Dodany: 30.03.2008 13:53|Autor: valiana

Świat jest takim jakim, go sobie stworzymy


Tekstowi poniżej bliżej do opinii niż recenzji. Nie mogłam się powstrzymać - musiałam podzielić się swoimi spostrzeżeniami ;). A dlaczego w tym miejscu? Chciałabym się odnieść do "obozowego" charakteru "Króla szczurów", bo takie odwołania figurują w większości zamieszczonych w Biblionetce recenzji. Jestem osobiście wielką fanką, pasjonatką literatury obozowej czy wojennej - jak kto woli. I wszystko zaczęło się od "Króla...".

Wygrzebałam go z dna biblioteczki mojego taty gdzieś na przełomie gimnazjum i liceum... i zakochałam się. A w klasie maturalnej dosłownie pochłonęłam Sołżenicyna, Moczarskiego, Herlinga-Grudzińskiego... I mimo wszystko pozostał niedosyt - bo zamykając ten cykl sięgnęłam znów po "Króla..." i odkryłam go z zupełnie innej strony. Bo nie można jednoznacznie zaklasyfikować tej powieści do literatury "obozowej". Nie jest prostym szkicem z życia jeńców. Changi, będące w dużym stopniu odbiciem wspomnień Clavella, jest zamkniętym światem, ale światem pełnowymiarowym, zhierarchizowanym, rozbudowanym. Z miejscem na walkę o przetrwanie, ale i na prawdziwą męską przyjaźń, marzenia, ideały i wyższe cele wyłączające egoistyczną połówkę osobowości. I na kilkunastogodzinną ucieczkę do innej rzeczywistości, ukrytej (kilka kwadransów marszu od Changi) nad brzegiem morza, pomiędzy tubylczymi chatami, w ciepłych ramionach dziewczyny. "Król..." to nie tyle opowieść o zwierzęcej woli przetrwania, choć przecież niejednokrotnie to instynkt samozachowawczy kieruje postępowaniem bohaterów, zmieniając wyrozumiałych i uczciwych przełożonych w złodziei i morderców. "Król..." to również psychologiczne studium postaci, pozwalające wychwycić zmiany zachodzące w żołnierzach pod wpływem okoliczności i zachowania na pozór obcych i niewiele dla nich znaczących kolegów. Z jednej strony widzimy kapelana czy dowódcę usiłujących przeżyć kosztem uzależnionych od nich podwładnych. Z drugiej - znienawidzonego przez cały obóz, prowadzącego interesy z wrogiem handlarza czarnorynkowego, który sporym wysiłkiem i niemałym nakładem finansowym ratuje życie koledze czy pomaga utrzymać w tajemnicy istnienie nielegalnego radia. W końcu nikt nie jest dobry, ale nie jest też do szpiku kości zły. I to, co dla jednych jest tragedią, napędza w innych wolę walki. A upragnione otworzenie bram, ku zaskoczeniu jednych i przerażeniu innych, nie staje się końcem koszmaru, ale - dla wielu - innym jego wymiarem.

I na koniec dwa spostrzeżenia. Po pierwsze - wcześniejsze sięgnięcie po Książkę (nie książkę;)) Clavella może być dobrą mobilizacją do przeczytania lektur "obozowych" w klasie maturalnej. Po drugie - aby jak najpełniej zrozumieć "Króla...", warto sięgnąć po niego trochę później niż w gimnazjum. Albo sięgnąć ponownie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2146
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: