Zamieszanie
Przyznam, że dawno nie czytałam gorszej książki... "Klin" wzięłam do ręki po to, by poznać Chmielewską (nie wiem, jak to się stało, że w wieku 24 lat nie miałam jeszcze w ręce dzieła tej autorki).
Rozczarowałam się. Wiem, że Chmielewska jest dla wielu "moli książkowych" pisarką z górnej półki, ale mnie jakoś nie fascynuje. Sama treść książki jest dosyć ciekawa - traktuje o Joannie, która chce zapomnieć o miłości i wdaje się w, powiedzmy, słowny romans z mężczyzną, który nie chce wyjawić jej swojej tożsamości. Kobieta jest uparta, więc na własną rękę próbuje się czegoś dowiedzieć. I tutaj pojawia się ogromne zamieszanie, bo niby dowiaduje się, ale zaraz okazuje się, że chodzi o zupełnie kogoś innego...
Naprawdę "Klin" można przeczytać z zapartym tchem, ale tylko ze względu na treść. Załamałam się brakiem walorów artystycznych, a konkretnie językiem. Nie spodziewałam się, że TAKA autorka w usta każdego bohatera wkłada ten sam styl wypowiedzi. Wszystkie postaci mówią tak samo: wszyscy używają "poważnych" wyrazów i mówią długimi zdaniami, w których zawsze gdzieś pojawia się cień humoru albo ironii. Zabieg ten jest niezły, bo dzięki temu przyjemniej się czyta, ale dlaczego każdy bohater mówi tak samo? Mam nadzieję, że inne powieści Chmielewskiej są lepsze...
A może za bardzo jestem rozczytana w klasyce literatury pięknej, gdzie Balzac i Stendhal mnie rozpieścili i teraz jestem zbyt wybredna? Mam nadzieję, bo chciałabym polubić autorkę z pierwszej półki...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.