale przecież „Pokaż mi człowieka szczęśliwego, a ja ci wskażę egoizm, samolubstwo, zło albo też całkowitą ignorancję.” Ktoś, kto żyje dla innych, nie dla siebie, nie może być szczęśliwy.

Każdy podobno niesie jakiś krzyż; Scobie przytłoczony jest poczuciem odpowiedzialności. Nie tylko za szczęście żony, ale i za wszystkich chorych, biednych, przegranych, za czarnych, którymi inni pogardzają, za to. by wszyscy byli traktowani sprawiedliwie.

Z góry wiadomo, że to nie może tak trwać, nie można przejść przez bagno pozostając czystym. Czasem wystarczy jeden nierozważny krok, nawet nie wiadomo kiedy postawiony. Drobne ustępstwo, popełnione nie dla siebie, ale dla żony, dla jej szczęścia. Bo przecież, mimo że miłość gdzieś się zagubiła, odpowiedzialność pozostała, przecież złożona kiedyś przysięga nigdy nie przestaje obowiązywać. I już nie ma odwrotu. Nie można odzyskać straconej niewinności. Bagno wciąga coraz głębiej i nie można się z niego oczyścić. A jeśli przekroczy się jedną barierę, jakie znaczenie mają kolejne? Jeśli złamie się jedną zasadę, można odrzucić wszystkie. Nawet tak nakazuje uczciwość – iść obraną drogą aż do końca. Być świętym albo potępionym. Bez półprawd, półśrodków i usprawiedliwień.

Mogłoby się wydawać, że lektura książki, której zakończenie tak łatwo możemy odgadnąć, będzie dość nużąca, ale nic podobnego. Mimo że towarzyszące nam od pierwszych stron przeczucie nadchodzącej klęski dość szybko zaczyna się potwierdzać i razem ze Scobie'em systematycznie pogrążamy się w bagnie, nie wszystko można przewidzieć. Można by powiedzieć, że klęska jest łatwa do przewidzenia, ale nie sposób, w jaki nadciągnie. W każdym bądź razie ja poczułam się trochę zaskoczona rozwojem sytuacji i rolą, jaką odegrały pewne osoby.

Od nudy skutecznie broni też niejednoznaczność sytuacji, trudność w ocenie postępowania bohaterów. Sama nie wiem, czy Scobie jest bardziej świętym, czy grzesznikiem. Czy można kogoś podziwiać i pogardzać nim jednocześnie? Jak zwykle dostajemy sporo pytań i żadnych gotowych odpowiedzi.

Na pewno warto po „Sedno sprawy” sięgnąć, choć warto nastawić się na to, że podróż do tego tropikalnego kraju nie będzie miłą wakacyjną wycieczką.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8367
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: falkor 17.06.2008 23:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Są książki, które przygnę... | villena
Gratuluję trafności tytułu. Recenzja też dobra, ale tytuł genialny. Książkę czytałem przed piętnastu latu, treść się zatarła, ale duszny klimat pozostał.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: