Dodany: 07.01.2014 18:37|Autor: AnnRK

Madam Ickiewicz


To jest Julian Tuwim:

"Czy pamiętasz, jak z tobą tańczyłem walca,
Panno, madonno, legendo tych lat?
Czy pamiętasz, jak ruszył świat do tańca,
Świat, co w ramiona mi wpadł?"[1]

I to jest Tuwim:

"Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać - to my, panowie szlachta!"[2]

To też:

"Socjały nudne i ponure,
Pedeki, neokatoliki,
Podskakiwacze pod kulturę,
Czciciele radia i fizyki,
Uczone małpy, ścisłowiedy,
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę."[3]

A także to:

"Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!"[4]

Kim był człowiek mający na swoim koncie tak różnorodną twórczość, autor, którego wiersze recytują dzieci, a jego utwory dla dorosłych niejednokrotnie wzbudzały oburzenie? "Tuwim. Wylękniony bluźnierca" - tak zatytułował swoją książkę Mariusz Urbanek, pisarz i publicysta, który wcześniej przyjrzał się życiorysom m.in. Władysława Broniewskiego, Jana Brzechwy czy Leopolda Tyrmanda. Po lekturze biografii autora "Kwiatów polskich" stwierdzam, że trudno o trafniejszy tytuł.

"Śmierci Tuwima towarzyszyła anegdota. W kieszeni garnituru poety znaleziono serwetkę z którejś z zakopiańskich knajp z nagryzmolonym zdaniem: »Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą, która mi może będzie świecić«. To był klasyczny, tuwimowski rodnik, pomysł na nowy wiersz. Tak pożegnał się ze światem poeta liczony między największych. Dowcipem, paradoksem, ironią"[5].

Mariusz Urbanek przeprowadza nas przez życiorys Tuwima, opowiadając nie tylko o tym, czego większość z nas dowiedziała się z lekcji języka polskiego. Oprócz wzmianek o twórczości pięknej, cenionej za precyzję sformułowań, grę słów, oprócz wspomnień związanych ze znajomością z Leopoldem Staffem, fascynacją językiem, działalnością skamandrytów, kabaretem Qui pro Quo, Pikadorem, ślubem z piękną Stefanią Marchwiówną ("zakochał się od pierwszego wejrzenia"[6]) czy latami spędzonymi na emigracji, są również takie, które ukazują młodego Julka z kompleksami, Juliana-buntownika, autora wzbudzającego niechęć i kontrowersje, człowieka intrygującego, targanego emocjami, nękanego fobiami, niekiedy zagubionego, innym razem nadmiernie pewnego siebie. Pochodzący z rodziny zasymilowanych Żydów poeta był jednym z tych, którzy całe życie nie potrafią znaleźć sobie miejsca w żadnej z grup narodowościowych. Dla Żydów zdrajca, dla Polaków Żyd. Sam miotał się między jednymi a drugimi, zawsze obcy, nigdy swój. I nie bez winy, bo kontrowersyjny, raniący celnością niekiedy agresywnych wersów, sam przyczynił się do swego wyalienowania.

Julian Tuwim potrafił operować słowem. Choć jego fascynacja językami nie uczyniła go poliglotą, to efekty badań lingwistycznych wyraźnie widać w jego twórczości. Bawił się słowotwórstwem, brzmieniem, grą słów, znaczeń. Gromadził pomysły, ciekawostki, zapisywał egzotyczne wyrazy, ciesząc się ich melodyjnością. Pisał nie tylko wiersze, ale także skecze, wodewile, libretta operetkowe, teksty piosenek. Był tłumaczem, zachwycał talentem do tworzenia celnych, zabawnych tekstów. Spektakle tworzone w oparciu o jego twórczość przyciągały rzesze widzów. Poczucie humoru w zestawieniu z umiejętnością celnego wyrażania myśli przysporzyło mu wielu wielbicieli (choć na brak wrogów też nie mógł narzekać).

"Fantastyczny talent Tuwima, łatwość pisania, zręczność, z jaką produkował kolejne numery, powodowały, że był autorem, o jakim inni dyrektorzy [kabaretu] mogli jedynie marzyć"[7].

Niezwykle płodny literacko, artysta zostawił po sobie ogromny dorobek. Wiele jego tekstów jednak przepadło, gdyż nie do każdego rodzaju swej twórczości przywiązywał należytą wagę. Nie zmienia to faktu, że "Lokomotywę" czy "Ptasie radio" zna niemal każde dziecko, a "Wspomnienie" do dziś nuci wielu z nas. W biografii tego barmana czarnoksięskich eliksirów, odrealniacza świata - jak o Tuwimie pisał Tadeusz Boy-Żeleński - znajdziemy nie tylko postać poety, tłumacza, ale także kontrowersyjnego, wiecznie popadającego w konflikty twórcę, którego styl bycia, cięty język i nie zawsze trafione decyzje nie tylko zamknęły mu drogę do Polskiej Akademii Literatury, ale także sprawiły, że nie kochała go ówczesna władza kraju, a w pewnym momencie nawet przyjaciele odwrócili się do niego plecami.

Tuwim miał swoje słabości i fascynacje. Do tych pierwszych zaliczał się lęk przed otwartą przestrzenią, do drugich "pasja szperacko-kolekcjonerska" (posiadał m.in. ogromne zbiory literatury dotyczącej... szczurów). Cóż, wiele można powiedzieć o dowcipnym skamandrycie, ale nie to, że był nudny. Mariusz Urbanek nie tylko przybliża jego postać, ale także ciekawie przedstawia czasy, w których poeta żył, dzięki czemu odbywamy wraz z nim wędrówkę po Polsce okresu dwudziestolecia międzywojennego, chłonąc atmosferę kabaretów, teatrów czy modnych lokali - miejsc spotkań przedstawicieli ówczesnego środowiska artystycznego.

Twarda oprawa, reprodukcje fotografii, kalendarium "Daty Juliana Tuwima", bogata bibliografia, indeks osób oraz wywiad z Ewą Tuwim-Woźniak (przybraną córką poety) stanowią doskonałe uzupełnienie tekstu. Urbanek pisze przystępnie, ciekawie, fakty z życia swego bohatera przeplatając fragmentami jego twórczości oraz zabawnymi anegdotami. "Tuwim. Wylękniony bluźnierca" jest biografią pisaną oszczędnym stylem. Zabawę słowem autor zostawia skamandrycie.

Dwa dni temu, 27 grudnia, minęła sześćdziesiąta rocznica śmierci poety. Za kilka dni kończy się rok 2013, ogłoszony uchwałą Sejmu Rokiem Juliana Tuwima. To dość dobry moment, by sięgnąć po książkę Mariusza Urbanka, poznać wylęknionego bluźniercę, fascynującą postać o wielkim znaczeniu dla polskiej literatury, który pisał pięknie, zabawnie, ale także wulgarnie i złośliwie.


---
[1] Julian Tuwim, "Grande Valse Brillante".
[2] Julian Tuwim, "Do prostego człowieka".
[3] Julian Tuwim, "Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali".
[4] Julian Tuwim, "Lokomotywa".
[5] Mariusz Urbanek, "Tuwim. Wylękniony bluźnierca", wyd. Iskry, 2013, s. 7.
[6] Tamże, s. 22.
[7] Tamże, s. 59.


[Recenzję wcześniej opublikowałam na moim blogu]



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1665
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: