Dodany: 28.11.2013 01:06|Autor: petnar
Wiedźmin odnaleziony
W jednym z kluczowych odcinków serialu „Twin Peaks” agentowi Cooperowi przyśnił się karzeł, który powiedział: „Mam dobre wieści. Guma do żucia, którą lubisz, znów stanie się modna”[1]. Ja zaś, bez proroczego snu i karła, jestem świadkiem powrotu „in style” Geralta z Rivii. I to – nie bójmy się użyć tych słów – powrotu w wielkim stylu.
W 1986 roku w grudniowej „Fantastyce” ukazało się nadesłane na konkurs opowiadanie „Wiedźmin”. Na okładce miesięcznika widniała wężowa twarz i napis „Egzorcyzmy nad polską SF”. I pomyśleć, że gdy polska science fiction była egzorcyzmowana, pojawiło się objawienie polskiej fantasy.
Cykl wiedźmiński towarzyszył mi od późnej podstawówki, przez ogólniak, aż po studia. Na ostatnie tomy to już się czekało. I czytało z ogromną przyjemnością. W miarę upływu czasu półka z fantasy topniała, aż pozostał na niej tylko Tolkien, "Ziemiomorze" Le Guin i… Sapkowski. Ucieszyłem się bardzo na „Sezon burz”, ale i nie obyło się bez wątpliwości. Czy ta podróż w czasie aby nie rozczaruje? Czy arkadii dzieciństwa i młodości smaku nie popsuje?
Książkę skończyłem przed godziną. Nie rozczarowała. Sapkowski trzyma fason i wracając do korzeni pokazał, w czym jest naprawdę dobry. „Sezon” czyta się świetnie i ma on wszystkie atrybuty wiedźmińskiej klasyki. Jest zatem dobra opowieść, przepełniona jak zwykle czarnym humorem i dziesiątkami świetnych aluzji do naszej śmiesznej i strasznej teraźniejszości, podana w typowym dla Sapkowskiego esencjonalnym stylu. Językowo - sprawdzony już, udany melanż staropolszczyzny i nieco specjalistycznego słownictwa (żeglarstwo, broń biała, fechtunek). Do tego postmodernistyczny patchwork przeróżnych cytatów na początku rozdziałów, cytatów pochodzących z literatury tego i tamtego świata. Jest też autoironia. Opowiadanie „Wiedźmin” z rzeczonej „Fantastyki”, zaczynające się od słynnego „Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy od bramy Powroźniczej”[2], to opowieść o walce Wiedźmina ze strzygą. W „Sezonie” Geralt, słysząc o nawiedzającej Temerię strzydze, mówi: „Zaklęta i przemieniona królewna, klątwa jako kara za kazirodztwo, nagroda za odczarowanie. Klasyka i banał. Ten kto to wydumał, nie wysilił się zbytnio”[3]. Określenie czasu akcji przed spotkaniem ze strzygą pozwala uznać "Sezon" za prequel cyklu.
Geralt w czasie wyjątkowo burzowego lata ma dużo roboty. Stosownie do profesji walczy z potworami, już mniej stosownie - wplątuje się w polityczną ruchawkę w królestwie Kerack oraz w romans z rudowłosą czarodziejką. Ktoś kradnie mu wiedźmińskie miecze, zaś spotkanie z wymiarem sprawiedliwości okazuje się bolesnym doświadczeniem. Jak to już z Wiedźminem bywa, czasem zmienia on bieg historii, a czasem jest tylko małym kółeczkiem w toczącej się machinie czasu. Fabuła jest gęsto tkana, wątki - początkowo rozbieżne - stykają się ze sobą i rozwijają. Pojawia się Jaskier, obecna jest również, choć częściej w myślach bohatera niż w toku akcji, czarnowłosa Yennefer.
Sapkowski jeszcze raz przeniósł mnie daleko, daleko stąd. Zanim mogłem zabrać się do lektury, musiałem wykonać szereg czynności, które za czasów mojej młodości były mi obce (na przykład śpiewanie dzieciom kołysanek), lecz gdy czytałem „Sezon”, czułem się tak, jakbym odnalazł dawno zagubioną, cenną pamiątkę sprzed lat.
Pojawiający się w książce wątek młodej dziewczyny - Nimue: „Opowieść trwa. Historia nie kończy się nigdy”[4] to być może furtka do dalszych działań autora na polu eksploatacji pod nazwą „Wiedźmin”. Mam ogromną nadzieję, że takowe nastąpią.
---
[1] „I’ve got good news. That gum you like is going to come back in style”, „Twin Peaks” sezon 1, odcinek 2.
[2] Andrzej Sapkowski, „Wiedźmin”, „Fantastyka” 12/1986.
[3] Andrzej Sapkowski, „Sezon burz”, wyd. SuperNOWA, 2013, str. 387.
[4] Tamże, str. 403.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.