Dodany: 25.04.2008 21:55|Autor: tomcio

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Opowieści o pilocie Pirxie
Lem Stanisław

Zbiór trudnych pytań


Bohaterem dziesięciu opowiadań składających się na tę klasykę nurtu science fiction jest Pirx - początkowo astronauta-kadet, później pilot, nawigator, komandor. W kolejnych historiach obserwujemy kolejne etapy jego kariery, choć na dobrą sprawę żadne opowiadanie nie wiąże się z innym fabularnie. Przyznać trzeba, że właściwie nie główna postać jest tu ważna. Mimo że spajane przez jedną osobę, "Opowieści o pilocie Pirxie" to bardziej pretekst, by skupić się na problemach kosmonautycznych, psychologicznych, ba, nawet filozoficznych czy moralnych. Postać pilota Pirxa w każdym opowiadaniu mogłaby z równym powodzeniem zostać zastąpiona inną osobą. Osobą, która wprawdzie po części jest swoistym everymanem - szarym, zwykłym człowiekiem - na koniec jednak zawsze objawiającą zdolność empatii, logicznego wnioskowania czy choćby intuicji daleko większą niż inni, "mądrzejsi" od niego.

Taki charakter mają choćby dwa pierwsze, podobne do siebie, opowiadania: "Test" i "Patrol". W tych historiach Pirx, stawiający pierwsze kroki w zawodzie pilota, napotyka sytuacje, delikatnie mówiąc, odbiegające od tego, czego uczył się z podręczników. Na marginesie, taki schemat jest zresztą typowy dla większości pozostałych opowiadań - Pirx zauważa więcej, przeżywa więcej lub po prostu spotyka go więcej nietypowych, dziwnych, nieprawdopodobnych sytuacji niż bodaj jakiegokolwiek innego człowieka w kosmosie. Każda jednak z tych sytuacji znajduje racjonalne do bólu wyjaśnienie, każda z nich przypomina niezwykle skomplikowane równanie, które jednak można rozwikłać, rozkładając je systematycznie na czynniki pierwsze. I choć wytłumaczenie zawsze jest logiczne, racjonalne, zaskakuje ono czytelnika bardziej, daje mu więcej satysfakcji niż oferowałyby te z kategorii paranormalnych.

Podobnie rzecz się ma właśnie z dwoma pierwszymi opowiadaniami, szczególnie "Patrolem". Zagadkowa atmosfera zagrożenia znajduje ujście w bardzo "zwyczajnym" rozwiązaniu, które mimo to sprawia czytającemu bardzo wiele przyjemności. Ten schemat, bardzo dobrze przedstawiony we wspomnianych historiach, w następnych - "Odruchu warunkowym" i "Ananke" - zostaje rozwinięty do poziomu małego literackiego arcydzieła. Początkowo czytelnik nerwowo oczekuje, jak rozwinie się dramatyczna sytuacja, by następnie zostać wręcz ogłuszonym odpowiedzią. Co więcej, nie tylko o zagadkę i jej rozwiązanie tu chodzi. Wciągająca fabuła to tylko punkt wyjścia do postawienia pytań o wiele wyższych rangą - o człowieczeństwo przeciwstawione sztucznej istocie, o moralne prawo do poświęcenia jednego życia w imię obrony innego, o to, czy pośród wszystkich zagrożeń wszechświata największe niebezpieczeństwo nie czyha na człowieka przypadkiem w nim samym...

Tematu dwóch innych opowiadań - "Albatrosa" oraz "Opowiadania Pirxa" nie będę rozwijać, jako że moim zdaniem są one dużo słabsze niż reszta zbioru. Poprzestanę na wzmiance, że to drugie oferuje interesującą sugestię, dlaczego, mimo zaawansowanego postępu technicznego, i tak bardzo rzadko dochodzić może do przełomowych odkryć, trafiających z miejsca na pierwsze strony gazet. Podobny temat przez chwilę porusza historia robota Terminusa, tytułowego bohatera innego z kolei opowiadania. Mimo obecności tego motywu, jest ono jednak dla mnie reprezentantem innego nurtu wśród opowiadań zbioru, o którym chciałbym teraz parę słów wspomnieć.

Pośród wielu pytań i problemów, jakie przed czytającym stawia Lem, w tym zbiorze najczęściej pojawia się wizja przyszłości dzielonej przez ludzi z osobnikami obdarzonymi sztuczną inteligencją. Motyw robotów jest oczywiście powszechny w literaturze s.f., Lem próbuje go jednak pogłębić bardziej niż większość innych przedstawicieli gatunku. We wspomnianym opowiadaniu "Terminus" napotykamy robota zadręczającego samego siebie przeżywaniem raz po raz na nowo katastrofy z przeszłości. Trudno tu uwolnić się od narzucających się skojarzeń z człowiekiem cierpiącym na poważną schizofrenię, do którego cierpiącego umysłu tak trudno się dostać. Podobne podobieństwa ludzi i robotów znaleźć można w opowiadaniach "Polowanie" i "Wypadek". To ostatnie, na przykład, stawia dość niepokojące pytanie: czy konsekwencją posiadania inteligencji jest ambicja popychająca człowieka do samozagłady?

Do owego "cyklu" opowiadań spod znaku robotów i sztucznej inteligencji zaliczyłbym ostatnie, jeszcze niewymieniane w tej recenzji - "Rozprawę". Dostajemy tu przede wszystkim klasyczny pojedynek człowieka z maszyną. Czy robot obdarzony zdolnością myślenia sprawniejszą niż ludzka, nieobarczony ludzkimi "słabościami", takimi jak emocje, odruchy, wątpliwości, może w jakikolwiek sposób zostać "pobity" przez człowieka? Lem, ilustrując ten problem, daje nam wyśmienitą próbkę tego, jak literatura może objąć podobne rozważania. Pirx początkowo samodzielnie próbuje znaleźć słaby punkt w zaprogramowanych maszynach, odróżniający ich od ludzi. Próbując znaleźć "ludzki" bądź "sztuczny" znak szczególny, tworzy i obala własne argumenty, dochodząc do wniosku, że ta sama oznaka może przemawiać zarówno za jedną, jak i za drugą naturą. Wreszcie odbywa rozmowy z postaciami mogącymi być zarówno ludźmi, jak i robotami. Ich słowa, argumenty, punkty widzenia przyprawiają o zawrót głowy. Mamy bowiem okazję poznać sposób myślenia sztucznej inteligencji! Ale czy na pewno? A może to człowiek podający się za robota? Czy człowiekowi przyznającemu się do swojej tożsamości w ramach ludzkiej solidarności można wierzyć? Czy robot nie wpadłby na to samo? Wreszcie historia opowiedziana przez robota, który sam w sobie odnalazł predyspozycję do przejęcia kontroli nad swoim stwórcą - to wszystko czyni lekturę "Rozprawy" prawdziwą ucztą.

Jakby tego było mało, Lem zaburza chronologię opowiadania, dodając do niego emocjonujące: "Co właściwie się tam stało?". To wszystko czyni "Rozprawę" jednym z trzech najlepszych opowiadań w zbiorze - obok wspomnianych już wcześniej "Odruchu warunkowego" i "Ananke".

Na koniec należy jeszcze wspomnieć o jednym charakterystycznym dla opowiadań Lema elemencie. Są one mianowicie wręcz naszpikowane technicznymi szczegółami. Każda sceneria, każde wydarzenie, każdy skutek jest uzasadniony długimi wywodami mocno osadzonymi na naukowych filarach. Wywodami, które, trzeba przyznać, są dość zawiłe, a przez to nie każdemu przypadną do gustu. Opowiadania Lema różnią się bardzo choćby od twórczości Philipa K. Dicka, gdzie oryginalny pomysł gra o wiele większą rolę niż naukowa wiarygodność. Z tego powodu kompletnie niejasny jest dla mnie powód umieszczania "Opowiadań o pilocie Pirxie" w kanonie lektur szkolnych, i to w początkowych klasach. Czy chodzi o zrażenie czytelnika do Lema już za młodu? W każdym razie ową zawiłość należy brać pod uwagę, sięgając po ten tom opowiadań, ale kto się nie zrazi i wytrwa do końca, nie pożałuje.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11201
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: anndzi 26.04.2008 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Bohaterem dziesięciu opow... | tomcio
Świetna recenzja, muszę w końcu sięgnąć po Lema:)
Użytkownik: tomcio 28.04.2008 00:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja, muszę w... | anndzi
Dzięki. :)
Użytkownik: McAgnes 30.04.2008 00:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Bohaterem dziesięciu opow... | tomcio
Rzeczywiście znakomita. Gdyby nie to, że pokochałam Pirxa sto lat temu, z pewnością poczułabym się zachęcona do poczytania.

Hmm... a może czas sobie odświeżyć?
Użytkownik: janmamut 30.04.2008 00:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście znakomita. G... | McAgnes
Pirxa i Tichy'ego warto sobie odświeżać! Życzę przyjemnego ssania... tj. czytania. :-)
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 01.05.2008 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Bohaterem dziesięciu opow... | tomcio
Bardzo dobra recenzja. Co prawda "przeżułam" ten tom opowiadań o Pirxie (oraz całą resztę jego pojawień się) już tak wiele razy, że raczej nie będę czytać jeszcze raz, ale dobrze jest choć na chwilę wrócić myślą do tej znakomitej literatury.

Mam jedno maleńkie ale: nie porównywałabym tych opowiadań do twórczości Dicka, tylko do zbliżonego tematycznie cyklu o robotach i Susan Calvin Isaaca Asimova. Podobna konstrukcja: zagadka kryminalna, pytania o granice człowieczeństwa i różnice lub ich brak między inteligencją powstałą biologicznie a skonstruowaną sztucznie, rozwiązanie na bazie logicznego rozumowania i twórczych skojarzeń...

Fakt, umieszczanie Lema wśród lektur klasy VI to posunięcie raczej ryzykowne. Ale z drugiej strony - mam wrażenie, że dwunasto-trzynastolatek powinien czytać to jak literaturę przygodową - w końcu dzieje się tam mnóstwo, głębsze treści mogą do niego dotrzeć później. Inna sprawa, że "piłowanie" książki na lekcjach może tak naprawdę wszystko obrzydzić ;-)
Użytkownik: moremore 11.05.2008 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dobra recenzja. Co... | Ysobeth nha Ana
I obrzydza :( Pamiętam, że mnóstwo ludzi po Lema więcej nie chciało sięgnąć. Gdyby nie jakiś mikołajkowy prezent od kumpla z klasy, pewnie też bym się do tej grupy zaliczała. Dostałam "Solaris"-"Niezwyciężony" Wydawnictwa Literackiego i wsiąąąąąkłam w Lema jak w dym. Bardzo Ci Marcin dziękuję :)
Użytkownik: WBrzoskwinia 24.11.2008 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: I obrzydza :( Pamiętam, ż... | moremore
Za mej pamięci to była lektura tylko uzupełniająca, u mnie tego nie omawiano. Lema jeszcze w podstawówce podsunęła mi pani bibliotekarka, wsiąkłem z miejsca po linii przygodowo-bajkowej, a później zaczęły się odkrywać kolejne perspektywy. Tak więc może być tak, że to zależy od sposobu, w jaki się rzecz w szkole omawia, a mniej od samej rzeczy. Ale może być jeszcze drugie dno: dobrze pamiętam, że fantastyka naukowa generalnie w tym wieku dziewcząt nie brała, bardziej działając na chłopców (przykład: jednej z dziewcząt w klasie dałem mikołajowo "Trudno być bogiem" Strugackich; powiedziała potem, że łeee, może dobra dla chłopców).
Co zaś do Pirxa: nie wdając sie w dyskusję wyższosci świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocnymi, jak dla mnie, to "naj-" w tym zbiorze jest "Terminus". Wymyślić tak postępującego robota, to trzeba mieć łeb jak wagon, ale to jeszcze nic. Mimo wielu rozważań finalna decyzja Pirxa jest dla mnie niejasna, albo lepiej: dziwna. Niby go rozumiem, ale jakoś drąży mnie od początku do dziś słuszność, czy raczej niesłuszność, z której on zresztą dobrze zdaje sobie sprawę. Czy ja na jego miejscu... - no i właśnie w ten sposób Lem należy do najlepszych pisarzy w dziejach literatury...
Użytkownik: Ayame 11.05.2008 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Bohaterem dziesięciu opow... | tomcio
Pamiętam, jak czytałam w podstawówce Pirxa i wręcz umierałam z nudów... A polonistka, kiedy zapowiadała nam tą lekturę, sama powiedziała, że ona tego nie znosi i pewnie się przy tym wynudzimy. Pomyślałam sobie wtedy, że nigdy w życiu już nikt mnie nie namówi na Lema i w ogóle sf.
Na szczęście, w gimnazjum czytaliśmy jakiś fragment z "Dzienników gwiazdowych" - o sepulkach :) - bolało mnie, że to tylko fragment, bo chciałam się dowiedzieć, co dalej stało się z bohaterem i co to były te tajemnicze sepulki. Poszłam do biblioteki i... pochłonęłam książkę prawie całą naraz :). I tylko szkoda, że o sepulkach się więcej nie dowiedziałam :).
Użytkownik: WBrzoskwinia 24.11.2008 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamiętam, jak czytałam w ... | Ayame
Jak to? Przecież bohater znajduje odpowiedź w encyklopedii! To, czego się dowiaduje z tej encyklopedii, jest jedną z najbardziej bombowych drobnostek w literaturze, bo stanowi najkrótszą i zarazem bardzo zabawną syntezę lemowego dystansu do ujmowania rzeczywistości w kategoriach naukowych. Innymi słowy: rzecz nie w tym, czego się on i my dowiadujemy się o sepulkach, lecz w tym, czego się dowiadujemy o tej encyklopedii (m.in. za takie "drugie dna" bardzo Lema lubię i poważam).
Użytkownik: JFR1st 18.01.2011 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamiętam, jak czytałam w ... | Ayame
Niestety, podstawówka to było moje pierwsze zetknięcie z Lemem i podobnie jak w Twoim przypadku - poległem :). Ale na krótko.

Coś było w tej literaturze, w opisach, w bohaterze, że za jakiś czas sięgnąłem znowu po Pirxa, ale już sam, bez przymusu. To było chyba pierwsze zetknięcie z czymś, co bardzo utytułowani i uczeni ludzie nazwaliby "poważną literaturą". Przynajmniej tak mi się wydaje, bo któż naprawdę wie co tacy ludzie uważają za poważną literaturę? :) I dopiero sam mierząc się z Pirxem zrozumiałem właściwie klimat tej książki i bardzo go polubiłem.

Do dziś wspominam moment, kiedy w szkole średniej na jednej z lekcji języka polskiego ponownie zetknąłem się z Pirxem i opowiadaniem "Albatros". Wtedy byłem już miłośnikiem Lema i S-F w ogóle. Próżno tłumaczyłem polonistce, że we fragmencie: "- Mindell. Nukleonik", Mindell oznacza nazwisko, a "nukleonik" funkcję tego człowieka. Myślała, że nukleonik to imię :). Uważała, że się mylę, więc zostawiłem temat.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: