Dodany: 01.04.2008 01:46|Autor: adas

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Depeche Mode
Żadan Serhij

1 osoba poleca ten tekst.

Permanentny pochuizm


To nie jest książka o Depeche Mode. No może trochę. Ale nie bardzo. Co bardziej zagorzali fani zespołu, a jak wiadomo jest ich od... groma, raczej nie byliby zachwyceni zamieszczoną w niej biografią niejakiego Dave'a Hana[1], o ile dobrze zrozumiałem - z audycji radiowej w roku '93 puszczanej gdzieś na wschodnich rubieżach Ukrainy, frontmana tejże kultowej kapeli. Miałby on być synem walczącego z katolikami w Ulsterze członka IRA? Chyba jednak nie, choć w oparach wódki i jointów nie takie cuda się zdarzały.

To o czym traktuje? Ano o pochuizmie, na dodatek permanentnym. Co to takiego? Jak by to ująć w formie lekko naukowej... Powiedzmy, że "pochuizm" jest to nurt społeczno-kulturowy powstały w rozpadającym się Sojuzie, a dokładnie w Charkowie, na początku lat 90. XX wieku i obejmujący swym zasięgiem kilkuosobową grupkę dziewiętnastolatków. Oficjalnie zajmują się studiowaniem, mniej formalnie - chleją na umór, palą co się da, normalnie hedonizują się. Choć z seksem im nie za bardzo wychodzi, jak sami przyznają.

Muszę to wyznać. Słówko "pochuizm" niemożebnie mi się podoba. Widać to choćby po częstotliwości jego występowania w tejże recenzji. Ale naprawdę ma w sobie "to coś". Rzuca się w oczy. I w tekście, co prawda gęsto okraszonym - strona bez ingerencji cenzora, to strona stracona? - wulgaryzmami, ale tradycyjnymi, bez finezji, i tak ogólnie. Bo jak żadne inne oddaje nie tylko sytuację chłopaków, ale także tej części Ukrainy Roku Pańskiego 1993. ZSRR już nie ma, mentalność pozostaje bez zmian. Zjeżdżają się kaznodzieje ze Stanów Zjednoczonych, ale spotkania organizują w podupadłych domach kultury, a może partii? Miejscowa drużyna mecze rozgrywa już zapewne w lidze Ukrainy, ale stadion jak się rozpadał, tak się rozpada.

Bo też książka Żadana to wyprawa na Dziki Wschód. Bardzo dziki. To nie oswojona i malownicza Galicja Andruchowycza czy Prochaśki, a kraina rozpadającego się industrialu. Braku nadziei. Deszczu. Ogólnej apatii. Apokalipsy. Tak, poprzedni świat nie był usłany różami - siermiężny i ogólnie jakiś taki nieciekawy, ale swój. Czasem dawał iluzję potęgi, głównie dzięki rakietom i atomowym silosom, ale dawał. Taką małą stabilizację.

Co w nowych realiach mają do roboty dwudziestolatkowie? Mogą się zaczepić u biznesmenów różnej maści, korzystając z bliskości rosyjskiej granicy. Najpewniej jednak się zbuntują. Tyle że ich bunt zostanie utopiony w hektolitrach spirytusu i skończy się głębokim poczuciem rozczarowania, cynicznym podejściem do życia, w najgorszym wypadku - psychiatrykiem. Nie ma mowy o urokach dorastania. Więc nie jest to "pamiętnik z okresu dojrzewania"[2], widać to choćby w warstwie językowej. W końcu "Depeche Mode" napisał trzydziestolatek. Który mógł pozwolić sobie na potraktowanie przeszłości nie tylko z sarkazmem, ale wręcz okrucieństwem.

Perypetie narratora i jego kumpli wciągają, czasem, o dziwo - rozśmieszają, jednak w pewnym momencie rodzi się pytanie: Czemu to wszystko ma służyć? Końcówka nie przynosi odpowiedzi, nie nadaje wędrówce sensu. To największa słabość "Depeche Mode", niebezpiecznie zbliżająca książkę do innych powieści inicjacyjnych. Ale taka jest najczęściej cena debiutu.



---
[1] Serhij Żadan, "Depeche Mode", tłum. Michał Petryk, Wydawnictwo Czarne, 2006, str. 169 i następne.
[2] Serhij Żadan, op. cit., tekst z okładki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5268
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: exilvia 01.04.2008 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie jest książka o Dep... | adas
Też mi się to wyrażenie podoba :-) Ale zostanę raczej przy Andruchowyczu... wystarczy mi polski "pochuizm", w polskiej literaturze, dawkowany też odpowiednio skąpo.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: