Dodany: 17.11.2013 19:59|Autor: Qrap

Na wschód od...?


Rzecz to nie tylko o wschodzie – i na tym skupię się najbardziej. Wschód jest motywem przewodnim książki, stanowi punkt wyjścia dla dyskusji o „zachodzie”. Wschód – to tereny od Podlasia na prawo. Podlasie stanowi obszar trudny do zdefiniowania, jeżeli chodzi o przynależność do któregoś z tych dwóch kierunków.

Piotr Brysacz przeprowadził wywiad między innymi z: Maciejem Jastrzębskim, Mariuszem Wilkiem, Wojciechem Góreckim, Andrzejem Stasiukiem. Głównym tematem jest wschód. Ale nie da się go poruszyć nie wspominając o zachodzie. Książka spełnia dwa zadania: daje charakterystykę wschodu, z drugiej stronę każe zastanowić się nad nami jako „ludem pogranicza”, znajdującym się na granicy przynależności wschodu i zachodu.

W książce jest dużo fotografii, stanowią one dopełnienie rozmów prowadzonych przez Piotra Brysacza. Z wywiadów bije fascynacja tematem. Każdy porusza wiele kwestii, które naturalnie wypływają z prowadzonej rozmowy.

Polacy odcinają się od wschodu, hołdują cywilizacji europejskiej (nazwanej przez Andrzeja Stasiuka „syfilizacją europejską”). Tymczasem patrząc na wschód widzimy przestrzeń, pustkę ciągnąca się aż po horyzont – i dużo dalej. Pola przecięte wstęgami rzek i strumieni, lasy, góry. Niezależnie od tego, czy to Białoruś, Ukraina, czy Rosja, człowiekowi nie udało się ujarzmić tej bezkresnej przestrzeni – takiej, jakiej w Europie Zachodniej nie ma; zachodni Europejczyk nie zastanawia się nad przestrzenią, ponieważ nie ma z nią na co dzień kontaktu. Człowiek coraz częściej uważany (lub używany) jest tu za narzędzie, zajmuje go pogoń za pieniądzem, władzą, ambicjami, żyje w pędzie, coraz mniej ma czasu na refleksje. A do życia potrzebna jest przestrzeń – przestrzeń to wolność.

Kolejnym ważnym elementem wschodu jest czas. To, jak się go mierzy i jak się wykorzystuje. Życie w wielkich ośrodkach miejskich toczy się w wiecznym pędzie – w cyklu: praca, dom, sen. Ale są inne sposoby organizowania czasu: „Indiańskie dni nie sumują się i nie odejmują tak jak nasze. Ich czas to koło – zamknięty cykl, który się powtarza w nieskończoność. Zatacza kręgi, podobnie jak dziecinna kolejka, i nie ma problemu, jeżeli nie zdążyłeś wskoczyć do wagonu – zawsze możesz spróbować następnym razem.
Żeby tak myśleć, wcale nie trzeba być Dzikim. Wysoko rozwinięte cywilizacje Mezoameryki – Majowie, Aztekowie – przedstawiali kalendarz w postaci kamiennego koła. Odmierzali czas w zamkniętych cyklach po 52 lata każdy. A potem wszystko zaczyna się od nowa – kolejne narodziny świata; kolejna szansa. Koło za kołem.
Nasz kalendarz to rubryki miesięcy, ułożone jedną za drugą – zerwałeś kartkę i nie ma powrotu. Nasz pociąg ucieka po prostej, więc jesteśmy zmuszeni gonić go, bez względu na pogodę”[1].

Indianie żyją według cykli – nie umawiają się z kimś na konkretną godzinę, nie chodzą spać „po dobranocce”. Podobną koncepcję czasu przyjął Mariusz Wilk, który od lat 90. mieszka w północnej Rosji: „Od dawna nie przemawia do mnie koncepcja czasu linearnego, który bieżałby znikąd donikąd, dużo bardziej do niedawna przekonywał mnie czas kolisty, wystarczało obserwować rytmy przyrody, coroczne przeloty ptaków, sezony wegetacji, tarło ryb, zajęcia ludzi.
Jednakże, od kiedy urodziła się Martusza, postrzegam czas spiralnie, to znaczy ptaki niby co roku powracają i sianożęcie co roku się powtarza, lecz jednocześnie z każdym rokiem pozostaje mi coraz mniej świeczek do zapalenia na urodzinowym torcie mojej córeczki”[2]. Wielka przestrzeń narzuca inny sposób myślenia o otaczającym świecie, co z kolei wpływa na sposób życia i jego organizacji.

Jacek Hugo-Bader pisze, że nie zapomni spotkania z Natalią Nikołajewną Chajutiną, córką Jeżowa, głównego komisarza sowieckiej bezpieki. Wyprawy reporterskie pozostawiają trwały ślad, wschód wgryza się w duszę, jest zupełnie inny niż „nasza” Europa. Wschód to mistyka: „Spotykamy tu naprawdę archaiczne zawody i epiczne profesje – poszukiwacz złota, zbój, myśliwy, traper, kapitan kutra, pasterz renów, przemytnik, przewodnik po tajdze, szaman (niechby i samozwaniec, ale szaman), dalniebojszczik opowiadacz”[3]. Wymienione zawody, wydawałoby się archaiczne, brzmią jak z opisu gry RPG, a nie zastanej rzeczywistości.

Wschód ma inną mentalność – i nie chodzi o to, że jest to mentalność, do której nie trafia cywilizacja. Ludy mieszkające na północy posługują się urządzeniami GPS do poszukiwania stad reniferów, ale jest w nich głęboko zakorzenione przywiązanie do starych wierzeń i obyczajów. Wschód to hołdowanie wielowiekowej tradycji, tygiel wielu kultur (doskonałym przykładem jest Moskwa lub Kaukaz). Na obszarze Rosji (można by na nim zmieścić ponad 54 Polski) mieszka ludność 200 narodowości. Żaden inny kraj nie prezentuje takiego zróżnicowania narodowego i etnicznego jak Rosja.

Polacy często próbują odciąć się od wschodu, uważają, że wschód jest zacofany, że to twór zupełnie inny, obcy, niezbadany. Patrzą na wschód z pewną pogardą. Polska pragnie należeć do kultury Europy Zachodniej – ale czy słusznie? Czy etnicznie bliżej nam na zachód? Czy kulturowo bardziej pasujemy do zachodu? Identyfikowanie się w grupie Słowian pcha nas na wschód – język, kultura, zwyczaje oraz dusza. Chcemy należeć do Zachodu, ale chyba czujemy podskórnie, że to Wschód jest nam bliższy.

Ten zbiór wywiadów daje nam zupełnie inne spojrzenie na „wschód”. Bardzo ciekawe, nowe, świeże. Spojrzenie, które zachęca do myślenia, do zgłębiania tematu, do zadawania nowych pytań. Patrząc na wschód, możemy zobaczyć również siebie samych – książka przedstawia nas jako obserwatorów i każe się zastanowić, jak na nas patrzą mieszkańcy Unii Europejskiej, ponieważ dla nich to my jesteśmy wschodem.



---
[1] Wojciech Cejrowski, „Gringo wśród dzikich plemion”, wyd. Bernardinum, 2006, s. 61.
[2] „Patrząc na wschód. Przestrzeń, człowiek, mistycyzm”, wyd. Fundacja Sąsiedzi, 2013, s. 43 i 44.
[3] Tamże, s. 151.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1061
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: