Dodany: 20.11.2013 09:46|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Książki i okolice> Książki w ogóle

Dodawać czy nie dodawać? Oto jest pytanie...


A co dodawać?

Otóż, często na stronach wydawnictw, innych portali czytelniczych, w katalogach czy w księgarni napotykam na książkę, której nie ma w katalogu BNetki. W znakomitej większości przypadków zwyczajnie po dorwaniu się do komputra wzbogacam bazę o brakującą pozycję i cieszę się z rosnącej liczby ocen. Czasem jednak jest inaczej...

Mam dość spolaryzowane poglądy polityczno-filozoficzne, dodatkowo zwykłem ściśle rozróżniać pomiędzy tolerancją i akceptacją, oraz uważam za naturalne prawo do sprzeciwu wobec czegoś nieakceptowanego. Dlatego mam swoistą zagwozdkę, jeżeli trafiam na książkę, która ewidentnie mi się nie podoba, np. z powodu:
- sprzeczności z moimi wartościami, np. antyteistyczna, prolewicowa, antywolnościowa, szerząca terror tolerancjonizmu
- jawnej antynaukowości, np. o astrologii, feng-shui i innych synkretyzmach ideologicznych w stylu new-age, paramedycynie (homeopatia, poppsychologia), fałsz historyczny
- krytykowania bądź ośmieszania idei, osób czy środowisk mi bliskich, tudzież uwznioślające i apologetyczne wobec tematów, które napawają mnie co najmniej irytacją czy zniesmaczeniem

I teraz zasadnicze pytanie - pomimo pewnego "poczucia misji" względem BNetki nie potrafię się najczęściej zdobyć na dodanie takiej książki do katalogu, ale odczucia mam silnie ambiwalentne...

A jak jest u Was? Dodajecie tylko ze "swojej dziedziny", to co lubicie, czy jak leci?
Jakie są Wasze argumenty? A może mnie "nawrócicie"?
Wyświetleń: 18145
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 103
Użytkownik: Edycia 20.11.2013 10:25 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Książki o takiej tematyce, jaką wymieniłeś nie dodawałam i raczej bym nie dodała do biblionetki, z podobnych powodów. Dodaję książki, te które uważam za ciekawe, tylko pytanie czy dla wszystkich?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 20.11.2013 11:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki o takiej tematyce... | Edycia
Ha - sam dodałem kilkaset książek z xlm.pl z dziedziny filozofia/etyka - nie sądzę, aby zebrały wiele ocen, możliwe nawet, że będą jedynie "wydmuszkami", nikt ich nigdy nie zauważy...
Użytkownik: misiak297 20.11.2013 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Ja bym dodał bez względu na przekonania. Dzięki temu katalog staje się pełniejszy, bardziej rzetelny - a to jest dla mnie priorytetem.
Użytkownik: gosiaw 20.11.2013 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja bym dodał bez względu ... | misiak297
Ja bym się z tym zgodziła. Osobiście dodaję do katalogu autorów i ich dzieła nawet gdy jestem o nich jak najgorszego zdania.
Użytkownik: Szeba 20.11.2013 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Chyba nie mógłbyś być dobrym bibliotekarzem ;)

Ja dodaję skromnie i co tylko mogę, ale wcześniej raczej to, co mnie osobiście interesowało, wiadomo, żeby sobie zaschowkować :)
Względy jakie? - głównie czasowe, organizacyjne itp.

Ale i tak się nie martw, nie tylko ty masz "skrajnie spolaryzowane poglądy", więc jeśli czegoś takiego nie dodasz, prawie na pewno zrobi to ktoś z przeciwnej strony barykady - z polaryzacją poglądów już tak jest ;)
Użytkownik: Sznajper 20.11.2013 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Zgadzam się z Misiakiem.
Sam dodałem do katalogu kilka "książek teistycznych", nie czując przy tym wyrzutów sumienia. Co najwyżej odpowiednio je oceniłem, jeżeli już zmusiłem się do przeczytania.
Większy dyskomfort czułbym pewnie przy wprowadzaniu książek promujących homeopatię, astrologię, iip. Ale i taką bym dodał. Niewprowadzenie "nieprawomyślnych" książek nie spowoduje, że one znikną, a za bardzo to przypomina niesławny Indeks Ksiąg Zakazanych.
Użytkownik: ka.ja 20.11.2013 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Oj, szkoda, że nie dodajesz wszystkiego. Zaintrygowałeś mnie książkami "szerzącymi terror tolerancjonizmu" - brzmi straszliwie, a ja lubię dreszczowce. Podasz jakiś przykład?
Poważniej mówiąc - jak prawdziwa cnota krytyk się nie boi, tak też czyste idee nie muszą się lękać ośmieszenia. Zamykanie ust ludziom i palenie książek jeszcze nigdy do niczego dobrego nie doprowadziło.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 20.11.2013 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, szkoda, że nie dodaje... | ka.ja
Nie mam chwilowo przykładu na ów terror - postaram się coś znaleźć - zdaje mi się, że prędzej znalazłbym przypadki takie w gazetach.

Pamiętaj, że nie zabraniam nikomu dodawać książek, które mi się nie podobają - więc zupełnie nie ten temat z "zamykaniem ust i paleniem książek" - chodzi jedynie o to, jak ja i inni się czują stając przed dylematem dodania pozycji sprzecznej z gustem czy przekonaniami :)
Użytkownik: misiabela 20.11.2013 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Ja myślę, że spektrum zainteresowań Biblionetkowiczów jest tak szerokie, że to, co jest sprzeczne z Twoimi poglądami czy wartościami, będzie właśnie odzwierciedlać czyjeś wartości bądź poglądy - np. moje :-) Choć ja nie nazwałabym ich takimi słowami. A więc spokojnie - Ty wprowadzasz to, co dla Ciebie ważne i wartościowe i ja takoż :-)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 20.11.2013 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja myślę, że spektrum zai... | misiabela
W takim razie wprowadź: http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/203926/magiczna-pani-domu.html
bo ja fizycznie nie potrafię ;P

Aż dziw, że w księgarni wydawnictwa NAUKOWEGO coś takiego się znalazło. No ale komercja przeważa nad ideologią...
Użytkownik: Edycia 20.11.2013 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: W takim razie wprowadź: h... | LouriOpiekun BiblioNETki
Dokładnie:) Nie dodałabym!
Użytkownik: Sznajper 20.11.2013 11:46 napisał(a):
Odpowiedź na: W takim razie wprowadź: h... | LouriOpiekun BiblioNETki
Może do paczki z zamówionymi książkami dołączają jakieś edukacyjne broszury ;)
Użytkownik: Eida 20.11.2013 11:55 napisał(a):
Odpowiedź na: W takim razie wprowadź: h... | LouriOpiekun BiblioNETki
Haha, faktycznie brzmi strasznie ;-)
Z drugiej strony, gdyby książka się tu pojawiła, chętnie przeczytałabym jakąś zjadliwą recenzję, gdyby ktoś pokusił się o jej przeczytanie :-P
Użytkownik: Eida 20.11.2013 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Haha, faktycznie brzmi st... | Eida
Sam opis książki jest rozbrajający:

"Poznasz proste zaklęcia z zastosowaniem kuchennych urządzeń takich jak blender, mikser, ekspres do kawy."
Właśnie wyobraziłam sobie jak macham ekspresem do kawy (zamiast różdżki), wymawiając magiczne zaklęcie.

Albo: "A Twoje życie stanie się prostsze jeśli zastosujesz zaklęcia na dodatkowe fundusze..."
;-D

Może należałoby wprowadzić i umieścić w kategorii "satyra"?
Użytkownik: misiak297 20.11.2013 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Sam opis książki jest roz... | Eida
:D
Użytkownik: Sznajper 20.11.2013 14:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Sam opis książki jest roz... | Eida
Przydałaby się osobna kategoria na takie książki: Hobby->Parapsychologia.
Użytkownik: misiabela 20.11.2013 13:00 napisał(a):
Odpowiedź na: W takim razie wprowadź: h... | LouriOpiekun BiblioNETki
Wprowadzam książki, które nabywam a nie ma ich w Bnetce, a ta to akurat na mojej drodze raczej nie stanie :-)
Użytkownik: jakozak 20.11.2013 11:25 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Oczywiście, że dodawać.
Użytkownik: Pingwinek 20.11.2013 20:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, że dodawać. | jakozak
Uf, Jolu, krótko i na temat. Dla mnie to też oczywiste. Katalog to katalog - jest dla wszystkich i im więcej w nim książek, tym lepiej. A ludzie mają wszelkiej maści zainteresowania, poglądy i przekonania.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 20.11.2013 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Uf, Jolu, krótko i na tem... | Pingwinek
Kopiuję raz jeszcze dodatkowe objaśnienie:

Podkreślam raz jeszcze - nie chodzi o to, aby nie znalazły się w katalogu - chodzi o indywidualną decyzję o niedodawaniu ksiązki z subiektywnych i/lub osobistych powodów - np. takich jak wypisałem. A jeżeli ktoś inny doda - nie ma problema!
Użytkownik: Pingwinek 20.11.2013 21:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Kopiuję raz jeszcze dodat... | LouriOpiekun BiblioNETki
Nie no, wyraziłeś się jasno, Louri. Tylko mnie po prostu trudno wyobrazić sobie taki dylemat jak Twój. Wrzucasz przecież książkę w katalog, a nie na listę swoich ulubionych lektur... Ale potrafię zrozumieć, że ludzie mają różne swoje "dziwaczne" zahamowania, bo i sama mam ;)
Użytkownik: ka.ja 20.11.2013 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Kopiuję raz jeszcze dodat... | LouriOpiekun BiblioNETki
Cały czas się zastanawiam, o co Ci tak właściwie chodzi i zaczynam mieć wrażenie, że chyba raczej o zamanifestowanie światopoglądu politycznego niż o dyskusję nad katalogiem. Samo w sobie to ani dobre, ani złe, ale wydaje mi się, że Biblionetka powinna być wolna od polityki. Jest mnóstwo miejsc, gdzie można zupełnie swobodnie wśród zainteresowanych dzielić się swoimi poglądami na lewicę, prawicę, "tolerancjonizm" itd. Tutaj się rozmawia o literaturze, a za każdym razem, kiedy ktoś upiera się agitować albo zwalczać przeciwników politycznych, robi się jakoś niesmacznie i kończy się w niepotrzebnych emocjach. Może po prostu poczytajmy coś ciekawego i pogadajmy o tym?
Użytkownik: juliannamaria 20.11.2013 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Cały czas się zastanawiam... | ka.ja
Według mnie Louri nie chce tu dyskutować ani o światopoglądzie ani o katalogu. Jemu raczej chodzi o dylemat moralny. Nie każdy ateista chciałby (w ramach wolontariatu oczywiśćie) stać przed supermarketem i rozdawać ulotki religijne a PIS-owiec zaproszenia na spotkanie z kandydatem PO (przykłady z kapelusza wzięte).
Jemu jedynie chodzi o to, czy potraficie "wyłączyć" swoje osobiste przekonania.
Jest Wam totalnie "wsio rawno" co dodajecie, czy pozostawiacie dodanie książki, która wzbudza u Was "odruch wymiotny" innym?
Bo Louri wcale nie kwestionuje czy ta książka powinna znaleźć się w katalogu B-netki.
Użytkownik: misiabela 20.11.2013 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Według mnie Louri nie chc... | juliannamaria
A jakie to w sumie ma znaczenie? Ma takie silne opory, to nie dodaje, z całą pewnością znajdzie się ktoś, kto to zrobi. A mnie mało interesuje to, czy on może, czy nie...
Użytkownik: juliannamaria 21.11.2013 06:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A jakie to w sumie ma zna... | misiabela
Właśnie! Ciebie nie interesuje "czy on może czy nie", ale on jest ciekaw czy Ty masz (albo inni) też takie opory. Większość jak widać, takowych nie ma.
Ale jak się nad tym zastanowić, to uważam, że każdy i tak szuka literatury "dla siebie" i gdy coś go nie interesuje to nawet nie sprawdza czy dana książka jest w katalogu B-netki (nie chodzi mi tu o kogoś kto zawodowo zajmuje się katalogowaniem).
Użytkownik: Szeba 21.11.2013 08:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie! Ciebie nie inter... | juliannamaria
Ale "dla siebie" jest bez podtekstów, a tu chodziło właśnie o to, czy "mamy" podteksty i z nimi związane obawy, a nie czy jesteśmy katalogistami egoistami ;)
Choć to też na jedno w końcu wychodzi, na egoizm.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 21.11.2013 08:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale "dla siebie" jest bez... | Szeba
Polecam więc Cnota egoizmu: Nowa koncepcja egoizmu (Rand Ayn (właśc. Rosenbaum Alissa), Branden Nathaniel) ;)
Ale myślę, że ten argument z egoizmem jest inwalidą, bo wprowadziłem już ok. 650 nowych książek do katalogu - to chyba nie jest gnuśność w tym względzie?
Użytkownik: Szeba 21.11.2013 08:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam więc Cnota egoizm... | LouriOpiekun BiblioNETki
I znów to samo. Moja wypowiedź była bardzo _bardzo_ ogólna - nie dotyczyła ciebie!

A o egoizmie mówiłam w stosunku do takiego dodawania książek jakie sama zwykłam robić, czyli "dla siebie", choć przyznać należy, że i dodawanie wg klucza np. ideologicznego też można egoistycznym nazwać. Mówię o egoizmie w cudzysłowie ;)
Why so serious? ;)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 21.11.2013 08:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Cały czas się zastanawiam... | ka.ja
Dokładnie, Juliannamaria mnie zrozumiała, pisząc: :)

"
Według mnie Louri nie chce tu dyskutować ani o światopoglądzie ani o katalogu. Jemu raczej chodzi o dylemat moralny.
(...)
Jemu jedynie chodzi o to, czy potraficie "wyłączyć" swoje osobiste przekonania.
(...)
Bo Louri wcale nie kwestionuje czy ta książka powinna znaleźć się w katalogu B-netki."

Dziś doszedłem do wniosku, że podawanie rzeczywistych przykładów nie było zbyt fortunne, bo przysłowiowe nożyce się odezwały ;)
Powiedzmy więc przykład z innej bajki: czy dodałabyś którąkolwiek z "książek" Leszka Bubla? Może "Poznaj żyda"? Ja jakoś nie bardzo. Ale nawet łagodniej bywa ciężko - jakiś czas temu w GB wydano ulepszoną, ugrzecznioną i poprawną politycznie wersję książek o dr. Dolittle H. Loftinga. I - gdyby to otrzymało nową nazwę - z naprawdę ciężkim sercem dodawałbym taką zbrodnię na literaturze do katalogu. No i jeszcze krok dalej - nie bronię nikomu czytać harlequinów, nawet będę bronił prawa do funkcjonowania literatury lekkiej, choć spod sztancy - ale sam nie chcę takowych dodawać.

I nie masz racji imputując mi dążenie li tylko do manifestacji jakichkolwiek - studiowałem trochę socjologię i właśnie z pozycji "badacza" interesuje mnie, czy to tylko ja "tak mam" z dodawaniem, czy zjawisko istnieje szerzej. Dlatego proszę o wyrozumiałość i niedopatrywanie się drugich den :)
Użytkownik: Szeba 21.11.2013 08:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie, Juliannamaria ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Aha, czyli ja cię dobrze zrozumiałam i odpowiedziałam :)
A to, że się nie wpisuje książki do katalogu, bo się ma opory z powodów ideologicznych, owszem, manifestacją jest. Nie to, co się wpisuje, ale to czego, a raczej dlaczego się czegoś nie wpisuje - toż to dokładnie to: manifestacja! A kiedy się jeszcze o tym mówi, czy podkreśla, jak tu...
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 21.11.2013 08:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Aha, czyli ja cię dobrze ... | Szeba
Tak, myślę, że zrozumiałaś, choć nie szukam na BNetce zrozumienia, bo to nie forum psychologiczno-terapeutyczne, tylko dyskusji ;)

Nie zgodzę się natomiast, że niedodanie jest manifestacją - bo przecież nie wiesz, jakich książek nie dodałem, o ile tego explicite nie wyjawię! Ty na przykład (ani nikt inny jak dotąd) nie wprowadziłaś wczoraj dyskutowanej "Magicznej pani domu", ale nie traktowałbym tego jako manifestację - chyba, że Cię o to poproszę, a Ty odmówisz :D Jeżelibym dodawał książki tylko z jednego rodzaju/dziedziny/światopoglądu - a to wtedy jak najbardziej.
Użytkownik: maramara 21.11.2013 08:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, myślę, że zrozumiała... | LouriOpiekun BiblioNETki
Słusznie.
Użytkownik: Szeba 21.11.2013 08:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, myślę, że zrozumiała... | LouriOpiekun BiblioNETki
Oczywiście nie trzeba brać aż tak dosłownie wypowiedzi na forum, zwięzłej i krótkiej, więc z potrzeby choćby pewnego skrótu i przerysowania... Może nie bądźmy aż tak poważni i skrupulatni w punktowaniu?

Nie będę się upierała, ale wyobraź sobie, że zanim założyłeś ten wątek zwróciłam uwagę na twój "profil", na Eidy na przykład, zupełnie przeciwny do twojego itd. Profil, czyli co ktoś wprowadza też, ale bardziej co ma w schowku i gdzie, co ocenia i jak, jak się wypowiada i w jakich tematach jak itp. itd. U ciebie na przykład bardzo się rzuca w oczy pewien rys ;) A psychologia to w dużej mierze obserwacja i kojarzenie... zupełnie jak wróżenie ;)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 21.11.2013 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście nie trzeba bra... | Szeba
Jasne, może jestem przeczulony, bo mam odczucie, że kilka osób nie odebrało jasno tego tematu i stąd taka nadgorliwa skrupulatność - na pewno nie jestem osobą nadmiernie poważną, raczej muszę uważać, by nie traktować za lekko różnych tematów i sytuacji ;)

A to racja - z Eidą trafiłaś idealnie w przeciwieństwo - przynajmniej schowkowe! Tego, że zajrzałaś na mój profil jednak też nie mogłem się domyślić - aż dziwne, że ktokolwiek zagląda ;D
Użytkownik: Szeba 21.11.2013 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Jasne, może jestem przecz... | LouriOpiekun BiblioNETki
Louri, tak naprawdę nie pamiętam kiedy i czy w ogóle zaglądałam. Użyłam słowa "profil" mając na myśli działalność. Sam napisałeś, że dość dużo wprowadzasz, więc trudno, żeby tego nie zauważyć, normalna rzecz. I wierz mi, zanim założyłeś ten wątek było można poznać cię "po owocach". Stąd już tylko krok od jakiejś tam postawy, reakcji - niekoniecznie neutralnych. To żadna krytyka, po prostu stwierdzenie faktu.
Tylko ta antyhomeopatia mnie zdziwiła ;) No i jeśli chodzi o książkę o pani domu klnącej, czy zaklinającej - są rytuały takie i są inne, dla każdego takie, jakie mu pomagają. Co w tym aż tak śmiesznego?

A z byciem w sieci jest jak z byciem w realnym świecie, pośród prawdziwych ludzi - robisz coś, czyli coś manifestujesz, siebie itd. W każdym razie jesteś widoczny oraz twoja praca, trudno spodziewać się, że nie.
Ok, a teraz dość już nieksiążkowych analiz charakterologicznych i offtopików personalnych ;)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.11.2013 12:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Louri, tak naprawdę nie p... | Szeba
Dlaczego fakt o pseudonaukowości homeopatii Cię dziwi? Od dawna wiadomo, że ta dziedzina nie ma podstaw naukowych, a preparaty h. nie działają. Polecam poczytać o prof. Andrzeju Gregosiewiczu, który walczy o upowszechnienie prawdy w tym kontekście :)

A co do magii - każdy może się w to bawić, ale dobrze to wyżej Eida skomentowała - wiara w czary-mary (nie rytuał, lecz średniowieczne przekonanie o możliwości wpływania na rzeczywistość magicznie np. konkretne magiczne słowo pozmywa naczynia) raczej nie jest poważna...

Co zaś do bycia w sieci i (nie)dodawania książek tu - jak do napisałem w innym poście niżej: w moim odczuciu dodanie pewnego rodzaju książki także o mnie może świadczyć – tak jak powiedzmy wrzucenie na fejbusiu słit foci w samych galociach!
Użytkownik: Sznajper 22.11.2013 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego fakt o pseudonau... | LouriOpiekun BiblioNETki
Chciałbym doprecyzować - preparaty homeopatyczne działają. Tak samo jak działa dobrze podane placebo (wizyta u "lekarza", który jest miły, ma czas dla pacjenta i interesuje się jego dolegliwościami, łykanie tabletek i wiara w to, że skutkują).

Homeopatia jest skuteczna przy leczeniu niegroźnych schorzeń, które wynikają przede wszystkim z psychiki pacjenta, przy których stosowanie prawdziwych leków może tylko zaszkodzić.

Co oczywiście nie znaczy, że podawany przez samych homeopatów powód skuteczności tych preparatów ma cokolwiek wspólnego z nauką.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.11.2013 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałbym doprecyzować - ... | Sznajper
Oczywiście, przepraszam za nieścisłość - chodzi o zdroworozsądkowe rozumienie "niedziałania".

Natomiast dwie uwagi do tego:
- placebo nie jest także pozytywne, ponieważ wpływa głównie na samopoczucie, i jest to efekt krótkotrwały; przy poważniejszej chorobie bardzo prędko wracają dolegliwości, czemu oczywiście zapobiegłoby podanie prawdziwego leku (nie wchodząc już w nawrót choroby ze względu np. na jej specyfikę)
- homeopatia szkodzi, ponieważ często homeopaci zalecają odstawienie prawdziwych leków, lub nie zapisują takowych, a przez to moment rozpoczęcia prawdziwej kuracji odwleka się, co może spowodować, że na wyleczenie bywa już za późno
Użytkownik: Szeba 24.11.2013 22:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałbym doprecyzować - ... | Sznajper
Ale te schorzenia są prawdziwe, czy urojone?
Użytkownik: Sznajper 24.11.2013 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale te schorzenia są praw... | Szeba
Te, na które działa homeopatia? Wedługg mnie w większości urojone.
Ale nie odważyłbym się nazywać wszystkich schorzeń wynikających z zaburzonej psychiki - urojonymi. Np. homeopatia mogłaby złagodzić objawy hipochondrii w postaci urojonych chorób, ale samego źródła - prawdziwej choroby, jaką jest hipochondria - homeopatia nie wyleczy.
Użytkownik: Szeba 24.11.2013 23:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Te, na które działa homeo... | Sznajper
Czyli nie ma reguły, to chcesz powiedzieć mówiąc "w większości"?

Jeśli są urojone, należałoby leczyć pacjenta u psychiatry. Jeśli nie są, to co w takim razie leczy schorzenie, w przypadku podania homeopatii? Bo że nie placebo jako środek, to sam zaznaczyłeś. To ja miałam na myśli.
A jeśli natomiast nie ma reguły, tylko raz tak, raz inaczej, to już w ogóle nie rozumiem.

Nie rozumiem też do końca efektu placebo. Bo weźmy taki przypadek - jeśli ja wiem, że to placebo, co mi podają, a jednak działa, to co to oznacza?

I czy to już nie za duży offtopic w tym temacie robię?
Użytkownik: Sznajper 25.11.2013 00:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli nie ma reguły, to c... | Szeba
To moje "w większości" pozostawia furtkę na schorzenia nie groźniejsze od kataru, ale jednak uciążliwe. Takie, do których zlikwidowania wystarczy komfort psychiczny powstały w wyniku zażywania cukrowych kuleczek.

Nie wszystkie "urojone" choroby musi leczyć psychiatra, w większości przypadków wystarczy lekarz zwykłego kontaktu. To, że ludzie wybierają homeopatów jest dla mnie osobiście przykre.

"Jeśli nie są, to co w takim razie leczy schorzenie, w przypadku podania homeopatii? Bo że nie placebo jako środek, to sam zaznaczyłeś."
Nie pamiętam, żebym zaznaczał, że w przypadku homeopatii nie działa placebo.

"jeśli ja wiem, że to placebo, co mi podają, a jednak działa, to co to oznacza?"
Prawdopodobnie to, że za efekt placebo odpowiada inna część mózgu niż za świadomość.
Użytkownik: Szeba 25.11.2013 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: To moje "w większości" po... | Sznajper
To ostatnie, o innych częściach mózgu, trafia do mnie. Wszystko dzieje się w głowie, tzn. kiedy tam powstaje "choroba", to i przez głowę się ją leczy. Wtedy placebo mogłoby być katalizatorem, ale i tak uważam, że to dwuznaczne etycznie. Tzn. nie znam się na tych mechanizmach, ale wydaje mi się, że to tylko doraźna pomoc i podstawy problemu nie likwiduje, stąd tekst o pomocy specjalisty, psychiatry.

Z drugiej strony, gdyby pójść za daleko w temacie odpowiedzialności naszego mózgu za pewne procesy, to można by łatwo dojść do przekonania, że możemy sami wyleczyć się z wszystkiego - siłą woli.


Ogólnie miałam jednak trochę coś innego na myśli. Nie, że coś dzieje się tylko w głowie, ale kiedy występują przykre objawy fizyczne choroby i ustępują po podaniu placebo. Aha, i jeszcze jedno - czy stosujesz te nazwy wymiennie, homeopatia i placebo?

Mam wrażenie, że ty mówisz tu tylko o jednym "schorzeniu", o hipochondrii. Mi chodzi o autentyczne objawy. Przyszedł mi do głowy przykład łuszczycy na tle nerwowym, ale po zastanowieniu stwierdziłam, że to chyba nie jest do końca trafiony przykład, jeszcze nie do końca o to mi chodzi.

Moim homeopatą była lekarka pierwszego kontaktu, lekarz medycyny, przyjmująca w przychodni na fundusz. Właściwie powinnam myśleć o niej jak o oszustce, bo chyba niemożliwe, żeby nie była świadoma co robi, bo tych wszystkich naukach jakie pobrała itd.?
Nie wdawała się w opisy wyrobu leków homeopatycznych, o uzyskiwaniu szóstej wody po kisielu itp., ale dużo mówiła o balansie, o równowadze organizmu.
Wracając do początku - samouzdrawianie ;)

I jeszcze wracając do kataru i tych schorzeń nie groźniejszych od niego - co masz na myśli, albo jakie schorzenia, dokładniej? Chodzi o podstawę zagadnienia. Katar nie jest czymś urojonym. Jeśli schorzenie jest mniej groźne od kataru - przeziębienia? - to co z tego, kiedy jest prawdziwe, ma charakter realny, fizyczny, nie urojony, a to oznacza, że jeśli placebo na to pomaga, to - co to oznacza, bo nadal nie rozumiem?

Aha, a homeopata nie będzie leczył kataru, on leczy człowieka, a podatność na katar przejdzie po dwóch latach sama w efekcie ;)
Użytkownik: Eida 25.11.2013 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: To ostatnie, o innych czę... | Szeba
Mówi się, że katar leczony trwa tydzień, a nieleczony siedem dni.

Są takie choroby, jak choćby katar, czy przeziębienie, na które tak naprawdę nie ma lekarstwa, które trzeba po prostu przeleżeć, a po czasie mijają same (lub organizm sam sobie radzi), niezależnie od tego, czy się coś zażywa, czy nie. Jeśli ktoś w tym czasie stosowałby placebo, czy homeopatię, mógłby np. odnieść wrażenie, że te specyfiki pomagają (bo stan zdrowia się polepsza), tymczasem nie zażywanie niczego odniosłoby taki sam efekt.
Użytkownik: Szeba 26.11.2013 07:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Mówi się, że katar leczon... | Eida
Tak, ale rozmowa jest szersza, to był tylko przykład, może dosyć niefortunny. W sumie nie wiem, czy katar to choroba w ogóle, w sensie schorzenie? Poczekam co Sznajper miał dokładniej na myśli, ale chyba nie katar jako taki.
Mnie chodzi o autentyczne choroby, ale jaka może być mniej poważna, czy lżejsza od kataru, nie wiem w tej chwili ;)
Użytkownik: Eida 26.11.2013 09:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, ale rozmowa jest sze... | Szeba
OK, to ja też poczekam, bo rozmowa interesująca ;-)
Użytkownik: Sznajper 26.11.2013 10:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, ale rozmowa jest sze... | Szeba
Taka klasyfikacja "schorzeń niegroźniejszych od kataru" może być tylko subiektywna. Przyjmując za punkt odniesienia powszechny i raczej niezagrażający życiu nieżyt nosa, biorąc pod uwagę uciążliwość, trudność wyleczenia, stopień osłabienia organizmu, itd., można by taką listę stworzyć, tylko po co? Wydaje mi się, że to wyrażenie jest wystarczająco zrozumiałe, bez wyliczania osobistej listy dolegliwości.
Użytkownik: Szeba 02.12.2013 00:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Taka klasyfikacja "schorz... | Sznajper
Oczywiście nie chodzi mi o indywidualną listę schorzeń, nie to jest ważne. Chodziło mi raczej o przyjętą zasadę, tzn. jeśli metoda odnosi się, czy działa w stosunku do jednego schorzenia, czy grupy schorzeń, to dlaczego miałaby nie być zasadna w stosunku do innych, mniejsza z tym, czy lżejszych, czy nie. Zasada - podstawa, analogia. Jeśli jest nienaukowa, to jako nieskuteczna w przypadku "a" nie może być skuteczna w przypadku "b", nie jest ważne, że to "katar". Może nie umiem tego wyjaśnić, o co mi chodzi.
Użytkownik: Sznajper 26.11.2013 09:56 napisał(a):
Odpowiedź na: To ostatnie, o innych czę... | Szeba
Nie stosuję wymiennie nazw homeopatii i placebo. Uważam po prostu, że jedyną wartą uwagi składową zjawiska "homeopatia" jest efekt placebo.
Cała otoczka to kłamstwo, szarlataneria i żerowanie na naiwności ludzi.

Jaki procent ludzi przyjmujących popularny preparat homeopatyczny Oscillococcinum zdaje sobie sprawę, że płaci ponad 20 złotych za 6g cukru i kłamstwo? W dodatku kłamstwo warstwowe - pierwszym kłamstwem jest to, że kacze podroby mogą wyleczyć grypę (no chyba, że są w rosole, wtedy pewnie trochę pomogą), drugim kłamstwem jest to, że kacze podroby poprzez rozcieńczanie i potrząsanie nabierają mocy leczniczej, tak że przy rozcieńczeniu C200 (1:10^400 - mniej niż jedna molekuła na wszechświat) stają się szczególnie pomocne. Trzecim kłamstwem jest, mówiąc ogólnie, opakowanie. I nie chodzi mi tylko kolorowe pudełeczka, ale i o sposób podania, o "niewdawanie się w opisy uzyskiwania szóstej wody po kisielu", a przede wszystkim o ubieranie homeopatii w pseudonaukowe wdzianko zamiast szczerego przyznania, że homeopatia to magia.

Dlatego uważam, że lekarz, który lecząc pacjentów powinien opierać się na medycynie opartej na dowodach, a zamiast tego używa magii, jest oszustem. I od znachora różni się tylko tym, że ma kitel.

Co do samego placebo. Nie rozumiem jak działa, ani dlaczego działa. I pewnie mało kto rozumie, jeśli w ogóle. Ale w przeciwieństwie do homeopatii istnieją dowody, że taki efekt istnieje i jego działanie jest sprawdzane i potwierdzane w setkach testów podwójnie ślepej próby na całym świecie. Dlatego bardziej jestem skłonny uwierzyć w to, że zdrowie pacjenta polepszyło się pod wpływem efektu placebo, niż z powodu przyjęcia grama sacharozy i laktozy.

Znalazłem tylko jedną książkę traktującą o placebo po polsku Placebo: Dlaczego działa coś, co nie działa? (Dolińska Barbara), zamówiłem ją i za kilka dni powinienem móc podzielić się tym, czego się dowiedziałem.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 26.11.2013 10:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie stosuję wymiennie naz... | Sznajper
Dodatkową niedorzecznością w "nauce" homeopatii jest jej podstawa, tzw. "pamięć wody". Cóż - gdyby była to prawda, to dlaczego woda miałaby "zapamiętać" akurat kontakt z ową kaczą wątrobą, a nie z milionem innych substancji, z którymi miała styczność przez cały czas swojego wcześniejszego istnienia w przyrodzie? A może magowie od h. syntetyzują wodę z tlenu i wodoru w swych laboratoriach?? ;D
Użytkownik: Sznajper 26.11.2013 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Dodatkową niedorzeczności... | LouriOpiekun BiblioNETki
No właśnie. A wiesz może, bo sam nie miałem zbytniej ochoty żeby to doczytać, a na Wiki nie znalazłem, w jaki sposób "pamięć wody" przechodzi w "pamięć cukru"? Bo w składzie przykładowego Oscillococcinum wody nie znalazłem, nawet w ilości 200C.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 26.11.2013 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie. A wiesz może,... | Sznajper
Nie jestem pewien, dawno temu czytałem o tym na racjonaliście.pl, u Goldacre'a i słuchałem Randiego, i wydaje mi się, że chodziło tu o nasycanie pudrowych pastylek magicznym roztworem - tak jak się aromatyzuje zwykłe cukierki pudrowe. Ale nie wiem na 100%...
Użytkownik: Sznajper 26.11.2013 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem pewien, dawno ... | LouriOpiekun BiblioNETki
A propos Randiego, to raz udało mi się powtórzyć jego eksperyment z "lekami" homeopatycznymi.

To był najdroższy kubek słodzonej herbaty jaki wypiłem, ale babcia została z homeopatii wyleczona skutecznie. ;)
Użytkownik: Szeba 02.12.2013 00:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie stosuję wymiennie naz... | Sznajper
Zainteresowałeś mnie tą książką i mam nadzieję, że napiszesz o niej kilka słów, ale może też rozejrzę się za nią na własną rękę. Niewiele wiem o placebo, pewnie ledwie tyle, co wszyscy. Drążę temat, bo staram się zrozumieć, albo choć nakreślić sobie jakiś "szkic", którego mogę się trzymać.

Oddzielna sprawa to to, że fascynuje mnie idea - możliwość, że w jakiś sposób "uzdrawianie" może zachodzić w nas samych, w naszych głowach, za naszą sprawą. Tylko szkoda, że jak widać poprzez samooszustwo, nie w pełni świadomie i sterowalnie. Wiem jak to brzmi i upraszam o nieśmianie się, ale mniej więcej to mam na myśli, może bardziej skomplikowanie, ale żebym to ja jeszcze umiała wyartykułować mądrzej i składniej ;)

Dla mnie samej ciekawe jest to, że w takie Oscillococcinum "nie wierzę", mimo że napisałam i powtórzę, że homeopatia mi pomogła. I nie chodzi wcale o to, czym to jest.
Już teraz nie pamiętam dokładnie, czy tak powiedziała mi lekarka, czy gdzieś o tym czytałam i sobie przyswoiłam, ale te leki, albo jak wolisz "leki" nie działają doraźnie, trzeba je trochę pobrać, jak zioła, żeby coś się zadziało. Czyli jakieś wzmacnianie odporności, to i owszem, ale homeopatia na katar? Nie, absolutnie.

Na swoją obronę mam to, że zanim nie dostałam takiej propozycji od lekarki, to nie wiedziałam dokładnie co to jest za metoda. Wydaje mi się, że miałam mgliste przekonanie, że to właśnie coś jak zioła. A może zaczęłam tak myśleć już w trakcie, nie pamiętam, to było dawno.

I nie wiem, czy już się tu głośno zastanawiałam, ale teraz taka kwestia jeszcze - jeśli wiem, że coś jest placebo, to to i tak zadziała?
Po prostu staram się zrozumieć, ogarnąć to jakoś. Ale prawie się już poddałam ;)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.11.2019 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie stosuję wymiennie naz... | Sznajper
Nie wiem, czy w końcu przeczytałeś (i podzieliłeś się wrażeniami z) książkę Dolińskiej, ale ja trafiłem na interesujący artykuł, zatytułowany "Placebo effect is a lie". Polecam:

https://medium.com/the-mission/the-placebo-effect-is-a-lie-61a26df35aae
Użytkownik: Szeba 24.11.2013 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego fakt o pseudonau... | LouriOpiekun BiblioNETki
Nie, nie to mnie zdziwiło, tylko to, że na to też jesteś wrażliwy, tzn. obok tych rzeczy, na które jesteś poza tym. Zdziwiłam się, że to idzie w parze.
Dla mnie temat homeopatii jest akurat jak kulą w płot, ponieważ mam własne doświadczenia i swoje zdanie, którego nie zmienię - możecie mnie ukamienować ;) Oczywiście, mam swoje "homeopatie", z których się podśmiewam pod nosem również, np. leczenie ciecierzycą - tak widocznie już jest, różne progi "bólu", albo każdemu jego porno, jak tu ktoś napisał.

Rytuał - to jest też kategoria w psychologii, no ale i psychologię niektórzy mają tylko za pseudonaukę.
Jeśli ktoś szanuje rytuały i wytwory symboliczne jednych grup i porządków, to dlaczego dziwi się, że obok istnieją i funkcjonują te inne? Dla jednych hostia i kropidło, dla innych klnięcie nad zupą, dla jeszcze innych strach przed nadepnięciem linii na chodniku. Co w tym aż takiego dziwnego?

Tu wydaje mi się również, że dobrze zauważyła Phi i napisała poniżej.

Jeszcze inna sprawa - traktowanie zabobonów jak śmieci. Można żartować z czarnego kota, ale dla mnie podobne bzdurki mają swoją historię, źródło w ludowości. Zapis o zbieraniu takiego a takiego ziółka o północy czwartego tygodnia szóstego miesiąca pod jarem na zachodnim brzegu lasu, kiedy kot trzy razy osika, to nie jest zabobon, tylko w pewnej formie z jakiegoś powodu tak zapisana informacja, wiedza.
I tak jest z tyloma rzeczami! że ja naprawdę nie mogę sobie zupełnie lekko podchodzić do nich w biało-czarny sposób. A ciebie stać na to, na tyle odwagi, pewności siebie?

Ostatnia rzecz - nie ma obowiązku być w internecie autentycznym sobą ;)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.11.2013 09:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie to mnie zdziwiło... | Szeba
Hm, ja bym z kolei nie porównywał rytuałów religijnych (niezależnie, czy chodzi o chrześcijaństwo, czy o judaizm, islam czy hinduizm) do tworzonych ad hoc machań rękoma... już nie wchodząc w rozróżnienie wiary od kultu. W każdym razie wg mnie to wygląda jak porównywanie zasad metody naukowej do reguł gry w berka ;)

Piszesz też:
"Jeszcze inna sprawa - traktowanie zabobonów jak śmieci. Można żartować z czarnego kota, ale dla mnie podobne bzdurki mają swoją historię, źródło w ludowości. Zapis o zbieraniu takiego a takiego ziółka o północy czwartego tygodnia szóstego miesiąca pod jarem na zachodnim brzegu lasu, kiedy kot trzy razy osika, to nie jest zabobon, tylko w pewnej formie z jakiegoś powodu tak zapisana informacja, wiedza."

Cóż, mnie BARDZO interesują te zabobony, ale raczej ze strony socjologiczno-psychologicznej oraz tła historycznego, czyli skąd się to wzięło? co miało ułatwiać? na ile utrudnia życie? jakie ma związki z innymi kulturami? jak się zmienia poprzez wieki? Już nie chcę wymieniać tu książek, które czytałem/zamierzam przeczytać w związku z tematem, bo jest tego cała masa! Natomiast mam nadzieję, że pisząc "wiedza" masz na myśli wiedzę "O" zwyczaju, a nie wyciąganie wniosków "naukowych" z nich. Oczywiście wiadomo, że nie warto przechodzić pod drabiną, bo może zwalić się na głowę, ale zapewniam Cię, że jeśli czarny kot przebiegnie drogę, to nie ma to związku z przyszłymi wydarzeniami (no chyba, że zje Twojego chomika ;) ).

"I tak jest z tyloma rzeczami! że ja naprawdę nie mogę sobie zupełnie lekko podchodzić do nich w biało-czarny sposób. A ciebie stać na to, na tyle odwagi, pewności siebie?"

Nie do końca rozumiem... Może racja, że lubię wyrabiać soie konkretne spojrzenie na jakąś sprawę i dlatego może wyglądać na czarno-białe, ale raczej robię tak po choćby zapoznaniu się ze szczegółami zagadnienia. Natomiast jeżeli chodzi o dodawanie książek - chciałbym być pierwszym, który dodaje monografie dot. przesądów, natomiast nie chcę absolutnie dodawać apologii (współczesnych szczególnie) przesądów i ich podręczników ;)
Użytkownik: Szeba 25.11.2013 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, ja bym z kolei nie po... | LouriOpiekun BiblioNETki
O to mi chodziło, kiedy wskazałam na wypowiedź Phi - rytuał w religii jako zasada metody naukowej? No niee.
Oczywiście, że można to na pewnych poziomach porównywać. Choć może też bym w przypadku podobnych jak "klnąca pani domu" książek podeszła do tematu z nieufnością co najmniej, bo te nowoczesne marketingowe zaklęcia-wierszyki, to rzeczywiście raczej czcza zabawa. Możemy pozostać przy naprawdę starych zaklęciach, rytuałach itd.
Z drugiej strony, jeśli na niektóre osoby to działa jak po prostu działa rytuał, to warunki przynależności do zbioru spełnia, trudno.

Mały wtręt. W książce Księga rzeczy utraconych (Connolly John) bohater wypracował sobie cały system codziennych rytuałów, poczynając od bladego ranka i od ściśle określonej kolejności wykonywania czynności, przez jakieś liczenie tego i owego z otoczenia, po dokładnie taką a taką ilość razy, aż po dotykanie sprzętów w domu, też w określonej kolejności i określoną ilość razy. Obsesja, a wszystko po to, żeby nie umarła jego chora matka. Póki to robi - matka żyje, proste.
Taki przykład, ni stąd, ni zowąd ;) jeden z wielu. Różna waga - ten jest skrajny i bardzo jednostkowy, ale mam nadzieję, że wystarczy, żeby zobrazować o co mi chodzi - że to nie są bagatelne sprawy, głównie o to.


Ok, antropologia, etnografia, a nawet socjo- i psychologia, to jedno. Drugie to to, że takie zioło jakie opisałam ma chemicznie lepszy skład, niż takie, które nie będzie zbierane wg przepisu, łącznie z osikaniem przez kota. A bo lepsze naświetlenie zioła (strona jaru, lasu, czy rzeki), a to dojrzałe liście, a nie pierwsze (czwarty tydzień szóstego miesiąca), a to więcej wody, a to więcej tego, co jest w kocim... itd. ;) Nienaukowy zapis wiedzy naukowej, jak najbardziej o to mi chodziło :) Przykład rzecz jasna był zmyślony, ale tak one brzmią mniej więcej, te zabobonne przepisy starych babek, czarownic itd. Chyba.

Jeśli chodzi o ostatnie - nie odczuwam potrzeby posiadania określonego zdania na każdy temat. Wolę swobodę. Czasem niewiedzę, jeśli taki jest koszt ;)

Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.11.2013 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: O to mi chodziło, kiedy w... | Szeba
Przepraszam, ale nie wiem, co masz na myśli pisząc "wypowiedź Phi" - nie potrafię znaleźć tu takiego użytkownika :(

Od religii właśnie nie wymaga się dowodów naukowych, ale też nikt nie oczekuje, że zadziała - szczególnie wtedy, gry się tego działania wymaga jak zatrzymania na czerwonym świetle ;) A rytuał ma często wymiar symboliczny, jak obrzezanie w judaizmie (nie wchodząc już w kwestie wymożenia zabiegu higienicznego na społeczeństwie).
Ale ale - to także odnosi się do akapitu o ziółkach - bardzo istotne jest rozróżnienie protonauki od pseudonauki! W ziołach rzeczywiście występują substancje lecznicze, z których korzysta także współczesna medycyna. Dość wymienić zapleśniały chleb z pajęczyną na rany - tak naprawdę taki "naturalny" antybiotyk :) Często obecnie do preparatów homeopatycznych (bo leki to nie są) dodaje się właśnie jakieś wyciągi z ziół albo witaminy czy substancje czynne, ale przez to oczywiście przestaje to być tabletką cukrową z obietnicą zbawienia ;)

To ja mam taki "kontrprzykład" dla historii o chorej matce (ostatnio przeczytany w Zakazana psychologia: Nauka kultu cargo i jej owoce (Witkowski Tomasz)):
Na jednej z wysp Oceanii pewien "prorok" przepowiedział koniec świata w wielkiej powodzi. Nakazał zbudować i oznaczonego dnia schronić się wyznawcom do arki nad brzegiem oceanu. W nocy poprzedzającej exodus żona proroka doznała "objawienia", z którego dowiedziała się, że to pułapka i wszyscy, którzy wejdą do arki zostaną ścięci! Prorok nakazał więc uciekać do dżungli. Konkluzja była taka: nikt nie zdecydował się pozostać w arce i zaryzykować własną skórą czy spełni się "objawienie", zaś "prorok" pozostał "na stanowisku".

O takim właśnie myśleniu magicznym, które najłatwiej dostrzec u małych dzieci, ale w jakimś stopniu pokutuje w każdym z nas, traktuje świetna monografia Magiczna wizja świata (Grzywa Anna).
Użytkownik: Szeba 26.11.2013 08:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam, ale nie wiem... | LouriOpiekun BiblioNETki
Dodawać czy nie dodawać? Oto jest pytanie...

"Poza tym, co do drugiego punktu "antynaukowości", to też jest subiektywne. Ze swojej strony dodałabym książki chrześcijańskie: o cudach, egzorcyzmach i śmierci klinicznej. W tym o tzw. "cywilizacji śmierci" (o antykoncepcji itp.), bo za całym szacunkiem do poglądów autora, to nie ma nic wspólnego z medycyną i nauką, ale to czysta ideologia."


"Od religii właśnie nie wymaga się dowodów naukowych" - a od zabobonów tak, dlaczego? To kwestia podejścia i ideologii, choć może to też nie jest najodpowiedniejsze tu słowo. Wiarę się bierze na wiarę, fakt, ale to nie wykorzystujmy tego jako argumentu na okoliczność naukowej podstawy tegoż, bo to się do siebie ma nijak. I jeśli ktoś bez podstaw naukowych _wierzy_ w jedne cuda, dlaczego aż tak krytycznie podchodzi do wiary innych w inne?
I tak, wiem co to religia i wiara, ale jednak ;)

O ziółkach i homeopatii, a także o tych przepisach, czy zaklęciach - myślę, że wielu ludzi się tym zajmuje i to weryfikuje; za mało wiem o tym, więc tu się już nie będę wypowiadała, ale wiem, że to nie wymysły i póki co tyle mi wystarczy.
O czarownicach pod tym kątem natomiast poczytałabym sobie chętnie, ale nie wiem za bardzo co.

Przykłady interesujące. Ale co dalej z tymi ludźmi od arki?
Mój przykład jest trochę inny, jednoosobowy, autotematyczny. To było urojenie, u tego chłopca, o którym pisałam, ale jakie silne. Psychologia, jak mówiłam, na mnie to robi wciąż duże, niesamowite wrażenie ;)
Twój przykład, to też mechanizm psychologiczny - manipulacja, pranie mózgu, sekciarstwo itp.

Aha, a sytuacje typu czarne koty mają rzecz jasna wpływ na życie - osób w nie wierzących :) Jeśli czarny kot przebiegnie takiej drogę, to wiadomo, że musi zawrócić i pójść inną, a tam tylko czeka np. cegła na gzymsie, której na drodze z kotem nie było... Jak nie wpływa jak wpływa ;)

Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 26.11.2013 08:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Dodawać czy nie dodawać? ... | Szeba
Więc do zabobonów też się odnosi część mojej odpowiedzi Phi: "Nie mam nic przeciw dziełom (...) - przynajmniej w kontekście antynaukowości - o ile tylko nie pretendują do bycia naukowymi!"

Co do homeopatii i innych pseudonauk to widzę, że u Ciebie zahacza już o kwestię wiary, więc nie będę urażał uczuć religijnych ;) Ale nie ma dowodów na działanie h. (czyli nie różni się od placebo - warto pamiętać, że placebo może być nie tylko preparat - także rytuał, okoliczność, nastrój np. wystrój a la gabinet lekarski).

Ludzie od arki dawali dalej się kiwać, oszust nie został zdemaskowany, ale chodziło mi głównie o niechęć do zaryzykowania badania empirycznego ;D Ten przykład jest rzeczywisty i odnosi się do jednego z tzw. kultów cargo.

A z kotem - racja, bardzo ważnym terminem wg mnie jest "samospełniające się proroctwo" - nakierowanie kogoś, aby nieświadomie poszedł za naszą sugestią.
Użytkownik: Szeba 26.11.2013 08:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam, ale nie wiem... | LouriOpiekun BiblioNETki
Widzisz, przez to wszystko mam obawy, czy podawane przez ciebie książki nie będą po ideologii ;)
Mam ochotę na coś, co poszerzy moją wiedzę, a nie będzie znów mówiło z drugiej strony barykady i co parę zdań przekonywało jaka ta wiara w zabobony jest dziecinna, śmieszna i szkodliwa :( Coś bezstronnego, z pogranicza antropologii i innych dyscyplin.
Użytkownik: Szeba 02.12.2013 00:34 napisał(a):
Odpowiedź na: A jeszcze mi dwie takie w... | LouriOpiekun BiblioNETki
O! i to są książki, które może bardziej by do mnie trafiły? Jedną z nich nawet mam gdzieś w czeluściach półek, ha ha, ale nie czytałam jeszcze, przeglądałam kiedyś i zaczęłam się zastanawiać, czy ta nie jest znów dla mnie za trudna ;)

Jeśli chodzi jeszcze o homeopatię - nie wiem, czy to u mnie jest kwestia wiary, myślę że to nie tak. Albo też wiesz, jest wiara i wiara ;) W każdym razie uczuć nie urazisz, ani religijnych, ani żadnych, nie w interesującej rozmowie na poziomie, prawda?

Przy okazji, świat jest bardzo mały. Wczoraj, albo dwa dni temu natrafiłam w telewizji na fragment rozmowy w studiu, właśnie o myśleniu magicznym i o rytuałach, o ich wadze. Gościem był m.in. profesor Hartman, a także ksiądz katolicki, nie znam go niestety, a jak mówiłam nie oglądałam całości. Rozmowa była nawet trochę podobna do tej i też ciekawa, ale chyba nie tak jak nasza :) i kulturalna, a o to teraz w telewizji bardzo trudno.
A okazją do dyskusji stała się sprawa człowieka, który leżał w śpiączce w szpitalu i z automatu dostąpił ostatniego namaszczenia, po czym się wybudził i dowiedział o tym, a okazało się, że ateista. I pozwał szpital, bo doznał uszczerbku. Taki niewierzący wierzący w nie swoje rytuały człowiek ;)
Użytkownik: Astral 22.11.2013 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, że dodawać. | jakozak
No pewnie ze dodawać. Z mojego punktu widzenia ta książka jest głupia i tyle. Gorzej z książkami faszystowskimi czy homofobicznymi czy skierowanymi przeciwko kobietom itp. Pamiętam do dziś osławione "kwadranse nienawiści"; ich autor stale się "zabawia". Tak samo nie znoszę książek, kt. za bardzo uwypuklają to, co podobno siedzi w głowie seryjnego mordercy. Książek, kt. nawołują do nienawiści i zabijania ja osobiście nie zamierzam wprowadzać. Niektóre "teistyczne" też są paskudne, antagonizujące itp.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.11.2013 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: No pewnie ze dodawać. Z m... | Astral
Czyli dodałbyś je czy nie? Nie wchodząc już w ideologie - podobnie jak ja, także masz książki, których nie pochwalasz, a nawet wręcz budzą Twoje obrzydzenie. Więc czy mimo tego byś je wprowadzał? I pamiętaj proszę, że nie chodzi mi o niedodawanie ich wcale, tylko o niedodawanie ich przez Ciebie - jak ktoś inny będzie chciał dodać - tra jeho matery.
Użytkownik: Eida 20.11.2013 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Generalnie uważam, że dobry katalog powinien zawierać książki z każdej dziedziny. Mnie zdarzyło się dodać do katalogu książkę o tematyce religijnej, mimo że zazwyczaj ciągnie mnie raczej w drugą stronę. Dodawałam też literaturę dziecięcą czy kryminały, których sama czytam raczej niewiele.

Ale oczywiście rozumiem, że częściej dodaje się książki zgodne z własnymi poglądami. W moim przypadku jest tak choćby dlatego, że widząc np. książki religijne, prawicowe, publikacje Frondy, romanse czy literaturę szerzącą nietolerancję i agresję, nie mam odruchu, żeby w ogóle sprawdzać, czy taka książka jest w katalogu BN, czy jej nie ma.

Użytkownik: Vemona 20.11.2013 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Myślę, że dodawać. Nawet tę, która tak bardzo Cię gryzie - o magii i zaklęciach na każdy dzień. Dla Ciebie jest antynaukowa, a dla kogoś może być interesująca, nasze przekonania i poglądy nie powinny wpływać na decyzję o udostępnieniu informacji na jakiś temat.
Fakt, że częściej dodaje się książki, które są człowiekowi bliższe, bo po prostu z takimi ma się do czynienia, ale gdybym trafiła na lekturę religijną, to choć jest mi całkowicie obca, dodałabym ją do katalogu. Kogoś może przecież zainteresować, dla kogoś okaże się ważna.
Użytkownik: ka.ja 20.11.2013 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że dodawać. Nawet ... | Vemona
Zwłaszcza, że ktoś może na przykład szukać bibliografii do pracy o współczesnych przesądach i zabobonach, wtedy taka lektura będzie dla niego cenna. Ktoś inny może poszukiwać sposobu na pozbycie się skrzatów, które mu noca sikają do mleka i jemu też ta pozycja się przyda. Nigdy nic nie wiadomo.
Użytkownik: mchpro 20.11.2013 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Gdybyśmy uznali, że pewne książki nie są godne znalezienia się w katalogu, byłby to rodzaj swoistej cenzury. A BiblioNETka powinna być obiektywna i bezstronna - to wielka wartość.

Oczywiście, zgodnie z regulaminem, nie należy wpisywać podręczników ani literatury specjalistycznej, nut, partytur, map, atlasów geograficznych, itp.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 20.11.2013 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdybyśmy uznali, że pewne... | mchpro
Podkreślam raz jeszcze - nie chodzi o to, aby nie znalazły się w katalogu - chodzi o indywidualną decyzję o niedodawaniu ksiązki z subiektywnych i/lub osobistych powodów - np. takich jak wypisałem. A jeżeli ktoś inny doda - nie ma problema!
Użytkownik: Vemona 20.11.2013 14:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Podkreślam raz jeszcze - ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Mimo subiektywnych powodów, czyli głęboko zakorzenionej niechęci i zdecydowanie sprzecznych poglądów dodałabym nawet Ziemkiewicza. Bo skoro mam go w ręku, a w katalogu go jeszcze nie ma, to dodać należy, bez oglądania się, że ktoś kiedyś to zrobi.
Ale to oczywiście bardzo indywidualna sprawa, czy ktoś się zdecyduje pominąć swoje poglądy osobiste, czy nie.
Użytkownik: Astral 22.11.2013 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Mimo subiektywnych powodó... | Vemona
Ha-ha, Ziemkiewicza i tak ktoś wstawi, ja osobiście tak oczywistymi rzeczami nie zawracam sobie głowy. Mam tysiące tytułów do wstawienia; nowych w ogóle wstawiam niezbyt wiele.
Użytkownik: Vemona 25.11.2013 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha-ha, Ziemkiewicza i tak... | Astral
Zgadzam się, że zawsze ktoś się nad nim zlituje, ale to tylko przykład - niezależnie od mojego podejścia do jego twórczości, dodałabym go, bo jestem zdania, że dodać należy wszystko. :-) Choć oczywiście, chętniej dodam Dawkinsa. :-)
Użytkownik: misiak297 20.11.2013 14:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Podkreślam raz jeszcze - ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Nie do końca rozumiem Twoje podejście. Tzn. dla mnie jest oczywiste, że jeśli nawet dodam np. wywiad z małżeństwem Terlikowskich - chyba taka pozycja w biblionetkowym katalogu się ostatnio pojawiła, nie musi to absolutnie oznaczać, że tę parę lubię czy podzielam ich poglądy bądź system wartości. To co dodajemy do katalogu - jak uważam - w żaden sposób nie świadczy o nas samych.
Użytkownik: gosiaw 20.11.2013 14:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca rozumiem Two... | misiak297
Wydaje mi się, że Lourie ma trochę inny problem. Wszystko w nim się gotuje jak widzi książkę X, apage satanas. Jak ma więc ją wprowadzać do katalogu w takim stanie nerwów? ;) No to nic, może wprowadzą Ci co się nie gotują. Jak dla mnie nie ma problemu.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 20.11.2013 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca rozumiem Two... | misiak297
Dlatego nie próbuję ani nawet nie chcę Cię przekonywać :)
Ja po prostu jakoś-takoś nie czuję się komfortowo, gdy myślę o dodaniu np. książki Jerzego Urbana albo apologii Che Guevary, albo tych czarów-marów opisanych wyżej.

Za to interesuje mnie właśnie, jak podchodzą do tego inni? Nie oceniam tego natomiast ani z tym nie polemizuję.
Użytkownik: elwen 20.11.2013 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Kataloguję w tej chwili w pracy przedwojenne niemieckie książki o wyższości rasy aryjskiej etc. Temat jak temat. Może ktoś będzie pracę o epoce pisał? Albo o historii rasizmu? Założenie, że każdy poleci zaraz wcielać koncepcje w życie jest dla mnie równie absurdalne jak to, że po przeczytaniu kryminału polecę z siekierą do sąsiadów ;) Jest mnóstwo ideologii, których nie podzielam, ale co szkodzi je poznać?
Użytkownik: Mmyszunia 20.11.2013 17:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Zgadzam się z przedmówcą. Wprowadziłabym każdą książkę, jeślibym zauważyła jej brak na biblionetce. Dlatego włsnie, że komuś taka książka może być przydatna do jakiejś pracy itp. A biblionetka ma być dobrym źródłem, pełnym różnorodnych pozycji. Zawsze możemy dać swoją ocenę i recenzję, która odzwierciedla nasze poglądy.
Użytkownik: Astral 22.11.2013 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z przedmówcą.... | Mmyszunia
Sądząc po tym, jak mi się dostawało po krytyce książek o zabobonach, np. egzorcyzmowaniu, to strach krytykować książki o maniakalnych mordercach, kt. nie są krytyczne z założenia.
Użytkownik: Mmyszunia 22.11.2013 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Sądząc po tym, jak mi się... | Astral
Tak jak zawsze znajdzie się ktoś komu nie podoba się dana książka, znajdzie się też ktoś komu nie spodoba się recenzja, krytyka. Wszystkim nie można dogodzić. A przecież masz prawo do wyrażenia swojej opinii jeśli coś ci się nie podoba.
Użytkownik: Astral 27.11.2013 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak jak zawsze znajdzie s... | Mmyszunia
Oczywiście wiem, że mam, ale mimo to kwestionowano moje prawo :) Jak ktoś wierzy w egzorcyzmy, nawiedzenia i osobowe istnienie szatana, wszelka krytyka książek propagujących te zabobony jest traktowana jako atak na wiarę i uczucia religijne. To jest typowa postawa; podobnie reagują wierzący np. w ufo (w sumie też religia; i tu pełno jest absurdów urągających logice i zdrowemu rozsądkowi); tutaj krytyka jest odbierana jako atak na wolność słowa. W sumie chodzi o to samo - zamknięcie ust tym, którzy nie wierzą i pozostawienie swobody ekspansji hołdującym zabobonom. I nie o obrazę uczuć tu chodzi, a o zawłaszczanie ludzi i przestrzeni wypowiedzi - o władzę. Nie ma mowy o konsensusie; im wolno; krytykującym - nie. Samo życie niestety.
Użytkownik: Mmyszunia 27.11.2013 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście wiem, że mam, ... | Astral
To fakt, tak jak mówisz, są tacy ludzie. Bardzo biorą do siebie krytykę idei, które wyznają. Ja patrzę na to z przymrużeniem oka. Jest tylu różnych ludzi i każdy może widzieć życie odrobinę inaczej. Jeśli czyjeś poglądy nikomu nie szkodzą, to w żadnym wypadku nie muszę przejmować się tym czy są takie jak moje. Jeśli w coś nie wierzę to nie znaczy jeszcze, że gruntownie to odrzucam. Przykładem powyższe egzorcyzmy. Nie powiem czy w nie wierzę, jestem raczej sceptycznie nastawiona w życiu. Ale nie wykluczam, ani nie skreślam ludzi wierzących a takie rzeczy. A jeśli skrytykuję książkę, weźmy na przykład o nawiedzeniach, bo mi się nie podoba, i ktoś skrytykuje moją krytykę, bo mi nie wolno, bo się mylę... parodia czysta. Przecież i tak żyję i myślę po swojemu i nikt mnie na siłę nawracać nie musi ;)
Użytkownik: Astral 28.11.2013 00:56 napisał(a):
Odpowiedź na: To fakt, tak jak mówisz, ... | Mmyszunia
Zgoda, ale często są to sprawy b. szkodliwe. Jeśli ksiądz do spółki z lekarzem za aprobatą rodziny doprowadzają opóźnioną w rozwoju dziewczynę do głodowej śmierci, bo chcieli z niej wyrzucić demona, to są oni jednak mordercami, a nie bohaterami. Wiara sama w sobie nie musi być od razu zła (no, scjentologia JEST zła), ale potrafią być źli i podli ludzie, kt. w jej imieniu popełniają zbrodnie.
Niech sobie aberracje psychiczne przyjmują różne formy (ta nieszczęsna dziewczyna była wyśmiewana za swoją obsesyjną wiarę i zacofanie, i permanentnie ją przerażało, że pójdzie do piekła, bo... za słabo wierzy). Ale umacnianie przez księży i niektórych wierzących takich postaw i wmawianie, że demony opętują ludzi - to właśnie dążenie do zawłaszczania i umacniania władzy opartej na zabobonie i strachu. Dlatego indoktrynacja zaczyna się niby niewinnie już w przedszkolu - dzieci są bezkrytyczne, więc przyjmą wszystko, co im się powie, a potem mogą być dalszym materiałem do urabiania i uzależniania.
Użytkownik: Mmyszunia 28.11.2013 01:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgoda, ale często są to s... | Astral
I tu się zgodzę. To ludzie bywają podli i źli, a swoje zachowanie tłumaczą wydumanymi pomysłami. Co gorsza znajdą zawsze sposób by swoje cele osiągnąć. Wiadomo, gdy się chce psa uderzyć to się i kij znajdzie, jak mówią.
Użytkownik: TheNaturat 20.11.2013 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Jestem w szoku po przeczytaniu Twojej wypowiedzi oO
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 20.11.2013 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Ja dodaję każdą książkę, którą zakupiłam/ dostałam/ wypożyczyłam, jeśli nie ma jej w katalogu. Kategoria jest bez znaczenia. Jeśli się czasem zdarza, że treść jest sprzeczna z moim, nazwijmy to, światopoglądem (a zdarza się, bo nie wszyscy prezentodawcy trafiają w dziesiątkę) - też wprowadzam i co najwyżej daję link do czytatki, w której zamieszczam opinię po przeczytaniu.
Czasem też dodaję inne książki danego autora, nawet jeśli ich nie mam, ale wiem, że istnieją i jestem w stanie znaleźć wystarczająco dużo informacji np. w Googlebooks czy w katalogu online jakiejś biblioteki.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 21.11.2013 08:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja dodaję każdą książkę, ... | dot59Opiekun BiblioNETki
W sumie to swego czasu także dodałem wszystkie książki z mego prywatnego księgozbioru, bez względu na ich filozofię i estymowaną jakość.
Bardziej chodzi mi o książki gdzieś wyszukane, a nie posiadane. Tygodniowo wprowadzam około 25 książek i raczej cierpię z powodu niemożności wprowadzenia wszystkich brakujących przez ograniczenie dzienne do 5. Dlatego prawie że muszę pozwolić sobie na taki - szokujący dla większości chyba - dylemat moralny ;)
Użytkownik: Phi 22.11.2013 02:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Dodaje książki, kiedy ich nie ma w katalogu. Nie biorę pod uwagę subiektywnych odczuć podobania/nie zgadzania. To co dla jednego śmieciem, dla innego skarbem. Czytam o literaturze "szerzącej terror tolerancjonizmu" to nie dziwią mnie takie dylematy. Twoje działania są antywolnoścowe, to jest cenzura. Ponieważ wprowadzanie do katalogu jest dobrowolne, a ciebie bardzo boli istnienie książek nie zgodnych z twoimi poglądami - nie dodawaj. Poza tym, co do drugiego punktu "antynaukowości", to też jest subiektywne. Ze swojej strony dodałabym książki chrześcijańskie: o cudach, egzorcyzmach i śmierci klinicznej. W tym o tzw. "cywilizacji śmierci" (o antykoncepcji itp.), bo za całym szacunkiem do poglądów autora, to nie ma nic wspólnego z medycyną i nauką, ale to czysta ideologia. Nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale chodzi ci o odpowiedzialność. Ty wstawisz, ktoś przeczyta i co zgłupieje ? Nawracać nikogo nie zamierzam,po prostu pomyśl co dla ciebie ważniejsze: powiększanie biblionetki czy wykluczanie złych książek (w twoim mniemaniu). Jeżeli piszesz, że to męczy to odpuść sobie.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.11.2013 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Dodaje książki, kiedy ich... | Phi
Nie zgadzam się z Tobą, i myślę, że głównym problemem jest Twoje niezrozumienie mojego stanowiska. Dlaczego?

Pierwsze zdania - zgoda, często to kwestia gustu. Niczego jednak nie cenzuruję. Z Twojej wypowiedzi wynika, jakbyś to Ty próbowała mi narzucić jakieś działanie - w tym przypadku wprowadzenie książki, której wymowa mi się nie podoba. Nie zmienię faktu jej istnienia, ale mogę nie chcieć jej wprowadzać, ze względu na subiektywne odczucia. Pisałem już wyżej o żydożerczych publikacjach L. Bubla - także będziesz ich bronić i bezkrytycznie dodasz? W moim odczuciu dodanie pewnego rodzaju książki także o mnie może świadczyć – tak jak powiedzmy wrzucenie na fejbusiu słit foci w samych galociach! Przestrzeń wolności leży głównie w sferze subiektywizmu - ale, jak to mówi słynne określenie, "wolność mojej pięści kończy się na początku Twojego nosa". Dlatego ja nie mam najmniejszego zamiaru zabraniać Ci (nie) dodawać jakichś książek - i Ty mi także nie karz!

Dotyka to właśnie zagadnienia "terroru tolerancjonizmu". Wielu ludzi myli tolerancję z akceptacją - tolerować znaczy nie przeciwdziałać przemocą czemuś, co niekoniecznie pochwalamy. Nie jestem osobą publiczną wypowiadającą się w imieniu jakiejś grupy (szczególnie o niespójnych poglądach) i mogę sobie prywatnie powiedzmy nie wpuszczać do swojego domu osób chodzących do kościoła, jedzących mięso, mogę też na działce palić sobie dzieła Marksa i A. Smitha w jednym ognisku, mogę również na forum internetowym stwierdzić, że nie lubię osób piszących bez polskich znaków i nie będę odpowiadał na ich posty - to moja wolność.
Natomiast socliberalizm ma w nazwie (zawłaszczonej zresztą) wolność, natomiast różnorodnymi drogami wolność ogranicza, przymuszając ludzi do przyjęcia, a przynajmniej prezentowania na zewnątrz, pewnego rodzaju przekonań - gdzie najczęściej jest to właśnie źle rozumiana tolerancja - narzucanie zgody na pewne postawy (wcześniej społecznie krytykowane) oraz stygmatyzowanie innych - czyli tolerancja wybiórcza. Nie chcę wchodzić w jakąś dyskusję polityczną, dlatego nie będę pogłębiał tej części tematu. Ale - jak to mówią "bądź tolerancyjny dla mojej nietolerancji".

Kwestia subiektywności antynaukowości - może to kwestia pewnego skrótu myślowego. Nie mam nic przeciw dziełom filozoficznym, religijnym, mitologiom, pamfletom ideologicznym - przynajmniej w kontekście antynaukowości - o ile tylko nie pretendują do bycia naukowymi! Np. doświadczenia pokazują, że antykoncepcja działa w taki a taki sposób, ale mogą istnieć filozofie, które mówią "tak - działa, ale nie należy z niej korzystać ze względów etycznych". Podobnie z niejedzeniem mięsa: człowiek jest polifagiem, ale może przyjąć filozofię wegańską.

Zbliżając się do końca – piszesz:
„Ty wstawisz, ktoś przeczyta i co zgłupieje ?”
To jest nadinterpretacja! Ja się po prostu źle bym czuł, mając w dodanych jakąś książkę, która przyprawia mnie o mdłości. Ale nie mówię, że moje odczucia są powszechne bądź właściwe – trochę tolerancji i poszanowania mojej wolności odczuwania...

Zakańczając – nie widzę dychotomii „powiększanie katalogu”<->„wykluczanie książek”. Po pierwsze dlatego, że nie wykluczam książek, tylko co najwyżej ich nie dodaję. Po drugie i najważniejsze – mimo tego, że nie dodaję pewnych książek, to katalog sukcesywnie wzbogacam – o średnio 25 książek tygodniowo. Więc ten argument jest niecelny.


Użytkownik: Astral 22.11.2013 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zgadzam się z Tobą, i... | LouriOpiekun BiblioNETki
Niestety, każdy kij ma dwa końce. Zauważyłem np., że tzw. "polska poprawność polityczna" (to moje określenie) polega np. na tym: "Nie dyskutuj z faszystą, bo będzie mu przykro."
Użytkownik: elwen 22.11.2013 09:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dodawać? Otóż, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Jedna kwestia, której chyba nikt nie poruszył: jeśli dodanie jakiejś książki byłoby dla ciebie problemem religijnym w sensie uzupełniania katalogu o pozycję sprzeczną, Twoim zdaniem, z nauczaniem grupy, z jaką się identyfikujesz - co nie mnie oceniać, nie tylko z powodu stosownego punktu w regulaminie - może warto spytać o zdanie kogoś, kto w tej grupie jest dla Ciebie autorytetem. Bo zdanie Biblionetkowiczów mniej więcej poznałeś.

Z innej beczki, ale w sumie na temat. Mam przedwojenną książkę pt. "Roman Dmowski: czciciel djabła" [sic]. Dla mnie ciekawostka związana z ówczesnymi walkami politycznymi, tytuł mnie śmieszy, ale kogoś może obrazić. A w katalogu Biblionetki jej nie ma. Czy jest ktoś, kto poczułby się dotknięty jej dodaniem?
Użytkownik: Eida 22.11.2013 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Jedna kwestia, której chy... | elwen
"Czy jest ktoś, kto poczułby się dotknięty jej dodaniem?"

Nie chciałabym być źle zrozumiana, ale czy to pytanie w ogóle jest zasadne? Ludzie mają różną wrażliwość i potencjalnie mogą czuć się urażeni przez różne rzeczy. Gdybyśmy mieli zastanawiać się nad tym, czy ktokolwiek mógłby czuć się urażony samym ISTNIENIEM książki w katalogu, baza Biblionetki byłaby uboższa o wiele kontrowersyjnych, ale (dla wielu) ciekawych, wartościowych i skłaniających do myślenia książek. Przecież nie chodzi o to, by Biblionetka stała się idealnym, pod względem poprawności politycznej, katalogiem, tylko o stworzenie możliwie najobszerniejszego zbioru książek o różnorodnej tematyce. Nie chcę w Biblionetce cenzury, i myślę, że większość Biblionetkowiczów myśli podobnie. Nie dajmy się zwariować - jeśli ktoś czuje się dotknięty lub zniesmaczony daną książką, może jej nie czytać - lub dać temu wyraz w komentarzu, bądź wystawiając adekwatną ocenę.
Użytkownik: elwen 22.11.2013 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czy jest ktoś, kto poczu... | Eida
Całkowicie się zgadzam, o czym zresztą wspomniałam w moim komentarzu o publikacjach okresu nazistowskiego (nawiasem mówiąc, czołowa praca guru tej ideologii jest - i dobrze - w katalogu, ze stosowną oceną właśnie). Ale byłam ciekawa odpowiedzi.
Użytkownik: Astral 22.11.2013 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Całkowicie się zgadzam, o... | elwen
Owszem, jest tutaj. Ale to przykre, kiedy widzę, ile osób wstawiło tej książce ocenę najwyższą. Czytałem niejeden wywiad z polskim faszystą. Z reguły pada pytanie: Jaki jest pana (pani - jeszcze nie spotkałem, ale oczywiście też są; vide youtube). I ZAWSZE odpowiedź jest WYMIJAJĄCA. Ludzie mają prawo mieć różne poglądy, ale faszystowskie - NIE. Bo każdy faszysta to przede w wszystkim praktyk - wcześniej czy później. Nie ma nieszkodliwych faszystów. Pojedynczy tchórze i "nieśmiali" łączą się w grupę i potrafią nie tylko pobić, ale i za bić. Nie mówię, żeby usunąć. Ale jest to książka dla ludzi normalnie myślących, a nie dewiantów. Dla dewiantów to biblia.
Użytkownik: Astral 22.11.2013 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Owszem, jest tutaj. Ale t... | Astral
Au! Zgubiłem drugą część pytania. Całość powinna brzmieć: Jaki jest pana stosunek do Hitlera?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.11.2013 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czy jest ktoś, kto poczu... | Eida
Zgadzam się, nie kłóci się to także w żaden sposób z moim dylematem.
Jestem wręcz przekonany, że są na BNetce osoby, które oburza już sam tytuł książki np.: Nowe kłamstwa w miejsce starych: Komunistyczna strategia podstępu i dezinformacji (Golicyn Anatolij), którą swego czasu dodałem. I wcale bym się nie zdziwił, gdyby jakiś marksista-leninista wzdragał się przed dodaniem tej pozycji swymi ręcami ;)
Użytkownik: Astral 22.11.2013 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, nie kłóci si... | LouriOpiekun BiblioNETki
Szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego kogoś miałby oburzać ten tytuł. Przecież to książka wydana, istniejąca. I to dotycząca spraw przebrzmiałych. Chyba Ci chodziło o to, że może oburzać kogoś jej obecność w BiblioNETce? A może chodzi o to, że dla kogoś mógłby to być podręcznik?
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.11.2013 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze mówiąc nie rozum... | Astral
Przeczytaj proszę jeszcze raz wypowiedź Eidy, do której się odnoszę i zauważ, że tak jak "Roman Dmowski: czciciel djabła" tak i "Komunistyczna strategia podstępu i dezinformacji" może być określona (cytując Ciebie) "Przecież to książka wydana, istniejąca. I to dotycząca spraw przebrzmiałych."

Natomiast nadal są osoby, którym podoba się ideologia komunistyczna, socjalistyczna, nazistowska (chyba właśnie narodowy socjalizm masz na myśli pisząc "faszyści"), a także skrajne z prawej strony, no i oczywiście religie, magie, pseudonauki, inne dyskusyjne zagadnienia. Nie chcę się już wgłębiać w trochę bezsensowną polaryzację lewica-prawica, warto poczytać o tym w Libertarianizm: Teoria państwa (Teluk Tomasz). Natomiast chodzi mi właśnie tylko o to, że jest praktycznie pewne, że kogoś samym tytułem można obrazić - bo zamiast być wyznawcą Boga, jest np. wyznawcą Marksa. Niniejszym zgadzam się z Twoją wypowiedzią z 2013-11-22 20:55. Aczkolwiek pewnych pozycji nie chcę dodawać i tak ;p

BTW: ładna próba trollingu z tą Biblią wyżej ;)
Użytkownik: Astral 30.11.2013 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytaj proszę jeszcze... | LouriOpiekun BiblioNETki
Jakie trollowqanie? Chodziło mi to, ze dla chorych ludzi "Mein Kampf" pełni rolę biblii i podręcznika.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 02.12.2013 14:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakie trollowqanie? Chodz... | Astral
Ok, zwracam honor - chyba przez brak intonacji (na żywo jednak łatwiej się rozmawia) opacznie zrozumiałem ten fragment Twojej wypowiedzi:
"Ale jest to książka dla ludzi normalnie myślących, a nie dewiantów. Dla dewiantów to biblia. "
Na pierwszy (i drugi nawet) rzut oka wygląda to jak "To jest książka dla ludzi normalnych. Jeżeli ktoś jest dewiantem, to powinien czytać Biblię" zamiast właściwego odczytania ""Mein Kampf" jest biblią dla dewiantów"...

Użytkownik: Astral 22.11.2013 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czy jest ktoś, kto poczu... | Eida
Odpowiadam i ja: wcale się nie czuję dotknięty - w najmniejszym stopniu - istnieniem takiej książki. A nawet gdyby tak było, to nie należy nikogo pytać o zdanie w takiej kwestii. Ta książka istnieje i nic tego faktu nie zmieni. Zresztą jeśli ja nie wstawię - wstawi ktoś inny. Co za różnica?
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: