Dodany: 03.02.2014 01:21|Autor: Frider

"Lód"


Czy warto w zimie czytać o zimie? Dni są krótkie i szare. Wstaję codziennie rano jeszcze po ciemku, idę do pracy. Za oknem widzę białą, monotonną, śnieżną płaszczyznę aż po horyzont. Wzrok się nuży, nie ma się na czym zatrzymać, nie ma się czym zainteresować. Przecieram oczy dłonią, pod palcami czuję suchą, szorstką skórę twarzy. Zasłaniam okno, włączam górne światło i pracuję do zmierzchu. Dzień za dniem. W zimie tykanie zegara jest jakby głośniejsze, równomiernie odmierza godziny i dni życia. Jego drażniący dźwięk przypomina o upływie czasu, a jednocześnie o jego jednostajności. W zimie jest zwykle ciemno, chłodno, często wilgotno. Depresyjnie. Bardzo depresyjnie.

Czy zima ma jakieś uroki?

Ależ ma. Jedną, zasadniczą zaletę. Czy ktoś pamięta wierszyk: „misie lubią dzieci, dzieci lubią misie”? W zimie ten wierszyk może brzmieć inaczej: „zima lubi książki, książki lubią zimę”.

Na poddaszu mam okno. Okrąglutkie jak bulaj w żaglowcu, oprawione w drewnianą ramę. Pod oknem stoi wygodny tapczan z mnóstwem różnej wielkości zagłówków. Z okna widzę drzewa, pola i stadninę koni. W zimie siadam sobie w tym zakątku z książką; w ciągu dnia zdarza mi się czytać przy śnieżnej zamieci wirującej za oknem, czasami znowu słońce rozświetla wszystko na biało-złoty kolor. Wieczorem zapalają się latarnie niedaleko, przy stadninie. Plamy światła dają poczucie ciepła i bezpieczeństwa, jednocześnie zadając zagadkę: co może być poza ich kręgiem? W tym miejscu, właśnie w zimie, czytanie o zimie nabiera innego charakteru. Staje się naturalne jak bałwan w ogródku w grudniu.

Gorzej niestety jest z czytaniem o lodzie.

A dokładnie rzecz ujmując, zupełnie nietrafionym pomysłem jest lektura "Lodu". Czegoś tak przygnębiającego nie czytałem od bardzo dawna. Przygnębiającego treścią i formą, w jaką ta treść została ubrana.

Narrację autorka prowadzi jako mężczyzna, robi to jednak na tyle nieudolnie, że nie oszukałaby prawdopodobnie nawet pana Jacykowa. Język narracji, mimo męskiej składni, jest kobiecy. Nie wiem, z czego to wynika, ale nawet przez chwilę nie miałem wątpliwości, że narratorem jest kobieta.

Krótka biografia na obwolucie informuje nas, że autorka przez 30 lat była uzależniona od heroiny. Oczywiście ta wiadomość ma wzbudzić w czytelniku współczucie dla pisarki, połączone z nieco innym (bardziej przychylnym) odbiorem jej twórczości. O ile jednak podziw może budzić próba walki z nałogiem za pomocą twórczości literacką, o tyle sam fakt, że ktoś jest narkomanem raczej nie sprawia, że łatwiej mu opisać wrażenia z bycia pod wpływem substancji psychoaktywnej. Nie wiem, czy to się autorce udało, nigdy nie znalazłem się pod wpływem narkotyku. Jednak jej przekaz jest wyjątkowo ciężkostrawny. Bezsensowne przejścia fabularne (nagłe, płynne, zupełnie nielogiczne zmiany akcji, próby przedstawiania tych samych wydarzeń oczami tej samej osoby, ale w różnych realiach bez jakiegokolwiek uzasadnienia fabularnego, zmiany rzeczywistości zupełnie dowolne, bez próby dodania uwiarygodniających wskazówek) sprawiają, że narracja w krótkim czasie traci kompletnie ciągłość. Co więcej, język, jakim posługuje się autorka (nie znam oryginału, opieram się na polskim przekładzie Anny Gren), nie jest piękny literacko. Określiłbym go raczej mianem rwanego. Miejscami staje się pełniejszy, ma ładunek emocjonalnego przekazu - w opisach śniegu i lodu faktycznie można odczuć mróz, twardość lodu, zagrożenie i strach. Jednak to za mało, aby powieść przykuła moją uwagę na tyle, żebym chciał odwrócić kartkę. "Lód" porównywany jest do twórczości Kafki. Nie oszukujmy się, obok Kafki pani Kavan nawet nigdy nie stała.

Zniechęcająca lektura. Zniechęcająca do sięgnięcia po dalsze dzieła autorki, ale także do zimy i śnieżno-lodowych przestrzeni. Niepotrzebnie. Zima, zima w Polsce to piękny czas. Czas, który można przeznaczyć na czytanie o lecie. Co najgorsze, zniechęcająca do czytania w ogóle - po skończeniu książki położyłem ją na piersiach i przez chwilę bezmyślnie wodziłem wzrokiem po suficie - po co mi to było?

Nie napisałem nic o fabule, rozmyślnie. Byliście kiedyś bardzo, bardzo, bardzo pijani? Ja nie (no pewnie), Wy także na pewno nie ;). Ale gdyby niektórzy z Was jednak byli... Spróbujcie opisać swoje wspomnienia (albo wrażenia) z fazy, która w tym eksperymencie była najbardziej dosadna. Wyszło Wam? Nie bardzo? Bardzo, ale wynik był zdecydowanie dziwny? No to macie "Lód". Jest tak samo, tylko wyobraźcie sobie, że to efekt używania heroiny podczas ferii zimowych w jakimś dzikim, zabitym dechami kurorcie.

Nie polecam. Jak rzadko. I nie za styl, nie za fabułę. Za depresję towarzyszącą czytaniu. Za smutek autorki przebijający z kartek książki, za niepotrzebny wysiłek włożony w powstanie nieudolnej powieści, w końcu za rozpacz osoby uzależnionej, która zamiast walczyć z nałogiem, sfilmowała jego postępowanie.

Nie polecam.

Polecam zimę. Potrafi być piękna, a my spróbujmy się nią cieszyć. Lód to także radość. Ślizgaliście się kiedyś w drodze do szkoły? ;)


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1056
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Blanacz 07.04.2015 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy warto w zimie czytać ... | Frider
Cudowna kwintesencja "Lodu" - jednej z najgorszych książek, jakie kiedykolwiek czytałam. Zmusiłam się, bo krótka, przebrnęłam - bo kończę z zasady nawet najgorsze badziewia i... przez kilka tygodni musiałam odmóżdżać się dobrze napisanymi czytadłami w stylu Ludzi Lodu, bo po arcydzieło sięgać się bałam. Cała książka przypomina obrazy Witkacego, tyle że są to omamy nie namalowane, ale zapisane. I gdyby nie wizje nagiej narzeczonej narratora na śniegu, też bym zapomniała, że historię tę opowiada mężczyzna. Takie to dziwne było. Chore, powiedzieć by można kolokwialnie.
Użytkownik: Frider 08.04.2015 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Cudowna kwintesencja "Lod... | Blanacz
Tak, „Lód” to wyjątkowo przygnębiająca, dołująca książka. W trakcie lektury miałem wrażenie, że to krzyk rozpaczy chorego umysłu. Książka oblepia jak brudna mgła.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: