Naprawdę nie rozumiem fenomenu (a jest to swoisty fenomen)popularności książek Katarzyny Michalak.
Czytam właśnie trzecią jej książkę (po
Zmyślona (
Michalak Katarzyna (ur. 1969; właśc. Lesiecka Katarzyna))
i
Lato w Jagódce (
Michalak Katarzyna (ur. 1969; właśc. Lesiecka Katarzyna))
, które to oceniłam na tróje) wzięłam się za
Rok w Poziomce (
Michalak Katarzyna (ur. 1969; właśc. Lesiecka Katarzyna))
, nie spodziewając się niczego ponad to, że będzie mnie ona zadziwiać absurdami na równi z poprzednimi.
A zadziwia mnie bardzo, jak może tego typu literatura zdobywać taką popularność i mieć tak wysokie, nawet tu na B-Netce noty? Gdy czytam książki pani Michalak, przypomina mi się nastoletnie bazgranie do szuflady, kiedy człowiekowi marzy się, by zostać sławnym pisarzem/pisarką; a gdy potem, po latach to amatorskie bazgranie trafia mu do rąk, sam się z siebie nie raz do łez śmieje. Powieści Katarzyny Michalak są jak dla mnie właśnie rodzaju i pokroju tych młodzieńczych, szufladowych 'powieści'; a jednak trafiają pod skrzydła całkiem porządnego wydawnictwa, w ręce dobrych grafików, którzy ubierają je w kuszące okładki (współgrające z romantycznie brzmiącymi tytułami) i w efekcie końcowym lądują na półki księgarń, a jakby tego było mało, stają się bestsellerami.
Z okładek czytelnik dowiaduje się, że trafia mu do rąk "urzekająca historia ludzi, do których szczęście przyszło wtedy, gdy już przestawali w nie wierzyć...", albo, że to "współczesna baśń, w której miłość zwycięży, a głos serca poprowadzi bohaterkę ku szczęściu", ale pal licho schematyczność tych książek, tu chodzi o sposób, w jaki zostały napisane. A są naiwne do bólu. Napisane przystępnym językiem? Raczej niedojrzałym, żeby nie rzec infantylnym.
Tymczasem odmawia się talentu Małgorzacie Kalicińskiej, wieszając psy na jej mazurskiej trylogii (choć moim zdaniem ma ta pisarka prawdziwą tzw. iskrę bożą, a jej książki bronią się same), a Katarzyna Michalak zdaje się mieć całkiem wysokie noty, jako autorka 'współczesnych baśni', w których wszystko może się zdarzyć. I owszem, WSZYSTKO się zdarza, a jest tak nieprawdopodobne, jakby wyszło spod pióra (klawiatury) rozegzaltowanej nastolatki.
O ile Kalicińska stworzyła coś, przy czym można się i zaczytać, i uśmiać, i wzruszyć, o tyle w książkach Katarzyny Michalak jest jeden wielki ciąg nieprawdopodobnych zdarzeń, zbiegów okoliczności, czas zdaje się chyba nie istnieć, a to co ma śmieszyć, mnie akurat kompletnie nie rusza (tym bardziej, gdy autorka sama wskazuje, z czego należałoby się śmiać - 'sleep in the room' z sokołem księcia the Maroko powinno stać się wg niej nawet... hmmm, kultowe).
Nie, nie odmawiam tym książkom racji bytu, skoro jest na nie popyt i skoro znajdują czytelników, widać i taka literatura jest potrzebna. Ale fenomen ich popularności i wysokie oceny pozostaną jednak dla mnie zagadką.
A może ja swoje młodzieńcze wypociny (jeszcze nie spłonęły w ogniu zemsty za niespełnione marzenia) też gdzieś podeślę? Chętnie zarobiłabym sobie pisaniem na mały biały domek :)
A tak przy okazji - dziś mija 6 latek, odkąd zaglądam na BiblioNETkę. Przeczytałam przez ten czas mnóstwo książek, dużo mi ich przybyło na półkach (nie mam już za bardzo gdzie upychać), o wielu z nich właśnie tu, na Biblionetce się dowiedziałam, kilkakrotnie nawiedził mnie BiblioNETkołaj, kilka razy się wymieniłam (w tym raz bardzo niefortunnie), 4 razy ustawiłam się w kolejce do książek wędrujących.
Ale to nie książki w gruncie rzeczy są w tym wszystkim najważniejsze, tylko ludzie, którzy tu są, więc pozdrawiam serdecznie Was wszystkich, BiblioNETkowicze, a szczególnie ciepło Jakozak, Niebieskiego Ptaka i Marginesa, no i oczywiście Ciebie, Rewolwer_Ocelot! :*
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.