Dodany: 20.12.2013 20:27|Autor: zsiaduemleko

O (nie może być inaczej!) szarych oczach Greya


Dobrze widzisz. Przeczytałem "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Trafił się dogodny moment i okazja, ciekawość zwyciężyła, a teraz już rozlane mleko, poobiednia musztarda i nic nie zmaże tej plamy. Mogę sprzedać swój egzemplarz, z rozpaczą podrzeć go na strzępy, rytualnie spalić wyjąc przy pełni księżyca, ale już zawsze będę tym, który przeczytał "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Skaza na całe życie. Rzecz jasna istnieje też niewielka szansa na to, że podświadomie mocno pragnąłem przeczytać tę książkę, że moje głęboko skrywane perwersyjne ciągoty wzięły górę i zasłaniając się ciekawością, odnalazły wreszcie ścieżkę do spełnienia. Ale nie będziemy deliberować nade mną. Abstrahując już od tego, co napiszę poniżej i jakkolwiek sprzecznie to będzie brzmiało - każdemu polecam lekturę "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Przede wszystkim to czyn fenomenalny, że coś tak okropnie napisanego sprzedaje się w pierdylionach egzemplarzy. To może być jedynie zasługa aureoli perwersyjnego seksu, która otacza tę powieść, bo stylistycznie i warsztatowo E.L. James obraża literaturę tak samo mocno, jak Mandaryna podczas swoich występów na żywo brutalnie gwałci uszy słuchaczy. Wygląda więc na to, że wystarczy ckliwy, na wskroś sztampowy romans okrasić scenkami figlarnego seksu (do tego wrócimy, koniecznie!) i już można otwierać szampana, bo nawet talent literacki na poziomie pierwszej klasy gimnazjum (nie obrażając gimnazjalistów) nie przeszkodzi w osiągnięciu sukcesu sprzedażowego. Natomiast brytyjski Amazon ponoć uznał E.L. James za pisarkę wszech czasów, co uważam za wyższą szkołę sarkazmu, bo, umówmy się, nikt nie mógł tego napisać poważnie.

Ona i on.

Ona: Anastasia Steele, współczesny Kopciuszek o temperamencie mopa podłogowego. Zakompleksiona studentka oraz potykająca się o własne nogi ciemięga. Do znudzenia mityguje swój popęd seksualny i karci się wewnętrznie za każdą podniecającą myśl dotyczącą seksu, bo przecież ja nie z tych, broń Boże, nigdy. W przypływie emocji potrafi ostro bluźnić: rany Julek, do diaska, święty Barnabo, kuźwa do kwadratu, jasny gwint, w mordę jeża. I się stale czerwieni - setki, tysiące razy się rumieni, przewracając przy tym oczami (również tysiące razy).

On: pan Grey. Współczesny książę na rumaku (a raczej koniach mechanicznych), posiadacz iPoda, MacBooka, BlackBerry i Ray-Banów. Prezes prężnie funkcjonującej korporacji, samiec alfa, nieprzeciętnie przystojny, mądry, władczy i nawet arogancja jest mu poczytywana za zaletę. Aby sprecyzować jego wspaniałość, trzeba dodać, że zawzięcie walczy z głodem na świecie, ma prywatny odrzutowiec (i helikopter, który sam pilotuje) i lubi grać klasykę na fortepianie, najlepiej nago oraz koniecznie w mroku, aby podkreślić romantyczność tej czynności. Przez jego piękne lico nieustannie przemyka tajemniczy uśmiech, a spojrzenie jego oczu jest w zależności od potrzeby przewiercające, przeszywające lub badawcze, ale zawsze w odcieniu szarości.

No i zakochują się, a ona ma wątpliwości. Bo przecież jakże to tak - on piękny, bogaty, a ja szara myszka bez charakteru, nie ma, kurka wodna (jedno z jej wulgaryzmów), szans, że będziemy razem. Jego pewność siebie też gdzieś znika, chciałby, ale boi się, że ją skrzywdzi, a - paradoksalnie - skrzywdzić ją bardzo chce. Ale fizycznie, w żadnym wypadku psychicznie. Więc proponuje jej umowę, że on ją będzie krzywdził co weekend, a w tygodniu pozwoli jej pośladkom odpocząć od klapsów. Ona chce być z nim, ale nie chce, by on ją krzywdził, nie lubi klapsów, nie kręcą jej kajdanki i szpicruty, więc ponownie się waha. W przerwach między niezdecydowaniem a wahaniem uprawiają seks - początkowo bez urozmaiceń i gadżetów (waniliowy, jak on to określa, czyli nudny), potem on jej daje próbkę swoich perwersyjnych zamiłowań. Ona niezmiennie się waha, przed, w trakcie, po.

A seks jest i to nawet często. W pewnej chwili miałem wrażenie, że zbyt często. Aż do znudzenia. Ponoć ostry, taka krąży opinia wśród czytelników, ale prawdą jest, że sadomasochistyczni fiksaci nie mają tutaj czego szukać, bo wszystko podszyte jest romantyzmem. Nawet słownictwo jest dziwnie ugrzecznione i bezpieczne, a penis nie jest nazywany penisem, tylko imponujących rozmiarów męskością, tak że równie dobrze może chodzić o brodę.

Więc on (Grey, nie penis) pojawia się znikąd w jej mieszkaniu, przekłada ją przez kolano i daje klapsy. Ona pieści go oralnie i wygłasza z zachwytem: "to mój własny lód o smaku Christiana Greya!". On mówi: "a teraz będę cię pieprzył" i się bzykają. Tutaj występuje trochę nudnego opisu tej czynności, po czym on stwierdza: "dojdź dla mnie, mała", ona na to jęczy: "ach!" i razem (zawsze razem) szczytują. W trakcie ona nadal bluźni w swoim stylu i rumieni się przeszywana wzrokiem jego szarych oczu. Później co prawda pojawiają się szpicruty i pętanie, ale to wszystko zamiast budować nastrój powagi i podniecenia, jakimś fenomenalnym sposobem jedynie bawi. Tak jak niektórych śmieszy oglądanie rażącego zbytnią ekspresją porno. Że niby nie robi się takich min podczas seksu, bo to nienaturalne.

Tym, co sprawia największy ból czytelnikowi podczas lektury nie są ani klapsy wymierzane bohaterce, ani chłosta szpicrutą w wykonaniu odzianego jedynie w skórzane spodnie Greya. Gdyby nawet pojawiło się przypalanie papierosem (ale się nie pojawia, bo jest za mało romantyczne), nie byłoby ani w połowie tak bolesne, jak czytanie wypocin pani E.L. James i uświadomienie sobie, z jak ograniczoną autorką mamy tutaj do czynienia. W "Pięćdziesięciu twarzach Greya" bieda dotyka każdego elementu: mamy biedę narracyjną, płaskich jak naleśniki bohaterów, biedę opisową, psychologiczną, niedobór słownictwa, wąski wachlarz gestów. Zakres mimiki postaci kończy się na rumienieniu się, przewracaniu oczami, tajemniczym uśmiechu przemykającym im przez oblicze, marszczeniu i unoszeniu brwi. Ona po raz kolejny czuje "gulę w gardle", po raz pięćdziesiąty natykamy się na jego szare oczy (od święta są grafitowe), a jedyne, co ona potrafi powiedzieć o jego zapachu, to to, że pachnie żelem do kąpieli i Christianem Grayem. Normalnie wyobraźnia szaleje. Tak okaleczyć zmysł powonienia to prawdziwa zbrodnia, ale klapsa nie dam, bo jeszcze zostanie odebrany jako przyjemność. Wyżyny metaforycznych umiejętności autorka (bądź tłumaczka, Monika Wiśniewska) wykazuje przy takich tworach, jak "oczy mam jak pięć złotych" i "jakbym włożyła palec do kontaktu". Musi mieć tam spore kontakty, albo niezwykle małe palce.

Generalnie albo autorce brakuje wyobraźni, albo nie potrafi myśli ubrać w słowa - tak czy siak, czytelnik ma wrażenie styczności z kimś w pewnym stopniu upośledzonym. Nadzieja pojawia się w momencie, gdy Ana odnosi się do swojej wewnętrznej bogini, a czynność, którą ta akurat wykonuje, ma symbolizować nastrój i stopień pewności siebie bohaterki (moja wewnętrzna bogini tańczy z pomponami; moja wewnętrzna bogini wbiega pierwsza na metę; moja wewnętrzna bogini skacze o tyczce). Nadzieja się pojawia, ale na krótko, bo autorka poprzez nadmiar szlachtuje ten pomysł niczym wprawny rzeźnik prosiaka. Tak jakby pochwyciła jakiś dobry motyw, kurczowo się go trzymała i powtarzała raz po razie, bo przecież jest taki udany i nie do zdarcia. Pozostając przy chlewnych porównaniach - co za dużo, to i świnia nie zeżre.

Ta powieść to chłam, ale niegroźny, jeśli odpowiednio do niego podejść - wtedy lektura nabiera cech niezwykle ambitnego zadania i testuje naszą siłę charakteru (skończmy, co zaczęliśmy!). W związku z tym nie ma co się zżymać i rozpaczać nad kiepską kondycją czytelnictwa, bo ta już raczej lepsza nie będzie (prąd w gniazdku musiałby się stać dobrem luksusowym). Wbrew pozorom czytanie samo w sobie nie jest szczególnie elitarnym zajęciem (za to wybornym pożeraczem wolnego czasu), więc nie zadzieraj nosa i świadomie oraz przede wszystkim z dystansem przeczytaj "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Poczuj ten wręcz fizyczny ból, gdy James raz za razem chłoszcze obnażone pośladki czytelnika, posługując się przy tym pejczem swego kalekiego polotu literackiego. Jego szare oczy płonęły po raz dwudziesty - a masz, chlast! Przez jego twarz przemknął cień uśmiechu po raz piętnasty - a masz, chlast! Ana poczuła, że oblewa ją rumieniec, uniosła brew i zmarszczyła czoło - chlast, chlast, chlast! Jeszcze, jeszcze, jeszcze! A potem padnijmy wszyscy z wycieńczenia na łóżko.

To raptem pierwszy tom trylogii (!), ale nie jestem aż taki dzielny, by brnąć w to dalej. Poza tym, skoro już wyraziłem opinię na temat tego szczytowego osiągnięcia w dziedzinie literatury, równie dobrze mogę skończyć z pisaniem na temat książek.

Nie dodaję źródeł cytatów, bo... bądźmy szczerzy - są jak ciąża piętnastolatki - i tak nikt by nie chciał sobie przywłaszczyć ich autorstwa. Aż oczy krwawią.


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 30366
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 53
Użytkownik: misiak297 20.12.2013 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Jak zwykle rewelacyjny tekst:)
Użytkownik: reniferze 20.12.2013 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Czytanie zsiaduego zawsze poprawia mi humor :). W przeciwieństwie do E.L. James, on ma talent!
Użytkownik: lutek01 20.12.2013 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Uśmiałem się jak stado norek!
Rewelacyjny tekst!
Użytkownik: zochuna 20.12.2013 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Brawo, Zsiadłemleko!
Użytkownik: minutka 20.12.2013 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Świetna recenzja. Rozbawiłeś mnie do łez. :)
Użytkownik: Fiona54 20.12.2013 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Rewelacyjna recenzja! Jednak nie, nie dam się namówić do przeczytania tej "książki". Szkoda życia, czasu i oczu. Nie jestem masochistką. Podziwiam jednak tych, którzy dali radę i przeczytali w całości.
Użytkownik: exilvia 20.12.2013 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Rewelacyjna recenzja! Jed... | Fiona54
Nie trzeba być masochistą, wystarczy być osobą ciekawą świata i ludzi. Poza tym, w tej książce, tak samo jak w innych gniotach z literackiego punktu widzenia, można znaleźć coś dla siebie, polecam odcinek "Hali odlotów" (można obejrzeć na VOD Tvp), w której mowa jest o Greyu i współczesnej literaturze erotycznej.
Użytkownik: gosiaw 20.12.2013 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie trzeba być masochistą... | exilvia
Otóż to, dobry gniot nie jest zły od czasu do czasu. Mnie nic tak nie poprawia humoru jak literacka żenada w stylu Dryjer Marek. Masochizm? Ależ skąd. Aczkolwiek do Greya jakoś na razie mnie nie ciągnie.
Użytkownik: Fiona54 21.12.2013 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie trzeba być masochistą... | exilvia
Myślę, że jestem osobą ciekawą świata i ludzi, ale nie do tego stopnia, żeby czytać coś, co moim zdaniem nie jest warte tego, aby poświęcić temu czas i uwagę. Takich książek jest mnóstwo niestety. A może stety, bo każdy może znaleźć coś dla siebie. Wolę inne książki, także o erotyce można pisać ciekawie. Odcinek "Hali odlotów", o którym wspominasz widziałam :)
Użytkownik: exilvia 21.12.2013 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że jestem osobą ci... | Fiona54
Ale ja się do Ciebie osobiście nie odnosiłam, tylko do Twoich słów, że trzeba być masochistą. Ano nie trzeba. Rozumiem potrzebę czytania innych książek i omijania tego typu publikacji szerokim łukiem (nie znoszę miałkiej literatury). Mną w takich wypadkach kieruje ciekawość poznawcza, jestem z wykształcenia socjologiem, a z zawodu (do niedawna) badaczem społecznym. A co do Hali odlotów, pamiętasz, co mówiła Katarzyna Janowska... :D
Użytkownik: verdiana 21.12.2013 16:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ja się do Ciebie osob... | exilvia
Dokładnie tak. A do ciekawości poznawczej (z zawodu jestem psychologiem społecznym) można jeszcze dodać parę innych powodów. U mnie wszystkie 3 części Greya leciały w tle (lubię, jak coś leci w tle, a z zasady nie może to być nic dobrego, wymagającego skupienia), w tym samym czasie leciały u znajomych i mieliśmy w większym gronie fantastyczny ubaw, zwłaszcza że dla nas to była komedia, pastisz, bo przecież nie dramat. Parę osób miało na studiach seksuologię i omówienie tej książki pod tym kątem też było interesujące - do praktyk sado-maso, jak się okazuje, bohaterom było dość daleko. :) Naprawdę dawno nie stawiałam tak rzetelnych ocen. :P

Nie znam Hali odlotów, powiedzcie coś więcej!
Użytkownik: Lwiica 20.12.2013 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Ubawiłam się tą recenzją. Dziękuję!
Moje odczucia odnośnie książki są dokładnie takie same, ale nie chciało mi się tracić czasu na napisanie choćby krótkiej opinii o tej pozycji "pisarki wszech czasów".
Użytkownik: pawelw 20.12.2013 23:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Dalej jest tak samo z pewnymi odmianami.
Tym razem ona chce (do pracy), on nie (bo chce ją mieć w domu).
Perwersja jakby słabnie (choć parę interesujących pomysłów jest) na rzecz romantyzmu(?), język staje się jakby mniej ugrzeczniony i z biegiem stron wymksnie się czasem bardziej dosłowne sformułowanie. (nie wiem czy to autorce, czy tłumaczce się znudziło)
Ona się czasami postawi, pokłócą się, on pozornie się zgadza, po czym nadal ona zachowuje się jak pokorne cielę, a on jak Grey.
Jest też nowy pomysł: mejle jej do niego i jego do niej. Ale co za dużo to świnia... itd.
Pojawia się też wątek sensacyjny, równie płaski jak naleśnik, suspensu jest tyle co sensu w filmach pornograficznych.
Przy czym mimo wszystko drugi tom trylogii jest, o dziwo, lepszy.

Za to trzeci tom wraca do gimnazjum. Wbrew tytułowi nie ma żadnego nowego oblicza, nadal jest te sam płaski Grey i ta sama naiwność Any, że to oblicze może byc inne. Można by skończyć ten tom w połowie, ale byłby zbyt chudy w porównaniu z dwoma pierwszymi, więc czymś trzeba go było wypełnić. Miejsce wypełniają dwa pomysły jeden gorszy od drugiego. Najpierw jest epilog, sielankowa scenka po kilku latach. Cukierkowością i lukrowatością przebija nawet początek i koniec Blue Velvet Davida Lyncha. Do tego scenka jest niezbyt spójna z charakterem pana Greya.
Sam epilog to za mało, miało być ponad 600 stron, to musi być 600, a nie 500 z hakiem. A skoro zabrakło innych pomysłów to pojawia się jeszcze raz początek(!) tym razem widziany oczami pana Greya. Nie wnosi to nic absolutnie nic nowego, ale już nie pozwoli się autorce wyprzeć fascynacji Zmierzchem. (Mam nadzieję, że Meyer nie popełni tego błędu i piąty tom się jednak nie pojawi)

Całość słuchałem, a nie czytałem, mogę mieć więc nieco inny odbiór, przefiltrowany przez interpretację Joanny Koroniewskiej. Całkiem niezłą interpretację, ale i tak najlepszy jest jej niewycięty komentarz po którejś scenie: "chyba się porzygam".
Użytkownik: miłośniczka 21.12.2013 01:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dalej jest tak samo z pew... | pawelw
>> ale i tak najlepszy jest jej niewycięty komentarz po którejś scenie: "chyba się porzygam"

:D You made my day! :D
Użytkownik: modem2 21.12.2013 07:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Dalej jest tak samo z pew... | pawelw
To, o czym piszesz na końcu, wymiata wszystko:) Sytuacja naprawdę przypadkowa a nie celowa? Tak czy siak, to kuriozum, i to podwójne, bo chyba na płytach takie kwiatki się nie zdarzają[?], a na dodatek w przypadku tego typu "literatury" to jest najwymowniejsza recenzja:)
Użytkownik: pawelw 23.12.2013 18:48 napisał(a):
Odpowiedź na: To, o czym piszesz na koń... | modem2
Wpadka chyba celowa nie jest.
Jest na youtubie, można sobie samemu sprawdzić.
http://www.youtube.com/watch?v=rD6d7nwkmj4
Jak ktoś ma dostęp do audiobooka, to to jest sama końcówka rozdziału dziesiątego w Nowym obliczu Greya.

Faktycznie takich kwiatków nie ma wiele. Jeśli pominąć różne czysto techniczne niedociągnięcia, to kojarzę jeszcze tylko jedną wpadkę. Michałowi Białeckiemu trochę nie wyszło czytanie Potopu. Też jest na youtubie: http://www.youtube.com/watch?v=LLrDOQ--T8g
Użytkownik: modem2 25.12.2013 08:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Wpadka chyba celowa nie j... | pawelw
Faktycznie, te kwiatki to chyba samosiejki:)
Przy okazji: Po raz pierwszy miałam okazję usłyszeć kawałek tej grejowszczyzny. I tym bardziej jest to dla mnie fenomen: Jak można się nie znudzić po kilku kartkach?
Użytkownik: krasnal 05.01.2014 00:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Wpadka chyba celowa nie j... | pawelw
Dzięki za linka do "Potopu", Pawle, nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie to słyszałam:) Za to samo wrażenie bezcenne było;)
Użytkownik: krasnal 05.01.2014 00:33 napisał(a):
Odpowiedź na: To, o czym piszesz na koń... | modem2
Czasem się zdarzają kwiatki:) Takie urocze może niezbyt często, ale już powtórzenia zdań, które lektor chciał poprawić, a potem powtórkę przegapiono i nie wycięto, już są dość częste. Nie wiem, czy audiobooki przechodzą gruntowną "korektę" przed wypuszczeniem na rynek;)
Użytkownik: lady P. 22.12.2013 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Dalej jest tak samo z pew... | pawelw
Haha, przeczytałam ostatnie zdanie z Twojej wypowiedzi i mało nie spadłam z krzesła. :D
Użytkownik: atram_ent 27.01.2015 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Dalej jest tak samo z pew... | pawelw
Z pierwszej części przeczytałam całe dwa rozdziały. Potem już tylko przekartkowałam resztę. Podobnie dwa następne tomy. Chciałam przeczytać książkę, która narobiła tyle szumu i o której tyle się mówiło, ale nie byłam w stanie. Jej poziom językowy po prostu mnie dobił, nie mówiąc już o sposobie wykreowania bohaterów i poziomie mentalnym głównej bohaterki. Wydawało mi się, że mam silny charakter, ale jak widać ugięłam się pod ciężarem literackiego grzechu p. Lewis.
Rzeczą, która doprowadza do szału są nieustanne powtórzenia, chlast, chlast, chlast... W trzeciej części niemal każde zdanie rozmowy bohaterów kończy się "mój mężu/panie Grey" lub "moja żono/pani Grey". Kolejny "genialny" pomysł p. Lewis powtarzany 2 miliardy razy. Prawie jak przecinki, ale od przecinków nie mam aż tak morderczych skłonności, a zaznaczam jeszcze raz, książki te przekartkowałam i wolę nie wiedzieć do jakiego stanu doprowadziłyby mnie gdybym to naprawdę czytała. Zgroza ogarnia.

Zsiaduemleko cudowny tekst! Kiedy przeczytałam to koleżankom w pracy przez dobre pół godziny nie byłyśmy w stanie się uspokoić.
Użytkownik: Kuba Grom 14.02.2015 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Dalej jest tak samo z pew... | pawelw
A czytałeś może "Justynę" de Sade? Tam jest podobny pomysł na bohaterkę - przez całą książkę przechodzi wszystkie możliwe upodlenia ale do samego końca pozostaje niewinną, peszącą się i rumieniącą na nieprzystojne propozycję dziewczyną.
Użytkownik: Lwiica 20.12.2013 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
A czy ktoś był ostatnio w empiku? Tak od jakiegoś czasu jest nawet osobny regał dla "literatury erotycznej". Przeraziłam się ilością tytułów, które zobaczyłam. Wszystkie w okładkach dziwnie podobnych do trylogii o Grey'u :)
Użytkownik: Aquilla 21.12.2013 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Wiesz, co jest wyższą szkołą sarkazmu? Że zakłady bukmacherskie obliczyły, jaką szansę ma James na Nobla http://www.newyorker.com/online/blogs/books/2012/1​0/book-news-el-jamess-nobel-chances-tolkiens-king-arthur.html
Użytkownik: wiridiana 21.12.2013 14:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, co jest wyższą szk... | Aquilla
przeczytałam, szybko zapomniałam a teraz czytając ten tekst otworzyły mi się oczy....hehehehe ale jak się uśmiałam bo w sumie to co piszesz to prawda....hehhe
Użytkownik: Zbojnica 21.12.2013 17:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Recenzja tak trafna, że mam chęć ją wydrukować i umieścić w każdym egzemplarzu Greya, który muszę sprzedawać w swoim miejscu pracy ;))
Użytkownik: lady P. 22.12.2013 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzja tak trafna, że m... | Zbojnica
A ja mam chęć wydrukować i powiesić na ścianie. :D
Użytkownik: olina 22.12.2013 00:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Ochrypłam ze śmiechu! :D Mistrzostwo! To chyba pierwsza recenzja, którą przeczytałam więcej niż raz. Kiedy znajoma wielbicielka literatury erotycznej i romansów spytała, co myślę o „PtG”, powiedziałam grzecznie, że to grafomania przez duże „G”. Odparła: „No coś ty! To jest coś INNEGO przez duże >G<!” Idąc TYM tropem określenie „pierdyliony” pasuje nawet lepiej niż palec do gniazdka. Nie zgadzam się z Tobą tylko w jednej kwestii. Czy wiesz, co taki mop potrafi?! Co prawda nie jęczy nikomu w usta (chyba), ale całym swym jestestwem chwali czystość! ;P
Użytkownik: lady P. 22.12.2013 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Świetny tekst! Popłakałam się ze śmiechu. ;))
Użytkownik: Paideia22 22.12.2013 23:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetny tekst! Popłakałam... | lady P.
Ja też, ja też! Się popłakałam :) rewelacyjny tekst!!!
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 23.12.2013 09:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Świetny tekst! Bardzo językiem i humorem przypomina http://www.goodreads.com/review/show/340987215

Ja się niestety nie skuszę na ten wątpliwej urody kąsek - pewnie mam słaby charakter ;)
Użytkownik: szahnamee 23.12.2013 12:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Niezaprzeczalnie masz "lekkie pióro". Świetnie napisany tekst. Ale trochę się czepiasz :)
Użytkownik: zahara 23.12.2013 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Drogi zsiaduemleko, jakaż to strata dla świata, że nie piszesz książek, albo chociaż więcej recenzji. Mogłabym zostać Twoją podkładką pod mysz - czy to zbytek perwersji? :D
Użytkownik: izaps 25.12.2013 04:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
..dawno się tak nie uśmiałam..dziękuję!
Użytkownik: Agnieszka-M4 25.12.2013 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Książki nie czytałam i raczej nie zamierzam. Wtrącam ten komentarz, ponieważ ostatnio ta książka robi furorę w moim miejscu pracy... Czy nie irytuje Was to, że co jakiś czas pojawiają się tego typu "gnioty", które stają się modne i koniecznie trzeba je przeczytać, "bo przecież wszyscy to już czytali albo właśnie czytają"? Ludzie (przynajmniej moje koleżanki z pracy) pożyczają sobie taką książkę, wymieniając przy tym porozumiewawcze uśmiechy, kładą ją na biurku, żeby było widać, że właśnie TO czytają, itd., itp., a ja czuję się niemal jak trędowata. Podobnie wyglądało to kilka lat temu, kiedy ukazał się "Kod Leonarda da Vinci" (jestem historykiem i dla mnie książki Browna to irytujące gnioty - przepraszam wszystkich sympatyków tego autora). W zasadzie to niech każdy czyta co mu się podoba (nawet po to, żeby dać mózgownicy trochę odpoczynku), mnie nic do tego, ale czy musi temu towarzyszyć taka dziwna pretensjonalność i zmanierowanie?

P.S. Recenzja genialna :)
Użytkownik: zahara 25.12.2013 16:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki nie czytałam i ra... | Agnieszka-M4
Co więcej, w ślad za takim superhitem pojawia się cały legion marketingowo wykreowanych klonów. Tak jak księgarnie zostały swego czasu zalane tsunami tajno-spiskowo-templaro-różo-z-krzyżem-masono-zakonnych wypluwek, tak później nadeszły wtórne fale wampiryzmu (szczególnie nastoletniego), a teraz musimy walczyć o życie w wirach ekscytacji i dominacji przebudzonego libido gospodyń domowych. A w tym ostatnim to gender musiał moczyć brudne, lepkie paluchy.
Użytkownik: Virvien 25.12.2013 17:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
A ja się pochwalę, przeczytałam około 100 stron :)
Erotyk może bym i przeczytała, ale litości, nie tak marny jak "Pięćdziesiąt twarzy..."!

Tak w ogóle - podobno autorka sama przyznaje, że to grafomaństwo, i była bardzo zaskoczona "sukcesem". Brak korekty też ma podobno jakąś swoją historię. No cóż, wgłębiać się w temat obecnie nie mam zamiaru.
Użytkownik: isabelle37 29.12.2013 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Hmmm....mimo iż książka jest mi doskonale znana(przyswojona w kazdym calu włącznie z okładką), komentarz wydaje mi się duzo bardziej ciekawy i zabawny niż wspomniane "dzieło". Pochłanianie wszystkich części zakończyłam pare tygodni temu, oczywiście zachwyt jako, że jestem kobietą, był wypisany na mojej twarzy, niczym tandetny makijaż. A tu zaskoczenie treść dotarła do mnie dopiero po przeczytaniu w/w opini Pana zsiaduemleko.
Szczerze pozdrawiam autora i życzę dalszej radosnej twórczości, ku naszej uciesze i naszym rozmyslaniom..
Użytkownik: Annvina 01.01.2014 03:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Popłakałam się ze śmiechu!!! Cudny początek nowego roku :)
Użytkownik: wiridiana 05.01.2014 01:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Popłakałam się ze śmiechu... | Annvina
isabelle37 takich nas było dużo ale autor powyższego tekstu otworzył nam oczy...to naprawdę powinien być dodatek do książki...ale ponoć "nie ma czasu zmarnowanego na czytaniu książki..."!!!!
Użytkownik: miłośniczka 05.01.2014 02:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
51 osób polecających ten tekst! :)
Użytkownik: helen__ 09.01.2014 08:01 napisał(a):
Odpowiedź na: 51 osób polecających ten ... | miłośniczka
60.:)
Użytkownik: gaiuss 09.01.2014 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: 60.:) | helen__
Normalnie nie wierzę! Jest jakiś ranking poleceń?? Chyba rekord wszechczasów padł? :-)
Użytkownik: Verissa 09.01.2014 23:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Normalnie nie wierzę! Jes... | gaiuss
Świetna recenzja:) Ileż się naśmiałam:D Przyznam się,że audio zaczęłam, ale aż żal było tego słuchać..;/masakra aż przeraża wysyp tego typu "literatury".
Użytkownik: lady P. 31.01.2014 16:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Jestem na 130 stronie "Greya" i przeczytałam jeszcze raz Twoją recenzję - teraz wydaje mi się jeszcze zabawniejsza, dosłownie duszę się ze śmiechu. :D
Użytkownik: Mmyszunia 18.03.2014 07:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Świetna recenzja, gratuluję :)
Użytkownik: Paulina* 18.03.2014 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
A to znacie? Irena Kwiatkowska: https://www.youtube.com/watch?v=hEBc6YCmBkc
Użytkownik: Frider 10.08.2014 13:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Przeczytałem z przyjemnością ponownie. Osiemdziesiąt siedem poleceń ( w chwili obecnej) wciąż nie oddaje mocy tego tekstu, gdybym mógł dodałbym polecenie jeszcze raz. A co tam, położyłbym na klawiszu "enter" jakiś ciężar, żeby polecenia dodawały się taśmowo całymi godzinami. To jest, kurka wodna, przeszywające jak szare oczy Greya.
Użytkownik: eMania 10.08.2014 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Twoja recenzja oddaje w 99% moje odczucia po przeczytaniu tej pozycji (1 tomu,na pozostałe szkoda mojego czasu i pieniędzy). Moja wewnętrzna bogini "wywijała fikołki" pod koniec tekstu.
A ten 1%? Ano od siebie dodałabym stwierdzenie: 50 twarzy Grey`a przyczyniło sie do niesłychanej popularyzacji czytania, jako takiego, wśród dam w wieku 20-35 lat, ktore dotychczas czytanie książek uznawały za oczywistą zbyteczność. Marketing szeptany zrobił swoje - czytanie, ale i posiadanie, komentowanie, lajkowanie, tweetowanie o 50tG okazało się trendy. Ot tyle ode mnie. A za recenzję: chapeau bas.
Użytkownik: hburdon 14.11.2014 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Przeczytałam. Mnie ta książka zainteresowała -- może się mylę, ale mam wrażenie, że autorka dużo siebie włożyła w główną postać i te nieustanne rozterki treści "i chciałabym, i boję się, to takie nieprzyzwoite" wydały mi się szczere i autentyczne. Poza tym bardzo jestem ciekawa, co uczyniło z tej książki bestseller; ewidentnie przemówiła do wewnętrznych bogiń bardzo wielu czytelniczek, a kto by się spodziewał, że droga do ich serca wiedzie przez pośladki.

Językowo jednak mogę się podpisać pod każdym zdaniem tej recenzji. Czytałam rzecz w oryginale, więc mogę zaświadczyć, że choć pani Monika Wiśniewska ma poważne grzechy tłumaczeniowe na koncie, to akurat nieporadność językowa tej książki do nich nie należy. Żeby ją stylistycznie uratować, trzeba by było przepisać ją od nowa. Ograniczone słownictwo, ograniczona frazeologia -- przebłyski humoru w opisach wewnętrznej bogini chyba tylko podkreślają ubóstwo reszty.
Użytkownik: Frider 14.11.2014 12:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam. Mnie ta ksi... | hburdon
Zajrzałem na Twoją wypowiedź, bo na stronie głównej widoczna jest do momentu: "a kto by się spodziewał, że droga do ich serca wiedzie przez". Nie wytrzymałem, musiałem zobaczyć przez co :)).
Pozdrawiam.
Użytkownik: Fiona54 14.02.2015 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze widzisz. Przeczyta... | zsiaduemleko
Chyba jednak nie przeczytam tego dzieła, ale recenzja rewelacyjna. Trochę mi szkoda czasu na Greya. Swoją drogą byłoby to zadanie dla socjologów zbadać, dlaczego ta książka cieszy się taką popularnością. No i ciekawe, jaki odbiór będzie miał film :)
Użytkownik: karolina_helena 17.02.2015 16:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba jednak nie przeczyt... | Fiona54
Już się socjologowie za fenomen popularności "Pięćdziesięciu twarzy" zabrali, bo to faktycznie jest ciekawe zjawisko kulturowe. O tutaj taki przykład:

http://press.uchicago.edu/ucp/books/book/chicago/H​/bo18232225.html

A recenzja fenomelna. No i duże brawa dla autora za wytrwałość. Ja się po kilku stronach poddałam, nie przebrnęłam chyba nawet do końca przez pierwsze spotkanie bohaterów, więc nie dane mi było zapoznać się z erotyczną warstwą tego tworu. Nie do zniesienia był dla mnie po prostu fakt, że studentka, o ile dobrze pamiętam, literatury angielskiej zasobem słownictwa i poziomem obserwacji dorównuje takim mniej lotnym trzynastolatkom... I to nie jest wcale wina tłumaczki -- ja sięgnęłam po oryginał i zaręczam, że jest językowo zupełnie niestrawny.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: