Dodany: 09.12.2013 21:04|Autor: AnnRK

Mroczna odsłona Ameryki Łacińskiej


"Podchodzi do ciebie na podwórku jakiś facet i daje paczkę. Mówi, pojedź autobusem, zawieź ją, a ja dam ci potem 10 dolarów. Nawet się nie zastanawiasz, czy to złe, czy dobre. Paczka to paczka. Nikogo nie okradasz, nie zabijasz, ot taka przysługa. Zawozisz i dostajesz tyle pieniędzy, ile z bliska w życiu nie widziałeś. Fajnie"[1].

Tak to się zaczyna. Od przysługi, która pozwala zarobić kasę, jakiej dzieciaki z ulicy nie zdobędą w równie łatwy sposób. Po niej przychodzi czas na następną. I jeszcze jedną. Wycofać się? Nie zawsze można. Zresztą, po co? To taki łatwy pieniądz. Narkotykowy biznes - dochodowy i zabójczy.

Meksyk. Kraj bogaty w surowce mineralne, różnorodny kulturalnie, chętnie odwiedzany przez turystów. Kraj Metysów i Indian, tortilli i guacamole, kolonialnych miasteczek i starożytnych miast Majów. Stąd pochodzą znani twórcy: Octavio Paz, Carlos Fuentes, Diego Rivera, Frida Kahlo, Alejandro González Iñárritu, Alfonso Cuarón i Guillermo del Toro.

Meksyk. Kraj przemytu, karteli narkotykowych, przestępczości na wielką skalę. Tu ludzie giną bez śladu lub ich zwłoki znajdowane są choćby i na środku ulicy. "Wcześniej gdy gangi w Meksyku załatwiały swoje porachunki, ludzie po prostu znikali. Ciał zazwyczaj nie odnajdywano, bo były zakopane albo porzucane na pustyni, gdzie nikt się nie zapuszcza. Teraz jest inaczej. Ciała podrzuca się pod drzwi domu, zostawia na środku ulicy, a nawet przed gmachem komisariatu policji. Wszyscy mają widzieć śmierć, mają się bać, że ich też to spotka, że macki karteli są wszędzie, schwytają każdego i nie ma już żadnego bezpiecznego miejsca. Nie zabija się w ciemnych zaułkach w środku nocy, lecz w południe, w tłumie ludzi, w środku miasta. I nikt nie jest bezpieczny"[2].

Meksyk. Kraj fascynujący - równie piękny co niebezpieczny. Jakiś przykład? Proszę bardzo.

Ciudad Juárez możecie pamiętać z głośnej sprawy tajemniczych zniknięć kobiet. W ciągu dziesięciu lat odnotowano ich około czterystu. Są to oficjalne dane. Prawdziwa liczba może okazać się dużo bardziej przerażająca. W mieście dziennie ok. ośmiu osób pada ofiarą morderstwa. Zwykła strzelanina czy porwanie nie robią na nikim wrażenia. Co może zaskoczyć mieszkańców? Dzień, w którym nie zamordowano nikogo, jak 17 czerwca 2010 roku, kiedy to Meksyk wygrał z Francją podczas mistrzostw świata w piłce nożnej. "Życie w tym kraju niemal zamarło. Wszyscy siedzieli przed telewizorami. Tylko to mogło powstrzymać chociaż na chwilę handel narkotykami i walki tych, którzy nim się zajmują"[3].

"Ameryka Łacińska" Piotra Kraśki to przede wszystkim ciemna strona Meksyku, ta, której nie uwiecznia się na folderach i pocztówkach. Nie zobaczymy słynnego Acapulco ani Piramidy Słońca w Teotihuacán. Dziennikarz zabierze nas w okolice, w których lepiej nie pojawiać się po zmierzchu, a i za dnia nie jest tam szczególnie bezpiecznie. By nie było zbyt mrocznie, Kraśko na moment zmienia temat, ale jego dywagacje na temat wyższości knajp z obrusami w kratkę nad tymi, w których stoły przykryte są białymi płachtami nie wpływają na ogólny nastrój. Trudno zachwycać się meksykańską kuchnią, gdy w czytelniku żyje jeszcze wspomnienie narkotykowych karteli, gangsterskich porachunków, biedy slamsów czy rozpaczliwych prób nielegalnego przekroczenia granicy ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki.

To wyjście na obiad będzie zresztą jedynie przerywnikiem, bo chwilę później dziennikarz zabierze nas do brazylijskich faweli, slumsów, do których lepiej nie zapuszczać się bez opieki tubylców oraz peruwiańskiej miejscowości Pisco, zniszczonej przez trzęsienie ziemi. Będą to krótkie wyprawy, ale pozostaną w pamięci na długo.

Piotr Kraśko nie napisał książki podróżniczej ani przewodnika po Ameryce Łacińskiej, który polski turysta mógłby wrzucić do bagażu podręcznego, by w czasie lotu na zachód obmyślać nad nim podróż po egzotycznym Meksyku, żywiołowej Brazylii czy tajemniczym Peru. To raczej reportaż o bolączkach tego regionu, o trudnych momentach, brudzie, który nijak nie daje się zmyć. To dobrze napisane teksty, które zapadają w pamięć, choć oczywiście nie wyczerpują tematu, bo jakże na niespełna stu stronach tekstu zmieścić ból rodzin po utracie bliskich, nadzieję na lepsze życie w USA czy ogrom działań narkotykowych gangów? Nie jest to możliwe, w związku z czym reportaż Kraśki jest jedynie wstępem, wprowadzeniem w temat, jednak na tyle dobrym, ciekawym i pięknie ilustrowanym licznymi fotografiami, że warto po niego sięgnąć, odbyć niebezpieczną podróż, nie ruszając się z bezpiecznego fotela.


---
[1] Piotr Kraśko, "Ameryka Łacińska", wyd. National Geographic, 2011, s. 7.
[2] Tamże, s. 19.
[3] Tamże, s. 49.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 719
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: