Dzień tryfidów (
Wyndham John)
Powieść, na którą długo polowałam. Zachęciła mnie do niej znana większości mama Żakowa, którą fabuła tak pochłonęła, że nie była w stanie zmywać naczyń:-).
Wielkie wydarzenie na skalę światową - deszcz meteorytów można było obserwować z dowolnego miejsca na kuli ziemskiej przez całą noc. Podobno był to piękny widok. Mam nadzieję, że niezapomniany, gdyż był ostatnim widokiem dla tych wszystkich, który podniebny spektakl oglądali.
Następnego dnia obudzili się ślepi. Jak można żyć, gdy się jest niewidomym? Przecież można - są wśród nas ci, którzy nie widzą i radzą sobie nieźle. Owszem. Ale mają sztab ludzi widzących, którzy zapewniają im prąd, żywność, opiekę medyczną, wodę. A teraz proporcje się odwróciły. Co teraz? Część z premedytacją popełniała samobójstwo skacząc z okien lub odkrecając gaz, wiedząc, że nie dadzą sobie rady. Że trzymając się przy życiu jedynie odkładają na czas późniejszy ową śmierć.
Głodni ludzie nadal zamieniają się w bezwględne bestie. Walczą o żywność, depcząć innych, wyrawając pakunki (może z jedzeniem?). Niewielki procent widzących, którzy z jakiegoś powodu nie spoglądali owej feralnej nocy w niebo, stają przed dylematem. Niby "wśród ślepych jednooki jest królem" , ale...
Czy zdradzać się, że się widzi i być odpowiedzialnym za kilkudziesięciu ślepych? I których? Pominąć tych, którzy będą chcieli się również dołączyć? Bezradnie patrzeć czy pomóc? Czy staniesz się przysłowiowym królem, czy też raczej więźniem? Gdzie jest granica między współczuciem, litością a odruchem przetrwania?
Tym bardziej, że dość szybko okazuje się, że ślepota nie jest jedynym nieszczęściem. Do akcji wkraczają tryfidy - dziwny gatunek wysokich (2,5 m) roślin mięsożernych, których jedno uderzenie jadowitej wici pozbawia człowieka życia. Rośliny w dodatku mają zdolność poruszania się, porozumiewania między sobą i dysponują jakąś bliżej niesprecyzowaną inteligencją.
W gruzy wali się dotychczasowy układ społeczny, wartości etc. Trzeba zmienić swoje priorytety, zapatrywania, odrzucić wartości i przyzwyczajenia.
Wziąwszy pod uwagę te wszystkie czynniki plus poczucie osamotnienia, izolacji, wychodzi niezbyt ciekawa perspektywa...
Przeraziła mnie wtórnie, gdyż wyobraziłam sobie, jak bym zareagowała, gdyby taka sytuacja przydarzyła się mnie. Budzę się ślepa i dowiaduję się, że cały niemal świat jest ślepy.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.