Kraina porywistych wiatrów i strasznych potworów
Powieść w USA wydana pod nazwą „Windhaven” ukazała się w tej formie w 1981 roku nakładem wydawnictwa Simon and Schuster. Jest to zbiór trzech opowiadań wzbogaconych prologiem i epilogiem spajającym wszystkie części. W polskim wydaniu Zyska i S-ki nazwisko Martina jest zapisane większymi literami niż Tuttle. Z danych, które wygrzebałem w sieci wynika, że to właśnie Lisa Tuttle jest pomysłodawczynią i autorką większości tekstu. Nad opowiadaniem „The Storms of Windhaven”, które zostało nominowane do nagrody Hugo, pracowała już w 1976 roku. Martin i Tuttle współpracują od lat, zatem „Przystań Wiatrów” musiała im wyjść co najmniej dobrze.
Akcja powieści rozgrywa się w dalekiej przyszłości. Od czasu, gdy ziemski statek rozbił się na powierzchni tej planety, minęło już 700 lat. Społeczeństwo jednak nie ewoluowało. Cofnęło się w rozwoju i obecnie przypomina koalicję średniowiecznych państewek obejmujących rozrzucone na oceanie małe wysepki, z których każda ma swojego Zwierzchnika. Ani klimat, ani fauna nie sprzyjają ludziom. Podróże po morzach są niebezpieczne, wrogie bestie kryją się na dnie oceanu, a komunikacja pomiędzy wyspami jest bardzo ograniczona. Dzięki słabszej grawitacji i gęstej atmosferze ludzie są w stanie pokonywać ogromne odległości na specjalnie skonstruowanych skrzydłach z materiałów zabranych ze statku. Posiadacze skrzydeł, lotnicy, założyli dynastie, w których przekazuje się je z pokolenia na pokolenie. Tym samym stali się oni kurierami, powiernikami wielkich tajemnic, zaufanymi ludźmi równymi statusem Zwierzchnikom.
Bohaterką wspólną dla wszystkich opowiadań jest Maris, córka rybaka, której w wyniku przypadku udaje się wejść do rodziny lotników. Adoptowana, zostaje dziedziczką lotnika, ale gdy mężczyźnie rodzi się w końcu upragniony syn, właśnie jemu postanawia on przekazać skrzydła. Maris zamierza walczyć o swoje w dość niekonwencjonalny sposób.
Warto sięgnąć po powieść „Przystań Wiatrów”, choć opinie o niej są bardzo różne. Na pewno nie możecie spodziewać się, że trup będzie słać się gęsto, to nie ta bajka. Nie ma również intryg i zdrad znanych choćby z cyklu „Pieśń lodu i ognia”. Za to znajdziecie ciekawy świat przyszłości przypominający XV-wieczną feudalną Europę, gdzie żyją również prawdziwe bestie, a ciekawe i dobrze nakreślone postacie będą mierzyć się z problemami i emocjami będącymi następstwem prostych w założeniach zmian.
Książka jest ładnym dodatkiem do biblioteczki. Zawiera mapki, które pomagają czytelnikowi zrozumieć problem tamtego świata i zróżnicowanie zamieszkujących go ludów.
Serdecznie polecam.
[tekst pochodzi z mojego bloga]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.