Świat prehistoryczny
Trudno żyje się w dzisiejszym świecie. Wszystko jest bardzo skomplikowane, liczby mają wiele zer, a ludzie od najmłodszych lat biorą udział w wyścigu szczurów. Czasem, w zatłoczonym tramwaju, odzywa się wewnątrz nas jakiś głos, który nieśmiało acz żałośnie domaga się przestrzeni i wolności. Milknie zazwyczaj na progu banku czy urzędu, zagłuszony przez donośniejszy głos rozsądku.
"Kot olbrzymi" rozbudził we mnie pragnienie pójścia w drogę wraz z bohaterami - Aunem, Synem Tura, członkiem Ulhamrów i Zurem, Synem Ziemi, ostatnim z Wahów, Ludzi-bez-ramion. Dwaj przyjaciele pewnego dnia przekraczają góry i odkrywają zupełnie inny świat niż ten, w którym żyli dotychczas. Pełen jest dzikich bestii, których nazwy z szacunku dla ich siły zaczynają się od wielkiej litery, nienazwanych miejsc i zjawisk, istot podobnych do ludzi jedynie z kształtu ciała. Zbiorowiska ludzkie, zwane hordami, znacznie się między sobą różnią - niektóre znają sposoby rozniecania ognia, inne dopiero tworzą mowę. Aun i Zur natrafiają nawet na ludożerców, których są zmuszeni ścigać, bo Ludzie - Rude Psy siłą pozbawili ich czegoś bardzo cennego.
Aun jako silniejszy i lepiej zbudowany odważnie wkracza na nowe ziemie, stawia czoło wielu drapieżnikom i odnajduje miłość. Zur - bystrzejszy, ale słabszy fizycznie pomaga swojemu towarzyszowi błyskotliwymi jak na tamte czasy pomysłami, zawiera przymierza z różnymi plemionami oraz z pewnym dzikim zwierzęciem, a wieczorami snuje domysły, próbując wyjaśnić sobie otaczający go świat. Szczególnie spodobała mi się jego teoria dotycząca gwiazd na nocnym niebie.
Słowa są proste, nie ma żadnych górolotnych opisów ani metafor. Mimo to nakreślony świat jest fascynujący i pociągający. Tajemnicze lasy i dżungle, niespotykanie silne zwierzęta i obyczaje ślubne ludzi pierwotnych odrywają od rzeczywistości i są namiastką poszukiwanej przez wszystkich wolności, miejsca i czasu, kiedy wszystko było proste, a człowieka trapił jednynie brak pożywienia czy przedłużająca się pora sucha.
Relacje międzyludzkie są zbliżone do współczesnych, ale podtytuł "Romans z czasów pierwotnych" to przesada. Wprawdzie wątek miłosny występuje i jest naprawdę budujący - okazuje się, że już tysiące lat temu istnieli dżentelmeni - jednakże nie ma on w sobie żadnych charakterystycznych cech romansu.
Polecam czytelnikom zestresowanym, pragnącym odmiany i miłośnikom prehistorii. Stawiam piątkę.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.