Miś Paddington po raz drugi
Po przeczytaniu "Misia zwanego Paddington" pozostał niedosyt? Druga część przygód sympatycznego niedźwiadka z pewnością pozwoli zaspokoić apetyt czytelnika, który w książeczkach Michaela Bonda zasmakował.
Szczerze przyznam, że jest to moja ulubiona część serii o misiu. Paddington poznaje angielskie obyczaje - takie jak obchodzenie dnia 5 listopada czy Bożego Narodzenia - a także sam Londyn. Kolejna niezapomniana wyprawa do sklepu owocuje niespodziewanym zakończeniem, a nadchodząca zima z właściwymi jej kaprysami pogody mocno zaskoczy pochodzącego z najmroczniejszego zakątka Peru niedźwiadka. O próbie wcielenia się w postać literacką lub o - najlepszej moim zdaniem - przygodzie z tapetą, klejem i drabiną nawet nie wspomnę.
Odrobinę niezdarny (spróbujcie żyć w dzisiejszym świecie, mając łapy!), zawsze z dobrymi intencjami Paddington stwarza wrażenie, że tak właśnie powinno być, a małe wpadki tylko dodają życiu kolorów.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.