Dodany: 03.04.2008 15:27|Autor: norge

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Anna z pustkowia
Grønoset Dagfinn

1 osoba poleca ten tekst.

Anna z pustkowia


Jest rok 1928. W którym europejskim kraju mogłoby się zdarzyć, że mąż sprzedaje swoją żonę? Za 300 koron. Ponieważ nie chciała i nie mogła dalej z nim iść. Nigdy nie wpadłabym na rozwiązanie tej zagadki, gdybym nie przeczytała opartej na faktach autentycznych "Anny z pustkowia". Już się wszyscy domyślają? Tak, ten kraj nazywa się Norwegia.

Transakcja odbywa się nie ”gdzieś na końcu świata”. Haugsetvolden, osada położona nad jeziorem Istersjøen, w zimnych, górzystych regionach wschodniej Norwegii, jest oddalona od cywilizacji, ale leży w województwie Hedmark, tym samym, w którym mieszkam. Samochodowa wyprawa z Elverum zajmie 3–3,5 godziny. Jestem pewna, że do dziś istnieją ślady po gospodarstwie Jo i Tyri Haugsetvolden, wieśniaków, którzy w 1928 roku zapłacili 300 koron za młodą, wyczerpaną kobietę, która od tego momentu miała stać się ich darmową siłę roboczą.

Losy tej Norweżki, której młodość przypadła na lata pierwszej połowy XX wieku, są wstrząsające. Miała ona nieszczęście urodzić się w jednym z najsurowszych, najuboższych i najbardziej zacofanych krajów ówczesnej Europy. Matka była dziewką służebną w dużym gospodarstwie i nie miała ani czasu, ani siły na zajmowanie się dzieckiem. Już jako trzylatka, Anna pierwszy raz została oddana na przezimowanie do obcych ludzi. Była tam bita, głodzona, traktowana z pogardą i okrucieństwem. Jakąż musiała mieć siłę, aby przetrwać to, co spotkało ją w dalszym życiu. I umieć tak prosto i bez patosu o tym opowiedzieć... Jak była zmuszana do nadludzkiej pracy. Jak zamarzała i słabła z głodu. Jak harowała w lesie przy wywózce drzew i kamieni. Polowała, zastawiała wnyki i łowiła ryby. Jak wreszcie mąż wytargował za nią 300 koron, zostawiając ją w ubożuchnym gospodarstwie, na pustkowiu, gdzie do najbliższego sąsiada było 16 km. Kilometrów możliwych do przebycia zimą tylko na nartach, a w lecie łódką wzdłuż jeziora.

Starą, spracowaną Annę odnalazł i wysłuchał jej opowieści Dagfinn Grønoset, norweski dziennikarz, poeta i pisarz rozmiłowany w historii swego regionu. I tak powstała książka "Anna z pustkowia". Została przetłumaczona na 15 języków. Dagfinn Grønoset zmarł w lutym tego roku. Miał 88 lata. Całe życie mieszkał w Elverum. Stąd wyruszał na swoje reporterskie wyprawy i tu też odbył się jego uroczysty pogrzeb. Jednym z najbliższych przyjaciół pisarza był nasz sąsiad, emerytowany dziennikarz telewizyjny. To on właśnie pożyczył nam swój egzemplarz książki o Annie z pustkowia. Z serdeczną dedykacją od samego autora.

Ostatnimi czasy książki Grønoseta o życiu dawnej, przedwojennej Norwegii nie były zbyt popularne. Chyba mało komu chce się czytać o wydarzeniach odległych o lata świetlne od tego, co tu i teraz. Ale czy to, o czym opowiada Anna, należy do aż tak zamierzchłej przeszłości? Weźmy publiczne egzekucje. Niedalekie Rendalen, rok pański 1865. Sceneria iście średniowieczna. Starzy ludzie z doliny pamiętają do dziś miejsce, gdzie stał szafot. Młodzieńcowi winnemu otrucia matki kat ścina toporkiem głowę, podczas gdy tłumy z pobliskich wiosek gromadzą się licznie, aby popatrzeć na krwawy spektakl. Niektórzy nawet z wrażenia pospadają z drzew, na które się wdrapali, aby lepiej widzieć. A co zrobić z nieco wstydliwym faktem, że niespełna 100 lat temu na targach w tymże samym Rendalen odbywały się aukcje niewolników? Bo tak chyba można nazwać zupełnie legalne kupowanie przez bogatych gospodarzy bezdomnych dzieci, które potem wykorzystywano do najcięższych prac, w zamian za dach nad głową i nędzny posiłek. Albo ta historia, jak kobieta jedzie na nartach 30 km do najbliższej położnej, żeby przy jej pomocy urodzić dziecko. Wraca po kilku dniach z zawiniątkiem przytroczonym do pleców. Najwidoczniej wszystko poszło dobrze. Jeśli już jesteśmy przy służbie zdrowia, to proszę, oto czym leczono reumatyzm. Gotowało się w dużym kotle worek wypełniony przyniesionym z lasu mrowiskiem. Potem siadano naokoło kotła i moczono w wywarze nogi, wdychając jednocześnie wydobywające się z niego opary. Anna twierdziła, ze metoda była niezwykle skuteczna. Również na dolegliwości płucne.

Wszystko to brzmi niewiarygodnie, niemal egzotycznie. A przecież dla mojego męża, Norwega urodzonego i wychowanego w lasach Finnskogen, żadna z tych historii nie była specjalnym zaskoczeniem. Ani ucinanie głowy, ani parzone mrówki, ani narciarskie wyprawy do porodu. No, może trochę szerzej otworzył oczy na usankcjonowany handel ludźmi. Tego nie wiedział.

Norwegia, ten przepiękny kraj leżący na półncno-zachodnich rubieżach Europy, nigdy nie przestanie mnie zadziwiać i na przemian to szokować, to zachwycać. Odwieczne borykanie się Norwegów z surowym klimatem i dziką przyrodą sprawia, że związek między człowiekiem i naturą zawsze tu był, i pewnie długo pozostanie, nadzwyczaj bliski. Literatura cudownie to potwierdza. Dlatego historia Anny z pustkowia, porażająca autentyzmem, prosto i bezpretensjonalnie opowiedziana, warta jest przeczytania. Polecam ją wszystkim miłośnikom skandynawskich klimatów.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9432
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 21
Użytkownik: Agis 04.04.2008 09:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest rok 1928. W którym e... | norge
Bardzo poruszająca recenzja.
Książkę wrzucam do schowka zastanawiając się czy przypadkiem nie jestem masochistką.
Użytkownik: izafilipiak 04.04.2008 11:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest rok 1928. W którym e... | norge
Szokująca, ale świetnie napisana recenzja. Ja także wpisuję książkę na moją listę!
Użytkownik: bogna 04.04.2008 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest rok 1928. W którym e... | norge
Diano, wiesz, że czytałam tę ksiażkę prawie dwa lata temu, pamiętam ją jednak do dziś. Historia Anny i wzrusza i przeraża.
Dziękuję Ci za tę recenzję. Dzięki niej dużo więcej wiem, dlaczego tak było, gdzie Anna żyła i dlaczego ta książka jest tak wiarygodna.

Masz też szczęście. Czytałaś książkę, którą autor trzymał w rękach i napisał w niej serdeczną dedykację, możesz się też wybrać w miejsca, gdzie Anna żyła, bo to tak niedaleko od Ciebie. Mam nadzieję, że po wycieczce opiszesz swoje wrażenia :-))
Użytkownik: norge 04.04.2008 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Diano, wiesz, że czytałam... | bogna
Bogno, ciesze sie bardzo ze sie odezwalas. To ty zwrocilas pierwsza uwage na ta ksiazke.
W ubieglym roku poznalam doline Rendalen (ta z szafotem i aukcjami niewolnikow) i plaskowyz Sølenfjellet, przez ktory prowadzila droga z Rendalen do jezior. Kto jest ciekawy, jak to wyglada, moze zajrzec na portal nasza-klasa. Zamiescilam tam dwa zdjecia stamtad. A wycieczke sladami Anny mamy w tegorocznych planach. Juz sobie to wszystko wyobrazam... Szkoda, ze nie bedzie wtedy ze mna polskiej, bratniej duszy, z ktora moglabym dzielic moje fascynacje :-)
Użytkownik: bogna 04.04.2008 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Bogno, ciesze sie bardzo ... | norge
:-)))
Użytkownik: Anna 46 04.04.2008 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest rok 1928. W którym e... | norge
Jak to dobrze mieć "Swojego Człowieka" w Norwegii, który napisze świetną recenzję i jeszcze dorzuci garść informacji z miejsca akcji; informacji o miejscach oglądanych na żywo i koszmarnych zwyczajach niejako po sąsiedzku.
Do schowka.
Dziękuję, Diano. :-)
Użytkownik: librarian 04.04.2008 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest rok 1928. W którym e... | norge
Diano, świetna recenzja i wstrząsająca historia, na pewno warta przeczytania. Z pewnością została przetłumaczona na język angielski, może znajdę.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.04.2008 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest rok 1928. W którym e... | norge
Lubię literaturę wspomnieniową, a do tego ta dawka północnej egzotyki... Wciągam na listę "do przeczytania".
Użytkownik: eliot 04.04.2008 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest rok 1928. W którym e... | norge
Boję się tej książki, ale jeśli będzie okazja - przeczytam. Przy okazji pomyślałam o "Głodzie" Hamsuna, ale tam był "tylko" głód, a tu dochodzą jeszcze ciężka praca, zimno i niewolnictwo.
Użytkownik: jakozak 06.04.2008 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Boję się tej książki, ale... | eliot
Tak, jak Eliot. Boję się tej książki, ale nie przeczytam. Poczytywałam podobne historie. Nie chcę.
Recenzja piękna. :-)
Użytkownik: norge 06.04.2008 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, jak Eliot. Boję się ... | jakozak
A powinnaś. Opowiadanie Anny o swoim życiu wcale nie przeraża. Jest w nim mimo wszystko wiele pogody i takiego wewnętrznego spokoju. Tak kiedyś było i tyle.
Oj, widzę że moja recenzja brzmi o wiele bardziej tragicznie niż sama książka. Szkoda. Chyba nie udało mi się uwypuklić tej drugiej, pozytywnej strony historii Anny.
Użytkownik: jakozak 07.04.2008 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A powinnaś. Opowiadanie A... | norge
<Już jako trzylatka, Anna pierwszy raz została oddana na przezimowanie do obcych ludzi. Była tam bita, głodzona, traktowana z pogardą i okrucieństwem. Jakąż musiała mieć siłę, aby przetrwać to, co spotkało ją w dalszym życiu. I umieć tak prosto i bez patosu o tym opowiedzieć... Jak była zmuszana do nadludzkiej pracy. Jak zamarzała i słabła z głodu>
O to mi chodzi, o takie traktowanie dziecka.
Użytkownik: norge 07.04.2008 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: <Już jako trzylatka, A... | jakozak
No, wiem Jolu. Ale tak wtedy było. Pamiętam, jak moja Babcia opowiadała mi podobne historie ze swojego dzieciństwa. Nikt jej nie bił, ale też jako małą dziewczynkę oddano "na służbę" do obcych ludzi. Zbierała kłóski pozostałe na ściernisku, aby wyłuskac z nich ziarno i zmielic na mąkę. Mam przed oczami jej zawsze czerwone, lekko opuchnięte od odmrożeń ręce. Słyszę, jak z żalem opowiada, że chodziła do szkoły tylko dwie zimy, bo potem umarł ojciec i moją prababkę nie było stac na buty dla trzech dziewczynek. Oj, zebrało mi się na wspomnienia rodzinne...
Historia Anny jest stonowana. Autor nie epatuje "okropnościami", a wręcz przeciwnie. I w tle ta Norwegia. Ich sposób życia. Stosunek do przyrody. Do śmierci. Nic nie poradzę, namawiam cię i się łatwo nie poddam :-)








Użytkownik: jakozak 07.04.2008 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: No, wiem Jolu. Ale tak wt... | norge
A zatem dodaję do schowka. :-)))
Użytkownik: jakozak 17.05.2008 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: A zatem dodaję do schowka... | jakozak
Diana przywiozła mi książeczkę do Tomaszowa.
Właśnie skończyłam czytać i jutro przekażę Villenie.
Diana prosiła, żeby ją udostępnić biblioNETkowiczom do czytania,a potem jej zwrócić. Zatem przymilajcie się do Villeny teraz. :-)

Tak, historia jest bardzo smutna. Niedola tej kobiety - naprawdę przytłaczająca. Tak to jednak dawniej - a może pewnie gdzie indziej i teraz - bywało.
Moim zdaniem do opisania tej historii zostały użyte zbyt oszczędne środki wyrazu. Oceniłabym ją na 5, gdyby była bardziej uczuciowa, gdyby bardziej oddawała stany psychiczne Anny.

Jest to prosta opowieść, jak wypracowanie z zeszytu. Surowa, jak surowe było życie Anny.

Dzięki Diano.

Czwórka.
Użytkownik: norge 17.05.2008 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Diana przywiozła mi książ... | jakozak
Masz rację Jolu, jakieś wybitne arcydzieło to nie jest, ale tak napisałam w recenzji: "Prosto i bezpretensjonalnie opowiedziana, warta jest przeczytania. Polecam ją wszystkim miłośnikom skandynawskich klimatów." Coż, autor wysłuchał historii życia pewnej prostej kobiety i tak, jak ona mu to opwiadała - zapisał.
Należy jeszcze dodac, że książeczka jest dośc cienka, a więc można ją wysyłac jak list, w grubszej kopercie. Kto tylko chce skorzystac, proszę bardzo :-)
Użytkownik: jakozak 19.05.2008 11:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację Jolu, jakieś w... | norge
Cieszę się jednak, że mogłam ją przeczytać.
Dowiedziałam się czegoś o Norwegii. Dla nas przecież to kraj daleki i nieznany.

Rozmawiałam sobie wczoraj o Annie... Gdyby potrafiła kwieciście się wyrażać, gdyby była wrażliwsza - nie zniosłaby swojej niedoli.
Użytkownik: Agis 22.07.2008 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się jednak, że mog... | jakozak
Na pewno? Bo ja się czułam troszeczkę jakby ktoś zakpił z moich wyobrażeń o szczęściu. Dojrzała Anna wydaje mi się osobą pogodzoną z losem i niedolą. To jej: "Czułam, że wszystko jest jak być powinno.", głębokie zjednoczenie z naturą i czerpanie z niej siły... Czytając o Annie odrzuciłam całą psychologiczną wiedzę, którą zwykliśmy dziś tłumaczyć działania ludzkie. Bo wydawało mi się, że życiem Anny rządzi coś większego, bardziej niezrozumiałego dla nas i wymykającego się wszelkim definicjom.
Użytkownik: norge 22.07.2008 12:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno? Bo ja się czuła... | Agis
Agis, tak to napisalas, ze az mnie ciarki przeszły. Juz wiem teraz, ze tę ksiazke mozna interpretowac na różne sposoby. Ten twoj jest dla mnie bardzo przekonywujacy. I piekny.
Użytkownik: borowiaczka 11.04.2008 22:08 napisał(a):
Odpowiedź na: No, wiem Jolu. Ale tak wt... | norge
Dziękuję Ci za tę recenzję, Diano. Dzięki Tobie postaram się zdobyć tę książkę, choć opowiada o okrutnym losie dziecka. Dziś dziwimy się, że tak mogło być, ale los ogółu europejskich dzieci tak naprawdę poprawił się znacząco dopiero w XX wieku. Dziękuję Ci także za wspomnienie o Twojej Babci. Moją prabacię w Polsce (pod zaborem pruskim) w II połowie XIX wieku spotkał podobny do niej los, gdy po śmierci ojca z powodu biedy została oddana na służbę jako 6-letnia dziewczynka i przez pierwszych pracodawców była bardzo źle traktowana. Na szczęście potem trafiła na dwór takiego pana, który lubił dzieci i dobrze się do niej odnosił, mimo że była opiekunką jego dzieci (zaczęła tę pracę chyba w wieku 8 lat). Krótko jednak chodziła do szkoły. Mimo to już jako dorosła uchodziła za mądrą kobietę, a w swojej miejscowości - za autorytet. Była także odważna - w obronie własnej rodziny potrafiła skutecznie przeciwstawić się okupantom w czasie II wojny światowej. Niestety, umarła, zanim przyszłam na świat, więc nie zdążyłam jej poznać, ale szanuję jej pamięć. Wychowała moją mamę, pomagając w tym swojej córce, a mojej babci, na wspaniałego człowieka.
Użytkownik: Agis 22.07.2008 11:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest rok 1928. W którym e... | norge
Dzięki Diano za recenzję i pożyczenie książki. Właśnie skończyłam. Czytałam bardzo długo, choć objętość nie wielka. Poruszyły mnie losy Anny, zdumiewała jej postawa i heroizm.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: