Dodany: 23.11.2013 15:02|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Światowy bestseller zbija z tropu!


„Światowy bestseller, półtora miliona sprzedanych egzemplarzy”[1]! Zdawać by się mogło, że mamy do czynienia z wydarzeniem literackim na wielką skalę i choć to tylko powieść kryminalna, nie tracimy nadziei, że trafił nam się majstersztyk rzędu, powiedzmy, „Dziesięciu małych Murzynków”. A jeśli nie, to chociaż solidne, dopracowane czytadło z gatunku, który okupuje półki księgarskie od dobrych paru lat.

Jest to niestety pogląd mylny. Wspomniana na początku półtoramilionowa sprzedaż musi być chyba efektem nieustającego popytu na literaturę kryminalną, na której to fali sprytnym wydawcom udaje się między porządnymi okazami gatunku upchać pozycje niedopracowane czy zwyczajnie słabe. Niestety „Niewidzialny” należy do tej drugiej kategorii. Żeby napisać dobry kryminał z tłem obyczajowym, nie wystarczy wpaść na chwytliwy pomysł – czyli w 90% przypadków uczynić podmiotem śledztwa seryjnego mordercę, którego „dzieło” ma korzenie w urazach psychicznych z przeszłości (o czym czytelnicy mają się dowiedzieć z monologów wewnętrznych przestępcy albo przemawiającego w jego imieniu narratora zewnętrznego) – i ubarwić go romansem jednej z osób zaangażowanych w śledztwo z kimś poznanym na miejscu zdarzenia. To wszystko już było, i żeby, powtórzone po raz n-ty, nadal frapowało czytelnika, trzeba czegoś więcej. Na przykład doskonałego rozpracowania psychologicznego choć jednej (niekoniecznie pierwszoplanowej) postaci. Albo garści barwnych scenek rodzajowych, podkreślających specyfikę środowiska bądź czasów, w jakich rozgrywa się akcja. Albo świetnej techniki pisarskiej, powodującej, że podczas czytania momentami zapomina się o intrydze, zachwycając się barwnością języka, wyrazistością metafor, kształtnością zdań czy też sprawnym przerzucaniem uwagi z jednej postaci na drugą.

W „Niewidzialnym” nie ma tego wszystkiego ani za grosz. Główni bohaterowie scharakteryzowani są powierzchownie („mała, bystra, brązowooka, miała trzydzieści siedem lat i mieszkała sama”[2]), jedyną próbę głębszego wglądu w myśli i motywacje postaci można zauważyć w odniesieniu do Emmy. Region, w którym toczy się akcja – wyspa Gotlandia – ma najwyraźniej swoje odmienności kulturowe, ale my dowiadujemy się jedynie, że stali mieszkańcy mówią dialektem; nie sposób jednak zaobserwować choćby śladu tego dialektu w wypowiedziach postaci, a szkoda, bo takie smaczki etniczne wyraźnie podnoszą atrakcyjność tła powieści (oczywiście czytelnik musi sobie zdawać sprawę, że nie każdy dialekt da się wiarygodnie odwzorować po polsku. Z problemem tym zmagają się od lat tłumacze, nie zawsze szczęśliwie wychodząc z opresji. Jeśli jednak autor użył w tekście wyrazów gwarowych, a ze względów takich czy innych postanowiono ich nie przekładać, ujednolicając język, zespół redagujący wydanie polskie powinien o tym poinformować. Informacji takiej brak, nie wiadomo więc, czy w oryginale ów dialekt się pojawił, czy nie).

Pod względem językowym jest, powiedzmy oględnie, nie najlepiej. Być może niektóre kulawe zdania - takie, jak: „Fakt, że morderca wetknął ofierze do ust jej własne majtki czyniło ten mord jeszcze bardziej sensacyjnym”[3] (zachowana interpunkcja oryginału) powstały na skutek potknięć przy tworzeniu i redagowaniu przekładu, podobnie jak nazwanie emeryta (szw. „pensionär”) „pensjonariuszem”[4]. Ale styl, miejscami przywodzący na myśl wypracowania uczniów szkoły podstawowej, należy chyba przypisać już tylko autorce. Można by pomyśleć, że stosując go w wypowiedziach policjantów („Helena prowadziła normalne życie, jak każdy. Urodziła się piątego lipca 1966 roku, miała więc trzydzieści cztery lata. Za miesiąc miała skończyć trzydzieści pięć. Urodziła się i wychowała na Gotlandii. W 1986 cała rodzina przeprowadziła się do Sztokholmu. Wtedy Helena miała dwadzieścia lat”[5]), podkreśla ich nieporadność w tym zakresie, w końcu od funkcjonariuszy czuwających nad bezpieczeństwem obywateli nie wymaga się kwiecistego języka. Ale takie same mało finezyjne fragmenty pojawiają się w całej narracji:

„Zobaczył dużego, czarnego psa. Leżał na boku z szeroko otwartymi ślepiami. Głowa była dziwnie skręcona, a sierść przesiąknięta krwią. Pies miał puszysty, błyszczący ogon. Gdy podszedł bliżej, zauważył, że głowa psa odcięta jest od tułowia”[6];
„Włożyła atrakcyjny biustonosz, bluzkę i spódniczkę. Pocałowała dzieci i wyszła z domu. Wzięła głęboki oddech i obiecała, że później zadzwoni. Kiedy wsiadła do samochodu, znów była spocona”[7];
„Mieszkanie na piętrze było dokładnie tak samo wysokie jak na parterze. Przeszli przez okazały jasny hol, później przez pokój gościnny, gdzie jak Knutas zauważył [interpunkcja oryg.], był balkon, a przez okno było widać połyskującą wodę. Wszędzie stały kaflowe piece. Pokój Heleny był duży. Ogromne okna wychodziły na ogród. Widać było, że od dawna nikt tu nie mieszkał”[8];
„Widziała jego dłoń obejmującą jakiś trzonek. To była siekiera. Wstrząsało nią łkanie”[9].

Czasem nad takimi niedoskonałościami można przejść do porządku dziennego, jeśli tylko akcja poprowadzona jest dostatecznie dynamicznie, a intryga wystarczająco finezyjna. Ale i tego tu brakuje. Policjanci sprawiają wrażenie, że nie bardzo sobie radzą z czynnościami śledczymi, a dziennikarz wtykający nos w ich sprawy wydaje się zjawiać na planie głównie po to, by poznać domniemaną kobietę swego życia. Ale cóż, ludzie mają różne charaktery i załóżmy, że właśnie takich niedoskonałych chciała ich nam autorka pokazać. Jeśli zaś chodzi o samą konstrukcję intrygi, trzeba przyznać rację zacytowanemu na okładce recenzentowi czasopisma „Politiken”: „Jungstedt potrafi w mistrzowski sposób zbić czytelnika z tropu”[10]. Co prawda, to prawda! Oj, potrafi! Na przykład podając informacje, które wydają się mieć znaczenie dla rozwiązania zagadki bądź dla zrozumienia motywacji sprawcy, po czym w żaden sposób do nich nie nawiązując. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Kolejny element zbijający z tropu trafia się już przed samą kulminacją akcji: „Emmę obudził chłód. (…) Podłoga i ściany były z betonu, po bokach stały dwie ławki i było zimno. Na jednej z ławek leżała Helena”[15] (skąd się tam wzięła ta ostatnia, skoro co najmniej od dwóch tygodni spoczywała w grobie? Tego się nie dowiemy, a z kolejnych zdań wynika, iż w pomieszczeniu nie było nikogo prócz Emmy, nie ma też żadnej wzmianki, by przywidziała jej się zmarła przyjaciółka).

No, cóż… czuję się zbita z tropu do tego stopnia, że jeśli zobaczę w księgarni czy bibliotece następną powieść Mari Jungstedt, najprawdopodobniej zbłądzę w kierunku drugiego końca półki…


---
[1] Mari Jungstedt, „Niewidzialny”, przeł. Teresa Jaśkowska-Drees, wyd. Bellona, 2010, tekst z okładki.
[2] Tamże, s. 38.
[3] Tamże, s. 167.
[4] Tamże, s. 20.
[5] Tamże, s. 68.
[6] Tamże, s. 21.
[7] Tamże, s. 201.
[8] Tamże, s. 275.
[9] Tamże, s. 324.
[10] Tamże, tekst z okładki.
[11] Tamże, s. 21.
[12] Tamże, s. 117.
[13] Tamże, s. 314.
[14] Tamże, s. 299.
[15] Tamże, 331.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1753
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: Marylek 01.12.2013 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: „Światowy bestseller, pół... | dot59Opiekun BiblioNETki
To jest pierwsza część cyklu i zdecydowanie najsłabsza. Poza tym Bellona najwyraźniej oszczędza na redaktorach i korektorach - ma się ochotę popoprawiać wszystkie te literówki i błędy interpunkcyjne, czasem przestawić szyk wyrazów w zdaniu. Multum tego. Niestety, podobne błędy są też w kolejnych częściach cyklu, jest to zwyczajne niechlujstwo. Intryga w kolejnych częściach wydaje mi się lepsza, o ile pamiętam, ale niezbyt dużo pamiętam...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 01.12.2013 17:27 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest pierwsza część cy... | Marylek
Ha, na szczęście są kryminały i lepiej napisane, i solidniej wydane! Więcej obiecuję sobie po nowości Ręka: Ostatnie śledztwo Kurta Wallandera (Mankell Henning).
Użytkownik: Lwiica 01.12.2013 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, na szczęście są krymi... | dot59Opiekun BiblioNETki
Też czekam z utęsknieniem na ostatniego Wallandera. Szkoda, że to już koniec.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 01.12.2013 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Też czekam z utęsknieniem... | Lwiica
Oj, bardzo. Może nie są to najlepsze kryminały świata, ale jakoś się przywiązałam do bohatera.
Użytkownik: Marylek 01.12.2013 19:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, na szczęście są krymi... | dot59Opiekun BiblioNETki
Jest nowy Wallander? Nie wiedziałam! :)

Skąd wiadomo, że ostatni?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 01.12.2013 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest nowy Wallander? Nie ... | Marylek
Tak napisali w wydawnictwie:
http://www.wab.com.pl/?ECProduct=1602
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: