Dodany: 30.01.2014 13:41|Autor: miłośniczka

Wieczność pomiędzy baśnią a realnym światem


„Każdy z nas jest opowieścią-mikrokosmosem, lecz moją jest On – Zaklinacz Słów, Zjawa, Tłumacz Miasta. Ta opowieść nigdy się nie skończy, będzie trwać tak długo, jak długo trwa wyobraźnia.
Dzień po dniu.
Day after day”[1].

Ta opowieść nigdy się nie skończy i nie wiadomo, kiedy się zaczęła; początek miała prawdopodobnie w baśni – w kształcie, zapachu i znaczeniu słów, które powołały do życia Szeherezadę. Namiętność zaklęta piórem na papierze, odradzająca się w rzeczywistym świecie w Paryżu, na ulicach Londynu, w krakowskiej kawiarni. Jak ślepiec, jak wołanie na pustyni, jak poszukiwanie igły w stogu siana: uchwytna i nieuchwytna zarazem, wymykająca się, uciekająca w słowa, poszukiwana między wierszami, zamieszkująca między światami, istniejąca ponad wiecznością.

„Świat próbuje wmawiać nam, że baśń zawsze zaczyna się tam, gdzie kończy się rzeczywistość, ale to tylko iluzja stworzona na potrzeby kolejnych chwil, które muszą przeminąć. Baśń i rzeczywistość nie są przeciwieństwem, sprzecznością, nie są też dopełnieniem ani tłem dla siebie nawzajem, w co niegdyś wierzyłam. Przenikają się, tak jak różne dziedziny sztuki według wyznawców romantycznej idei korespondencji sztuk. Sztuka życia i sztuka opowieści. Rzeczywistość i baśń.
Każdy przedmiot, budynek, wszystko to, czego dotykamy i na co patrzymy, musiało najpierw zostać wymyślone. Świat to ożywiona wyobraźnia, wymysł, któremu nadano kształt, ale codzienność przesłania nam wzrok, nie pozwalając tego zauważyć. Baśń rozmywa się w realiach życia, w zabieganiu, w czasie traconym na głupstwa, w błahych rozmowach i nic nieznaczących, powtarzanych do znudzenia czynnościach, dlatego wciąż nam umyka”[2].

Oto dlaczego warto zaparzyć sobie gorącą, aromatyczną herbatę, rozsiąść się wygodnie w fotelu i dać ponieść baśni. Otworzyć oczy, wyczulić zmysły, poczuć, usłyszeć, dotknąć – a potem uwierzyć. Zaklinacze Słów rodzą się nie tak znów często, ale jednak żyją pośród nas, trzeba tylko dać im poprowadzić się za rękę, jak zrobiła to Nina, gdy nieznajomy wyciągnął ją z rozszalałego tłumu i pociągnął za sobą, prowadząc przez zapchane ludźmi, kręte ulice Londynu. To wtedy baśń przeniknęła do rzeczywistości, żeby mogło dopełnić się przeznaczenie.

O miłości pisać jest trudno, bo choć zawsze ta sama, każdemu objawia się inaczej. Na londyńskiej ulicy połączyła ujmującego, czarującego głosem starszego aktora, Gabriela, i Ninę – dorabiającą w herbaciarni badaczkę orientalnych baśni. Od tej pory będą już tylko dla siebie, zagubieni w meandrach realnego świata ze swoimi Słowami, Szafami, Filiżankami, Historiami, Spektaklami, Zapachami i Smakami…

„Wydaje mi się, panie profesorze, że pisanie to po prostu zdolność widzenia barwy słów (…). Łączenie ich w zdania przypomina mieszanie farb, żeby potem stworzyć obraz idealny, gdzie wszystko pasuje do siebie nawzajem, współgra, komponuje się w całość”[3].

Autorka „Zaklinacza słów” idealnie je zmieszała – powstało dzieło różnobarwne, ale nie męczące wzroku, nieco szalone, roztańczone słowem, nabrzmiałe dźwiękami i zapachami. Uczta dla każdego ze zmysłów. Napisała pełnowartościową powieść dla jak najbardziej dorosłego czytelnika, czyniąc głęboki ukłon w stronę baśniowej rzeczywistości. Trudno opowiedzieć o „Zaklinaczu słów” komuś, kto go jeszcze nie czytał, bo to jest po prostu magiczna opowieść. Wciąga, przenosi do innego świata – i to nie metaforycznie, a całkiem realnie. Przeczytałam jakiś czas temu opinię, że po lekturze tej książki nic już nie będzie takie samo, nigdy. I nie jest…

Cóż mogę dodać? Autorka jest Polką, mam zatem nadzieję, że kiedyś usłyszy mój skromny głos: pani Shirin, bardzo dziękuję. Za możliwość uczestniczenia w tej opowieści. Za to, że mogłam zerknąć do pokoju, w którym Nina i Gabriel, z dala od zgiełku prawdziwego świata, raczą się orientalnymi słodkościami i smakiem kolejnych baśni. Za wizytę w zaczarowanym sklepie i magicznej księgarni, za spacery po różnobarwnych placach i ulicach, za niebieski kolor snów – dziękuję.

…czy wiecie, że filiżankom pękają serca?


---
[1] Shirin Kader, „Zaklinacz słów”, Wydawnictwo Lambook, 2013, str. 9.
[2] Tamże, str. 235.
[3] Tamże, str. 213-214.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1845
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Pani_Wu 30.01.2014 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: „Każdy z nas jest opowieś... | miłośniczka
"Namiętność zaklęta piórem na papierze, odradzająca się w rzeczywistym świecie w Paryżu, na ulicach Londynu, w krakowskiej kawiarni." - Widzę Miłośniczko, że faktycznie uległaś czarowi tej opowieści :) Tak, jak ja :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: