Opinie na temat "Nowego wspaniałego świata" - istna orgia-porgia monotonii
Czytam te opinie i uderza mnie, o ironio, huxleyowska powszechność i jedność opinii - wszyscy dookoła stękają o "przerażającej (to słowo koniecznie musi się pojawić) wizji przyszłości" i "samospełniającej się przepowiedni o zagładzie". Nie żebym czuł się oplem i omegą co do przesłania powieści etc., ale brakuje mi jakiejś kontry przeciw temu morzu mdłych i jednobarwnych opinii.
A co, jeżeli świat przedstawiony w powieści jest faktycznie owym wspaniałym? Brak w nim podziałów terytorialnych, religii, Boga (nieważne, jak się nazywa - prędzej czy później wiara w każdego prowadzi do wojen), uczuć, świadomości bycia jednostką, zazdrości, kompleksów (także tych seksualnych), a co najistotniejsze, brak potrzeb (czyli odczuwania braków) tego wszystkiego - a przecież każdy z tych czynników, czy to oddzielnie, czy w różnych konfiguracjach (zwłaszcza drugi wymieniony) doprowadzał w naszej historii do obfitych przelewów krwi. Co Mustafa Mond mówi o tzw. eksperymencie cypryjskim?
Także, co ciekawe, jednostki, których nie udało się urobić, odczuwające i myślące, nie są fizycznie unicestwiane, a wysyłane w odległe miejsca, gdzie żyją pośród podobnych sobie, co jest bardziej nagrodą niż karą.
Zarzut braku dostępu do kultury? Przecież zasadniczym jej celem jest ubogacić człowieka, przybliżyć go do spełnienia i szczęśliwości - a ten etap finalny dawno jest osiągnięty przez społeczeństwo. Dzień, w którym Dzikus obaliłby istniejący ład, byłby początkiem nowej fali przemocy i wojen.
Zgodzę się jedynie z zarzutem co do postaci Zarządców; moim zdaniem decydowanie o losach milionów przez jednostki budzi zastrzeżenia etyczne.
Poza tym książka średnia, a i całymi fragmentami zrzynana z twórczości M. Smolarskiego.