Dodany: 16.04.2008 22:12|Autor: carp

Każdy z nas ma swoje własne szczury…


„Rok 1984” to książka pochłaniająca i nie dająca oderwać odeń wzroku, aż się ją przeczyta do końca. Mało tego, nie pozwalająca oderwać od niej myśli, jeszcze długo po tym, jak się już skończy czytać. Dlaczego? Pewnie powodów mógłbym wymienić kilka. Ale skupie się tylko na dwóch.

Po pierwsze, najdłużej w pamięci czytelnika zapada ostatnie sformułowanie książki. Dla mnie totalnie przerażające, przygnębiające, całkowicie zabijające nadzieję. A nadzieja na zwycięstwo nad systemem jest jednym z najważniejszych uczuć towarzyszącym czytelnikowi w trakcie całej przedstawionej historii. A tymczasem ktoś kiedyś powiedział: „Chciałbym żeby niczego nie było”. I w głowie Winstona nie ma na końcu niczego. Niczego prócz Wielkiego Brata. A ktoś, kto przeczytał całą przedstawioną przez Orwella historię wie, że myśli o Wielkim Bracie to były jedyne myśli, których Winston nie chciał w głowie mieć…

Po drugie, dla mnie cała książka, to jedno wielkie wczuwanie się w główną postać, a uczucie to zdecydowanie nasila się w drugiej części książki. Przesłuchania, tortury. Czemu wyobrażałem sobie siebie na miejscu głównego bohatera? Nie dlatego żebym miał jakieś zapędy sadomasochistyczne.. wręcz przeciwnie. W całej tej historii nie chodzi przecież o ból fizyczny. Najważniejsze są tu myśli. A jeśli myśli to i wyobraźnia. A jeśli tak, to wyobraźmy się w tej samej sytuacji, w jakiej znalazł się Winston. Pewnie, że można sobie powiedzieć: „mnie by nie złamali. Za twardy jestem!” I siedząc wygodnie przed komputerem, być święcie o tym przekonanym. Ale czy aby na pewno tak jest? Postawmy się – ale tak naprawdę – na miejscu Winstona… I co? I dochodzimy do strasznego wniosku, że niestety ale każdy z nas ma swoje własne szczury…

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2422
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: