Dodany: 26.01.2014 22:26|Autor: epikur

Orwell na dnie


Z twarzy niepodobny zupełnie do nikogo. Eric Arthur Blair, pseudonim George Orwell. Wąsaty mężczyzna, który w wieku trzydziestu lat wygląda przynajmniej na czterdzieści. O historii jego życia można przeczytać w dziesiątkach książek, jednak żadna z nich nie zdradzi nam wszystkich tajemnic życia znanego brytyjskiego pisarza. "Na dnie w Paryżu i Londynie" z 1933 r. pozwoli czytelnikom poznać na pewno jeden z najbardziej tajemniczych okresów życia autora "Roku 1984".

Przełom lat dwudziestych i trzydziestych to na całym świecie czas kryzysu ekonomicznego. Nie omija on nikogo, bogatych ani biednych. W latach kryzysu trudno o jakąkolwiek o pracę, o czym najlepiej wie główny bohater autobiograficznej powieści "Na dnie w Paryżu i Londynie". Nie mogąc znaleźć pracy jako dziennikarz, korepetytor czy krytyk literacki, Orwell zakotwicza w Paryżu, gdzie po długich perypetiach znajduje zajęcie plongeura, czyli człowieka wykonującego najbardziej podrzędne czynności w restauracji, jak mycie naczyń, sprzątanie, obieranie warzyw. Jednak zanim Blair znalazł tę upragnioną, bo jakąkolwiek, pracę, poznał biedę i głód oraz wynikający z nich wstyd przed drugim człowiekiem. I właśnie wywody dotyczące tych stanów są najbardziej wstrząsające dla czytelnika nieobeznanego z ubóstwem, a jednocześnie ujmują w słowa to, co mogłoby powiedzieć dziesiątki tysięcy najuboższych ludzi na naszej planecie...

"Zauważasz na przykład, że bieda zmusza do dyskrecji. Nieoczekiwanie pozostało ci na dzienne utrzymanie sześć franków. Oczywiście nie odważysz się do tego nikomu przyznać - musisz udawać, iż nic się nie stało. Z miejsca wplątujesz się przez to w pajęczynę kłamstw, jednak nawet kłamiąc, niełatwo ci żyć. Zaprzestajesz oddawania brudnych ubrań do prania, tymczasem spotkana na ulicy praczka pyta cię, dlaczego zrezygnowałeś z jej usług; mruczysz wtedy coś pod nosem, ona zaś, sądząc, iż odzież oddajesz komuś innemu, zostaje twoim śmiertelnym wrogiem. Trafikant dziwi się, dlaczego przestałeś palić. Nadeszły listy, na które chciałbyś odpowiedzieć, ale nie możesz, gdyż nie stać cię na znaczki. (...) Wstępujesz do piekarni po funt chleba i czekasz, aż sprzedawczyni odkroi funt dla innego klienta. Dziewczyna jest niezdarna, toteż chleb waży nieco więcej. - Pardon, monsieur - prosi klienta - zapłaci pan dwa sous więcej, dobrze? - Funt chleba kosztuje franka, ty zaś masz przy sobie dokładnie tyle. Myślisz, że ciebie również mogłaby poprosić o zapłacenie dwóch sous więcej: musiałbyś wtedy odpowiedzieć, że nie dysponujesz taką kwotą, toteż w porywie paniki wybiegasz ze sklepu. Nim wraca ci odwaga i znów wchodzisz do piekarni, upływa kilka godzin. (...) Odkrywasz również nudę, która zawsze i wszędzie jest nieodłącznym składnikiem biedy; przychodzi czas, gdy nie masz nic do roboty, a ponieważ jesteś niedożywiony, pozostaje ci jedynie obojętność. Potrafisz przeleżeć pół dnia w łóżku, czując się jak jeune squelette z wiersza Baudelaire'a. Tylko posiłek mógłby postawić cię na nogi. Uzmysławiasz sobie, że ktoś kto żywił się przez tydzień wyłącznie chlebem z margaryną, przestaje być człowiekiem, staje się zaś brzuchem, wyposażonym w kilka pomocniczych organów"*.

Kiedy znajdzie pracę, po dziesiątkach nieudanych prób, człowiek czuje się tak, jakby trafił szóstkę w totolotka. I nieważne, że praca jest ciężka, a zarobki nieadekwatne do włożonego w nią wysiłku. Blair mówi o swoich doświadczeniach zdobytych w kilku paryskich hotelach o dobrej reputacji. Opisuje obyczaje panujące na zapleczu restauracji, zwyczaje pracowników tego przybytku, a także różne sytuacje, których był naocznym świadkiem. Czytelnik mający za sobą lekturę "Na dnie w Paryżu i Londynie" raczej zrezygnuje z wizyt w hotelowych restauracjach stolicy Francji, zwłaszcza tych renomowanych. Wprawdzie czasy się zmieniają, ale obyczaje ludzkie przekazywane z pokolenia na pokolenie jakby mniej.

Druga część, rozgrywająca się na "dnie Londynu", dotyczy głównie życia włóczęgów, których spotkał na swojej drodze autor "Folwarku zwierzęcego". Orwell dzieli ich na typy, analizuje zachowanie, stara się uwolnić od niektórych niesprawiedliwych stereotypów. Jako jeden z nich przeżył przecież ładne kilka miesięcy, tułał się po noclegowniach i kościołach organizujących dla bezdomnych darmowe posiłki. Ta część jest bardziej analityczna, mniej w niej barwnych opowieści, a więcej własnych przemyśleń nie tylko o biedakach, lecz także na temat ludzkości, która przez kult pieniądza stworzyła podział na lepszych i gorszych; czyż tak powinno funkcjonować sprawiedliwe społeczeństwo?

"Na dnie w Paryżu i w Londynie" jest wstrząsającą książką, ponieważ ukazuje życie ludzi, jakich mijamy codziennie na ulicy, widząc ich lub nie zauważając; i tak naprawdę niewiele o nich wiedząc, a stwarzając sobie na ich temat błędną opinię. I wstrząsające jest to, że bieda może dosięgnąć każdego człowieka, nawet George'a Orwella, którego nazwisko znają wszyscy.


---
* George Orwell, "Na dnie w Paryżu i w Londynie", przeł. Bartłomiej Zborski, wyd. Bellona, 2004, e. 24-26.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1551
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: