Dodany: 26.11.2013 22:37|Autor: Kostkos
"Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie"!
Wiecie, co się dzieje, gdy po autorze i książce spodziewamy się super-mega-świetnej lektury? Okazuje się, iż podczas czytania nie ma fajerwerków... Błędem byłoby powiedzenie, że "Inferno" nudzi lub że jest nieciekawe. Akcja zaczyna się od pierwszych stron: gonitwa, morderstwa, tajemnica, spiski, pościgi... No, wydarzenie goni wydarzenie. Niektóre momenty są przydługawe (serio, tak potrzebny był obszerny opis Roberta i Sienny skaczących między dachem a sufitem Sali Pięciuset?), ale generalnie na brak sensacji narzekać nie można. Powieść jest fajna (tak, wiem, poloniści nie cierpią tego słowa, tak już mają i koniec, ale tutaj pasuje idealnie). Ktoś czepialski znalazłby kilka rzeczy nietrzymających się kupy (przyznaję się do winy - ja z tych czepialskich), ale trzeba przyznać, że "Inferno", mimo wszystko, wciąga. Chociaż od początku podejrzewałam, co się święci, to i tak chciałam poznać zakończenie.
Zaczyna się tajemniczo - Robert Langdon budzi się w szpitalu, ma amnezję. Początek nieco sztampowy, ale to - rzecz jasna - sprawia, że zagadki i niewyjaśnione sprawy się nawarstwiają.Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Dlaczego jeszcze uważam, że książka jest fajna? Bo miałam szczęście być i we Florencji, i w Wenecji. Widziałam wiele z miejsc opisywanych przez Browna. A to swoje robi, że faktycznie stałam przed muzeum Dantego, spacerowałam uliczkami Florencji, pstrykałam zdjęcia domom i kamienicom. No, po prostu czułam klimat opisywanego miejsca. I tutaj mogę się pochwalić. Jedną zagadkę rozwiązałam przed Langdonem! A wszystko dzięki wizycie w Wenecji i dobrej przewodniczce, która szczegółowo opowiedziała o Bazylice św. Marka. Co więcej, byłam zdziwiona, że Langdon nie wpadł na to, co ja rozszyfrowałam od razu. Fakt, znaczenie pewnie ma też to, iż bohater był po/w stanie amnezji, a jego wiedza na temat historii i symboliki oraz sztuki jest znacznie większa. Moja ogranicza się do tej jednej rzeczy, dlatego zapewne rozwiązanie było dla mnie oczywiste (tak to sobie tłumaczę). Ale właśnie dlatego tak dobrze się czyta tego typu powieści - bo naprawdę rozumie się i nadąża za opisami architektury i sztuki danego miejsca.
Włochy są przepiękne. I nie da się ukryć, że Brown - jak zwykle - odmalował to piękno. Nie będę pisać o zakończeniu. Czy mnie zadowala? Hmm... To byłby chyba temat na inny tekst czy artykuł. "Inferno" to kawał dobrej literatury sensacyjnej okraszonej zagadkami związanymi z symboliką i ze sztuką. Czyta się je szybko i przyjemnie. Połączenie sensacji z "Boską komedią" - dla mnie bomba. Choć czułam pewien niedosyt, miałam nadzieję, że więcej dowiem się o pisarzu i jego dziele. Ale nie powinnam narzekać, bo "Inferno" Browna można opisać słowami Dantego: "Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie"! I, zaiste, całkowicie można się w lekturze zatracić.
[recenzja została wcześniej opublikowana na blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.