Dodany: 14.12.2013 01:35|Autor: AnnRK
Otwieranie matrioszki
Miałam kiedyś matrioszkę. Taką typową dziewczynę ubraną w ludowy strój. Już nie pamiętam, czy składała się z trzech, czy czterech lalek. Najbardziej lubiłam najmniejszą. Otwierałam więc kolejne drewniane postaci, by na końcu wydobyć ze środka tę, do której wnętrza zajrzeć nie można (a już na pewno nie po dobroci). Maciej Jastrzębski, zwany Jastrzębiem, w swoim reportażu "Matrioszka Rosja i Jastrząb" porównuje największe państwo na świecie do tej popularnej drewnianej lalki, bo tak jak ona, Rosja składa się z wielu warstw. Każda kolejna różni się od poprzedniej. Czasami są to różnice niezwykle subtelne, ledwie zauważalne. Tylko wytrwali i uważni dotrą do najmniejszej laleczki. "Niektórzy nazywają ją »duszą matrioszki«"[1].
Im bardziej zagłębiałam się w lekturę książki Jastrzębskiego, tym bardziej zgadzałam się z jego refleksją: "poznawanie Rosji w jakiś sensie przypomina otwieranie matrioszki. (...) Poznając Rosję, również odkrywamy jej kolejne warstwy. Nie każda z odsłon wywołuje nasz entuzjazm. Bywa tak, że przez długi czas nie mamy odwagi zajrzeć głębiej. Wątpię też, aby kiedykolwiek udało się nam dotrzeć do tej najmniejszej, nagiej laleczki"[2].
Podróż przez Rosję z dziennikarzem związanym z Polskim Radiem, korespondentem zagranicznym, który relacjonował zdarzenia m.in. z Białorusi, Gruzji, wielu stolic europejskich i azjatyckich, obecnie mieszkańcem Moskwy, jest podróżą niezwykle interesującą. Jego reportaż to taka Rosja w pigułce - idealna lektura dla tych, którzy niewiele o niej wiedzą, a chcieliby poznać ją z różnych stron. Mowa tu więc o kulturze, polityce, gospodarce, religii, tajemnicach Kremla, moskiewskim metrze, diamentach i podboju kosmosu. O ludziach ważnych dla kraju: politykach, oligarchach, wynalazcach, dziennikarzach, przedstawicielach świata kultury i sztuki. Jest miejsce nie tylko dla faktów, ale i legend. Magia zmiesza się z rzeczywistością. Na moment znika reporterska precyzyjna rzeczowość w podawaniu informacji, zastępuje ją poetycka proza malująca ten tajemniczy pierwiastek, który tworzy klimat Rosji. Zupełnie jakbyśmy nagle wskoczyli w świat wykreowany przez Annę Mylikyan. Kto widział "Rusałkę" - zrozumie. Autor doskonale potrafi malować słowem. Moskwa, którą opisuje, Moskwa, przez która prowadzi nas wraz z tajemniczym wujkiem Borką, staje przed oczami jak żywa. Niekiedy surowa, innym razem pełna przepychu. Kapryśna. Niebezpieczna. Pociągająca. Intrygująca. Zdumiewająca. Zagadkowa.
"Na samej Wozdwiżence też nie zaznamy spokoju. Hałas przejeżdżających aut nie pozwala zanurzyć się w głębinach czasu, aby usłyszeć syk dawno nieistniejących gazowych latarni. Do stojących obok Rosyjskiej Biblioteki Państwowej nie dotrze szelest kartek. Zgiełk cichnie w podziemnym przejściu na Mochowej. Po drugiej stronie ulicy panuje cisza. Roztańczone źrenice uspokaja zieleń trawy i, jak mawia wujek Borka »powoli zanurzamy się w rzece czasu«"[3].
Maciej Jastrzębski nie unika także tych trudniejszych tematów. Wspomina o tragediach znanych nam z mediów: zatonięciu "Kurska", katastrofie smoleńskiej, zamachu w Biesłanie, operacji w moskiewskim teatrze na Dubrowce czy eksplozji zbiorników z paliwem na kosmodromie Bajkonur. Sporo miejsca poświęca relacjom pomiędzy Rosją a Czeczenią, a co ważne dla polskiego czytelnika - nie omija tematu stosunków polsko-rosyjskich (przeszłych i obecnych) oraz roli naszych rodaków w kreowaniu rosyjskiej rzeczywistości.
"Jedni Rosjanie widzą w nas »słowiańskich braci«. Inni nabzdyczonych, pełnych pretensji Polaczków. Jeszcze inni naród dzielny i wykształcony. Historia kontaktów Polaków z Rosjanami plecie się jak długi warkocz. Nie ma takiej siły, która rozerwałaby splątane włosy"[4].
"Matrioszka Rosja i Jastrząb" intryguje i interesuje. Rosja wyłaniająca się z reportażu jest pełna kontrastów. Jak powtarza autor za mieszkańcami tego ogromnego państwa - tego kraju nie da się ogarnąć rozumem. Można jednak spróbować go poznać, polubić. Reportaż Jastrzębia nie wyczerpuje tematu, bo i nie da się tego zrobić na niespełna trzystu stronach. Autor skacze więc z tematu na temat, dzieląc się swoją wiedzą, podsuwają anegdoty, miejskie legendy, opisując, relacjonując, rozmawiając z ciekawymi ludźmi, prowadząc ulicami Moskwy. Jego książka jest świetnym wstępem, zachętą do zgłębiania rosyjskich tajemnic. Na końcu autor oddaje głos swoim znajomym - korespondentom Polskiego Radia w Moskwie. Po tej lekturze obraz Rosji staje się jakby pełniejszy.
---
[1] Maciej Jastrzębski, "Matrioszka Rosja i Jastrząb", wyd. Helion, 2013, s. 267.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 77.
[4] Tamże, s. 182.
[Recenzję wcześniej opublikowałam na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.