Dodany: 15.02.2014 10:13|Autor: jeassy

Książka: Czerwony rower
Kozłowska Antonina

1 osoba poleca ten tekst.

Przeszłość mnie dręczy


"Wiesz, zawsze jak widzę te twoje koleżanki, to przychodzą mi na myśl te żony… wiesz, z tego serialu, co to wszyscy mieszkają na ładnym osiedlu, a w każdym tym domku jest jakiś trup w szafie"[1].

Trzy przyjaciółki, trzymające się razem od czasów szkolnych, będą zmuszone po wielu latach do owego trupa się dokopać. Wystarczy jeden telefon, by tragedia, która wydarzyła się, gdy były nastoletnimi dziewczętami, wróciła na pierwsze strony ich życia. Karolina, Beata i Gośka będą musiały zmierzyć się z duchami przeszłości, próbując odkryć głęboko ukrytą prawdę. Będą musiały wrócić do miejsca, które kojarzy im się z dzieciństwem. Do miejsca, które jeszcze nie jest miastem, ale już nie jest podwarszawską wsią. Do miejsca, które wiąże się z nieprzyjemnymi wspomnieniami. Do miejsca, które "jest jak bagno… Jedziesz tam i zapadasz się we wspomnienia po uszy"[2].

Antonina Kozłowska w "Czerwonym rowerze" przedstawia charaktery dorastających dziewcząt, będących swoistymi odpowiednikami żywiołów. Choć każda jest inna, coś je łączy. "Wszyscy mamy blizny, zbieramy je przez całe życie. Blizny po dziecinnych upadkach i szkolnych bójkach, po wyciętym wyrostku i po dziecku wyjętym z brzucha w chwili, kiedy jego serce już przestawało bić. Blizny po chwilach, gdy ciała nas zawodziły, nie spełniając naszych oczekiwań. I blizny wewnątrz, niewidoczne – od ostrych odłamków pijackiego krzyku rozpryskującego się po domu jak szkło ze szkolnego okna, od wyzwisk rzucanych w twarz na podwórku"[3].

Największym plusem powieści jest dogłębna próba przedstawienia głównych postaci. Możemy je potraktować jak koleżanki ze szkolnej ławki. Gośka jest dziewczyną, jakich wiele. Jej życie to kopia życia jej matki. Proste, ale rodzinne. Karolina ma nieco ambitniejsze podejście. "Kiedyś próbowałam nimi pogardzać: kura domowa i mechanik samochodowy, a mieli być panią psycholog i wokalistą metalowej kapeli… Ale to oni po kilkunastu latach nadal dotykają się, siedząc przy stole, nie my – nie pani dziennikarka i pan polityk"[4]. Jednak ciąży jej piętno ojca ubeka. Beata natomiast jest panienką z dobrego domu, której także zostały niewyjaśnione sprawy z ojcem. Nigdy go nie miała, ale zawsze sobie wyobrażała, że jest marynarzem, który wróci z mnóstwem wspomnień i opowieści ze świata. To rozpuszczona dziewczyna, na wiele sobie pozwalająca, której matka nie wylewa za kołnierz.

Powieść jest tak skonstruowana, by stopniowo odkrywać nowe kwestie. Krótkie rozdziały dotyczące współczesnych wydarzeń przeplatają się z równie krótkimi retrospekcjami z lat szkolnych. Te wspomnienia autorka "Czerwonego roweru" kojarzy z piosenkami, które w tamtych czasach umilały szary peerelowski świat. Dzięki temu każdy z czytelników może powrócić do minionych lat, sam powspominać, Antonina Kozłowska bowiem owe czasy stara się przedstawić dość wiernie.

Mimo tych pozytywnych aspektów, narracja czasami wydaje się nieco chaotyczna. Zaczynając czytać kolejny krótki rozdział, początkowo nie wiemy, która z przyjaciółek jest jego bohaterką. Karolina wydaje się postacią najistotniejszą i to głównie wokół jej myśli i wspomnień skonstruowana jest fabuła. Jednak czasami autorka przedstawia myśli Gośki albo Beaty.

Odbiór "Czerwonego roweru" zależy przede wszystkim od oczekiwań czytelnika. Nie ma tu wartkiej akcji, która stopniowo odkrywa dawne tajemnice. Prawie wszystko zostaje podane jak na tacy i praktycznie wszystkiego można się domyślić już od samego początku. Powieść potraktowałabym raczej jako typowo obyczajową, osadzoną we współczesności, ale wspominającą czasy PRL-u. Antonina Kozłowska przedstawia obraz dorastających dziewcząt, uczących się dopiero życia i przeciwstawia go ich aktualnym dziejom, wskazując, że nierozwiązane zagadki i niezamknięte dawne sprawy mogą wyrządzić nam więcej szkody, niż byśmy sądzili. Czasem powrót do przeszłości wydaje się niezbędny, by ostatecznie się od niej odciąć i zacząć nowe, lepsze życie.

"Czerwony rower" czyta się dość szybko, ale nie ma tu większych niespodzianek. Jeśli ktoś przepada za powieściami obyczajowymi ukazującymi część polskiego życia z całym bagażem wad i zalet oraz chciałby się zaprzyjaźnić z bohaterkami, dowiedzieć się czegoś więcej na ich temat, poczuć ich bliskość – historia ta okaże się dobrym wyborem. Polecam ją szczególnie kobietom po trzydziestce, które mogą czasami odczuwać chęć powrotu do przeszłości, zmierzenia się z własnymi duchami. "Jakie to dziwne, pomyślałam, że nawet w tych przebłyskach spokojnego bycia razem gotowe jesteśmy odrzucić tę bliskość, byleby choć na chwilę powrócić do tych nieprzewidywalnych, szalonych pierwszych razów, do długowłosych chłopaków, którzy nie dali nam nic poza chwilami ulotnej satysfakcji, do tęsknot sprzed dwudziestu lat"[5]. Ale także tym sporo młodszym dziewczynom, które niezbyt dobrze pamiętają czasy komuny w Polsce. Myślę, że i dla nich "Czerwony rower" może się okazać ciekawym odkryciem, bo duża część akcji dotyczy problemów nastolatek, które nie zostały pokazane w sposób cukierkowy, przesłodzony ani naiwny.


---
[1] Antonina Kozłowska,"Czerwony rower", Wydawnictwo Otwarte, 2009, s. 231.
[2] Tamże, s. 102.
[3] Tamże, s. 32.
[4] Tamże, s. 17.
[5] Tamże, s. 84.


[Recenzja wcześniej zamieszczona na blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 658
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: