Dodany: 02.11.2004 08:45|Autor: dagunia1

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Dom na krańcu świata
Cunningham Michael

4 osoby polecają ten tekst.

Sceny z życia pozamałżeńskiego


Pokaż mi swój dom, a powiem ci, kim jesteś. Okna wyjawią, z kim mieszkasz. Z wycieraczki przed drzwiami wyczytam, gdzie pracujesz. Zlew w kuchni wyszepcze tajemnice twoich przyjaźni, a wanna wymruczy twoje troski. Twój dom to ty - choćbyś się skrył na krańcu świata.

Lata 60-te, Cleveland. Dwóch smutnych chłopców dorasta pod skrzydłami smutnych rodziców. W szkole średniej zaprzyjaźniają się. Wzajemna fascynacja przeradza się w nieśmiały – i niedopowiedziany – związek homoseksualny, który umrze śmiercią naturalną po maturze. Podczas gdy Jonathan wyjeżdża na studia, Bobby przenosi się do domu jego rodziców: właściwie zajmuje miejsce przyjaciela. Dom Bobby’ego spalił się; brat, matka i ojciec zmarli. Chłopiec mógłby dokończyć ostatni rozdział historii swej rodziny, ale – jest zbyt silny. Zbyt mocno wrósł w rzeczywistość, by z niej zrezygnować.

Tymczasem Jonathan, już po skończeniu college’u, rozpoczyna nowy etap w swoim życiu. Decyduje się zamieszkać z kobietą. Clare jest 40-latką, zwariowaną dziedziczką fortuny. Joanathan i Clare dzielą nie tylko kilka metrów kwadratowych zapleśniałego mieszkania w Nowym Jorku: są przyjaciółmi od serca. Kobieta może się przyjaźnić z mężczyzną tylko wówczas, gdy ten jest gejem. Wreszcie do gniazdka tej dwójki dołącza Bobby. I wszystko się zmienia.

Następuje tu swoiste zakłócenie porządku boskiego: Clare i Bobby mają dziecko, a Jonathan darzy ich bezgraniczną miłością (jako przyjaciel i potencjalny kochanek). Żadne nie zapełni sobą tej pustki, która pojawiłaby się wraz z odejściem któregokolwiek z nich. Czy istnieje jakiś sekret związku, który nie jest jeszcze komuną, ale już nie tworzy tradycyjnego mikrokosmosu dwojga ludzi? Bohaterowie budują sobie dom na granicy społecznego przyzwolenia. Sprawy to na tyle wiotkie i umowne, że nikt nie próbuje się wtrącać, nawet czytelnik. Tkwi w nas przeświadczenie, iż ta trójka będzie szczęśliwsza aniżeli przeciętne pary.

Opowieść o budowaniu domu na krańcu świata ciągną cztery osoby: Clare, Alice (matka Jonathana), Bobby i Jonathan. Myśli i pragnienia każdego z nich wędrują kapryśnymi szlakami, więc i narracja stanowi niezwykłą kompilację. Postaci zdają się wyglądać z kart książki: zostały zarysowane z prawdziwym znawstwem charakterów. To ludzie uparci, częstokroć samolubni. Wszyscy czegoś szukają. Czego? Sensu.

Książka chce dotrzeć do samego dna kwestii przyjaźni i rodziny. Czuje się presję pytań, stawianych nie tylko bohaterom, ale i bezimiennemu czytelnikowi: czy istnieje definicja miłości trojga ludzi?

Niespodzianką jest narracja Alice - pojawia się jako alternatywa dla rozdziałów prowadzonych przez Bobby’ego i Jonathana. Głos Alice jest o tyle ważny, że stanowi coś na kształt rodzicielskiego kontrapunktu dla życia dorastających chłopców, kiedy poszukują siebie.

Nazwisko Michaela Cunninghama rozsławiły „Godziny”: powieść, która w przemyślany sposób trawestuje „Panią Dalloway” Wirginii Woolf. Cunningham wykorzystał poniekąd stylistykę Woolf, ale stworzył prozę, która podbiła świat. Był usprawiedliwiony, i oczywiście zapewnił swojemu pisarstwu powodzenie. Wydawnictwa poszły za ciosem: wznowienia „Domu na krańcu świata” ukazały się niemal równocześnie z „Godzinami”. Komercyjny ten chwyt, jakkolwiek sprytny, nie przyniósł jednak większych dochodów. Nie można wsadzić na jeden wózek wszystkich powieści, popędzić konia promocji, i sprawić, że pasażerowie dojadą szczęśliwie. „Dom na krańcu świata” jest zaledwie ułomkiem z talentu Cunninghama.

Ta historia trójkąta jest interesująca z dwóch powodów: Cunningham, posiłkując się delikatną manierą stylistyczną, przedstawił zjawiska społeczne, o których wolelibyśmy milczeć. Przez rzeczywistość bohaterów prześwituje aktualna prawda o zmianach zachodzących w społeczeństwie. Małżeństwo nie wystarcza. Być może alternatywą jest taki właśnie związek: kobieta, mężczyzna i gej.

„Dom na krańcu świata” posiada również tę nieoszacowaną zaletę, iż nie stara się narzucić czytelnikowi - to nie jest proza natrętna, propagandowa, obłudna. Idylla światka, który stwarzają na własny użytek bohaterowie Cunninghama, jest wyborem świadomym. Idealizm jako metoda na życie? Czemu nie. Przecież każdy z nas buduje swój dom tylko dla siebie.

(Dagmara Pędrak)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7053
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: