Dodany: 05.03.2008 11:56|Autor: hburdon

Recenzja nagrodzona!

Książka: Życie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji
Malinowski Bronisław

4 osoby polecają ten tekst.

Reportaż z narodzin antropologii społecznej


Bronisław Malinowski, jeden z najwybitniejszych światowych antropologów, zasłynął dzięki badaniom prowadzonym w latach 1914-1918 w południowo-zachodniej Melanezji, między innymi na Wyspach Trobrianda. Ich wyniki opublikował w serii prac naukowych, z których najbardziej znane to „Argonauci Zachodniego Pacyfiku” (1922) i „Życie seksualne dzikich” (1929).

Nawet dziś tytuł tej drugiej pracy wzbudzać może lekką sensację, warto więc chyba zacząć od wyjaśnienia, jak autor rozumiał dwa kluczowe pojęcia: „seks” i „dziki”. Oddaję mu głos:

„Wybrałem dla tej książki tytuł najprostszy, a zarazem najprawdziwszy, częściowo dlatego, aby przyczynić się do rehabilitacji niezbędnego, choć często używanego niewłaściwie pojęcia »seksualny«, częściowo zaś po to, aby od razu oznajmić czytelnikowi, czego może się spodziewać w najbardziej liberalnych fragmentach. Dla prymitywnego mieszkańca wysp Południowego Pacyfiku, tak jak dla nas, seks nie jest prostą czynnością fizjologiczną; przywołuje na myśl miłość i kochanie się; staje się rdzeniem instytucji tak czcigodnych jak małżeństwo i rodzina; przenika do sztuki i tworzy swoje własne zaklęcia i swoją własną magię. Dominuje w istocie niemal w każdym aspekcie kultury. »Seks«, w najszerszym znaczeniu – w jakim używam tego terminu w tytule – to raczej społeczna i kulturowa siła niż tylko cielesny związek dwojga ludzi”[1].

„Tak zwany »dziki« zawsze był dla człowieka cywilizowanego zabawką – w praktyce wygodnym narzędziem wyzysku, w teorii dostarczycielem sensacyjnych opowieści. Dla czytelników ostatnich trzech stuleci dzikość stanowiła zasobnik nieoczekiwanych możliwości ludzkiej natury; zaś dziki musiał ozdabiać tę czy inną z góry postawioną hipotezę, okazując się okrutnym lub szlachetnym, rozwiązłym lub cnotliwym, ludożerczym lub miłującym ludzkość, w zależności od tego, co odpowiadało danemu obserwatorowi lub danej teorii.

W rzeczywistości dziki, którego poznaliśmy w Melanezji, nie daje się wpasować w żaden czarno-biały obrazek, pokazujący jedynie głębokie cienie i jaskrawe światło. Jego życie społeczne jest we wszystkich aspektach uregulowane, jego moralność porównywalna z moralnością przeciętnego Europejczyka – to jest, gdyby obyczaje tego ostatniego opisać równie szczerze jak obyczaje Trobriandczyka”[2].

Zawiedziony będzie więc ten, kto biorąc do ręki „Życie seksualne dzikich” liczy na erotyczne przyjemności bądź potwierdzenie swej moralnej wyższości. Czego można się zatem po książce spodziewać?

Mówiąc krótko: absolutnie fascynującego opisu kultury społeczeństwa zarazem zupełnie odmiennego od naszego i bardzo mu bliskiego. Nacisk chciałabym położyć na słowo „fascynującego”: tak ciekawej książki dawno nie czytałam. A jest nie tylko interesująca, ale piękna, poetycka, wzruszająca i zabawna miejscami. Czy można żądać więcej?

Trobriandczycy wierzą w reinkarnację. Duchy przodków, znudzone Rajem-Tumą, wracają na Ziemię i poprzez głowę wnikają w ciała kobiet. Mężczyźni nie biorą udziału w zapłodnieniu. Ojcostwo jest nie biologiczne, ale społeczne: mąż matki staje się ojcem opiekując się jej dziećmi; kształtuje je, tak że w przyszłości będą go przypominały wyglądem. Do złego tonu należy sugerowanie, że dzieci podobne są do matki.

Z faktu, że dzieci nie są spokrewnione z ojcem, wynika matrylinearność trobriandzkiego społeczeństwa – dziedziczenie własności i tytułów odbywa się po linii matki. Spadkobiercami mężczyzny są jego najbliżsi krewni, czyli siostra lub siostrzeńcy.

Seks jako taki nie jest objęty tabu. Dzieci od najmłodszych lat bawią się w erotyczne zabawy, a gdzieś pomiędzy szóstym a dziesiątym rokiem życia rozpoczynają współżycie. Stopniowo zaczynają tworzyć coraz trwalsze związki, a kiedy wybiorą życiowego partnera, zawierają małżeństwo poprzez wspólne zjedzenie śniadania. Wcześniej nie wolno im razem jeść ani pokazywać się publicznie.

Istnieje jednak wiele tabu określających, z kim współżyć nie wolno, dlatego przypadki kazirodztwa są niezmiernie rzadkie – również pomiędzy ojcem a córkami, pomimo iż nie są spokrewnieni.

Starając się jakoś przybliżyć tematykę książki, notując wyrywkowe spostrzeżenia, nie oddaję jej sprawiedliwości. Nie sposób „Życia...” streścić, bowiem jest tak treściwe, spójne i klarowne, że wszelkie parafrazy tekstu mogą go tylko zubożyć. Malinowski udowadnia, iż możliwe jest napisanie pracy, która nie tylko zrewolucjonizuje daną dziedzinę nauki, ale też będzie w stanie zachwycić zupełnego laika. Przez większą część książki trzyma się stylu rzeczowego i obiektywnego, zdarza mu się jednak wyrazić swoje oburzenie praktykami „cywilizowanego” białego człowieka:

„Pierwsi zarządcy, dobrodusznie zarozumiali i megalomańsko przewrażliwieni, jak często ludzie obdarzeni arbitralną władzą nad »niższą« rasą, nie kierowali się empatią i zrozumieniem tubylczych obyczajów i instytucji. Nie starali się w ciemności poruszać ostrożnie, ale rozdawali ciosy na oślep. Próbowali zniszczyć wszelkie napotkane objawy tubylczej władzy, zamiast je wykorzystać i działać za ich pośrednictwem”[3].

W innych zaś fragmentach pokazuje, że nawet najbardziej obiektywny antropolog może mieć poczucie humoru:

„Obdarzony pięknym głosem i sławą znakomitego śpiewaka, [Mokadayu] przez pewien czas uprawiał również lukratywną profesję medium spirytystycznego. W tej dziedzinie samodzielnie doszedł tych samych znakomitych osiągnięć, w których celuje nasz współczesny spirytyzm, jak produkcja ektoplazmy czy zjawisko materializacji (zazwyczaj przedmiotów bezwartościowych); specjalizował się jednak raczej w dematerializacji (nieodmiennie przedmiotów wartościowych). Wywoływał ramię i dłoń – należące, należy się domyślać, do »istoty kontrolującej« – zawsze gotowe przywłaszczyć sobie kosztowności, żywność, betel czy tytoń, niewątpliwie przenoszone następnie do świata duchów. Zgodnie z uniwersalnym prawem okultyzmu, istoty »kontrolujące« Mokadayu i pozostali jego duchowi przyjaciele operowali jedynie w ciemności. Słynną dłoń z innego świata dojrzeć można było tylko niewyraźnie, gdy chwytała wszelkie dobra doczesne, znajdujące się w jej zasięgu.

Jednak nawet na Trobriandach istnieją aroganccy i bezduszni sceptycy i pewnego dnia młody wódz z północy chwycił dłoń i wyciągnął samego Mokadayu z półki, na której ten leżał ukryty za matą. Po tym wydarzeniu niedowiarkowie próbowali umniejszać, a nawet potępiać spirytyzm, jednak wierni nadal przynosili Mokadayu podarunki i opłaty. Ostatecznie jednak uznał on, iż lepiej będzie poświęcić się miłości i muzyce, jako że na Trobriandach, jak u nas, tenor czy baryton ma zapewnione powodzenie u kobiet. Jak to ujmują tubylcy: »Gardło to podłużne przejście, tak jak wila (srom), dlatego przyciągają się wzajemnie. Mężczyzna, który ma piękny głos, będzie bardzo lubił kobiety, a one będą lubiły jego«”[4].

Zwyczaje seksualne Trobriandczyków opisuje Malinowski bez pruderii. Wytrwały czytelnik dowiaduje się w końcu, w jakich pozycjach tubylcy kopulują i jakie dokładnie wykonują przy tym ruchy. Myślę jednak, że znakomita większość Europejczyków do owych opisów dociera mocno schłodzona wiadomościami o trobriandzkiej grze wstępnej, w której ważną rolę odgrywa wzajemne wyszarpywanie sobie zębami rzęs – stąd lokalni donżuani świecą gołymi oczami – zaś najbardziej intymny jej etap polega na zjadaniu wyiskanych uprzednio wszy ukochanej osoby.

To właśnie odmienność kultury Trobriandczyków sprawia, że „Życie seksualne dzikich” czyta się z wypiekami na twarzy. Książka zmusza jednak do spojrzenia w odmiennym świetle na własną kulturę i dostrzeżenia tego, co nas łączy. Jeśli bowiem uśmiechamy się, gdy zakochany Trobriandczyk uskarża się na ból pleców – uczucia koncentrują się wszak, według niego, w nerkach – to naturalną koleją rzeczy za chwilę zaczynamy zastanawiać się, jaki jest sens lokowania emocji w mięśniu odpowiedzialnym za przepływ krwi przez organizm, co uważamy za naturalne. Symbolem miłości dla nas jest róża, dla nich – aromatyczna mięta; czy bardziej różni nas wybór symbolu, czy bardziej łączy fakt, że w obu naszych kulturach istnieje roślinna oznaka tego właśnie uczucia?

Przed Malinowskim większość antropologów (m.in. słynny autor „Złotej gałęzi”, James Frazer) „badania” swe prowadziła w zaciszu biblioteki. Prowadzone przez Malinowskiego badania terenowe były bezprecedensowe w swej rozległości i dogłębności. Mimo to na niektóre pytania nie udało mu się uzyskać satysfakcjonującej odpowiedzi, co otwarcie przyznaje. Największą tajemnicą był problem niechcianych ciąży, a właściwie ich braku. Nie wierząc w udział mężczyzny w zapłodnieniu, Trobriandki naturalnie nie stosowały żadnych metod antykoncepcji w naszym tego słowa rozumieniu; Malinowski był też przekonany, że aborcja nie jest stosowana na wielką skalę. A mimo to ciąże przedmałżeńskie stanowiły rzadkość, dzieci pozbawionych ojców była jedynie garstka. „Nie jestem pewien, czy moje ustalenia w tej kwestii są ostateczne”[5], uczciwie konkluduje autor.

„Życie seksualne dzikich” stanowi dla mnie szczytowe osiągnięcie piśmiennictwa naukowego. Obiektywne, wypełnione oryginalnymi informacjami, podane przystępnym i pięknym językiem, pokazuje, jaka nauka być powinna. Książka unikatowa i godna polecenia jak niewiele innych.



---
[1] Bronislaw Malinowski, „The Sexual Life of Savages in North-Western Melanesia: An Ethnographic Account of Courtship, Marriage and Family Life Among the Natives of the Trobriand Islands, British New Guinea”, Halcyon House, 1929, str. XXIII. Tłum. moje.
[2] Ibid., str. 537.
[3] Ibid., str. 135.
[4] Ibid., str. 568-569.
[5] Ibid., str. 198.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 25204
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 17
Użytkownik: dansemacabre 05.03.2008 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Bronisław Malinowski, jed... | hburdon
Malinowski wykazał się gorliwością i pasją w swej pracy, a Ty w pisaniu o nim :-) Bardzo ciekawy tekst!
Użytkownik: Mantra 05.03.2008 22:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Malinowski wykazał się go... | dansemacabre
Niesamowity opis, najpewniej niesamowita książka :) Właśnie dzisiaj uczyłam się o Malinowskim, jaki miły zbieg okoliczności :)
Użytkownik: hburdon 05.03.2008 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Niesamowity opis, najpewn... | Mantra
To napisz może, czego się nauczyłaś - bardzo chętnie poczytam! :)
Użytkownik: hburdon 05.03.2008 22:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Malinowski wykazał się go... | dansemacabre
Dziękuję. Strasznie się rozpisałam, ale to taki ciekawy temat, że spokojnie mogłabym dwa razy tyle napisać! :)
Użytkownik: Mantra 07.03.2008 09:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję. Strasznie się r... | hburdon
A czytałaś Wyspa daltonistów i wyspa sagowców Sachsa?
Użytkownik: hburdon 07.03.2008 11:43 napisał(a):
Odpowiedź na: A czytałaś Wyspa daltonis... | Mantra
Nie czytałam. Powinnam?
Użytkownik: Franco1987 09.03.2008 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam. Powinnam? | hburdon
Pewnie słyszeliście o jego dziennikach, ciekaw jestem co myślicie w świetle tej lektury a o jego antropologicznym dorobku? Coś się zmienia?
Użytkownik: hburdon 09.03.2008 14:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie słyszeliście o jeg... | Franco1987
"Dziennik" mam już zamówiony na Allegro, na pewno podzielę się wrażeniami. :)
Użytkownik: norge 09.03.2008 12:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Bronisław Malinowski, jed... | hburdon
Fantastyczna recenzja. Musi zastąpic mi przeczytanie książki, bo.. . życia mi nie starczy na przeczytanie wszystkiego, co chciałabym. Z Malinowskim "zaprzyjaźniłam się" podczas lektury książki "Lord Nevermore". Też bardzo ją polecam!
Użytkownik: hburdon 09.03.2008 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Fantastyczna recenzja. Mu... | norge
Pleijel też już zamówiłam na Allegro. :) Pamiętałam, że ją chwaliłaś, przede wszystkim za wczucie się w polskie realia, już wtedy mnie zainteresowała, a teraz, kiedy zainteresowałam się też Malinowskim, muszę ją przeczytać.
Użytkownik: Makao 14.03.2008 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Bronisław Malinowski, jed... | hburdon
Świetna recenzja, gratuluje wygranej!
Użytkownik: hburdon 14.03.2008 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja, gratulu... | Makao
Dziękuję. :) Świetna książka - mam nadzieję, że ktoś się teraz skusi.
A czytającym po angielsku polecam dodatkowo Johna Hardinga "One Big Damn Puzzler", powieść osadzoną w realiach trobriandzkiego świata.
Użytkownik: cypek 15.11.2008 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję. :) Świetna ksią... | hburdon
Skusi się na pewno.Napisałaś tak ciekawie,że książkę trzeba przeczytać.
Użytkownik: cypek 15.11.2008 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Bronisław Malinowski, jed... | hburdon
Pięknie napisane.
Użytkownik: cypek 15.11.2008 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Pięknie napisane. | cypek
To pięknie napisane,to dotyczy oczywiście Pani Hani.
Użytkownik: hburdon 15.11.2008 23:56 napisał(a):
Odpowiedź na: To pięknie napisane,to do... | cypek
Za komplement dziękuję, z "pani" rezygnuję. :)

Mam już cały komplet rzeczy związanych z Malinowskim na półeczce "do przeczytania": 622 upadki Bunga czyli Demoniczna Kobieta (Witkiewicz Stanisław Ignacy (pseud. Witkacy)), Lord Nevermore (Pleijel Agneta), Dziennik w ścisłym znaczeniu tego wyrazu (Malinowski Bronisław) i ostatnio kupione "Życie i zbrodnia w społeczności dzikich", znów piękne, stare, oryginalne wydanie, upolowane na eBayu. Teraz tylko czekam na czas.
Użytkownik: porcelanka 24.05.2013 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Bronisław Malinowski, jed... | hburdon
Świetna recenzja – między innymi to dzięki niej sięgnęłam po tę książkę;) Malinowski opisuje obok drastycznych zwyczajów (jak praktyki pogrzebowe) codzienne życie tych ludzi przepełnione emocjami i okazuje się, że pewne uczucia i odczucia są właściwe całej ludzkości. To naprawdę interesujące czytać o tym, co łączy wszystkie kultury i odkrywać pewne odmienności.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: