Dodany: 12.11.2013 19:03|Autor: anek7

Tam, gdzie rośnie pieprz i wanilia


Kiedy jeszcze Wojciech Cejrowski nie przemierzał boso świata, kiedy Beata Pawlikowska była jedną z tysięcy blondynek chodzących po naszych ulicach, kiedy Martyna Wojciechowska była jeszcze w szkole podstawowej - czyli w dosyć zamierzchłych czasach - pewna polska dziennikarka wyjechała na stypendium do Ameryki Południowej i przy tej okazji udało jej się przeprowadzić wywiad ze znanym podróżnikiem, dziennikarzem i wielbicielem wszystkiego, co indiańskie - czyli Tonym Halikiem. Dziennikarką tą była Elżbieta Dzikowska, a przypadkowe spotkanie zamieniło się w trwający ponad dwadzieścia lat związek dwojga ludzi połączonych oprócz uczuć wspólną pasją. Dzikowska i Halik nakręcili wspólnie około 300 filmów dokumentujących ich podróże po całym świecie, które można było oglądać w naszej telewizji. W moją pamięć najbardziej zapadł jednak program "Pieprz i wanilia", nadawany w niedzielne popołudnia z domowego studia pani Elżbiety i jej męża.

Dzikowska jest również autorką kilkunastu książek podróżniczych, a w tym roku ukazała się najnowsza z nich, pt. "Tam, gdzie byłam". Jest to pozycja autobiograficzna, mamy więc możliwość dowiedzieć się czegoś na temat dzieciństwa i młodości przyszłej dziennikarki i podróżniczki. A zatem: w wieku 15 lat spędziła kilka miesięcy w areszcie za udział w nielegalnej organizacji politycznej; maturę zdała mając 16 lat; z uwagi na przeszłość własną, a także z powodu AK-owskiej przeszłości ojca nie dostała się na studia dziennikarskie; z wykształcenia jest sinologiem; pracowała m.in. w Centrali Importu i Eksportu Chemikaliów - to tylko kilka ciekawostek z niezwykle bogatego życiorysu pani Elżbiety.

Kiedy wreszcie udało jej się ukończyć studia dziennikarskie i wyjechać po raz pierwszy do Ameryki Południowej, zakochała się w tamtym rejonie świata niemal od pierwszego wejrzenia. Początkowo barierę stanowił język hiszpański, a właściwie jego nieznajomość, ale szybko udało się zniwelować tę przeszkodę i można było ruszać na szlak wielkiej przygody. Dzięki rozmaitym kontaktom Tony'ego miała Elżbieta Dzikowska możliwość dotrzeć do plemion indiańskich żyjących z dala od popularnych szlaków, badać ich kulturę, zwyczaje i sztukę, podziwiać wyroby rzemieślnicze, a nawet uczestniczyć w magicznych rytuałach i poznać w praktyce tradycyjne zabiegi medyczne - niestety jej sceptycyzm i brak wiary w skuteczność tych działań sprawiły, że nie odniosły one pożądanego skutku...

Pani Elżbieta dosyć swobodnie traktuje w swojej książce chronologię - wspomnienia nie są ułożone według kolejności czasowej, tylko tematycznie. Osobom uważającym, że biografię powinno się pisać według dat, może to przeszkadzać, ale moim zdaniem takie uporządkowanie faktów daje lepszy obraz świata, który Dzikowska przemierzyła ze swoją kamerą.

Książka, jak zresztą wszystkie z Wydawnictwa Bernardinum, jest wydana niezwykle starannie, na kredowym papierze, z twardą okładką, a tekst ilustrują setki pięknych kolorowych fotografii. Z racji takiego, a nie innego potraktowania warstwy edytorskiej wydanie ma jeden niewielki minus - cieszy oko, ale swoje waży... No, ale dla prawdziwego wielbiciela literatury podróżniczej taka przeszkoda nie jest warta nawet wzmianki.

Serdecznie polecam lekturę tej książki :).


[Tekst opublikowałam na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 512
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: