Dodany: 30.03.2008 13:29|Autor: McAgnes

Cóż za piękny klimat!


Z ogromnego, kartonowego pudła na targu staroci w Krakowie wychyliła się i uśmiechnęła do mnie mała, pożółkła, zaczytana książeczka z jakimś bohomazem na okładce. Uśmiechnęła tak ujmująco, że nie mogłam się powstrzymać i wzięłam ją do ręki, a wtedy ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej i obie wiedziałyśmy, że jesteśmy sobie przeznaczone.

Mała zaczytana książeczka to "Wyprawa Kon-Tiki" Thora Heyerdahla - możecie mi teraz nawrzucać, że coś mnie ominęło, że powinnam to przeczytać dawno temu, że to kanon literatury podróżniczej... ale ja z pogodnym uśmiechem odeprę wszystkie zarzuty jednym zdaniem: bardzo dobrze się stało, że to przeczytałam właśnie teraz. Bo to śliczne.

Co do samej treści książki, myślę, że zna ją wielu: wyprawa tratwą zbudowaną z drewna balsa po to, żeby udowodnić teorię, iż Polinezję zaludnili przybysze z Ameryki Południowej.

Mnie natomiast urzekł język książki: ciepły, sympatyczny, pogodny. Autor bez nadymania się opisuje swoje przygody związane z przygotowywaniem wojażu i całą tą morską podróżą, gdzieniegdzie wtrącając swoje naukowe hipotezy. Ale wtrąca je tak tylko, by wszystko uzasadnić, skleić tekst w spójną całość. Głównym motywem jest podróż. Pasjonująca - od skompletowania załogi, przez budowę tratwy dokładnie wg starożytnych opisów, po sam rejs: opis życia na tratwie, żeglowania, obserwacji oceanu i jego mieszkańców - całość jest przepiękna. Aż chce się tam być!

Thor wydaje się przesympatycznym człowiekiem, uśmiechniętym i pełnym zapału. To się czuje w książce i znacząco podnosi jej wartość dla mnie.

Tak mi się nasunęło, że niedawno czytałam też fabularyzowaną biografię Amundsena i opis jego podróży biegunowych (popełniony przez Centkiewicza czy też Centkiewiczów), i mimo niewątpliwego bogactwa przygód - tam nie ma tego uśmiechu, tej sympatii dla czytelnika; a szkoda.

Dobra, ja tu snuję dygresje, a powinnam zabrać się za szukanie pozostałych książek Heyerdahla. Nawet jeśli jego teorie są już przestarzałe, to klimat jego książek na pewno się nie zestarzał, co mówię wam ja, ponadtrzydziestoletnia kobieta, na parę godzin przemieniona w dziesięciolatkę pochłaniającą z wypiekami na twarzy arcyciekawą książkę.


[Recenzję zamieściłam wcześniej na forum pclab.]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1917
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: