Dodany: 08.02.2014 18:58|Autor: natalkasia1992

Naiwniak i kurtyzana


Już jakiś czas temu miałam okazję zapoznać się z twórczością Aleksandra Dumasa ojca. Ponieważ spotkanie to wypadło nader pomyślnie, zapragnęłam zaznajomić się również z piórem jego syna, który imię odziedziczył po ojcu. Zdecydowałam się w pierwszej kolejności sięgnąć po jego najpopularniejsze dzieło – "Damę kameliową", inspirowaną ponoć wydarzeniami, które miały miejsce naprawdę.

Małgorzata Gautier – tytułowa bohaterka powieści – to znana paryska kurtyzana. Żyje wygodnie i dostatnio, ponieważ grono jej adoratorów jest bardzo szerokie, a jej klienci to przede wszystkim bogaci panowie z wyższych sfer. Przez wielu nazywana jest damą kameliową. Przydomek ten zawdzięcza kameliom - ukochanym kwiatom, które często nosi przy sobie. Pewnego dnia Małgorzatę poznaje młody Armand Duval i z miejsca obdarza ją uczuciem. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

"Dama kameliowa" zaliczana jest obecnie do klasyki literatury światowej. Wciąż – pomimo upływu lat – cieszy się dużą popularnością i jest przez wielu ceniona. Doczekała się licznych ekranizacji na całym świecie, a także adaptacji operowej – za sprawą Verdiego, który po dokonaniu pewnych modyfikacji w pierwowzorze wprowadził go na scenę pod nowym tytułem: "La Traviata".

Moje uczucia w stosunku do tej powieści są ambiwalentne. Nie należę do grona osób zachwyconych najpopularniejszym dziełem młodego Dumasa i raczej się to już nie zmieni. Nie mogę jednak powiedzieć, że jest to książka zła. Ma wady, ale można w niej łatwo odnaleźć także zalety.

Już od pierwszych stron niezmiernie irytował mnie Armand. Momentami wprost zadziwiał mnie swoją naiwnością. Rozumiem, że może młody, zakochany człowiek nie myśli do końca racjonalnie, zwłaszcza gdy jest to jego pierwsza tak wielka miłość, uczucie zupełnie nowe, ale bez przesady. Dorównywał naiwnością kilkuletniemu dziecku, a przez to był kompletnie nierzeczywisty. Możliwe też, że taki był zamiar autora, niemniej mnie ten argument akurat nie przekonuje.

Historia, z którą mamy do czynienia, jest z gruntu banalna, przesiąknięta smutkiem i przygnębieniem. Niemniej jednak czyta się ją dość dobrze. Miejscami potrafi wciągnąć i zainteresować. Jej język jest dość specyficzny, poetycki, ale zupełnie przystępny. Mimo swej banalności jest to opowieść o silnym zabarwieniu uczuciowym. W pewien sposób oddziałuje na czytelnika i jego emocje.

W utworze zostało też nakreślone tło społeczno-obyczajowe. Autor sportretował ówczesne społeczeństwo paryskie dość ciekawie, niemniej jednak, jak na mój gust niezbyt dogłębnie. Przestawił je raczej powierzchownie, schematycznie i stereotypowo. Dużo w tym obrazie luk, i przejaskrawienia, mało obiektywizmu. Dla mnie to płytkie i mało wiarygodne. O wiele lepiej zaprezentował natomiast zwyczaje ludzi tamtej epoki.

Atutem powieści są umiejętnie i subtelnie wplecione w fabułę przemyślenia o życiu. Wyjęte z kontekstu mają charakter uniwersalny. Są piękne, poruszające i niezwykle głębokie. Mogą stać się również inspiracją do prywatnych rozważań. Wszystkie zawarte w tekście refleksje i perypetie bohaterów ukazują w przepiękny sposób zbyt często zapominaną i lekceważoną prawdę, że nie wszystko w życiu jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka. Dla mnie to jest główne przesłanie "Damy kameliowej".

Jak napisałam już wcześniej – ten utwór nie zrobił na mnie większego wrażenia, ale nie twierdzę, że jest zły. Możliwe, że na taką, a nie inną ocenę wpłynął fakt, iż mimo wszystko porównuję styl autora ze stylem jego ojca. Zwykle staram się każdego pisarza i każdą książkę oceniać indywidualnie, ale tym razem chyba nie do końca jestem w stanie to zrobić. Powieści ojca wprost uwielbiam, robią na mnie zawsze niesamowite wrażenie pod wieloma względami. Powieść syna mnie rozczarowała. Nie zaskoczyła niczym szczególnym, nie zachwyciła. Po zbilansowaniu wszystkich jej plusów i minusów uważam ją po prostu za przeciętną.

Przed przeczytaniem książki miałam okazję widzieć w operze "La Traviatę". To też mogło wpłynąć w pewnym stopniu na moją ocenę, bo myśląc o wersji pisanej, cały czas miałam przed oczami obrazy ze spektaklu, mimo iż usilnie starałam się o nich nie myśleć. A przy operowej wersji ta książkowa wypada znacznie gorzej. Możliwe, że gdybym nie miała do czynienia z adaptacją sceniczną, moja ocena byłaby ciut wyższa...

Lektury "Damy kameliowej" nie polecam ani nie odradzam.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1257
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: