Dodany: 10.03.2008 11:12|Autor: norge

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Bóg urojony
Dawkins Richard

5 osób poleca ten tekst.

”W momencie, gdy docieramy do ludzkich uczuć, prawda przestaje być istotna”*.


Pierwsze rozdziały książki Dawkinsa mnie znużyły. Naszpikowane teologią, filozofią, teorią darwinizmu i fizyką, wydały mi się trudne do przebrnięcia. Zaczęłam wątpić, czy autor osiągnie swój jasno sprecyzowany cel, czyli nawrócenie mnie na ateizm. Dopiero kiedy doszłam do rozdziału pt. "Korzenie religii", sytuacja zmieniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie, żebym się zaczęła jakoś szczególnie nawracać; zafascynował mnie raczej błyskotliwy, rzetelny, inteligentny i do bólu logiczny sposób narracji. Zadziałała również moja wrodzona chęć do zastanawiania się, stawiania pytań i analizowania wszelakich zjawisk.

Dawkins nie skupia się na krytyce Kościoła czy innych religii tego świata. On neguje istnienie samego Boga. Próbuje udowodnić, że Bóg jest ludzkim urojeniem i ucieczką od odpowiedzialności. Od odpowiedzialności za znalezienie prawdziwego wyjaśnienia tego, czego człowiek nie jest w stanie objąć umysłem. Prezentowane opinie są ostre i - jak mi się wydaje - jednostronne. Według jednej z nich religia stanowi "...obrazę dla ludzkiej godności. Gdyby jej nie było, mielibyśmy dobrych ludzi robiących dobre rzeczy i złych ludzi czyniących zło. Tylko religia może sprawić, że dobrzy ludzie robią złe rzeczy"*. Próżno szukać w "Bogu urojonym" przykładów zjawisk pozytywnych, których genezę można wytłumaczyć istnieniem Boga. Zresztą Dawkins od razu zastrzega: "Ludzie czerpią pocieszenie z wiary, to prawda, ale z tego wcale nie wynika, że przedmiot ich wiary istnieje"*.

W kraju, w którym mieszkam religia stanowi w zasadzie temat tabu. To sfera prywatna, o której się publicznie nie rozmawia. Bóg jest tu dla większości pojęciem einsteinowskim, czyli synonimem Natury, Wszechświata i praw nim rządzących, poetycką metaforą pozbawioną jakichkolwiek ponadnaturalnych konotacji. Nie przeszkadza to ludziom w przywiązaniu do kulturowej tradycji chrześcijaństwa, uczestnictwie w religijnych ceremoniach czy obecności Biblii i innych świętych ksiąg w kanonie edukacyjnym. Czy może być jednak coś niestosownego w rzeczowej i otwartej dyskusji na temat Boga, religii i wiary? Dlaczego niechętnie zadajemy sobie i innym pewne pytania? Zainspirowana książką Dawkinsa, postanowiłam spróbować...

Czy naukowcy mają prawo wypowiadać się o Bogu?
Czy religia w rzeczywistości uczy nas, że cnotą jest trwanie w niewiedzy?
Czy przekonaniom religijnym należy okazywać jakiś szczególny respekt i traktować je z automatycznym szacunkiem, jaki nie należy się żadnym innym przekonaniom?
Jaka jest moja osobista hipoteza Boga? W co/kogo wierzę?
Jakie moje własne potrzeby psychiczne zaspokajane są poprzez wiarę w Boga?
Czy bez Boga i religii jesteśmy w stanie stwierdzić, co jest dobre, a co złe?
Czy Biblia i Nowy Testament mogą być dla nas źródłem moralności, czy też należy interpretować je symbolicznie i alegorycznie?
Dlaczego religia nasila podziały między ludźmi i pogłębia szkody, jakie powodują?
Czy indoktrynacja religijna dziecka (poczucie grzeszności, obrazy mąk piekielnych, wieczne potępienie) może być dla niego traumą?

Niezależnie od zastosowanego tonu i jakości argumentów, jakich używa Dawkins, zmuszają one do zastanowienia. A jest się nad czym zastanawiać. Każdy człowiek musi zrobić to sam. Mniej lub bardziej świadomie określić swoje poglądy na Wszechświat, życie, śmierć i źródła ludzkiej moralności.

Polecam.


---
* Richard Dawkins, „Bóg urojony”, tłum. Piotr J. Szwajcer, Wydawnictwo CiS.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 13847
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: Bozena 10.03.2008 16:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwsze rozdziały książk... | norge
Świetnie piszesz, Diano. Magnez w Tobie.:)
Nie wypowiadałam się tutaj (trzy lata) na temat Boga, ale ściągnęłaś mnie na krótko. Odpowiem publicznie na jedno, jedyne pytanie:

"Czy indoktrynacja religijna dziecka (poczucie grzeszności, obrazy mąk piekielnych, wieczne potępienie) może być dla niego traumą?"

Może, może... na całe, całe życie.

Użytkownik: filozof1984 10.03.2008 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwsze rozdziały książk... | norge
Bóg nasuwa tyle samo znaków zapytania co ateizm, dla zainteresowanych polecam książki R. Coffy "Bóg niewierzących", M. Neuscha "U źródeł współczesnego ateizmu" i E. Pina "Motywacje postaw religijnych a przejście od cywilizacji pretechnicznej do cywilizacji technicznej". Ja rozumiem jedną rzecz, większość ludzi w średnim wieku aż rwie się do ateizmu, byle jaki argument przeciwko Bogu czy religii wyzwala w nich uczucie wyzwolenia i niezależności graniczące momentami z euforią. Ludzie ekscytują się kiepskimi dziełkami, popularnonaukową papką, wszystko to po to aby jak najszybciej zapchać czymś prześwity wiary, aby jak najszybciej zagłuszyć religijność. Do tego włącza się współczesne szkolnictwo ze swoim programem nowej wiedzy, czyli głównie teorią ewolucji, która de facto jest HIPOTEZĄ wymagającą większej wiary, niż wiara w Boga.
Mówiąc pokrótce mamy tu do czynienia z niezłą nagonką na wiarę, narastającą z każdym pokoleniem. Walka o utrzymanie wiary jest nonsensem. Najlepszą odpowiedzią na ataki ateistów jest milczenie, nie dlatego że ich potępiam, ale dlatego że religijność jest sprawą osobistą i autonomiczną i żadne tzw. Argumenty przeciwko Bogu i religii, nie są w stanie wyprzeć doświadczenie religijnego „jako takiego”. Podobnie żadne argumenty na rzecz istnienia Boga i dobra religii wcale ich nie wzmogą, ponieważ doświadczenie religijne jest bez pojęciowe. To co się dzieje poza nim i o nim, jest rozgrywką poza areną.
Użytkownik: -Paulina- 14.09.2009 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Bóg nasuwa tyle samo znak... | filozof1984
A cóż to jest- to "doświadczenie religijne"?? Przecież wszystko, co człowiek myśli na temat religii jest wypadkową jego wrażliwości, sposobu myślenia, osobistych doświadczeń, posiadanej wiedzy, zaradności życiowej... Dawkins pisze w swojej książce na temat ludzkiej psychiki, możliwości naszego mózgu, itd. Nauka zrobiła już barzdzo dużo, aby można było odrzucić istnienie Boga - i to zrobiła to zupełnie nieświadomie. Mam na myśli badania nad ludzkim mózgiem, naszym układem nerwowym, który potrafi płatać rózne figle. Dziś wiemy o nim bardzo dużo, znamy wiele jednostek chorobowych i wiemy też (opisuje to Dawkins) jak kształtowała się ludzka psychika przez wieki i dlaczego dzisiaj sporej grupie osób wydaje się, że "coś musi być", że "coś czują", nie wyobrażają sobie życia ze świadomością, że "tego czegoś nie ma"... Dziwne, że tylko niektórzy to odczuwają- czyżby byli lepszymi ludzmi? Czyżby mieli jakiś specjalny dar? Na pewno nie-chodzi o to, że religia czy samo myślenie o Bogu albo pragnienie doświadczenia Boga nie jest uniwersalne, nie dotyczy wszystkich. Można żyć bez Boga, można z wierzącego stać się niewierzącym bez obawy, że spotka nas jakieś straszne nieszczęście. Jeszcze jedno- wielu wierzących, np. w Polsce, uważa, że bez Boga życie nie miałoby sensu i pytają: "Ateisto, jakie twoje życie ma sens?". Cóż, to też kwestia mentalności i narzuconego schematu myślenia. W krajach, w których ateiści stanowią wiekszośc można usłyszeć od człowieka wierzącego, który rozmawia z ateistą: "Wierzę w Boga, ale nie myśl o mnie źle...". Tam ludzie nie zadają sobie pytań o sens życia, bo... nie widzą takiej potrzeby (!), po prostu- żyją i już, cieszą się tym, żyją po to, żeby coś przeżyć, zobaczyć, przeczytać dobrą ksiażke ;) . Zresztą te pytania wierzacych o sens życia nie maja wiekszego sensu. Wiekszość tylko mówi, że świadomość możliwosci otrzymania nagrody po śmierci, nieba, wiecznego życia jest dla nich pokrzepiajaca, pocieszajaca... W rzeczywistosci ludzie ci na co dzien nie mysla o zadnym niebie. Moze czasem sobie o nim przypomna, a kiedy? Wtedy, kiedy nie radza sobie z problemami, kiedy jest im źle, kiedy chca mocniej odczuć, że coś czy ktoś nad nimi czuwa- to doprawdy żałosne. Wydaje się, że obecny papież Benedykt XVI też zdaje sobie z tego sprawę, co wyraził genialnie w zdaniu skierowanym do wiernych "ateizm jest luksusem" (osobiście byłam w szoku, że papież powiedział coś takiego; mówił, że ludzie wykształceni(!), nie mający problemów mogą sobie na to pozwolić, ale co z tymi, którzy cierpią, bo np. stracili kogoś bliskiego...). Co do ewolucji, to łatwiej mi w nią uwieżyć, niż historie o wężu i jabłku, które sprytny Kościół każe odczytywać w sposób przenośny :/ Widać jak na dłoni, że religia stara się naginac wszystko pod siebie, aby utrzymać wiernych...
Użytkownik: Darmozjad 14.09.2009 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A cóż to jest- to "doświa... | -Paulina-
Ludzie już tacy są - szukają. Czego? różnych rzeczy: przyjemności, szczęścia, sławy, znaczenia, władzy....Czego więc szukają? - sensu, tego w czym ów sens upatrują.
Ale sens nie jest do zdobycia, ani do odszukania, ani do znalezienia.
Pytanie o sens jest zadawane nam chwila po chwili. Jestem odpowiedzią, albo nieobecnością. " W każdej chwili wybierać muszę."

[Ciach - Admin]
Użytkownik: finallyh 18.11.2012 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ludzie już tacy są - szuk... | Darmozjad
Świetny początek ucięty przez admina. Dlaczegóż? Byłem ciekaw reszty, a nie zapowiadało się napastliwie i obraźliwie przeca.
Użytkownik: eumenes 28.09.2009 03:50 napisał(a):
Odpowiedź na: A cóż to jest- to "doświa... | -Paulina-
Co to jest "doświadczenie religijne"? Freud w "Kulturze jako źródle cierpień" napisał, że to uczucie odpowiadające temu, co czuje człowiek, kiedy pierwszy raz w życiu widzi ocean.
Użytkownik: -Paulina- 28.09.2009 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Co to jest "doświadczenie... | eumenes
Tak, tu się zgodzę. A więc nie potrzeba nam wcale Boga, żeby się czymś zachwycić; wystarczy ocean ;)
Użytkownik: mysha_b 03.06.2008 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwsze rozdziały książk... | norge
No prosze, czyli zrezygnowałam z dalszej lektury zbyt szybko. Nudy, nudy, nudy. I nie to, żebym nie pojmowała, ale nie mogłam się doszukać tej, już osławionej, błyskotliwości Dawkinsa. OK, będę kontynuować, na Twoją odpowiedzialność :)
Użytkownik: jakozak 29.04.2010 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwsze rozdziały książk... | norge
Nie będę nic więcej dopisywać na temat książki.
Jest tu mnóstwo słów. Nie tylko Diana pisała. Temat zatem uważam za wyczerpany.
Piątka. :-)
Użytkownik: Dzióbek 09.08.2013 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwsze rozdziały książk... | norge
Nasza Biblionetka jest bardzo ostrożna, jeśli idzie o kwestie religijne. Więc dyskutujmy o "Bogu urojonym", ile wlezie... byle ostrożnie. Byle nie wyszło, że ktoś jest ateistom, bo to śliski temat. Byle nie doszło do tzw. obrazy uczuć religijnych.

Rozumiem i popieram dbałość o poziom dyskusji, ale czuję się źle z tym, że muszę ważyć każde słowo i drżeć w obawie przed admińskim "ciachem".
Użytkownik: Admin 09.08.2013 15:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Nasza Biblionetka jest ba... | Dzióbek
No nie, to by nie była dobra sytuacja.

Można sobie spokojnie dyskutować o "Bogu urojonym", ale ja z nożycami wpadam natychmiast kiedy argumenty przechodzą na ataki personalne, i zaczyna się dyskusja o czytelnikach.

Granicą jest dyskusja o książce, nie o konkretnym czytelniku.
Użytkownik: Admin 15.09.2009 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwsze rozdziały książk... | norge
Pragnę przypomnieć, że BiblioNETka nie jest miejscem gdzie propagujemy jedynie słuszne poglądy religijne, jak również nie jest miejscem gdzie tłumaczymy innym na czym polegają ich problemy z Bogiem (chyba, że ktoś explicite o to zapyta, bo uważa że ma problem i szuka porady, ale temu służy Czytatnik, nie dyskusja pod recenzją).

W BiblioNETce rozmawiamy o książkach a nie o czytelnikach. Posty łamiące tę zasadę będą usuwane.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: