Mętna woda
Mam mieszane uczucia co do pierwszej z cyklu jak dotąd dwudziestu powieści o komisarzu Salvo Montalbanie. Akcja toczy się na Sycylii, w miasteczku Vigata, którego próżno by szukać na mapie, a jednak podobnego dziesiątkom innych tamtejszych miasteczek. Miasteczek, na których ulicach, jeśli wierzyć Camilleriemu, często rozbrzmiewa huk wystrzałów i których bruk regularnie plami krew. To właśnie wydarzenia zaczerpnięte z prasy lokalnej stanowią tło dla śledztwa prowadzonego przez Montalbana, inspirują autora, który w przytoczonych przez tłumacza, Jarosława Mikołajewskiego, słowach przyznaje, że pisze "w sposób kapryśny, nieuporządkowany"*. W efekcie Camilleri prezentuje czytelnikowi zbiór drobnych epizodów zupełnie niezwiązanych z główną intrygą, którego jedyną rolą jest przybliżenie specyficznego klimatu wyspy. Sycylijczyk zdaje się nie dostrzegać jej uroku naturalnego, koncentruje się na tym, jak szpeci ją działalność i obecność człowieka. Trup więc znaleziony zostaje przez śmieciarzy na tzw. "pastwisku", którego nazwa pochodzi od funkcji, jaką ten nadmorski pas ziemi pełnił, zanim zbudowano na nim nieczynną już fabrykę i zanim zamienił się w burdel pod gołym niebem. Ciało zastygło w pozie kompromitującej polityka, do którego należało, nie nosi jednak znamion morderstwa. Bo śmierć okazuje się zupełnie naturalną. Istotne jest tu jednak co innego – komu i dlaczego zależało na tym, by zostało ono odnalezione właśnie tu i dokąd prowadzą pozostawione na miejscu ślady. Domyślić się tego wcale nie jest tak trudno, a kiedy już nasze przypuszczenia potwierdzone zostaną przez Montalbana, możemy czuć się rozczarowani tym, co z odkrytą prawdą zrobi komisarz.
Montalbano mnie nie uwiódł. Owszem, chadza na plażę, zażywa kąpieli morskich, zajada małże i krewetki, zna się na sztuce. Nie jest jednak oszałamiająco bystry, błyskotliwy czy dowcipny. Może to sycylijska natura? Poważna, ściągnięta twarz, oszczędność słów i ruchów…? We wspomnianym już komentarzu tłumacz zauważa, że Camilleri pisze w dialekcie sycylijskim, co może szczególnie zainteresować italianistów. To chyba właśnie im cykl o Montalbanie najbardziej przypadnie do gustu – wydawałoby się, że zwykły miłośnik powieści kryminalnej może czuć się nieco rozczarowany, choć liczba wydanych przekładów świadczy jednak o sporej popularności tego cyklu.
Pierwsze zdanie: "Światło jutrzenki nie przenikało do wnętrza siedziby spółki »Splendor«, której władze Vigaty powierzyły pieczę nad czystością miasta"**.
---
* Andrea Camilleri, "Kształt wody", przeł. Jarosław Mikołajewski, wyd. Noir sur Blanc, 2007, str. 168.
** Tamże, str. 7
[Tekst ukazał się na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.