Dodany: 13.12.2013 00:19|Autor: jestdobrze

Mętna woda


Mam mieszane uczucia co do pierwszej z cyklu jak dotąd dwudziestu powieści o komisarzu Salvo Montalbanie. Akcja toczy się na Sycylii, w miasteczku Vigata, którego próżno by szukać na mapie, a jednak podobnego dziesiątkom innych tamtejszych miasteczek. Miasteczek, na których ulicach, jeśli wierzyć Camilleriemu, często rozbrzmiewa huk wystrzałów i których bruk regularnie plami krew. To właśnie wydarzenia zaczerpnięte z prasy lokalnej stanowią tło dla śledztwa prowadzonego przez Montalbana, inspirują autora, który w przytoczonych przez tłumacza, Jarosława Mikołajewskiego, słowach przyznaje, że pisze "w sposób kapryśny, nieuporządkowany"*. W efekcie Camilleri prezentuje czytelnikowi zbiór drobnych epizodów zupełnie niezwiązanych z główną intrygą, którego jedyną rolą jest przybliżenie specyficznego klimatu wyspy. Sycylijczyk zdaje się nie dostrzegać jej uroku naturalnego, koncentruje się na tym, jak szpeci ją działalność i obecność człowieka. Trup więc znaleziony zostaje przez śmieciarzy na tzw. "pastwisku", którego nazwa pochodzi od funkcji, jaką ten nadmorski pas ziemi pełnił, zanim zbudowano na nim nieczynną już fabrykę i zanim zamienił się w burdel pod gołym niebem. Ciało zastygło w pozie kompromitującej polityka, do którego należało, nie nosi jednak znamion morderstwa. Bo śmierć okazuje się zupełnie naturalną. Istotne jest tu jednak co innego – komu i dlaczego zależało na tym, by zostało ono odnalezione właśnie tu i dokąd prowadzą pozostawione na miejscu ślady. Domyślić się tego wcale nie jest tak trudno, a kiedy już nasze przypuszczenia potwierdzone zostaną przez Montalbana, możemy czuć się rozczarowani tym, co z odkrytą prawdą zrobi komisarz.

Montalbano mnie nie uwiódł. Owszem, chadza na plażę, zażywa kąpieli morskich, zajada małże i krewetki, zna się na sztuce. Nie jest jednak oszałamiająco bystry, błyskotliwy czy dowcipny. Może to sycylijska natura? Poważna, ściągnięta twarz, oszczędność słów i ruchów…? We wspomnianym już komentarzu tłumacz zauważa, że Camilleri pisze w dialekcie sycylijskim, co może szczególnie zainteresować italianistów. To chyba właśnie im cykl o Montalbanie najbardziej przypadnie do gustu – wydawałoby się, że zwykły miłośnik powieści kryminalnej może czuć się nieco rozczarowany, choć liczba wydanych przekładów świadczy jednak o sporej popularności tego cyklu.

Pierwsze zdanie: "Światło jutrzenki nie przenikało do wnętrza siedziby spółki »Splendor«, której władze Vigaty powierzyły pieczę nad czystością miasta"**.


---
* Andrea Camilleri, "Kształt wody", przeł. Jarosław Mikołajewski, wyd. Noir sur Blanc, 2007, str. 168.
** Tamże, str. 7


[Tekst ukazał się na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1920
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: reniferze 12.01.2014 11:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam mieszane uczucia co d... | jestdobrze
Pod względem kryminalnej intrygi to całkiem zacna książeczka. Największą wadą jest bardzo zwięzła forma - brakło miejsca na nabranie rozpędu, na refleksje, na stworzenie atmosfery.. ja nawet nie zaczęłam się zastanawiać, kto kogo i dlaczego, a Camillieri już skończył :). Gdyby całość była choć trochę podobna do pierwszego zdania (jest przepiękne, prawda?), oceniłabym zdecydowanie wyżej.
Użytkownik: hydrabi 28.11.2016 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam mieszane uczucia co d... | jestdobrze
Ja lubię te kryminały. Komisarz Montalbano jest o tyle specyficzny, że kompletnie mu nie zależy (w większości przypadków) na rozwiązaniu sprawy a tym bardziej na ukaraniu winnych. Powodów jest kilka i są one bardzo racjonalne i wiarygodne:
1. Czasami lepiej nie grzebać w sprawie, bo może być w nią zamieszana mafia. Po co mieć "problemy"?
2. Montalbano ma ważniejsze sprawy na głowie niż prowadzenie dochodzenia np. kłopoty w życiu prywatnym i uczuciowym.
3. Rozwiązanie sprawy zawsze wiąże się z ryzykiem awansu co równa się z przeniesieniem w inne miejsce pracy a tego komisarz by nie chciał.

Dlatego Silvo Montalbano ma wszystko w pompie. Śledztwo prowadzi tak by niczego nie odkryć, a jeżeli nie ma wyjścia to stara się to robić poprzez swoich ludzi, żeby przypadkiem go z tym nie powiązać. Oczywiście komisarz zawsze odkrywa w ten czy inny sposób prawdę, ale często jej nie ujawnia, bo i po co? Grunt to dobrze zjeść i mieć święty spokój. Mafia czy służby specjalne i tak są nie do ruszenia.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: