Dodany: 05.11.2013 19:14|Autor: misstag

2013


Na rok 2013
Nie wyrobię magicznej liczby 52, ale przynajmniej próbuję dojść do dwóch/trzech książek miesięcznie. Czas nie jest przychylny, w tym roku ponownie przygotowuję się do matury, zaczęłam pierwszy rok studiów, ale zawsze znajdzie się trochę czasu.

1. Gwiazda polarna (Smith Martin Cruz) - wzięłam z biblioteki. Cóż, historia trochę naciągana, czytadło pomiędzy najgorszymi dniami w życiu, jakoś przebrnęłam, choć czytałam baaaardzo długo. Dobry styl, wciągająca. Skończone jakoś pod koniec stycznia.

2. Lustra miasta (Shafak Elif (Şafak Elif)) – chyba czegoś nie rozumiem, albo ta książka jest taka dziwna, wypożyczona dopiero w czerwcu, zmarnowana szansa, bo autorka ma naprawdę świetny styl. spodziewałam się czegoś lepszego, ale nie jest źle. Początkowe rozdziały - bardzo fajne, ale potem poziom spada na łeb, na szyję. Poziom zjaw, duchów, wiedźm, demonów i wcieleń aniołów jest na granicy wytrzymałości. Więcej tu metafizyki, zjawisk niewytłumaczalnych i śmiesznych dziwactw niż w Dziadach i Weselu razem wziętych. Osobno motywy - całkiem znośne, niepotrzebnie na siłę wklejana jest fantastyka, taki misz-masz, nieswojo mi z tym było to czytając. Historia kardynała i Głosu– majstersztyk i czytając spodziewałam się, że będzie o tym. Tymczasem to jakiśtam wątek poboczny, zostawiony sam sobie i powoli zdychający., historia tej dziewczyny, okej, ale jak dla mnie stracona szansa, nie podobało mi się i pomimo początkowych zachwytów, zawiodłam się. No i niedokończone, artystycznie-niezrozumiałe. A tak fajnie się zapowiadało!


3. Dżuma (Camus Albert) – czytane jako lektura, ale nie żałuję ani trochę czytania. Skończone, zrozumiane, przetrawione. Nie wiem, kiedy dokładnie przeczytałam, męczyłam około dwóch albo trzech tygodni, też podczytywane z doskoku.

4. Jak Bóg przykazał (Ammaniti Niccolò) – Miałam tę książkę u siebie na półce od dwóch lat, ale dopiero teraz znalazłam czas na przeczytanie. Duży poziom brutalności, wręcz na granicy wulgarności i to od pierwszych stron. Historia dziwna, o nizinach społecznych, życiu nauboższych w północnych Włoszech, właściwie mogłabym coś powiedzieć o przesłaniu, ale jak dla mnie, cierpienie i brutalności wydzierające z każdej strony, całkowicie przesłania historię o relacjach ojciec-syn. Książka dobra, ale mam wrażenie, że nie dla każdego.


5. Sputnik Sweetheart (Murakami Haruki) – nie rozumiem, nie pojmuję fenomenu i tego dlaczego był głównym kandydatem do Literackiego Nobla, Chciałam coś Murakamiego, bo w zeszłe wakacje przeczytałam jego zbiór felietonów/opowiadań, taki przekrój jego twórczości przez wszystkie lata. Zainteresowałam się, jako pierwsza powieść została wybrana ta, dlatego, że była najcieńsza (fantastyczny powód). Nie podobała mi się, ale nie zraziłam się. Mam wrażenie, że w tej opowieści o samotności ludzi (których porównuje do Sputnika - rosyjskiego sztucznego satelity), jest nie prawdziwy. Mam wrażenie, że to japoński Coelho xdddd, tylko u Coelho jest radość mimo smutku i samotności, są promienie zza chmur, jest jakiś Bóg, do którego to wszyscy się tak ochoczo modlą i wszyscy pokładają w nim nadzieję. U Murakamiego jest beznadziejność, od pierwszej strony kapią smutek, szarość, brak jakiegoś sensu życia, oparcia. Ale obaj bazują na najbardziej pierwotnych  ludzkich uczuciach i pragnieniach. Chcą człowiekowi pokazać własne serce i kazać mu dumać nad nim. Bardzo często niepotrzebnie. Sputnik... jest jak dla mnie książką wymuszoną, emocje są dziwne, plastikowe, ludzie są nierealni i dziwni. Jeszcze się nie zraziłam, jeszcze daję szansę. Jeszcze może kiedyś się przeprosimy z tym panem i spróbuję wrócić.

6. Pachnidło (Süskind Patrick) – bo „JAK MOŻNA TEGO NIE ZNAĆ”. Dziękuję, spodziewałam się czegoś lepszego, ale cóż.

7. Chmurdalia (Bator Joanna) książka ma bardzo dobre recenzje. W sumie jest to drugi tom cyklu, ale wzięłam nie wiedząc o tym i jakoś nie sprawiło mi problemu odnalezienie się z postaciami. Cóż, opowieść o ludziach poszukujących zrozumienia. Historie ludzkie, przeplatające się z opowieścią o wojnie. Drażnił mnie tak gdzieś do połowy styl narracji, a zwłaszcza zapis dialogów. Przez ponad 400 stron nie pojawia się żaden myślnik. Przez co cała powieść przypomina raczej gawędę, jakby ktoś siedział i opowiadał. "Skakanie" między wątkami, przeplatanie czasów wojennych, historii Napoleona i akcji, która dzieje się na początku lat 90. I inne "pomiędzy" poznawane z opowieści i wspomnień wszystkich osób. Dużo bohaterów, ale dość "ludzko" opisanych. Jedne co mogę policzyć na plus, to że autorka wspaniale posługuje się językiem polskim, nie każdy potrafi płynnie przechodzić z opowieści osiemdziesięcioletniej wykształconej żydówki do historii kobiety pochodzącej z biednej patologicznej rodziny z Brooklynu. I nie popisuje się przy tym "zobaczcie jakie to fajne!" Ogólnie nie polecam, chyba, że ktoś naprawdę lubi taki styl, gawędziarstwo. Lubi słychać o opowieściach zwyczajnych ludzi, opowieści są naprawdę autentyczne. Ale mnie zmęczyło, ale wymęczyłam do końca.

8. Dom ciszy (Pamuk Orhan) a wzięłam to bo... Autor jest laureatem literackiej Nagrody Nobla, a o tej książce powiedział, że "młodzież najbardziej ją lubi", no to okej. W bibliotece jak coś jego szukałam, to to chyba było najcieńsze (tak, 500 stron, albo i więcej jest). Ale... To było piękne, chyba najlepsza przeczytana przeze mnie książka w tym roku! Wzruszyła mnie, rozbiła na kawałeczki. Może dlatego, że rozumiem co to znaczy, być w tym wieku, książka o młodych-dorosłych, o głupocie tego wieku. Jej niedoskonałości. Coś niesamowitego, pomogła mi na nowo coś sobie poukładać. Bo kiedy mamy robić głupstwa jak nie teraz? Kiedy mamy spełniać marzenia jak nie teraz?

9. Wielki Gatsby (Fitzgerald Francis Scott (Fitzgerald F. Scott)) Klasyka z cyklu "nadrabiam to, co powinnam przeczytać już dawno". Podobała mi się, choć nie rozumiem jej fenomenu (została zekranizowana czterokrotnie), nie wiem, co ma takiego wybitnego że jest w stałym kanonie lektur w USA. Ale warto było. Wartość pieniądza, miłość, młodość, determinacja, takie cuda.

10. Biały Rosjanin (Bradby Tom) – kupione na wyprzedażach nad morzem. ;d Świetny kryminał, za ambitne to to nie jest, ale dobrze się czyta. Petersburg, lata I wojny światowej, upadek caratu, ogólnie chyba to jest wyróżniające się.

11. Tłumacz chorób (Lahiri Jhumpa) Ja tak tego wyszukiwałam, w końcu mam swoje. Dobre, nawet świetne bardzo, ale oczekiwania miałam wobec tego olbrzymie. Bo Pulitzer, bo w Nieoswojonej ziemi, strasznie melodramatycznej poniekąd, autorka pokazała mi coś, czego staram się nie zauważać, bo mnie oczarowała. Mogę sobie tłumaczyć, że jest to powieść wcześniejsza i dopiero potem autorka się rozwinęła. Ale niesmaku nie ma. I kiedyś wrócę. Mam jeszcze jedną powieść jej do przeczytania i jest jedna wydana w 2013, nieprzetłumaczona jeszcze na polski i... autorka ma nominację do Bookera. Cudeńko, ale mimo wszystko.

12. Niesforna dusza (Lamott Anne) Jakieś nieporozumienie, strasznie nieporadna opowieść. I strasznie wkurzała mnie matka tejże Rosie, osobiście nie wytrzymałabym z nią tygodnia, czytając pytałam się, czy tacy ludzie istnieją naprawdę. Totalnie nieprzystosowana do życia. Niby porusza ważne tematy dla młodzieży, ale chyba jestem trochę za stara, nie dałam się na to nabrać. Za dużo moralizatorstwa, postacie są tak totalnie nieprawdziwe, słabosłabo. Ledwo skończyłam.

13. Cień wiatru (Ruiz Zafón Carlos) Dopiero. Wytłumaczy mi ktoś bestsellerowość tego dzieła, jego fenomen? Bo ja nie potrafię. Dobre czytadło, sensacyjne trocheńkę, ale nie widzi mi się.

14. Fale (Woolf Virginia) Wzięte, bo "nadrabiamy klasykę", ale nie dałam rady. Padło to tejże autorki, pierwsze spotkanie, dałam sobie spokój po 30 stronie. Czy jeszcze coś innego? Nie wiem, najwyżej za kiedyś.

15. Stan podgorączkowy (Bąkiewicz Grażyna) Nadal Będę u Klary jest traktowana przeze mnie jako lektura antydepresyjna, zarówno to jak i o melba! znam od jakichś pięciu/czterech lat, ta została nieruszona. Wzięłam z biblioteki, dobra, ale cóż. Nie rozumiem. Najsłabsza. Nie umiem się wtłoczyć w to, co ta laska sobie tłumaczy, dla mnie 300 stron o niczym. Bezwonne, bez ironii, bez humoru, za płaskie.

16. Konstelacje (Mitchell David (ur. 1969))
Akcja z Evą Cromenlyck uratowała całą powieść, żadnej rewelacji, ale jak dla mnie warto było.

17. ...zabiorę cię ze sobą (Ammaniti Niccolò) wymęczone z trudem.

18. Mechanizm serca (Malzieu Mathias) nie podobało się. Spodziewałam się czegoś ZNACZNIE lepszego. Spartaczona robota, świetny pomysł, gorzej z wykonaniem. I pewne rzeczy – są nielogiczne, tylko tyle. Nie mówię co, ale słaaaaabo.

19. Pocałunki na Manhattanie (Schickler David) – podobało się, choć to tylko jako czytadło pociągowe było.

20. Dzieci północy (Rushdie Salman) - naprawdę ciężko mi to ocenić. Podobało się, choć nie wiem dlaczego i nie wiem jak. Arcydziełem tego nie nazwę, ale nie żałuję czytania.

21. Posłaniec (Zusak Markus) - piorunujące wrażenie, coś bardzo dobrego. Czytane dość długo, ale opłacało się. Pozostaje niedosmak, niedokończenie, ale... Porusza jakieś elementy mojego serca i w sumie... Ma coś w sobie. Są braki, dlatego nie ma najwyższej oceny, ale jest dobra.

22. Śnieg (Pamuk Orhan) - kurczę no. Po poprzedniej spodziewałam się czegoś pięknego, wzruszającego. Dostałam w sumie czterysta stron mętnego gadania. Tak, książka jest przegadana, męczy mnie dochodzenie publiczne do wiary/niewiary. Takie rzeczy robi się z samym sobą, nie wiem, czy to spowiedź samego autora? Takie mam wrażenie. Rozliczenie samego siebie? Nie jest książką złą, ale wymęczyła mnie.

23. Śmierć w Breslau (Krajewski Marek (ur. 1966)) chcę więcej!

24. Duszpasterstwo koło Lodowca (Laxness Halldór Kiljan (właśc. Guðjónsson Halldór)) – chyba jestem za głupia, ale nie rozumiem.

25. Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął (Jonasson Jonas) - słabe... Szkoda, ale dość absurdalny humor, czyta się z niesmakiem.

26. Zimistrz: Opowieść ze Świata Dysku (Pratchett Terry) chyba jestem za stara już na takie rzeczy. Nie lubię fantastyki, Pratchett był wyjątkiem i jeszcze dwa/trzy lata temu byłam nim dość zafascynowana. Może trafiłam na słabą, może już nie ten etap. Przeczytałam, bo rzadko mi się zdarza zostawiać "napoczęte" książki, chyba że jest słaba i kiedy czytam, to zaczynają mnie boleć zęby. Nie bolały, ale to nie to co kiedyś.

27. Umiłowana (Morrison Toni (właśc. Woffword Chloe Anthony)) nie spodziewałam się, naprawdę, czegoś tak mocnego. Poruszająca, mówiąca o źle, które nie ściera się z czasem, o bliznach, które zostają. O tym jak z człowieka można uczynić zwierzę, pozbawiając go godności. Możemy mówić, że już temat nieaktualny, ale... Książka porusza, jest dość trudna, elementy mistyczne nie ułatwiają jej zrozumienia. Warto, choćby z tego powodu, że autorka jest noblistką. Widać, że nie dostała tego Nobla za nic. Porażające, szczere i wzruszające.

28. Gwiazd naszych wina (Green John) bardzo ciężko mi opisać tę książkę. Już z samego opisu na skrzydełku wynika, że nie jest optymistyczna, będzie mówić o poważnych tematach, będzie brnąć po niestabilnym gruncie. Jakie zdziwienie! Przyzwyczailiśmy się, że książki o nowotworach, umierających dzieciach są pełne patosu, wycieka z nich moralizm, mądre cytaty i takie rzeczy. Książka sprzeciwia się takiemu obrazowi. Hazel jest nastolatką, amerykańską nastolatką, wyśmiewa powagę pogrzebów, mszy świętej. Pokazuje, że obraz dzieci chorych na raka, małych herosów, którzy z uśmiechem pokonują śmierć, nie jest obrazem prawdziwym. Przeklina, płacze, gra na Playstation, je kanapki z keczupem, robi zdjęcia telefonem... Nie jest herosem, nie jest bohaterem. Piękna książka.

29. Pchli pałac (Shafak Elif (Şafak Elif)) jak dla mnie ma za niskie oceny. Książka jest świetna, czytało się bardzo dobrze, prolog i epilog dziwaczne, ale sama historia... Zmieniłam stosunek do tej autorki, olbrzymie brawa. Styl genialny!

30. Papierowe miasta (Green John) historia o osobie, jaką nigdy nie potrafiłabym być. Łał, tyle.

31. Zło (Guillou Jan) Naprawdę ta książka ma tak wysokie oceny? Naprawdę figurowała na szczycie moich polecanek? Brrr! Serio?

32. Dziś wieczorem nie schodźmy na psy: Afrykańskie dzieciństwo (Fuller Alexandra) Do niej zastosowana została metoda "bibliotekowej losowanki". I warto było. Powieść o Afryce, bez upiększania, bez tłumaczenia, bez usprawiedliwiania. Szczera, prosta i prawdziwa.

33. Inne zasady lata (Alire Saenz Benjamin) trochę przekoloryzowana jak dla mnie, ale dość szczera, kawał dobrego czytania, ambitna.

34. Więzień nieba (Ruiz Zafón Carlos) Ja się tak nie bawię! Przeczytałam najszybciej z całej serii tę właśnie. Najmniej mroczna, najmniej flaków, krwi i uciętych kończyn, ale sprawiła, że cała seria jest jeszcze bardziej zakręcona i zamotana niż poprzednie. Ja nie chcę! I mam nadzieję, że następne tomy się ukażą, bo już przestałam udawać, że wiem, o co tutaj chodzi.

35. Wybawiciel (Nesbø Jo) różne powieści z cyklu są nierówne, ale ta chyba z dotychczas przeczytanych podobała mi się chyba najbardziej, no, zostaje jeszcze Czerwone Gardło, tego raczej się nie przebije.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1245
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: