Stworzenie i początek Wszechświata: Teologia - Filozofia - Kosmologia (
Pabjan Tadeusz,
Heller Michał (ur. 1936))
(ocena 4,5)
Nawet nie sposób ogarnąć jak wiele destrukcyjnej roli wobec Chrześcijaństwa odegrały infantylne obrazy typu: „Pan Bóg to stary dziadek z siwą brodą, który w 7 dni stworzył kwiatuszki, zwierzątka i Ciebie”. Nie można się dziwić, że większość ateistów ma potem wykrzywiony wizerunek religii. Nie pomaga również brak elementarnej wiedzy naukowej u duchownych i katechetów. Ta książka, pokazuje prawdziwy obraz teologii w odniesieniu do aktu stworzenia w świetle dokonań nauki (kosmologii, ewolucji). Lektura obowiązkowa (szczególnie dla ww. grup)!
Morfina (
Twardoch Szczepan)
(5,0)
Ciężko jest pisać o formie, bez uciekania się do Gombrowiczowskiej „gęby”. Twardochowi się udało. Co prawda, w porównaniu do świetnego „Wiecznego Grunwaldu” zbyt często wpada w słowotok, ale i tak to bardzo dobra pozycja.
Katharsis: O uzdrowicielskiej mocy natury i sztuki (
Szczeklik Andrzej)
(4,0)
Nie przepadam za takim, „profesorskim” stylem, ale mimo wszystko doceniam erudycję autora.
Oberki do końca świata (
Szostak Wit (właśc. Kot Dobrosław))
(6,0)
Absolutna rewelacja! O przemijaniu i kresie kultury wiejskiej oraz jej mitów. Ciężko opisać uczucia, jakie wywołała we mnie lektura. Chyba żal. Żal za światem, którego nie ma, który był na wyciągnięcie ręki, a przeminął. Żal z powodu tego, że szukamy ostatnich plemion Amazonii, nie dostrzegając świata tuz za progiem.
Towarzysz podróży (
Andersen Hans Christian) (3,0)
Bajka – ramotka. Jest noc w krypcie z trupem, jest przemoc, a nawet odcięta głowa, ale i tak w porównaniu z niektórymi obecnie popularnymi kreskówkami , to bardzo łagodna historia ;)
Ciemno, prawie noc (
Bator Joanna)
(1,5)
Przez dłuższy czas, podczas lektury, myślałem, że to jest satyra. Że autorka celowo pokazuje poprzez zaślepienie i pychę Alicji, zjawisko bezsensownego zacietrzewienia obu "stron" (nazwijmy je Moherami i Lemingami). Prawie udało się jej mnie do takiego odczytania powieści przekonać. Dopiero na końcu uświadomiłem sobie, że ona tak serio...
Nie rozumiem, jak ktoś może świadomie przestawić swoje schematy myślowe na pogardę wobec słabszych i pychę. Wiem, co prawda, że już od czasów Mazowieckiego i Unii Wolności „elity” twierdzą, że głupi naród „nie dojrzał do demokracji". O ile uodporniony jestem na język polityki u polityków i dziennikarzy, nie wierzyłem, że coś podobnego może dotyczyć również pisarzy. Niestety w „Ciemno, prawie noc” pani Bator zaserwowała odrzucające, jadowite, zionące nienawiścią i obrzydzeniem, spojrzenie zindoktrynowanego Leminga, wobec środowiska, z którego sama się wywodzi. Na dodatek książka jest słaba również pod względem formy (chaotyczna fabuła, niezakończone, na siłę ze sobą wiązane wątki, niespójne i nielogicznie formułowane zdania, niesmaczne i egzaltowane sceny intymne).
Ocenę podwyższyłem o 0,5 za fajny pomysł z „kociarami”.
Kwietniowa czarownica (
Axelsson Majgull)
(3,5)
Nie przypadł mi do gustu styl (krótkie zdania). Nie podobał niepotrzebny fabularnie wątek „kwietniowej czarownicy”. Poza tym w porządku.
Gdy góra lodowa topnieje: Wprowadzanie zmian w każdych okolicznościach (
Kotter John (Kotter John P., Kotter John Paul),
Rathgeber Holger)
(3,0)
Kto zabrał mój ser? (
Johnson Spencer)
(2,5)
Infantylne książeczki o zarządzaniu zmianą. Na dodatek niepotrzebnie rozdęte dzięki formatowi i czcionce.
Światło i dźwięk: Moje życie na różnych planetach (
Jęczmyk Lech)
(4,0)
Lech Jęczmyk to arcyciekawa postać. Nie do przecenienia jest jego rola w wydawaniu pisarzy rosyjskich, a później tłumaczeniu i wydawaniu pisarzy amerykańskich (K. Vonnegut, P.K. Dick). Tu pokazuje, że jest świetnym gawędziarzem. Minusik za to, ze nie zawsze to, co wypada rewelacyjnie w pogawędce przy piwie, tak samo dobrze wygląda w druku.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.