Dodany: 09.04.2008 14:27|Autor: Kuba Grom

Metamorfozy


"Marmurowy faun" jest tym dla powieści grozy, czym "Nad Niemnem" dla romansu. Powieść jest historią rozpisaną szeroko, pełną szczegółowo opisanych krajobrazów Świętego Miasta i słonecznej Italii. W Rzymie, pośród artystycznej bohemy, żyje czwórka bohaterów. Są to: Miriam - utalentowana malarka niejasnego pochodzenia, ze skłonnością do smutków; Kenyon - amerykański rzeźbiarz; Hilda - również Amerykanka, utalentowana kopistka; Donatello - młody Włoch, figlarnego i żywego usposobienia; oni to z wielkim zadowoleniem korzystają z uroków rzymskiego życia. Zauważają również wielkie podobieństwo Donatella do Peryklesowego marmurowego posągu fauna, tak zaskakujące, iż przez wzgląd na jego usposobienie i łagodność charakteru skłonni są wierzyć, iż naprawdę jest on jakimś potomkiem tej prawdziwej, mitologicznej istoty, którą tak pięknie utrwalił dawny Grek.

Skoro jednak "Marmurowy faun" ma w sobie coś z powieści grozy, to, jak łatwo się domyślić, dalsze życie czwórki bohaterów nie będzie takie proste. W niejasnych okolicznościach Miriam spotyka przerażającego osobnika, który zaczyna ją prześladować. Uczucia, jakie młody Włoch żywi do Miriam i nieustępliwość prześladowcy doprowadzają do tragedii, która na zawsze zmieni życie ich wszystkich.

Warto zauważyć (co zresztą w powieści jest dostrzegalne), iż gotyckość historii nie była głównym zamierzeniem. Groza i sensacyjne wątki są ledwie dodatkiem mającym wzbudzić większe zainteresowanie czytelnika, dodatkiem jednak potraktowanym z dużą rezerwą. Ci, który oczekują porządnej powieści grozy, z upiorami, ciemnymi korytarzami i hulającymi po wnętrzu upiornego zamczyska przeciągami, owiewającymi lodowatym dreszczem błąkających się po nim bohaterów, zawiodą się już na samym początku, zobaczywszy słoneczne krajobrazy i szczególną rozwlekłość w ich opisywaniu. Sam autor zauważa mimochodem: "Nie po to jednak, by zajmować się szerzej historią (łączącą się z naszą opowieścią tylko o tyle, o ile rzymski pył i proch są istotnie historyczne, i dlatego bez pardonu ładują się na nasze stronniczki, i mieszają z inkaustem) powracamy do..."*, świadom, jak bardzo skłonność do szerszego niźli potrzebnym by to było dla zbudowania atmosfery i umiejscowienia w rzeczywistości opisu zirytować może czytelnika. Stąd też porównanie do "Nad Niemnem" jest całkiem adekwatne, i odnieść można wrażenie, że chciał autor przekazać czytelnikowi jak najwięcej ze swojego pobytu we Włoszech, bo istotnie przebywał w tym kraju przez dwa lata.

Skoro zatem opisów można znaleźć aż nadmiar, a groza dodana została tutaj w roli przyprawy smakowej, to co decyduje o wartości tej książki? Przede wszystkim tragiczne zdarzenie, do jakiego dochodzi w połowie książki; staje się ono zarówno brzemieniem, jak i impulsem dla duchowego i emocjonalnego rozwoju bohaterów. Ciężar zbrodni (bo w istocie o zbrodnię chodzi) rozkłada się zarówno na jej sprawców, jak i na tych, który byli jej świadomi.

W charakterze każdego z bohaterów jest jakiś rodzaj niewinności, będący również oznaką niezupełnej dojrzałości. Sytuacja, w jakiej się znaleźli doprowadza co prawda do utraty tej niewinności, lecz równocześnie ujawnia w nich cechy, jakich nie podejrzewali dotąd u siebie. Najbardziej zauważalne jest to w przypadku Donatella (warto tu zwrócić uwagę na podtytuł powieści "Romans o hrabim Monte Beni"**, właśnie nim jest Donatello). Jego swobodna, faunowska natura ulega przemianom. Jak zauważa w pewnym momencie Kenyon: "W duszy Donatella (...) dokonuje się jakiś zadziwiający proces. Zarodki zdolności, dotąd pozostające w uśpieniu, szybko aktywizują się. Przed jego wewnętrznym wzrokiem odsłania się świat myśli. Czasem zaskakuje mnie przenikliwością, z jaką dostrzega najgłębsze prawdy, kiedy indziej jednak (...) śmieszy pomieszaniem dawnej naiwności z nowo nabytą inteligencją"***. W charakterze każdego z bohaterów dokonuje się metamorfoza, gdyż każda przeciwność losu wymusza na psychice człowieka, aby ta w jakiś sposób na nią zareagowała - poddała się bądź przezwyciężyła ją, okazując siłę tam, gdzie nie była ona dawniej potrzebna, i odrzucając to, co przestało być potrzebnym.

Można dyskutować o tym, czy przemiany, jakie się dokonały były istotnie sprawiedliwe. "Marmurowy faun" jest zatem prototypem powieści psychologicznej, i niewiele brakuje, aby była ona polifoniczna, jak to udało się niedługo potem Dostojewskiemu.

Jak na opowieść z elementami grozy przystało, mnożą się tu tajemnice, lecz, niestety, ich objaśnienie jest niejasne i pozostawia pewien niedosyt.



---
* Nathaniel Hawthorne, "Marmurowy faun", tłum. Maria Kaniowa, Wydawnictwo Literackie, 1984, str. 80.
** Tamże, tekst z okładki.
*** Tamże, str. 245.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1505
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: