Dodany: 19.03.2008 09:14|Autor: meinhard

Antologia średnia do bólu


Uwaga, w recenzji ujawniam treść utworów!


Trudno oceniać tę antologię. Głównie ze względu na to, jak bardzo różnią się zebrane w niej utwory. I nie chodzi wcale o różnice w treści. Wszystkie dramaty z tego zbioru odnoszą się wszakże w jakiś sposób do rzeczywistości ostatnich lat, urywków codzienności zwykłego człowieka. Różnica wynika z tego, w jaki sposób z materią swoich dzieł zmierzyli się autorzy.

Mamy więc trudną w percepcji polifonię (bo przecież nie dialog) "Strefa działań wojennych" Michała Bajera. Dramatyczne dzianie się zostało tu zredukowane do minimum, a głównym wyróżnikiem sztuki jest jej konstrukcja, opierająca się, jak dzieło muzyczne, na kontrapunktach i powtórzeniach. Inwencja autora w kwestiach formalnych może nawet budzić podziw, ale nie da się jednak uniknąć pytania: o czym to jest? O braku porozumienia, niewidzialnych barierach między ludźmi, o ich neurozach? Doprawdy, brakuje w tej sztuce jakiejś zachęty do szukania odpowiedzi na to pytanie, haczyka, na który można złowić czytelnika/widza.

W sztuce "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" Doroty Masłowskiej takim haczykiem ma być konwencja "filmu drogi". Autorce udaje się nawet złowić odbiorcę, ale przynęta po połknięciu nie okazuje się rarytasem. To raczej fast food. Niezły, ale jednak fast food. W dramacie Masłowskiej obserwujemy fragment podróży-włóczęgi pary Polaków przebranych za Rumunów. Bohaterowie wędrują przez całą sztukę i spotykają różnych ludzi - ot, taka sobie wycieczka wzbogacona wrażeniami narkotykowymi i alkoholowymi. Jak to zwykle bywa w filmach/sztukach drogi, bohaterowie w trakcie wędrówki przechodzą przemianę wewnętrzną. U Masłowskiej dokonuje się przemiana z Polaków przebranych za Rumunów w Rumunów prawdziwych. Na końcu włóczęgi Parcha i Dżina nie wracają do swojej normalnej rzeczywistości, z której na chwilę się wyrwali. Przypływa po nich za to mityczny niemal rudowęglowiec "Ibupron". Zakończenie tyleż efekciarskie, co przygnębiające.

Zdecydowanie najsłabszym ogniwem antologii jest "Trzecie przyjście" Pawła Sali. Zdaje się, że dramat ten to próba spojrzenia na kilka problemów. Najbardziej wyraziste z nich to etyka w sztuce (wątek "artysty" preparującego zwłoki), konflikt rzeczywistość - świat wirtualny, wreszcie pytanie o Boga (opozycja: młodzi - staruszkowie). Niestety, Sala problemom tym przygląda się mało wnikliwie. Bohaterowie, których autor zmusza do opowiedzenia się w wymienionych kwestiach, zazwyczaj plotą straszne banały. Jeszcze gorzej jest z ich motywacjami. Młody godzi się na sprzedaż swojego ciała Kapitanowi, zamierzającemu hodować w ten sposób idealny preparat. Co ma w zamian? Przywozi swojej ciężarnej żonie jakieś konserwy, paczkę z Mc Donalda i wino. Irytację czytelnika wzmaga totalna wręcz ignorancja pary głównych bohaterów. O niczym nie mają pojęcia. Jakim cudem tym dwojgu ludziom o psychice dziesięciolatków udaje się stworzyć dom? Tak mizerną całość dożyna ostatecznie wprowadzenie do tekstu chórów jak w antycznym dramacie. Wzbogacają one utwór Sali niezbędną dawką bełkotliwego patosu. Otrzymujemy w ten sposób całkowicie niestrawną mieszankę.

Antidotum na nią możemy odnaleźć w dwóch najlepszych dramatach tego zbioru. Wciąż nie mogę się zdecydować, który podobał mi się bardziej. Co ciekawe, oba inspirowane są poezją i ona jest w nich obecna. W "Cokolwiek się zdarzy, kocham cię" Przemysław Wojcieszek wykorzystał utwory Marcina Cecki. Deklamują je na slamach bohaterowie. Brzmią one bardzo prawdziwie, a co najważniejsze, Wojcieszkowi udało się dorobić do nich przekonującą i sprawną akcję. Spośród wszystkich dramatów antologii "Cokolwiek się zdarzy..." może pochwalić się też najbardziej wiarygodnie skonstruowanymi postaciami. Zwycięstwo realizmu, w którym nic nie zgrzyta.

Drugi z moich faworytów, "Argo" Marka Kochana, znajduje się jakby na przeciwnym biegunie. Zaczyna się niemal jak reportaż z otwarcia nowego hipermarketu. Tłum czeka na wejście do środka, by wynieść stamtąd upragnione gadżety. Główni bohaterowie chcą się dostać do marketu "tylnymi drzwiami". Czeka ich długa wędrówka ciemnymi korytarzami, która wypełni niemal całą sztukę. Nasuwające się skojarzenie ze sztuką Doroty Masłowskiej, w której tematem także była wędrówka, wypada zdecydowanie na niekorzyść autorki "Pawia królowej". Wędrówka Kochana jest wielopłaszczyznowa, jego bohaterowie są równocześnie współczesnymi konsumentami, mitologicznymi Argonautami, a w toku zdekonstruowanej akcji dramatycznej stają się również błądzącymi po kanałach powstańcami warszawskimi. Dzięki temu autor znajduje sposób na włączenie do swojego dzieła wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Temu kolażowi konwencji nie szkodzi nawet, jak to było w wypadku dramatu Pawła Sali, quasi-antyczny chór. I jeszcze jedna zaleta "Argo": mistrzowskie operowanie słowem. Kochan równie dobrze jak greckie stasimony podrabia hiphopowe piosenki: "patrzcie na monitor, jest taki płaski, płaski jak piaski, laski i karaski, taki płaski jak Mazowsze, moje Mazowsze, lubię je i owszem, to moja kraina, elo, słuchajcie, tutaj się zaczyna, tu i teraz, tu się skleja moja wielka epopeja..."*.

Lektura antologii wydanej przez Teatr Rozmaitości nie wywołuje mocnych wrażeń (ani zachwytu, ani niechęci). To, co w niej dobre, jak dramaty Kochana i Wojcieszka, pacyfikowane jest przez zupełnie nieudane próby Sali i Bajera. Najbardziej reprezentatywna dla tego zbioru, jak i dla współczesnej młodej dramaturgii, wydaje się więc Masłowska - średnia aż do bólu.



---
* M. Kochan, "Argo", [w:] "TR/PL: Bajer/Kochan/Masłowska/Sala/Wojcieszek", wyd. Teatr Rozmaitości, 2006.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2075
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: zielkowiak 17.08.2015 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, w recenzji ujawnia... | meinhard
Widać, że poezja podnosi jakość dramatu ;). Teatr TR zupełnie do mnie nie przemawia. Bardzo ciekawa recenzja sztuk, które wystawiali.
Użytkownik: meinhard 18.08.2015 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Widać, że poezja podnosi ... | zielkowiak
Dziękuję. Szkoda, że nie dane mi było zobaczyć ich na scenie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: