Dodany: 28.02.2008 23:23|Autor: jenny
Rozwiązanie konkursu 57 - Z UŚMIECHEM NAM DO TWARZY...
Wszystko co dobre kiedyś się kończy...
Kochani!
Pięknie dziękuję za udział w konkursie, było to dla mnie niezapomniane przeżycie. Dla Was pewnie też, kiedy wieszaliście na mnie psy podczas rozgryzania dusiołka 10, 13, czy choćby 25 :-)
W konkursie wzięło udział 30 uczestników. Oto wyniki:
Podium:
Miejsce I - komplet.
W pierwszych dniach bój ukończyli: Joy D (przysyłając cały komplet za pierwszym podejściem - 50 pkt.) i Akrim (51 pkt.).
Tuż po półmetku z wynikiem 51 pkt. zafiniszowali Hania B. (hburdon) oraz mamut długo... szcza... xyz cm (janmamut).
Miejsce II - 47 pkt. - nightbird oraz panienka z okienka, czyli esterka
Miejsce III - 45 pkt. - McAgnes
Pozostałe miejsca:
Miejsce IV - 43 pkt. gawron83, Sherlock
Miejsce V - 41 pkt. Marylek, _nika_
Miejsce VI - 37 pkt. Annvina, Paweł Wolniewicz (pawelw)
Miejsce VII - 35 pkt. dobry_rocznik
Miejsce VIII - 30 pkt. Ann R. (Kaariokaa)
Miejsce IX - 25 pkt. littleblack, Evvelina
Miejsce X - 22 pkt. galenlomiel, Mika_P
Miejsce XI - 21 pkt. Ptasi chichot (Czajka)
Miejsce XII - 20 pkt. mionka_91, dyllanka
Miejsce XIII - 15 pkt. librarianka a nie --> (librarian)
Miejsce XIV - 14 pkt. Aquilla, Kaoru
Miejsce XV - 13 pkt. mafia
Miejsce XVI - 12 pkt. Kojot, Novhilien
Miejsce XVII - 11 pkt. martadzejn
Miejsce XVIII - 10 pkt. nitka91
Punkty honorowe (zwane inaczej wyróżnieniem) otrzymują:
Paweł Wolniewicz (pawelw) i Ptasi chichot (Czajka) za niezwykle silną wolę w rygorystycznym przestrzeganiu regulaminu,
oraz dobry_rocznik za niezłomny upór w dążeniu do rozwiązania zagadki mimo kłód pod nogami rzucanych przez organizatorkę.
Wszystkim konkursowiczom serdecznie gratuluję!
A teraz rozwiązanie (w nawiasie ilość trafnych wskazań na autora/tytuł):
1. Juliusz Machulski "Seksmisja" (30/30)
To był oczywiście najłatwiejszy fragment. Jak widać 100% trafień. Jednak niektórzy wietrzyli w tym jakiś podstęp. "Naprawdę? To jest taka książka?". Były nawet sugestie, że to twórczość Marcina Wolskiego. Niemniej dzięki Wam "Neomatriarchat" Wolskiego, jako pierwowzór mojego ukochanego filmu, powędrował do schowka...
2. Ryszard Przymus "Kotki i zwrotki" (13/13)
3. Leszek Kołakowski "Legenda o cesarzu Kennedym: nowa dyskusja antropologiczna" ze zbioru "13 bajek z królestwa Lailonii dla dużych i małych oraz inne bajki" (16/16)
4. Stanisław Dziwisz "Świadectwo" (13/13)
5. Joanna Chmielewska "Lesio" (25/22)
6. Salman Rushdie "Szatańskie Wersety" (14/14)
7. Dan Brown "Anioły i demony" (22/22)
8. Dan Brown "Zwodniczy punkt" (20/20)
9. Terry Pratchet "Straż! Straż!" (20/20)
10. Wendy Northcutt "Nagrody Darwina: Ewolucja w działaniu" (5/5)
- to był najtrudniejszy fragment. Kto by pomyślał, że fontanna gówna ma coś wspólnego z eliminacją własnych genów... ;)
11. R. Goscinny & J.J. Sempe "Wakacje Mikołajka" (25/18)
12. Alister MacLean "48 godzin" (16/16)
13. Hanna Kowalewska "Julita i huśtawki" (6/6)
- no tak, (prawie) nikt już nie pamięta starych, (nie)dobrych czasów PRL-u ...
14. J.Rowling "Harry Potter i Zakon Feniksa" (25/25)
15. Kazimierz Sejda "C.K.Dezerterzy" (18/18)
To był najbardziej mylący fragment. Prawie wszyscy strzelali w "Przygody kanoniera Dolasa" Kazimierza Sławińskiego. Jedynie dwie osoby odgadły właściwą książkę za pierwszym podejściem, a są to: Joy D oraz Paweł Wolniewicz.
Gwoli wyjaśnienia - TEJ sceny z filmu "Jak rozpętałem II Wojnę Światową" nie ma w książce Sławińskiego. Pomijając, że był to "Grzegorz Brzęczyszczykiewicz. Chrząszczyrzewoszyce, powiat Łękołody".
16. Joanna Chmielewska "Nawiedzony Dom" (24/22)
17. Isaac Asimov "Fundacja" (15/14)
18. Irena Matuszkiewicz "Salonowe życie" (10/10)
19. Krystyna Siesicka "Przez diurkę od klucza" (18/16)
20. Wojciech Cejrowski "Rio Anaconda" (20/19)
21. Wojciech Cejrowski "Gringo wśród dzikich plemion" (25/25)
22. R. Goscinny & J.J. Sempe "Nowe przygody Mikołajka - Tom 2" (19/17)
23. Joanna Chmielewska "Studnie przodków" (21/17)
24. Lewis Carroll "Alicja w krainie czarów" w tłum. Antoniego Marianowicza (19/19)
25. Emilien Tardif & Jose H. Prado Flores "Jezus żyje" (11/11)
24 osoby wzięły udział w głosowaniu.
Najwięcej głosów (siedem) zdobył dusiołek 5. czyli "Lesio" J.Chmielewskiej.
Miejsce drugie (z czterema głosami) zajął fragment 21. - "Gringo wśród dzikich plemion" W.Cejrowskiego.
Miejsce trzecie (trzy głosy) exequo 25 ("Jezus żyje" E.Tardif), 22 ("Nowe przygody Mikołajka: Tom 2" Sempe&Goscinny)
Pozostałe wyróżnione przez Was fragmenty to 9,11,15,16,17,19 i 23.
Dla tych, którzy kochają zwycięskiego Lesia (niech się uśmieją po raz wtóry) oraz dla tych, którzy go nie lubią (a nóż go polubią) zamieszczam jeszcze jeden fragment z książki. Ku rozweseleniu serc.
W odległości kilkudziesięciu metrów od niego stał doskonale oświetlony dwiema latarniami autentyczny, różowy słoń.
Na twarzy Lesia pojawił się wyraz bezgranicznego przerażenia. Mniej więcej zdawał sobie sprawę z tego, co czynił przez całe popołudnie i wieczór, i nagle pojął, że oto ma skutki. Halucynacje! Delirium tremens! I to nie nędzne myszki, króliki, nietoperze, ale od razu słoń!.. I to jaki?! Różowy!!!..
Lesio zamknął oczy na długą chwilę, a potem je ostrożnie otworzył. Słoń stał nadal. Lesio powtórzył operację z oczami.
- Zgiń, przepadnij! - powiedział ze zgrozą zduszonym głosem.
- A kysz! A kysz!
W odpowiedzi na zaklęcie nastąpiło coś strasznego. Skądś, z ciemności napłynęły nagle ciche dźwięki charlestona. Słoń poruszył uszami, podniósł nieco trąbę i przestępując z nogi na nogę najwyraźniej w świecie zaczął tańczyć!
Tego było dla Lesia za wiele. Poprzez opary zużytego alkoholu dosięgło go mgliste i odległe wspomnienie z lat dzieciństwa. Słoń! Prosiaczek! Pułapka na hohonie!.. Słoniocy! Słoniocy!
- Słoniocy!!! - ryknął nagle Lesio okropnie.
Zawrócił i runął przed siebie w panicznej ucieczce, krzycząc przeraźliwie: - Słoniocy!!! Słoniocy!!!
Cudem zapewne przeleciał przez całą rozkopaną ulicę i dopiero na jej końcu, potknąwszy się, wpadł wprost w objęcia zwabionego osobliwym krzykiem milicjanta.
- Słoniocy!
- wrzasnął jeszcze ostatni raz.
- Panie, coś pan? - powiedział zdumiony milicjant, który już w swoim życiu słyszał dużo pijackich okrzyków, ale takiego jeszcze nie.
- O co chodzi.
Lesio na widok munduru nieco jakby oprzytomniał, chociaż na twarzy ciągle miał wyraz śmiertelnego przerażenia. Przez głowę przeleciała mu koszmarna myśl, że ujawnienie delirium pchnie go nieodwołalnie za wrota szpitala dla alkoholików. Ukryć, za wszelką cenę!
- Nie ma słonia! - krzyknął w okropnym wzburzeniu.
- Nie ma słonia! Żadnego!!!
- Jak to? - zaniepokoił się milicjant, który nie dalej jak przed godziną obchodził w koło świeżo przybyły, instalujący się cyrk.
- Jak to nie ma? Ukradli.
- Ukradli! - potwierdził Lesio gwałtownie, bo było mu zasadniczo obojętne, co miało się stać ze wstrętnym widziadłem, byleby on sam mógł się go wyprzeć.
- Ukradli! Nie ma! Nie ma!!! - dodał z taką mocą, że jego ton, poparty wyrazem twarzy, kazał zaskoczonemu milicjantowi uwierzyć w nieprawdopodobną kradzież słoni z cyrku. Zwłaszcza że przy obchodzie namiotu i wozów na własne oczy widział panujące wszędzie potężne zamieszanie i słonie odprowadzane gdzieś na ubocze.
- Chodź pan! - krzyknął w zdenerwowaniu i ruszył biegiem przez wykopy, ignorując drugą, gładką połowę ulicy i ciągnąc za sobą nieco opierającego się Lesia.
Po kilku wstrząsach i potknięciach Lesio doszedł do wniosku, że widocznie przedstawiciel władzy domaga się od niego jakiegokolwiek dowodu na brak halucynacji. Przestał się opierać i gorliwie dążył przed siebie.
Wypadli za narożnik budynku i stanęli jak wryci. Ściśle biorąc, milicjant stanął jak wryty, a Lesio, którego nogi wrosły w ziemię, a rozpędzony kadłub poleciał ku przodowi, uczynił coś w rodzaju gwałtownego, głębokiego ukłonu, zapierając się rękami w rozkopanej glinie.
Różowa mara stała w świetle dwóch latarni i jednego neonu, wachlując się łagodnie uszami.
Zdenerwowany wiadomością o dziwacznej kradzieży, wpatrzony w słonia milicjant odruchowo poderwał znieruchomiałego w ukłonie Lesia do góry.
- Panie, co pan? - powiedział z irytacją.
- Przecież stoi!
- Co stoi? - jęknął śmiertelnie wystraszony Lesio.
- Jak to co? Słoń! nie widzi pan.
Lesio wytrzeszczył oczy na słonia, z rozpaczliwym uporem poprzysięgając sobie, że się nie przyzna w żadnym wypadku i za żadne skarby świata.
- Jaki słoń? - powiedział niemrawo, usiłując symulować zdziwienie.
- Gdzie słoń? Żadnego słonia nie ma!
Milicjant pomyślał pośpiesznie, że ktoś tu chyba musiał zwariować, i z lekkim niepokojem jął przypominać sobie, kiedy ostatni raz używał alkoholu. Przedwczoraj, dwie setki... Nie, to nie może być to.
Równocześnie zrozpaczony Lesio uznał, że przedstawiciel władzy albo sam pijany, albo też stosuje jakiś straszliwy podstęp. Przecież tego słonia nie ma. Różowa góra z wielkimi uszami jest wyłącznie jego prywatną halucynacją.
- Nie ma żadnego słonia - powtórzył, raczej bez przekonania.
Jego dziwny upór przeszkadzał milicjantowi zebrać myśli i pojąć istotę konfliktu.
- Pan zaprzecza, że tu stoi słoń? - spytał z gniewem.
- Zaprzeczam! Nie stoi!
- A co robi?! Siedzi? Leży?!
- Tańczy.- wyrwało się Lesiowi wbrew wysiłkom.
I tym, nieco przydługim tekstem, chciałam po raz ostatni Was troszeczkę rozśmieszyć. Jeszcze raz wszystkim uczestnikom serdecznie gratuluję oraz dziękuję za udział w konkursie!