Dodany: 25.10.2013 14:48|Autor: Qrap

Czytatnik: Świat pełen książki!

2 osoby polecają ten tekst.

Rynek wydawniczy Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej.


Źle się dzieje w państwie polskim – 60,8 % naszego społeczeństwa nie czyta. Minister Kultury mówi, że rocznie na książki wydajemy tyle co na trzy piwa. Społeczeństwo twierdzi, że książki są drogie, że wszystko jest drogie a budżet jest ograniczony. Łatwiej jest zrezygnować z kupna książki niż trzech piw rocznie? Problem jest w mentalności społeczeństwa. Raporty o stanie czytelnictwa znają chyba wszyscy (a przynajmniej Ci, którzy czytają teksty trzystronicowe i dłuższe). Czytelnictwo w Polsce było analizowane dość dokładnie.

Rynek wydawniczy w Polsce to bardzo duża branża. W roku 2012 wydano 34 417 pozycji. Oznacza to, że każdego dnia rynek książki był zasilany 93,3 tytułami. Rzecz niesamowita! Nie idzie się zorientować w wydawanych nowościach. Z pomocą przychodzi nam Biblioteka Narodowa [BN] – wspaniała instytucja, do której wydawnictwa są zobowiązane wysyłać jeden egzemplarz każdej wydanej książki. BN wydaje Przewodnik Bibliograficzny, którym jest lista wydanych książek w danym roku, wraz z opisem. Na podstawie powyższego przewodnika powstaje roczne zestawienie: Ruch wydawniczy w liczbach – wydanie za rok 2012 było już pięćdziesiątym ósmym wydaniem.

W ostatnim roku wydawcy przygotowali 79 513 tys. egz. książek. Średni nakład na jeden tytuł to 2 310 egz. Największym nakładem – ponad 200 tys. egz. – może pochwalić się Pięćdziesiąt twarzy Greya (James E. L. (właśc. Leonard Erika)).

A oto piątka największych wydawnictw w Polsce. Potentatem wydawniczym jest firma księgarska Olesiejuk (600 tytułów – średnio prawie 1,68 tytułu dziennie). Kolejne miejsca to (nazwa wydawnictwa, w nawiasie liczba wydanych pozycji): Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne (510); C. H. Beck (398); Wolters Kluwer (342) Weltbild (342).

W 1991 roku liczba nowych tytułów na rynku wynosiła 10 688 (125 509 tys. egz. średni nakład: 11,74 tys. egz.) – w roku 2012 liczba ta była równa 34 417 (79 513 tys. egz. średni nakład: 2,31 tys. egz.). Lata 90 to okres raczkowania wolnego rynku – wydawcy szaleli z nakładami książek.

Analiza tabeli pozwala zauważyć trendy panujące na rynku wydawniczym: wzrost różnorodności dostępnych książek przy jednoczesnym zmniejszaniu nakładów.

Rynek wydawniczy oferuje nam (czytelnikom) bardzo duży (niemożliwy do przeczytania) wybór tego, czym chcemy raczyć swój umysł – jest w czym wybierać. Nie chce mi się wierzyć, że ponad 60 % Polaków w tym oceanie książek nie potrafi znaleźć nic, co by zainspirowało ich do sięgnięcia po książki lub chociaż po jedną, co by już było znacznym sukcesem. I takiego małego sukcesu życzę Polakom!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3940
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 26
Użytkownik: berserkerka 25.10.2013 16:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Źle się dzieje w państwie... | Qrap
Moim zdaniem to ze codziennie na rynku pojawia sie okolo 90 nowych ksiazek nie jest wcalem takim dobrym zjawiskiem, bo tak naprawde wiekszosc z nich przepadnie w takiej ilosci, nikt ich nie zobaczy w ksiegarni czy bibliotece, a tym samym nie zdobeda czytelnikow. Sa martwe, nieznane, niektore z nich moze pozostana na zawsze nieodkryte. A szkoda bo moze kryja sie wsrod nich perelki, ktorych autorzy po prostu nie mieli szczescia byc zauwazonym? Oczywiscie, wielka czesc tej ilosci to belkot powodujacy odrzucenie po kilku stronach, bo w dzisiejszych czasach kazdy moze wydac ksiazke (czytajac fora mam nawet czasem wrazenie ze w Polsce jest wiecej piszacych niz czytajacych). Moim zdaniem znacznie lepsze dla polskiech czytelnikow jak i autorow byloby wydanie polowy tej liczy ksiazek, albo nawet mniej, ale za to porzadne ich przeselekcjonowanie, zajecie sie korekta i redakcja, promocja takich ksiazek i zadbanie o to, aby jednak trafily do ksiegarn. Bo coz z tego ze ktos napisz ksiazke, jakims cudem znajdzie wydawce, bedzie widzial w swojej wyobrazni ze zostanie drugim S. Kingiem, a tymczasem jego ksiazka zostaie wydana w nakladzie 1000 egzemplarzy (albo i mniej), nigdy nie pojawi sie w przecietnej ksiegarni, a wiec nie zdobedzie czytelnikow i popadnie w zapomnienie, a autor po poczatkowej euforii, w depresje. Bo przeciez spodziewal sie sukcesu, bo ktos go docenil i wydal, ale nie zadbal juz o to by ktos to kupil. Na wydanie drugiej ksiazki male szanse bo przeciez autor sie nie sprzedaje, wiec nie ma sensu tracic na niego czasu i pieniedzy, lepiej wziac nastepnego i zrobic z nim dokladnie to samo.
Wiec tak, moze i jest duza roznorodnosc na rynku i kazdy moglby znalezc cos dla siebie tylko jak, skoro o wiekszosci tych ksiazek nawet nie wiemy ze istnieja? Nie oszukujmy sie ale ludzie nie interesuja sie katologiem BN, a nawet osoby uwielbiajace cwytac wola siegnac po cos bardziej znanego, cos o czym slyszaly, moze znaja autora albo znajomi czy biblionetka polecala? Jest przeciez tyle do przeczytania ze nie mozemy czytac wszystkiego co istnieje wiec robimy selekcje. Kto wybierze ksiazke jesli jedyne co o niej wie to krotki opis w katalogu? Autor nie znany, ksiazka nie wiadomo skad, moze jakis bubel na ktory nie warto tracic czasu? Oczywiescie czasem dajemy szanse takim ksiazkom, ale jakie to sa ilosci? Najwyzej kilka sztuk rocznie (maksimum), co pewnie nas tez troche zniecheci bo niektore z nich nie beda pewnie fenomenalne lub zabije je brak korekty itp (co w przypadku niektorych mniej znanych wydawnictw sie zdarza). Tak czy inaczej wiekszosci z tych ksiazek moim zdaniem pisana jest smierc.

(przepraszam za brak polskich znakow, ale nie mam dostepu do Polskiej klawiatury)

Użytkownik: Qrap 25.10.2013 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem to ze codzie... | berserkerka
Znaczna część wydawanych książek to podręczniki szkolne i akademicki literatura fachowa o wąskim gronie odbiorców.
King - też zaczynał od zera. Odniósł sukces ponieważ jego pierwsza książka oraz kolejne okazały się dobre w swoim gatunku. O sukcesie autora w głównej mierze decydują czytelnicy - jeżeli książka jest bardzo dobra a nie znajdzie odbiorców to zostanie zapomniana. Nazwisko pomaga - ale na owo nazwisko trzeba sobie zapracować.

Kto będzie decydował o tym, co wypuścić na rynek a co zamknąć w szufladzie? Teraz decydują o tym wydawcy. Jeżeli książka nie odniesie sukcesu to jest zapominana - nawet jeżeli będzie bardzo dobra w swojej dziedzinie.

Nie da się w inny sposób wydawać książek. Dla niektórych dana pozycja jest dobra dla innych to gniot.
Użytkownik: jm1986 25.10.2013 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Źle się dzieje w państwie... | Qrap
A ja bym się nie zdziwił, gdyby kiedyś, dość nagle przyszła moda na czytanie. A to ze względu na to, że dawno nie pojawiła się żadna nowa subkultura/moda. No bo czemu służą subkultury? - byciu oryginalnymi, prawda? a że wszystko już było - metale, skejci, rasta, hipsterzy... coraz trudniej jest być oryginalnym. Wcale bym się więc nie zdziwił, gdyby kiedyś przyszła moda na czytanie; tyle że będzie to raczej rodzaj pozerstwa i snobizmu typu: "jestem oryginalny i inteligentny, bo czytam książki" trochę jak: "bo ja słucham muzyki dla ambitnych". Będzie wysyp świeżo upieczonych "miłośników literatury", aż głupio się będzie przyznać, że człowiek dużo czyta. W ogóle, ale to w ogóle bym się nie zdziwił, gdyby faktycznie do tego doszło. No - ewentualnie zamiast czytania mógłby to być teatr albo muzyka klasyczna, ale zasada byłaby taka sama.
Użytkownik: modem2 26.10.2013 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja bym się nie zdziwił,... | jm1986
Czasami też mam taką nadzieję, że czytelnictwo odżyje, bo różne mody leżą odłogiem, a potem są jak bumerang albo feniks. Często tak przecież bywa, że coś odchodzi do lamusa, a potem okazuje się potrzebne, bo zaczyna się odczuwać jakąś pustkę po tym czymś. Jednak tę nadzieję gasi obserwacja zmian mentalnych w społeczeństwie: kult obrazka, skrótu, tandety i łatwizny, a tym samym umysłowe lenistwo jest tak zakorzenione w wielkiej części Polaków, że to jest chyba jednak proces nieodwracalny...
Użytkownik: jm1986 26.10.2013 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasami też mam taką nadz... | modem2
Dlatego też mam na myśli raczej jakąś przejściową falę zainteresowania książką - nie autentycznego zainteresowania, ale snobistycznego, na pokaz.
Użytkownik: modem2 26.10.2013 23:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlatego też mam na myśli ... | jm1986
I tak zrozumiałam Twoją wypowiedź.
Na tej czytelniczej pustyni i to byłoby pocieszeniem - słabym, ale zawsze...Przynajmniej wiedzieliby jak wygląda książka, bo dziś 60% mówi, że książki to przeżytek. A tak, zawsze byłaby szansa, że 1 na 10 snobów stałby się czytelnikiem. Zaś dziś mówią z dumą: nie czytam. Dlatego właśnie obawiam się, że duża część rodaków jest nie do zmienienia, a w ich następcach utwierdzi się to jeszcze bardziej...
Użytkownik: Pingwinek 12.01.2020 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: I tak zrozumiałam Twoją w... | modem2
:-(
Użytkownik: Pingwinek 12.01.2020 11:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Czasami też mam taką nadz... | modem2
Też się obawiam że to proces nieodwracalny. Zewsząd atakują rozmaite bodźce, na które większość z nas jest nieodporna.
Użytkownik: Pingwinek 12.01.2020 11:43 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja bym się nie zdziwił,... | jm1986
A kampania "Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka!"? Wydawała mi się popularna.

Moda na czytanie wraca (jak to mody, falami). Ale, jak piszesz, to tylko przejściowe zainteresowanie, no i trochę na pokaz. Prawdziwych miłośników literatury ubywa. Dziś popularność książki to czysty marketing. Autor i tytuł stały się produktem. Autentyczne zainteresowanie dobrą lekturą? Na co dzień nie spotykam.
Użytkownik: jm1986 16.01.2020 00:49 napisał(a):
Odpowiedź na: A kampania "Nie czytasz? ... | Pingwinek
"Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka!" - pamiętam, było takie hasło. Niby fajne, ale nie zauważyłem, żeby działało. A próbowałem. Bycie oczytanym to raczej słaba metoda na podryw.
Użytkownik: Pingwinek 16.01.2020 08:16 napisał(a):
Odpowiedź na: "Nie czytasz? Nie idę z T... | jm1986
Nie traktowałabym hasła tak wyłącznie dosłownie ;-). Przekaz był (czy tam miał być) pozytywny: fajnie jest czytać, czytaj, czytajmy. Swego czasu trochę o nim ze znajomymi dyskutowaliśmy. Działania nie sprawdzałam. Słaba metoda na podryw? Bo ja wiem, niektóre dziewczyny gustują w oczytanych facetach (nie ja, przyznam - koleżanka śmiała się, że musiałabym wyeliminować z hasła pierwsze zaprzeczenie, ale oczywiście grubo przesadzała), tylko że to chyba taka cecha, której nie odkrywa się od razu (o ile czytanie nie jest jakąś pokazówką w przestrzeni publicznej), trzeba kogoś poznać bliżej, poruszać właściwe tematy w rozmowie... Trudno mi w sumie powiedzieć. Hasło w każdym razie najgorsze raczej nie było, prowokowało do reakcji. Kojarzysz inne?
Użytkownik: jm1986 16.01.2020 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie traktowałabym hasła t... | Pingwinek
A tak na poważnie, jeśli zna się kogoś i zainteresowania tej osoby, to jak najbardziej można w ten sposób zaimponować, w przeciwnym razie skutek może być nawet odwrotny. Pamiętam taki fragment z "Rodziny Połanieckich" - grupa znajomych zwiedzała Rzym (chyba), była tam kobieta i dwóch zainteresowanych nią mężczyzn, pierwszy z nich się jej nie podobał, drugi - tak. Ten pierwszy całą noc czytał książkę o miejscach, które mieli oglądać. Następnego dnia opowiadał, błyszczał wiedzą itd. ale bez rezultatu, wtedy kobieta spytała tego drugiego, co on o tym myśli, na co ten odpowiedział zdecydowanie i pewny siebie coś w stylu "w ogóle mnie to nie obchodzi" czym bardzo tej kobiecie zaimponował.
A jeśli chodzi o hasła, chyba najskuteczniejsze są te typu "przy zakupie dwóch książek trzecia gratis", mają tylko tę wadę, że działają raczej tylko na tych, którzy już się literaturą interesują.
Użytkownik: Pingwinek 16.01.2020 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: A tak na poważnie, jeśli ... | jm1986
Fragment, który przytaczasz ("Rodzina Połanieckich" jeszcze przede mną), przykry (z punktu widzenia nieszczęśliwego czytacza) - ale prawdziwy. Chyba doświadczam tego "odwrotnego skutku", oczytaniem raczej odstraszając niż imponując. Hobby zdaje się mało poważne, a ja - dziwna. Również dlatego ucieszyłaby mnie medialna kampania promująca czytelnictwo... Co zrobić, by czytanie też - obok tylu innych rozmaitości - było "w modzie" (chociaż to!)?

2+1 to taki banał ;). Fakt, że na nieczytających nie wpłynie. A i czytający może ominąć hasełko szerokim łukiem, bo zwykle kupno tych samych trzech książek w cenie regularnej w którejś z najtańszych internetowych księgarni i tak bardziej się opłaci ;)
Użytkownik: jm1986 09.02.2020 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Fragment, który przytacza... | Pingwinek
Mam trochę odmienne zdanie od Ciebie jeśli chodzi o dwie rzeczy, o których piszesz.
1. "...Hobby mało poważne, a ja - dziwna..." moim zdaniem problem polega na tym, że "obnosząc się" z zainteresowaniem literaturą, zwłaszcza tą ambitniejszą, można sprawiać raczej wrażenie snoba niż dziwnego, co chyba byłoby jeszcze gorsze. No ale co zrobić, jeśli ktoś naprawdę uwielbia Dostojewskiego np.? Wyobraź sobie w towarzystwie osób, które nic nie czytają, a oglądają filmy, seriale, powiedzieć "Ja nie oglądam tv. Ja czytam książki. Najbardziej lubię Dostojewskiego." Od razu będzie, że się wywyższasz.
2. Moda na czytanie. Moda jest niewiele warta. To tylko taka poza, żeby być oryginalnym itp. - na ogół ma to słabe podstawy, żeby podać przykład odbiegnę trochę od tematu - podobnie jest z modą na ekologię (sam jestem zwolennikiem ochrony środowiska ale w sposób rozsądny, bez popadania w skrajności).
Użytkownik: Pingwinek 09.02.2020 08:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam trochę odmienne zdani... | jm1986
Nie, w moim przypadku to chyba nie uchodzi za snobizm. Telewizji, owszem, nie oglądam (choć czaję się na powrót do filmów i seriali... jednak na razie, wciąż jeszcze, wygrywają książki). Literaturę czytam bardzo różną, nie tylko ambitną. Rzecz raczej w tym, że moją pasję postrzega się jako nieszkodliwe dziwactwo, coś odrealnionego, czym normalni, zajęci np. pracą ludzie niespecjalnie się interesują. A jeśli chodzi o modę, to mimo iż (zgadzam się) jest niewiele warta, mogłaby pokazać, przypomnieć, że czytanie może być fajne, że bycie zaczytanym to cecha pożądana, atrakcyjna.
Użytkownik: jm1986 11.02.2020 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, w moim przypadku to ... | Pingwinek
Że, zdaniem niektórych, zajęci pracą ludzie książek nie czytają (jak gdyby lubiący literaturę nie pracowali) przypomina mi, że parę razy zapytano mnie "ale po co ty to czytasz?" albo innym razem "ale co ty z tego masz?" - "masz" w sensie dosłownym, jaką materialną korzyść. Tak za jednym, jak i za drugim razem byłem tak zaskoczony w ten sposób postawionym pytaniem, że nie bardzo wiedziałem, co odpowiedzieć - pewnie zabrzmiało to dla pytającego jak gdybym sam nie wiedział po co czytać książki i co się z tego ma.
Użytkownik: Pingwinek 12.02.2020 07:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Że, zdaniem niektórych, z... | jm1986
Istotnie, dla niektórych osób liczą się chyba jedynie materialne korzyści. Przeliczają czas na złotówki. Chcą zarabiać, mieć jak najwięcej. Może nie rozumieją nawet idei hobby, o ile nie da się tego hobby spieniężyć. (U mnie sprawę może dodatkowo komplikować fakt, że aktualnie nie pracuję.)
Użytkownik: zandra5 25.10.2013 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Źle się dzieje w państwie... | Qrap
Wg statystyk 60% Polaków nie czyta, ale ta reszta to nadrabia za te 60%...
Ale z drugiej strony za każdym razem jak idę do empiku/matrasu/defacto/t.a.k. i wielu innych księgarni to jestem zszokowana ilością osób między regałami z książkami... I większość z tych osób podchodzi do kasy z jakąś pozycją!
Przytaczasz wypowiedź Ministra Kultury, że "rocznie na książki wydajemy tyle co na trzy piwa". No nie dziwię się. Książki są w Polsce horrendalnie drogie w stosunku do zarobków... Pracując na zmywaku zarabiałam 6-7 zł na godzinę. Żeby pójść do empiku i kupić sobie książkę musiałam pracować 5-7 godzin... Wg mnie głównym powodem, dlaczego Polacy czytają tak mało są właśnie ceny książek.
Użytkownik: Qrap 26.10.2013 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Wg statystyk 60% Polaków ... | zandra5
"rocznie na książki wydajemy tyle co na trzy piwa" - może się okazać, że znaczna część z tej kwoty jest wydawana na podręczniki. A więc zakup szczególny, ponieważ konieczny.
Ceny książek są horrendalnie wysokie - absolutna racja.
Empik i Matras mają już w swojej ofercie tytuły przecenione. Defacto i t.a.k. (t.a.k. - interpretuje jako Tanie Atrakcyjne Książki) są z założenia już placówkami bazującymi na tak zwanej taniej książce. Na czytelnictwo składają się również biblioteki.

Ale tekst jest głównie o sytuacji na rynku wydawniczym - a nie o stanie czytelniczym. Jest w czym wybierać - ale czy jest komu wybierać? Twierdzisz, że tak - bo w księgarniach jest dużo ludzi. Znakiem tego wielkość rynku wydawniczego jest dopasowana do prawie 40 % społeczeństwa, które czyta?
Użytkownik: ketyow 26.10.2013 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Wg statystyk 60% Polaków ... | zandra5
To, że ceny są wysokie w stosunku do zarobków, to fakt, ale nie jest to żadną wymówką dla tych, którzy nie czytają. Bo z bibliotek też nie korzystają, a jest za darmo, a i Kingiem z biedronki za 10 zł pogardzą. Tu nie chodzi o pieniądze, pieniądze bolą tych czytających najbardziej, ale to ci co nie czytają się nimi najczęściej zasłaniają.
Użytkownik: Pingwinek 12.01.2020 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: To, że ceny są wysokie w ... | ketyow
Podzielam Twój punkt widzenia. W świecie pełnym rozrywek książki po prostu straciły atrakcyjność. A ludzie często wydają pieniądze na bzdury. Ktoś, kto chce czytać, znajdzie sposób. Poszuka tańszej księgarni, poczeka na promocje, zapisze się do bibliotek(i), pożyczy coś od innych. Tylko że zazwyczaj brak właśnie chęci...
Użytkownik: modem2 26.10.2013 23:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Wg statystyk 60% Polaków ... | zandra5
Są jednak biblioteki - jedyne miejsca w kapitaliźmie, z których można korzystać za darmo - jeszcze... A jednak statystyki tu też są bezlitosne...Nie jest więc wytłumaczeniem argument finansowy. Jest przecież wiele osób, które czytają, choć nie kupują, a wypożyczają książki.
Użytkownik: Pingwinek 12.01.2020 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Wg statystyk 60% Polaków ... | zandra5
No i co, że reszta czyta więcej? Czy można w ogóle powiedzieć, że ta reszta nadrabia? Chyba większe znaczenie ma tu liczba głów - a nie egzemplarzy...

Mnie w księgarniach niestety najczęściej uderza, jakie głupoty ludzie wybierają. W empiku dodatkowo brak kompetencji sprzedających...

Nie zgadzam się z tym, że Polacy czytają tak mało z powodu cen książek. Jest tyle innych możliwości... A ceny też niekiedy bardzo się różnią, zależnie od miejsca zakupu.
Użytkownik: modem2 25.10.2013 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Źle się dzieje w państwie... | Qrap
Dziękuję za te ciekawe informacje. Jest co komentować. Jednak teraz chciałabym zapytać o Przewodnik Bibliograficzny. Czy jest w necie? Nie sprawdzałam teraz, ale jakiś czas temu zdaje się była tylko wersja papierowa i to tylko do kupienia, prawda?
Użytkownik: Qrap 26.10.2013 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za te ciekawe in... | modem2
Od 2009 roku ukazuje w wersji elektronicznej: http://www.bn.org.pl/katalogi-i-bibliografie/bibliografia-narodowa/przewodnik-bibliograficzny/numery-do-pobrania
Użytkownik: modem2 26.10.2013 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Od 2009 roku ukazuje w we... | Qrap
Dzięki:) Może naiwnie lub z powodu za szybkiego przeczytania Twojego info zrozumiałam, że "opisy" [w Twoim poście] to króciutkie omówienia treści, ale to jednak chyba chodziło o opisy bibliograficzne, prawda? Bo po sprawdzeniu Przewodnika nie znalazłam tam owych notek, tylko właśnie opisy bibliograficzne.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: