Dodany: 29.11.2013 11:39|Autor: dot59
Nie ma autostrady do nieba – jest Most Samobójców[1]
Był kiedyś serial „Autostrada do nieba”, w którym anioł Jonathan, odtwarzany przez uroczego Michaela Landona, pielgrzymował po całej Ameryce, zatrzymując się w miejscach, gdzie ludzie potrzebowali pomocy lub wsparcia i ratując ich przed fizyczną względnie duchową zgubą.
„Aniołów dnia powszedniego” jest czworo. Ich teren działania jest szerszy niż Jonathana; wczoraj byli w Chinach przy łóżku trzynastolatki umierającej na raka mózgu, dziś znaleźli się w Pradze, by towarzyszyć trzem osobom, które za kilkanaście godzin spotkają się ze swoim przeznaczeniem. To Karel, pięćdziesięciodwuletni instruktor prawa jazdy, który już nie bardzo znajduje wspólny język z żoną i marzy o seksie z kursantkami. Dalej Estera, trzydziestopięcioletnia lekarka, która przez ostatnie miesiące zmagała się z tragedią nieuleczalnej choroby i śmierci męża. Wreszcie Zdenek, trzydziestolatek, jeszcze przed narodzeniem porzucony przez ojca, a po kilku latach małżeństwa przez żonę, słabo dogadujący się ze zdziwaczałą matką, wykonujący pracę poniżej swoich kwalifikacji.
Hachamel, Jofaniel, Illmuth i Nith-Haiah nie są w stanie zrobić dla nich zbyt wiele: „nie wolno nam myśleć, że możemy zmieniać bieg rzeczy. Drobne życzliwości to wszystko, na co nas stać”[2] – powiada ten pierwszy. I nawet nie bardzo wiedzą, „kto wybiera ową garstkę szczęśliwców, którzy w ostatnich chwilach życia mogą cieszyć się z naszej przychylności. Czy to naprawdę Bóg?”[3]. Odchodzącym próbują jakoś ułatwić te ostatnie chwile, a tym, co zostają, mogą najwyżej doradzić: „Używaj daru życia. Uśmiechów dzieci, kolorów nieba, zapachu kawy, ciepłego wiatru i dzwonienia tramwajów. Ciesz się mroźną zimą i upalnym latem. Szczęście to czas (…)”[4]. Ale nie mogą im zdradzić tajemnicy, którą udaje im się wyartykułować dopiero w ostatniej scenie, gdy po raz ostatni spojrzą z Nuselskiego Mostu na Zdenka, Karela i Esterę…
Sto trzydzieści parę stron kieszonkowego formatu, a więcej ładunku emocjonalnego, niż w niejednej pięćsetstronicowej „cegle”. Życie przeplata się ze śmiercią, miłość z rozgoryczeniem, ból i żal z obojętnością. I nie ma znaczenia, że tak naprawdę nikt z nas nie zobaczy anioła… Piękna proza, tak bardzo prawdziwa i tak bardzo smutna...
---
[1] Nuselski Most łączący południowe dzielnice z centrum Pragi; nazwa potoczna „Most Samobójców” odzwierciedla fakt, że w ciągu 35 lat zginęło, skacząc z niego, około 300 osób.
[2] Michal Viewegh, „Aniołowie dnia powszedniego”, przeł. Jacek Illg, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2009, s. 64.
[3] Tamże, s.9.
[4] Tamże, s.127.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.