Dodany: 10.12.2013 20:58|Autor: adas

Książka: Wąsy
Carrère Emmanuel

1 osoba poleca ten tekst.

O zasadzkach golenia (się)


Czy golenie się jest przyjemne?

Jaką dać odpowiedź, jak ją uformować? Tak, by była zgodna z prawdą, czasem przecież bolesną? Potrafi być. Kiedy dysponujesz sprawną maszynką, kiedy widok twarzy w lustrze, wyłaniającej się spod zarostu, nie powoduje głębokiej, corannej lub co cowieczornej depresji, lecz sprawia ci przyjemność - wtedy tak, wtedy golenie może przynieść odrobinę satysfakcji. Z reguły jednak wykonujesz tę czynność mechanicznie, w gorszych dniach psioczysz na wymagania aktualnej mody, zmuszającej człowieka do tak nonsensownych ruchów ręką. Pod włos, pod włos! - śmiałbyś się histerycznie z dawnej ojcowskiej rady, gdyby nie to, że najmniejsze drgnienie mięśni grozi zacięciem. I zazdrościsz wikingom albo i pierwszym Słowianom, bo oni przed pójściem do roboty nie zajmowali się takimi głupstwami. Po prostu brali miecz i ruszali rabować, palić, porywać. Komu to przeszkadzało?

Powyższe horrory to nic w porównaniu z tym, co spotyka bohatera recenzowanej powieści. Nieszczególnie zatytułowanej, co prawda, to prawda, dzięki temu tytułowi natychmiast ujawniającej, co w życiu najważniejsze. Wąsy. No, pewnie nie w życiu każdego człowieka, zwłaszcza że lepsza połowa ludzkości nie jest obarczona akurat tym atrybutem urody, ale w przypadku trzydziestoletniego projektanta kwestia posiadania wąsów (czy wąsa? - problem ten wraca w narracji kilkakrotnie) staje się sprawą życia i śmierci. Ich zgolenie, po latach noszenia (czy dobrze użyto czasownika? - to już kłopot mój), stawia dotychczasowe spokojne, uporządkowane, szczęśliwe bytowanie na głowie. Nic nie będzie takie jak było.

Wchodzisz do wanny z wąsem, wychodzisz już bez, i tylko to miałoby powodować traumatyczne następstwa? Przyznajmy, opis pasowałby raczej do dreszczowca klasy B albo podrzędnego kryminału, nie do książki aspirującej do miana literatury pięknej. "Wąsy" są jednak powieścią rzeczywiście wyższych lotów i na pewno niegłupią. Carrère nie jest może, przynajmniej w tej książce, arcymistrzem języka, dość zgrabnie wędruje jednak od komicznego absurdu do psychologicznej głębi. Ten jego żart z wąsem z każdą stroną staje się mniej groteskowy. Pokazuje, jak wiele nam umyka w codziennym życiu, dowodzi, że nasze sądy, nawet te stuprocentowo pewne, są powierzchowne. Demaskuje meandry pamięci. I mówi kilka słów na temat, użyjmy tu mądrych słów, stosunków międzyludzkich.

Nie jest to pozycja z gatunku najwybitniejszych, do natychmiastowego przeczytania i rozpowiadania o niej każdemu, kogo się spotka na ulicy (i tak się tego nie czyni? Właściwie dlaczego nie? Co jest normą, a co nie? I dlaczego? - jeden nieopatrzny ruch maszynką i trzeba się zmagać z podobnymi pytaniami). Do pewnego momentu "Wąsy" czyta się z przyjemnością, niepozbawioną intelektualnej podniety. Do pewnego momentu, bo francuski pisarz ostatecznie wikła swego bohatera w sytuację bez wyjścia. I żeby go (a przy okazji siebie) wyciągnąć z matni, tworzy dwa finały. O ile pierwszy, choć bardzo długi, miejscami się broni, o tyle drugi jest pójściem na łatwiznę. Nadmiernie i niepotrzebnie brutalnym.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 440
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: