Dodany: 15.11.2013 19:27|Autor: zsiaduemleko{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!

O tym, co pod powiekami


Wydało się. Ostatnio piszący pod pseudonimem pisarze nie mają łatwego, intymnego życia. Autorka "Harry'ego Pottera" wyrzeźbiła jakąś powieść detektywistyczną, którą dla hecy podpisała pseudonimem i kupiło ją dwanaście osób (tak wynika z moich rachunków). Następnie sprawa wyszła na jaw - okazało się nagle, że "oborze! to napisała ta od Harry'ego!" i czytelnicy tłumnie pobiegli do księgarni nabyć swój egzemplarz tej zapewne niczym niewyróżniającej się powieści. A potem wielce się rozczarowali, że czarodziej w okularach nie wystąpił nawet w małym epizodzie. Z powieścią Anny Borisowej było podobno tak, że wszyscy zachwycali się błyskotliwym debiutem pisarki i drążyli temat na tyle namiętnie, że nie sposób było już dłużej ukrywać prawdziwego autora "Pór roku". A okazał się nim nie kto inny, jak sam Boris Akunin. Tak - ten od perypetii Erasta Fandorina. Pisarz wszechstronny, który z gracją i swobodą potrafi "przełączać" się między gatunkami literackimi, na zawołanie zmieniać stylistykę. Nie będę tutaj zgrywał bystrzejszego niż jestem i udawał, że rozpoznałbym w powieści wydanej pod pseudonimem Anny Borisowej pióro Akunina, bo pewnie by mi nawet to do głowy nie przyszło. Nie jestem z natury podejrzliwy w kwestii książek, traktuję je jak przyjaciółki, które nie mają powodów, by mnie zdradzić, poza tym uznaję tezę, że błyskotliwe debiuty się zdarzają. Przejdźmy jednak do meritum i spójrzmy, co do zaproponowania ma autor cyklu o Eraście Fandorinie, jeśli odebrać mu Erasta Fandorina.

Trzeba przyznać, że w "Porach roku" się dzieje. Powieść nie cierpi na brak ani wątków, ani barwnych postaci (szczególnie drugoplanowych i epizodycznych). Może zacznę od tego, że początkowo bohaterką jest Weronika Korobiejszczykowa (z autentyczną przyjemnością wymawiam na głos jej nazwisko - Korobiejszczykowa, Korobiejszczykowa - jest w nim śpiewność i rytm), młoda Rosjanka przybywająca na staż do ekskluzywnego francuskiego domu spokojnej starości. Mogłoby się wydawać, że tego rodzaju otoczenie nie sprzyja radosnemu nastrojowi i optymistycznym akcentom, tym bardziej, że w związku z wykrytym tętniakiem Wiera jest ponadprzeciętnie świadoma swojej śmiertelności. Tymczasem okazuje się, że dom starców (tytułowe Pory roku) zamieszkuje naprawdę przeurocza grupa seniorów. To właśnie oni stanowią armię barwnych postaci drugoplanowych i dzięki nim Akunin ma okazję zaprezentować swój wielostronny kunszt literacki, żonglując narracją i stylem. Wrócę do tego za chwilę, o ile nie zapomnę. Bo w tym miejscu wspomnieć należy o Aleksandrynie - ponadstuletniej staruszce pozostającej od piętnastu lat w śpiączce; to ona, obok Wiery, jest drugą główną bohaterką powieści.

Naturalnym pytaniem, które w tym miejscu się narzuca, jest: jak warzywo może być udaną bohaterką? Ha, otóż może, ale nie chcę nikomu niepotrzebnie zepsuć niespodzianki i zdradzać nieco niekonwencjonalnych okoliczności, w jakich rozwija się fabuła. Napomknę jedynie, że przy okazji cofniemy się na początek XX wieku i dzięki ściąganym z półek pamięci książkom poznamy burzliwe i znaczące momenty z życia Aleksandryny. Polubić ją niezwykle łatwo - już jako trzynastolatka imponuje dojrzałością, nadal pozostając jednak naiwnym, uroczym i gorliwym dzieckiem, beznadziejnie (ponieważ jednostronnie - jaki ból i męka!) zakochanym. To bardzo rozczulający wątek, bo któż z nas, zakochawszy się, nie był gotowy organizować niby przypadkowych spotkań z obiektem uczuć? Narracja "Pór roku" przebiega więc niejako dwutorowo (Wiera - Aleksandryna), jednak ścieżka Aleksandryny wydaje się tą istotniejszą i wręcz kipi od emocji oraz pełna jest udanych fragmentów. Obojętnym nie pozostawia zwłaszcza poruszający rozdział "Jesienią".

Na przekór Alzheimerowi udało mi się nie zapomnieć, więc na krótko wracam do wątku postaci drugoplanowych - bohaterów o urozmaiconych charakterach i mentalności, a ponieważ Akunin zechciał niektórym z nich oddać krótki rozdział dla autoprezentacji, musiał naprawdę popracować nad stylistyką ich wypowiedzi. I uczciwie napiszę, że to widać. Zauważy to każdy, kto przeczyta zdumiewająco odmienny od innych fragment autorstwa Dolores "Dolly" Iwanownej (szerzej otworzysz oczy z zaskoczenia) czy też zatrzymanego w czasie Muchina. Bierzin ze swoim projektem cierpliwego zdobywania serca Weroniki imponuje romantyczną stanowczością, a to, że wspina się on - poważny przecież biznesmen - w nocy na drzewo, by przez lornetkę podglądać ukochaną (choć przez chwilę!), doskonale uzmysławia czytelnikowi siłę jego uczucia.

Dziwna sprawa, bo bezpośrednio po lekturze uznałem "Pory roku" za powieść zaledwie poprawną. Wynika to z tego, że spodziewałem się czegoś bliższego wzorcom klasyki rosyjskiej - Dostojewskiego czy Gogola. Nic z tego, ale teraz, kiedy piszę tę opinię, trudno mi wskazać jakieś znaczące minusy powieści, poza osobistym rozminięciem się z oczekiwaniami. No, może postać Chińczyka, swoistego mistrza zen rodem z "Karate Kida" niekoniecznie mi się zgrywa z całością, choć jestem świadomy, że to nośnik istotnego wątku i pozbycie się go zachwiałoby konstrukcją fabularną. Niektóre fragmenty wydają się niepotrzebnie rozdrobnione i urwane, niektóre chciałoby się rozwinąć, ale to wszystko detale, naprawdę mało znaczące szczegóły i trochę czepianie się na siłę, bo przecież struktura powieści pozwala na taką poszarpaną formę.

Cóż, z faktami się nie dyskutuje i wychodzi na to, że "Pory roku", okraszone zakończeniem z gatunku "wiedziałem, że to zrobisz, Akunin, ty złośliwcu!", są całkiem udane. Powieść bez wyraźnych wad, ale jednak zabrakło w niej mistycznego "czegoś", by stała się dla mnie niezapomniana. Chociaż to pewnie okaże się dopiero z czasem.


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2067
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: olka76 19.02.2014 11:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydało się. Ostatnio pisz... | zsiaduemleko{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
Świetna recenzja!
Jestem świeżo po lekturze tej powieści, w międzyczasie przeczytałam inną książkę, a "Pory Roku" wciąż jeszcze tkwią mi w głowie. Tak już mam, gdy trafię na coś dobrego, że niełatwo przychodzi mi się potem z tym rozstać. Z drugiej strony - po co mam się śpieszyć... :)
Po "Porach Roku" przez jakiś czas nie spodziewałam się właściwie niczego szczególnego, leżała ta książka u mnie dobry miesiąc, jak nie dłużej, kiedy w końcu postanowiłam ją przeczytać. Nieco zwodniczy początek sugeruje, że będzie to być może powieść o Weronice Korobiejszczykowej, rozpoczynającej staż w pewnym ekskluzywnym domu starców; tymczasem już wkrótce okazuje się, że bohaterki tej książki są dwie, co więcej - że tej drugiej, Aleksandrynie Kannegiser, założycielce tytułowego domu spokojnej starości "Pory Roku", autor poświęcił znacznie więcej miejsca. Całkiem słusznie, bo o ile przed Weroniką, mimo wyroku losu, życie wciąż jeszcze stoi otworem, o tyle długie życie Aleksandryny dobiega właśnie końca. I ten wątek ponad stuletniej staruszki, od wielu lat, jak wszystko na to wskazuje - w śpiączce, która staje się główną narratorką i snuje opowieść o swych losach ( a ma o czym opowiadać) jest na swój sposób genialny.
Dodam jeszcze, że dziwnym trafem moje ostatnie lektury prowadzą mnie zawsze gdzieś na Wschód, i tak się stało nieoczekiwanie i tym razem, za co jestem w sumie Akuninowi bardzo wdzięczna. To była kolejna naprawdę pasjonująca przygoda.
Użytkownik: jolekp 25.06.2016 18:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydało się. Ostatnio pisz... | zsiaduemleko{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
Oj, tak, takie wredne zakończenia to tylko u Akunina. Jak na ogół go raczej lubię, tak zdecydowanie ma on jakąś niechęć do zakończeń, które nie wzbudzają u czytelnika chęci walenia pięścią w ścianę.
Użytkownik: CzPW 26.04.2018 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydało się. Ostatnio pisz... | zsiaduemleko{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
Bez postaci Chińczyka powieść ta byłaby dużo uboższa. Może wielokrotnie.
Książka dla mnie genialna. Za szybko się skończyła. Po każdej przerwie wracałem do lektury z namaszczeniem. Jeszcze nie zdążyłem rozejrzeć się za kontynuacją. Chociaż ciężko mi sobie wyobrazić, że można napisać coś, co na kolejnych 400 stronach będzie na tym poziomie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: